Recenzja Shwarrza Do góry
Ósmy tom serii Przeznaczenia Jedi o dumnym tytule „ Hegemonia”, autorstwa Cristie Golden prezentuje się zaskakująco dobrze i śmiało sam w sobie mógłby stanowić zakończenie tej serii. Otwarte zakończenie, ale przyznam świetne. Książkę czyta się jednym ciągiem.
Zacznijmy od wątku, który interesuje mnie najbardziej Vestara i ben… hmm, ciężko napisać coś bez spoilerów. Ale przyznam, ze historia tej dwójki odwraca się w tej książce niemal co chwilę. Idealnie poprowadzony wątek. Co by nie powiedzieć, historia lubi się powtarzać i chyba wszyscy wiemy po przeczytaniu tej książki jaki będzie miała finał.
Wątek świeżości czyli Abeloth, nie mamy jej w tej książce za wiele ale pokaz mocy na Kesh jest wyjątkowo imponujący. Ciekawie złożona postać, chociaż ciężko będzie zakończyć jej wątek. Tak wystopniowana potęga nie jest łatwa do powstrzymania, a logicznym jest, że jedi muszą dać radę.
Tym co najlepiej zostało jednak rozwinięte w tej książce są wątki czysto polityczne. Szkoda, że większość z nich została tu zakończona, ale całkiem zrozumiałe jest, że ostatni tom musi być zarezerwowany na epickie zakończenie Jedi/Sith. Spisek moffów, wojskowych i senatorów tak długo rozwijany kończy się bardzo gwałtownie, ale za to bardzo efektownie. Z drugiej strony mamy Daalę i Jaggeda, którzy walczą o władzę w Imperium. Z resztą dobrze poprowadzony wątek o władze w Imperium zawsze będzie ciekawy. Niewolnictwo upadające w galaktyce również okazuje się świetnym zabiegiem, który doczekuje się w tej książce swojego finału.
Jeśli chodzi o Sithów to mamy ich tu nie dość, że mało to jeszcze podzielonych. I mnie to jak najbardziej pasuje. Sithowie dokładnie tak powinni być przedstawiani. Ciężko napisać cokolwiek o nich bez spoilerów. Można smialo jednak powiedzieć, że świat odwraca się wokół Sithów, Jedi i Abeloth całkowicie do góry nogami.
Podsumowując, książka z zakończeniem otwartym, którą można przeczytać na raz. Zostawia wiele pytań do rozważenia i świetnie wprowadza do ostatniego tomu serii. Z całą pewnością należy się tej książce 9/10. Recenzja X-Yuriego Do góry
Przedostatni tom serii Przeznaczenie Jedi za mną... i to tom bardzo nierówny. Na tyle nierówny, że niemal zapomniałem jak bardzo znudził mnie i wymęczył na początku przez parę rozdziałów toczący się wątek TYLKO-Sithów z Zaginionego Plemienia (i nie jest to kwestia światopoglądowa, w poprzednich książkach nie miałem najmniejszego problemu z czytaniem kawałków o nich... tutaj po prostu jakoś wyjątkowo mi nie siadły).
Ale jak napisałem, w miarę dalszego czytania zapomniałem o tym złym wrażeniu i czytałem zafascynowany tym co czeka mnie dalej - i to pomimo faktu, że znałem doskonale spoilery z FotJa (oraz czytałem dziejące się po FotJ Crucible, siłą rzeczy też je spoilerujące) i wiedziałem jakich przetasowań "tu i tam" się można spodziewać!
W poprzednich książkach poznawaliśmy lepiej rozmaite kulty mocy, w tej kolej padła na... Sithów. I jest to poznawanie, pomijając omówiony już początkowy fragment, niezwykle ciekawe - zwłaszcza, że sporo w nim (dość rzadkich w książkach) nawiązań do gier, zarówno klasyków jak Jedi Knighty jak i świeższego TORa (w niego nie grałem, więc podejrzewam że nawiązania do niego wyłapałem w o wiele mniejszym stopniu niż ktoś kto na Dromund Kaas był "osobiście").
Mandalorianie... są symboliczni i pojawiają się tylko w osobie Boby Fetta który to natomiast bierze udział w całej jednej rozmowie - ale to ciekawa rozmowa wyjaśniająca jego motywację, więc to jak najbardziej na plus. No i oczywiście są też w zmiankach 'tu i tam'.
Mimo, że doskonale wiem jaki finał będzie miała seria oraz znam odpowiedzi na wszystkie najbardziej nurtujące pytania (jaka jest natura Abeloth? I jak potoczą się losy Vestary/Bena?) to książka niezwykle rozbudziła mój apetyt na finał serii, Apokalipsę. Gdyby nie początkowy fragment to może nawet o 10ke bym się pokusił... ale jednak, on tez jest częścią tej powieści, więc 9/10. |