***Komiksowi Rycerze Starej Republiki/Knights of the Old Republic - Centrum Wiedzy*** |
Zeszyty: |
TPB |
Inne pozycje: |
Zetknięcie: 0
Początek 1, 2, 3, 4, 5, 6
Flashpoint 7, 8, 10
Powrót do domu 9
Spotkanie 11, 12
Dni strachu 13, 14, 15
Noce gniewu 16, 17, 18
Zaślepieni nienawiścią 19, 20, 21
Rycerze cierpienia 22, 23, 24
Wektor 25, 26, 27, 28
Wychwalany 29, 30
Zwrot 31
Oczyszczenie 32, 33, 34, 35
Handel przyszłością 36, 37
Wierne wykonanie 38
Starcie ambicji 39, 40, 41
Maski 42
Zbiory 43, 44
Niszczycielka 45, 46
Demon 47, 48, 49, 50
Wojna 01, 02, 03, 04, 05
|
#1: Początek ,
#2: Flashpoint,
#3: Dni strachu, noce gniewu ,
#4: Zaślepieni nienawiścią, rycerze cierpienia,
#4: Wektor ,
#6: Oczyszczenie ,
#7: Starcie ambicji ,
#8: Niszczycielka ,
#9: Demon ,
#10: Wojna |
O Handbooku, O Campaign Guide
Opowiadania + ciekawostki:
Interferencja + ciekawostki
Sekretny dziennik Demagola + ciekawostki
Trudne początki + ciekawostki
Strony tekstwowe
Sylwetki twórców:
J.J Miller
|
Interferencja
Nota autora: Historia rozgrywa się na początku 3963 BBY, kilka dni po niespodziewanym ataku Mandalorian na Republikę. Rozgrywa się między 4 i 5 tomem serii komiksowej KOTOR.
Uwaga, Mandalorianie! Pozostańcie na tej częstotliwości, oczekując na ważne ogłoszenie!
* * *
Uwaga, Mandalorianie! Tutaj wasz przyjaciel z Republiki, kapitan Goodvalor.
Jestem nieco zajęty testowaniem mojego nowego okrętu wojennego, Serocco, ale moi koledzy z Admiralicji poprosili mnie abym powiedział parę słów do naszych przyjaciół walczących dla Mandalore’a. Nadaję na częstotliwości, którą mogą odebrać nadajniki w waszych hełmach. To sztuczka, której nauczyliśmy się od naszych kolegów, którzy ujrzeli światłość i przeszli na stronę Republiki!
Mieliście szczęście, że uciekliście w całości – ale nie jest to niespodzianka, zważywszy na straty jakie zadaliście. Ale pozwólcie sobie powiedzieć, że dobre czasy się skończyły!
Właściwie już wam to mówię. Upewnijcie się, że wy i mówiący w Basicu przyjaciele będziecie słuchać mojej następnej transmisji – od tego może zależeć wasze życie!
* * *
Su’cuy, wojownicy! Zdobycie południowego bieguna planety dobiega końca. Od waszych dowódców oczekujcie dalszych instrukcji.
Kilku z was doniosło, że słyszy jakąś paplaninę w hełmach. Zignorujcie to.
* * *
Uwaga, Mandalorianie! Tu ponownie kapitan Goodvalor.
Przetrwaliście na tyle długo, żeby mnie usłyszeć – to dobrze. Nie wszyscy z was mieli tyle szczęścia, przynajmniej tak słyszałem. Wasze siły próbowały walczyć, ale członkowie ruchu oporu z Taris zdołali uciec, aby dalej walczyć. I będą walczyć, ponieważ mimo że są od niedawna członkami Republiki, wiedzą jak wykorzystać tę przewagę.
Oni tak, ale co z wami?
To fakt: zdołaliśmy ocenić wasze siły w czasie pierwszych tygodni najazdu na terytorium Republiki – tak samo jak wy nasze podczas waszej małej prowokacji przedtem. Różnica jest taka, że my potrafimy coś z tym zrobić.
To wszystko kwestia liczb, przyjaciele. Nas jest więcej niż was – i nie musimy budować stoczni i zbrojowni po drodze. My je mamy. Jak myślicie, ile czasu zajmie zmiana, aby fabryka śmigaczy zaczęła produkować opancerzone statki bojowe? A jak myślicie, ile fabryk śmigaczy jest w Republice, co?
Nie musicie sobie tego wyobrażać zbyt długo. Sami to zobaczycie, już wkrótce.
Goodvalor wyłącza się. Puśćcie nasze hasło, poruczniku.
Republika, dziś i jutro.
* * *
Ke’sush, wojownicy! Tu ponownie Sornell, nadaję z Taris.
Tak, musimy zostać na częstotliwości Z. Ciężcy dalej przylatują. Jeśli chcecie zostać w nieodpowiednim miejscu kiedy spadną bomby, to w porządku, wasza sprawa.
Tylko skupcie się.
* * *
Uwaga, Mandalorianie! Tu znowu Goodvalor. Kiedy czekacie na koniec, a zapewniam was, że wkrótce on nastąpi! – pomyślałem, że porozmawiamy o was. No wiecie, o Mando’ade – synach i córkach Mandalore. To brzmi fajnie, ale niestety przykro mi to mówić: jesteście adoptowani.
Mówiono nam, że kiedyś byliście dumnymi, kochającymi pokój obywatelami światów, które padły łupem Mandalore’a i jego przydupasa Cassusa Fetta. A także o tym, że wielu z was zostało skuszonych w ten czy inny sposób, żeby ubrać zbroję i dołączyć do tej szalonej sprawy! A wiecie jaka jest prawdziwa przyczyna? Wiecie, za co walczycie? To coś to ego. Niewarte by ryzykować skórę albo łuski czy co tam macie.
Pozwólcie, że stary Goodvalor was oświeci: pokolenie temu, podczas Wielkiej Wojny Sithów, klany Mandalorian zostały zmuszone do służby pewnemu renegatowi Jedi, który pokonał waszego przywódcę. I od tej pory nikt, kto nosi metalowe naramienniki nie sprzeciwił się temu. Więc teraz, wasz obecny Mandalore (jaki jest teraz przydomek tego waszego łobuza?) szafuje waszym życiem w wojnie galaktycznej. Aby podreperować co? Dobrze, swoje ego! Ryzykując waszym życiem!
Wiem. Nie mówią wam tego w waszych klasach. Może i mają powód. Pomyślcie: wystarczył jeden Jedi, żeby was pognębić – a teraz mamy ich dużo więcej! Owszem, Zakon pozostaje oficjalnie neutralny. Ale pewnie słyszeliście o Rewanżystach, Jedi, którzy pragną to zmienić, teraz kiedy rozmawiamy? Czy dźwięk, który słyszycie to zapalane miecze świetlne?
Obecnie rzeczy układają się po waszej myśli. Łupicie sklepy odzieżowe i stragany z owocami na planetach takich jak Taris i Suurja. Ale to się zmienia. Po której stronie się opowiecie? Wystarczy, że zdejmiecie hełmy I odejdziecie. Albo jeszcze lepiej: wrócicie do służby Republice, której tyle zawdzięczacie!
Na Mandalore’a czeka jedynie grób. Nie zostawajcie z nim, zostańcie z nami!
Republika. Nie ma ciemności, jest chwała.
* * *
Tu znowu Sornell. Co to za utreekov zaparkował myśliwiec Davaab na wieży – co to jest? A, Wieży Banku Highport. Musimy mieć miejsce na nową platformę odbiorczą.
Właź tu i zabieraj ten statek, zanim go zrzucimy.
* * *
Uwaga, Mandalorianie! Tu komandor True, pierwszy oficer kapitana Goodvalora.
Kapitan przeprasza, że nie nada dzisiaj żadnej informacji, ale jest tylu Mandalorian, którzy przeszli na naszą stronę po ostatniej wiadomości, że jest bardzo zajęty.
Przesyła pozdrowienia.
Republika też.
* * *
Posterunek sygnałowy. Właśnie go zobaczyliśmy. Nie obchodzi mnie o co chodzi z tymi nonsensem o Jetiise, ale nie możecie chodzić z wyłączonymi nadajnikami!
Nadaliśmy sygnał – ile czasu temu, Gorrga? Dziesięć sekund? Dziesięć sekund przed tym jak zrzuciliśmy myśliwiec z budynku. Było dużo czasu, jeśli słuchaliście. Wy, ludzie z Podmiasta, powinniście stać na szczycie.
Aha, i „zapamiętamy ich, aby żyli wiecznie”.
* * *
Uwaga, Mandalorianie! Tu mówi wasz ulubiony kapitan – wiecie który. Siedzę właśnie nad talerzem pysznej Bilovi Tempari, w klimatyzowanym holu mojego statku. I wtedy pomyślałem o was. Nie, dzięki, kochanie, nie chcę więcej wina.
No i jak życie, moje dzielne, odważne stworzonka? Jak tam jest na polu walki za waszego Starego z Rdzawą Twarzą? Jak życie?
Nie musicie odpowiadać – myślę, że wiem! Wasi przyjaciele, o których wam mówiłem, opisywali okropne warunki jakie musicie znosić. „Styl życia nomadów”. To prawda. Ale nie ma stylu w tym życiu, bracia i siostry - przebywacie w jakiejś zapadłej dziurze na Zewnętrznych Rubieżach przez kolejny tydzień. Powiedzcie prawdę: jak często czyścicie zbroje? Chodzi mi o jej wnętrze. Nic dziwnego, że lubicie jak wasze siedliska są rozproszone.
Przykro mi to mówić, ale wasi byli przyjaciele nie przestają mówić, że tu jest o wiele lepiej. Nieco później zjawią się ostatni. Wstąpili na drinka po potańcówce. Pomyślcie o tym – ciekawe czy przyprowadzą swoich partnerów poznanych na randkach – będziemy musieli chyba dostawić więcej krzeseł przy basenie.
W Republice mamy prawdziwe łóżka. I bieżącą wodę.
* * *
Su’cuy, Cassusie Fett, chwała twoim przodkom. Tu Sornell z posterunku nasłuchowego.
Tak, wszyscy to słyszeliśmy.
Nie, nie wiem co to Bivoli Tempari. Próbujemy się zorientować.
* * *
Uwaga, Mandalorianie! Opowiem wam o tym co robiłem przez cały dzień. Był świetny. Tu oczywiście kpt. Goodvalor. Dzisiaj jestem Okyaabianinem!
Dzisiaj jestem z dumnymi ludźmi z Okyaaba 6. Zrzucili oni jarzmo Mandalorian i przyłączyli się do Republiki. To mały system, ale dowód na to, że nawet spokojna osada farmerów nie mówiąc o artystach, może stać się obiektem ataków tchórzliwego Mandalora! Ale mniej niż po tygodniu nielegalnych rządów jego i jego przydupasów Okyaabianie odzyskali swój świat.
Są wolni, moi mandaloriańscy przyjaciele – mogą cieszyć się wolnością i dobrobytem, jak inni w Republice. Żyć gdzie chcą, nie poganiani przez swoich panów w próżnej pogoni za czyjąś zemstą. Wolni tak jak wy możecie być. Oczywiście jeśli chcecie, żeby ominął was los sił mandaloriańskich, które niewoliły Okyaab. Poprosiłbym tych, którzy przeżyli, żeby do was przemówili, ale niestety nie możemy żadnego znaleźć.
Republika. Wolność teraz, wolność na zawsze!
* * *
Tu Sornell, z Lądowiska SoroSuub czy jak je tam nazywają. Zobaczcie czy możecie zdjąć ten wielki ekran bez uszkodzenia elektroniki. Chciałbym mieć na tej wyprawie chociaż jeden kawałek, którego nie musiałbym budować własnoręcznie.
Nie, nie słyszałem o planecie Okyaab. Czy to ma jakiś związek z częściami o które prosiłam? Bo nie sądzę, byście chcieli marnować mój czas.
A co do was, nowi rekruci: “Cui ogir’olar” znaczy po mandaloriańsku: “To nieuniknione”. Lub jak mawiają w moim klanie: “Stracisz dużo krwi, jeśli zapytasz znowu”. Więc nie mówcie, że nie wiedzieliście.
* * *
Uwaga, Mandalorianie! Mówi Goodvalor. Mówią mi, że jesteście przesądni (jakby nie można było tego wywnioskować z dziwnych rzeczy, które ze sobą nosicie. A tyle tego jest! Czy wyście nie słyszeli o apartamentach? Domach? Albo przechowalniach?
W każdym razie to powinno was zainteresować. Dowiedzieliśmy się od naszych informatorów w waszych szeregach, że kilka waszych oddziałów z systemu Taris wybiera się na Zongorlu. Musicie wiedzieć, że na Serocco nie było żadnych baz militarnych, a Mandalore kazał je po prostu zbombardować. Znajdowały się tam obozy dla dzieci Zongorlan – było ich dziewięć jak dziewięć plemion wojowników na planecie!
Od tego czasu nie widzieliśmy w Republice ludzi z Zongorlu. Stali się domatorami – cóż, są bardzo wrażliwi. Nawet ich senator poprosił o urlop – i duże działo.
Nie przybywałbym na Zongorlu gdybym był wami.
Republika. Czeka na was.
* * *
Z tej strony Sornell. Do wiadomości tych wszystkich, którzy tu stacjonują: stacja sygnałowa nie jest dobrym miejscem na zadawanie pytań o biologię obcych ras. Jeśli chcecie wiedzieć jak wyglądają Zongorlanie, musicie poczekać aż się tam znajdziecie.
Nie obchodzi mnie, że dopiero do nas dołączyliście. Każdy kto znowu mnie zapyta, zostanie pobity na śmierć.
* * *
Kapitan Goodvalor wkrótce wróci, tymczasem nadajemy prognozę pogody dla Zongorlu:
Huragany nadciągają nad planetę, a także magnetyczne burze w jonosferze. Gorąco na powierzchni, sporadyczne wybuchy wulkanów. Stężnenie siarki w atmosferze duże, kwaśne deszcze w regionie biegunów.
Przeciętny dzień na Zongorlu.
* * *
Potrzebujemy kolejnych kilku dni na ruchomej stacji sygnałowej, Cassusie. Próbujemy wyżebrać więcej ekwipunku ze sklepów na Taris, ale na Zongorlu na pewno będziemy potrzebować ciężkiej osłony na nadajnik. Próbujemy coś wymyślić. Dam znać, kiedy będziemy gotowi.
Nie, dalej otrzymujemy audycje od Republiki – i tak, stanowią one problem. Nie dla prawdziwych Mando’ade – od nich usłyszysz tylko „kaysh mirsh’kyramud”. Nie obchodzi ich to. Ale nie wiem jak z tymi, którzy ubrali hełmy Neo Konkwistadorów pięć minut temu.
Pytają, dlaczego nie zagłuszamy sygnałów Republiki, jak to robiliśmy po wylądowaniu. Mówię im, że oblężenie to jedna rzecz, atak na system komunikacji wroga jest jak atak na wrogą armię – ale okupacja to co innego. Zagłuszanie nie służy niczemu. Nie mamy nikogo, z kim Republika chciałaby tu rozmawiać, a jeśli chodzi o nas, żaden wojownik nie przejmuje się. Powinni tak robić, ale…
Powiem ci coś. Mój kuzyn jest dowódcą paru takich nowych, wysłał ich żeby oczyścili Podmiasto. Wczoraj mieli pilnować detonatorów, kiedy usłyszeli kolejną audycję. Jakiś di’kut za bardzo się nią zainteresował i zwalił na wszystkich blok. Także na mojego kuzyna.
Dzięki – ale nie. W sumie nigdy go nie lubiłam.
* * *
Uwaga, Mandalorianie! Tu kpt. Goodvalor – wybaczcie, że nie mogę złapać tchu. Spacerowałem właśnie po pokładach „Serocco” i jestem wykończony. Od czasów treningu w Akademii nie miałem takich ćwiczeń.
Nie wspominałem wam o moim wspaniałym statku, nie? Bardzo mi przykro – jestem takim nieudolnym gospodarzem. Dobrze, wielu z was widziało pewnie nasze większe statki, broniące się i opóźniające wasze siły na planetach takich jak Vanquo, Tarnith – i tak, Serocco. Cóż, zmieściłyby się one na platformie lądowniczej tego maleństwa. I jeszcze zostałoby miejsce!
Ale nie możemy sobie pozwolić na dużo miejsca, bo go potrzebujemy, Tak, każdej wolnej przestrzeni, nie przeznaczonej na różne rozrywki, o których wspominałem wcześniej. Potrzebujemy go dla żołnierzy, którzy mają wylądować; ich amunicji; a także kompletu pocisków naprowadzających. Ci, którzy go projektowali, nie oszczędzali na niczym. A jeżeli wy, Mandalorianie, wiecie, co to znaczy zbroja, powinniście widzieć nasze tarcze! Założę się, że będzie mniej asteroid w Głębokim Jądrze, kiedy wykonają swoją pracę!
A ta flota! Wiem, że to audio, ale spróbuję ją wam opisać. Teraz wyglądam przez okno i widzę niebo jak usiane statkami, że możecie po nich przejsć z jednego systemu do drugiego. Hammerheady! Transportowce klasy Conductor! Statki służące do przewozu droidów! Nigdy nie widziałem ich tak wiele w jednym miejscu. To prawie tak, jakby zebrała się tu cała dawna Akademia – tyle, że to nie przyjęcie. Każdy ma bardzo ważną misję. Bardzo ważną, i bardzo sekretną.
Tyle statków! Tylu żołnierzy. Nie jestem pewny, czy wszyscy zmieścimy się na Zongorlu.
Oj, chyba się wygadałem.
Republika. Tylko wyobraźcie sobie co możemy zrobić.
* * *
Tu Sornell. Wszyscy na posterunki, pospieszcie się i załadujcie wszystko. Planeta sama się nie zaatakuje.
* * *
Uwaga, wszystkie cywilne jednostki w systemie Zongorlu! Tu kapitan Goodvalor z „Serocco”, radzę wam opuścić teren.
Nie to, że nie możemy zapewnić wam bezpieczeństwa przed Mandalorianami – jesteśmy tu aby bronić całego systemu. Ale z tyloma statkami wojennymi, ruch w tej przestrzeni jest nieco utrudniony.
Wróćcie w następnym tygodniu – kiedy zabierzemy opancerzone ciała, Zongorlu znowu będzie otwarte.
* * *
Tu Sornell z pokładu statku klasy Shaadlar “Nehutyc”. Poinformujcie Cassusa Fetta, że jesteśmy w drodze.
Nie wiemy co z Zongorlu. Nie byliśmy w stanie niczego potwierdzić – nie mamy też nikogo, kto by widział statek taki jak „Serocco”, nawet żaden z obywateli Republiki, którzy przeszli do nas. Ale jesteśmy przygotowani na wszystko.
* * *
Uwaga, Mandalorianie! Tu kapitan Goodvalor. Przepraszam, że ziewam, ale jest późno. Ciężko zasnąć w noc przed bitwą, prawda? Tu gdzie jesteśmy jest noc, patrolujemy, krążymy nad największą cytadelą na Zongorlu. Ale dla naszych gości, którzy wkrótce przybędą, ta noc będzie trwała wiecznie. Dlatego chciałem z wami porozmawiać, nie jako wrogi kapitan z wrogim żołnierzem, ale jako jeden przedstawiciel rozumnej rasy do drugiego.
Nadal możecie zmienić zdanie i swoją ścieżkę. Przejąć kontrolę nad waszymi transportowcami i życiem, i robiąc to, ocalić je.
Jakie strategiczne znaczenie ma Zongorlu, o którym wam powiedziano, w planach Mandalore’a – rozważcie czy jest tego warte. Mówiłem wam, co was czeka w Republice. To wszystko, co mogę zrobić.
Dzisiaj nie będzie sloganu. Kapitan Goodvalor wyłącza się.
* * *
Oto Zongorlu – wprost przed nami. Damy znać, kiedy stacja sygnałowa będzie na miejscu. Udanych łowów.
Oya!
* * *
Tu Koblus Sornell na Zongorlu. Dajcie mi Cassusa.
Cóż, każcie mu się ze mną skontaktować jak najszybciej.
To… dziwne.
* * *
Cassusie, stacja sygnałowa działa. Twój marszałek jest nadal w polu, ale dam ci podgląd stąd.
Na początek coś o planecie. Raporty, które otrzymywaliśmy, były niepewne. Planeta jest całkiem przyzwoita – ma dobrą pogodę, nie ma problemu z wylądowaniem. A sprowadzenie shock trooperów było kiepskim pomysłem. Zongorlanie są roślinami. Owszem, są rozumni, ale są wielcy, mają grudy i rosną codziennie o jeden metr. Zamigotali kiedy wylądowaliśmy. Nie sądzę, żeby mieli ośrodki dla dzieci na Serocco – chyba że to ogrody!
Flota też nie miała kłopotów. Było parę opuszczonych statków na orbicie – Mandalore Nieposkromiony mógł je widzieć kiedy żył, sądząc z ich wyglądu.
Ale najbardziej szalone jest to, gdzie jestem teraz. Mówię do ciebie ze stacji transmisyjnej – ale nie tej, którą przywieźliśmy. Z tego co zdołałem odczytać z logów, to stąd gadał do nas ten facet, kapitan Goodhaven czy jak mu tam.
Mają tu nadajnik, z którego jak się domyślaliśmy, namierzali punkty w Zewnętrznych Rubieżach. Przez cały czas kiedy ten tzw. Kapitan mówił o swoim statku, siedział tu, w tym małym pokoju, w którym nie mógłbyś zmieścić nawet Bazyliszka, jedząc suszoną rybę dreeka!
Nie ma go tu – wydaje się, że zostawił wszystko, kiedy wylecieliśmy z nadprzestrzeni. Nasze urządzenia śledzące znalazły sygnał małego statku, który odleciał.
Jak mówiłem, to dziwne. Ale to dobra lekcja dla nowych. Tak Mandalorianie zagłuszają transmisje – przejmujemy ich źródło.
Sornell się wyłącza.
* * *
Sornell do obozowiska. Cassus mówi, żebyśmy zostali tu jeszcze tydzień albo coś koło tego. Operacja miała zająć dłuższy czas.
Haili cetare! Napijcie się, cieszcie się pogodą.
Sornell do obozu. Cassus wezwie nas kiedy przyjdzie nam się zbierać. Musi zająć się innymi rzeczami.
A jeśli zaczęliście się dobrze bawić, nie puśćcie planety z dymem. Dawno nie padało, cały obóz może się spalić.
* * *
Wojownicy, nie ma po co zostawać na częstotliwości Z. Nie zapowiada się żadne bombardowanie, a Republika też tu nie przyjdzie.
Ktoś kiedyś powiedział, że nie każdy dzień musi być walką. Znajdźcie sobie coś do roboty, bo inaczej ja wam coś znajdę.
* * *
Raport z Zongorlu. Jest tu spokojnie.
Bardzo spokojnie.
Nie wierzę, że tęsknimy za tymi głupimi audycjami.
* * *
Uwaga, Mandalorianie! Przygotujcie się na ważne ogłoszenie!
* * *
Haar'chak! Haar'chak! Haar'chak!
Cofam to, co powiedziałam.
* * *
Uwaga, Mandalorianie! Tu kapitan Goodvalor!
Tak, jak zauważyliście, nasze siły zostały niespodziewane wycofane z Zongorlu – i ja zostałem wezwany na Coruscant na ważną sesję z Admiralicją i reprezentantami Senatu! Jako część naszego zaangażowania się w ochronę środowiska, moje siły upewniły się, że zostawiają Zongorlu w jeszcze lepszym stanie niż ją zastały. Mamy nadzieję, że zrobicie tak samo.
Mówię do was z miejsca znajdującego się w dalszej części przestrzeni Republiki. Mam wiadomość, która może was zainteresować. To właśnie dlatego zostałem odwołany – jako przedstawiciel Republiki do spraw Mandalorian w ostatnich tygodniach, jestem pewny, że przyjmiecie moją ofertę jako oficjalną.
Oto ona: mówi się, że Mandalorianie załatwiają sprawy na sposób mandaloriański. To samo odnosi się do Republiki. A czym jest Republika jeśli przede wszystkim nie źródłem bogacenia się obywateli? Dlaczego więc siły Mandalore’a nie mogą zasiąść przy stole jak wszyscy inni?
A więc: Republika z radością powita zawieszenie broni z Mando’ade. W zamian Senat odda podatki zebrane z planet Republiki, które obecnie znajdują się pod mandaloriańską okupacją Mandalorianom. Łupy wojenne aby zakończyć wojnę.
To dobra cena, która, myślę, was zadowoli. Zwycięstwa, które odnieśliście w tych tygodniach, przywróciły wam honor. Galaktyka to wie. Jedi nie zrobili nic, by was powstrzymać – wiedzą o tym. A wy będziecie mieli nagrodę – część bogactw z tych gwiazd, bez potrzeby używania siły. Będziecie mogli szukać chwały gdzie indziej, poza Republiką – i będziecie mieli na to fundusze.
To jednorazowa oferta, nadana tylko na tym kanale i przeznaczona dla przedstawiciela Mandalorian na Zongorlu, aby przekazał lub przekazała ją swoim przełożonym. Nie będzie powtarzana. Jeśli zostanie odrzucona, nie będzie znana w oficjalnej historii. Wrócimy do tego, co było, Republika będzie gotowa by was przegnać – a kapitan Goodvalor będzie ciągle do was mówił. To znaczy ja – na każdej częstotliwości, każdego dnia, dopóki jedna strona nie skapituluje.
To wasz wybór. Rozważcie ją dobrze. Czekam na waszą odpowiedź.
Republika. Prosty wybór dla wszystkich.
* * *
Tak, Cassusie, odpowiedziałam. Użyłem nadajnika na Zongorlu.
Wiem, że powinnam poczekać. Kim jest Korbus Sornell? Tylko wojowniczką. Ekspertem od nadajników, ale tylko wojowniczką. Mandaloriańskim.
I dla mnie jako Mandalorianki, ich “wybór” nie był w ogóle wyborem. Powiedziałem to za nas wszystkich: ich oferta była śmieszna.
Pomyśl: mogli mieć wspaniałą bitwę, pokaz tego, co jesteśmy warci. To jest dopiero oferta. A tymczasem próbowali przekupstwa? Kupienia sobie pokoju jak wieśniak w sklepie? To wszystko jest warte tyle, co ich flaki.
I myśleli, że się na to zgodzimy! Co im podsunęło taki pomysł?
Choćby ten kapitan Goodvalor. Udawał, że zwyciężył w wielu bitwach – samo to obraża. Ale gadka o tym, co mogą nam zrobić, jak duża jest ich flota? Kłamstwa o tym, że nasi ludzie przechodzą na ich stronę? Czy naprawdę myślał, że prawdziwy Mandalorianin będzie tego słuchał?
Czy naprawdę się nas nie obawiają?
Wkrótce się przekonają. Jakichkolwiek wrogów miała wcześniej Republika, zobaczą, że się od nich różnimy.
Nie rozumiem ich. I nie sądzę, żeby oni nas rozumieli.
Autor: John Jackson Miller
Tłumaczenie: Urthona
|