Recenzja Shwarrza Do góry
Tym razem recenzja dotyczy książki napisanej przez Christie Golden – „
Sojusznicy”. Ten Piąty, środkowy tom serii Przeznaczenie Jedi powinien stanowić pewien punkt zwrotny. I faktycznie niesamowicie dobrze swoją rolę spełnia. Akcja nabiera tempa, seria się rozwija i mimo, że wciąż poznajemy nowych bohaterów to sytuacja zaczyna oscylować już tylko wokół informacji jakie zdobyliśmy w poprzednich częściach.
Rzeczą najważniejszą jest oczywiście tutaj wątek tytułowego sojuszu, który został nawiązany między Skywalkerami, a prężnie rozwijającym się w szerokiej galaktyce Zaginionym Plemieniem Sithów. W grę wchodzi oczywiście walka z Abeloth. Chociaż sama postać potwora z Otchłani jest… Delikatnie mówiąc dziwna, to można poczuć dreszczyk emocji. Książka wraca właściwie stylem do starych dobrych pozycji, gdzie dopiero poznawaliśmy uniwersum.
Nie da się ukryć, że równie ciekawy jest wątek Bena i Vestary, który upłynnia i dynamizuje książkę, i bardzo umiejętnie pozostawia czytelnikowi nadzieję na rozwiązanie jakoś tej… akcji. A potem Vestara znów łamie schemat.
Wprowadzenie odległej planety - Klatooine – jako bardzo liczącej się dla akcji i masa nowych informacji, oczywiście nie bezcelowych. Wszystko co zostaje nam opowiedziane ma swoje przeznaczenie.
Sam wątek Jaggeda i Jainy nie jest jakoś wybitnie często poruszany, a cała książka wprowadza bodaj jedno istotne wydarzenie do ich historii, i to nie takie na jakie liczyłby przeciętny czytelnik moim zdaniem.
W sam opis wyczynów Mocy zagłębiał się nie będę, ponieważ to trzeba przeczytać samemu, a aspekty, które są poruszane okazują się bardzo ciekawe.
Moim zdaniem najbardziej pasjonującymi wątkami są powstania niewolników na Zewnętrznych Rubieżach oraz proces Tahiri. Dołącza tutaj do niego bowiem nowy gracz – Eramuth Bwua’tu. Postać o tyle dziwna co po prostu genialna. Świetnie skonstruowany Bothanin, który metodami postępowania różni się bardzo od swoich ziomków.
Jeśli o procesie to i o Daali należy wspomnieć, bo tutaj to już popełnia jeden błąd za drugim, które nie mogą zostać jej wybaczone. A największym z nich okazuje się powierzenie oblężenia Świątyni Jedi Mandalorianom pod przywództwem Beloka Rhala, Cóż, jedno z ciekawszych sposobów przedstawienia Mandalorian. Barbarzyńcy, oprawcy i najemnicy – źle się dzieje pod wodzą Boby tutaj skoro Protektorzy latają w samopas i mordują bestialsko asystentki Jedi.
Podsumowując, książka niesamowicie ciekawa i wciągająca, do tego stopnia, że została przeze mnie wchłonięta w jedną noc. Z czystym sumieniem daje jej
9/10, bo do ideału jej jeszcze trochę brakuje.