Recenzja Shwarrza Do góry
Zapłata, chociaż ja wolę oryginalny tytuł: Payback, jest jednym w najlepszych opowiadań jakie do tej pory powstały. Recenzja ta może być bardzo subiektywna w związku w moim uwielbieniem dla postaci Dengara. Akcja jej zahacza, tak jak i w przypadku pozostałych opowieści łowców z Egzekutora, o ep. 5, a w tym przypadku również o 6.
Zacznijmy od rzeczy najważniejszej, fabuły. Historię zaczynamy w trakcie jednego w nietypowych zleceń Dengara - wyeliminować oficera COMPNORU. Jest ono o tyle nietypowe, że łowca jest imperialnym zabójca ze zmieniona cybernetycznie świadomością. W międzyczasie poznajemy jego wspomnienia, które ukazują co takiego zrobił mu Han Solo, że tak obsesyjnie chce go zabić. Dzieje się w trakcie tego zlecenia jednak coś dziwnego, Dengar poznaje pewną Aruzankę o imieniu Manaroo, która została skazana na śmierć. Pierwszy raz w łowcy budzą się emocje, litość, współczucie... Postanawia jej pomóc, a to rozpoczyna serię wydarzeń w jego życiu, dzięki którym staje się potem kimś zupełnie innym. Potem w wyniku kolejnych prób dopadnięcia Hana dostaje się w niebezpieczna rozgrywkę między Vaderem, Fettem i Jabbą. A stawka podnosi się najpierw z gry o zemstę, na walkę o ukochaną, a w końcu na próbę ocalenia życia.
Przechodząc do kwestii psychologii postaci i morału historii. Świetnie opisane zostają zarówno motywy postępowania Dengara, jak i środki, którymi posługuje się w łowach. Przedstawienie rozwoju postaci również zostało skomponowane po mistrzowsku. Imperialny zabójca, któremu usunięto wszelkie emocje, perfidnie wykorzystując śmiertelny stan w jakim był po wypadku. I nagle pod wpływem wydarzeń kilku lat i jednej prowincjonalnej dziewczyny, staje się najbardziej ludzkim z łowców nagród.
O tej postaci mógłbym jeszcze napisać wiele, ale... zostawiam przyjemność poznania tego w trakcie czytania.
„- Mów mi Zapłata -” - Słowa, które wywoływały przerażenie u wszystkich, póki co, żywych istot...
Sama Manaroo, wydawałoby się prostą tancereczką z prowincjonalnego świata, zaskakuje nas na każdym, dosłownie każdym kroku. Psychologia tej postaci... cóż, została świetnie opisana. Wszystko co robi, świadczy o bezgranicznej miłości i oddaniu względem Dengara. Fenomen powstania tego uczucia, zadziwia tak samo jak czasem i w rzeczywistości. Posiada wszystkie cechy, które tak bardzo kochać powinniśmy w kobietach.
I w końcu Boba Fett. Jest to jedno w nielicznych dzieł, w których odpowiada mi jak został on przedstawiony.
Początkowo poznajemy go jako najlepszego, ale beznadziejnie interesownego, skłonnego do okrucieństwa łowcę. A potem... Cóż, wrażenie się tylko pogłębia. Pierwszym razem nie jest źle, niby ok - nie zabija bezsensownie innego łowcy... I za to trzeba być mu wdzięcznym? Zaraz, coś tu nie gra. Wychodzi na to, że lojalność zależna jest tylko od tego czy zarobi i przeżyje – tak, to jest Fett, którego znam i nie powiem, że lubię. Dla ratowania własnego życia i interesów wciąga człowieka, którego prawie zabił kilka razy, w przedsięwzięcie, z którego (wg Fetta) ten nie wyjdzie żywy.
W tej historii poznajemy również: zakulisowe rozgrywki Jabby i Vadera, sposób działania Imperialnych placówek na prowincjonalnych światach, kulturę Aruzan i... proces rekrutacyjny Rebelii, co jest sporą gratką dla fanów tej frakcji.
Podsumowując, jest to historia napisana świetnie, stawiająca dość mocno na psychologię postaci i nie tracąca przy tym nic na akcji. Dla fanów łowców nagród, a w szczególności Dengara jest to pozycja obowiązkowa. Stanowi też swego rodzaju prolog do Trylogii Wojen Łowców Nagród, z którym naprawdę warto jest się zapoznać. Osobiście dał bym jej koło 15/10, ale zachowując resztki rozsądku pozostanę przy
10/10