Recenzja Shwarrza Do góry
Dziś bierzemy się za recenzowanie czwartego tomu serii Przeznaczenie Jedi i nie obejdzie się bez spoilerów. Odwet jest też przy tym jednym z klasycznych dzieł Aarona Allstona, co dla mnie oznacza, że jak zacznę czytać to bardzo ciężko uzyskać mi kontakt ze światem, aż nie skończę książki. Dla mnie autor ten jest po prostu świetny. Wątków Mando jest tu niewiele, ale są tak znaczące, że klasyfikują tą książkę jako obowiązkową w naszej biblioteczce M'Y.
Dostajemy tutaj szeroko zakrojoną akcję, uwaga, na Dathomirze! Tak niewiele źródeł traktowało jak na razie o tej planecie i żyjących na niej wiedźmach. Przy tym jakie pomysły powstają z nią związane ostatnimi czasy – tak, mowa o TCW – należy skakać z radości, że wziął się za nią Allston. Dowiadujemy się bowiem jak zorganizowane jest społeczeństwo w miastach, ale co ciekawsze przekonujemy się, że klany przeszły wielką metamorfozę od momentu kiedy po raz pierwszy zawitaliśmy tam w „Ślubie księżniczki Leii”. Jak pewnie większość z nas wie, niepodzielnie rządziły tam kobiety, a najlepsze co mogło tam spotkać faceta to bycie prywatnym niewolnikiem lub służącym jednej kobiety. Teraz okazuje się, że mężczyźni, wszczęli bunty. Obecnie mamy klany męskie i żeńskie, które spotykają się raz w roku, a w następnym widują się z dziećmi urodzonymi 3 miesiące wcześniej. Wszyscy myślą, że Sióstr Nocy już nie ma. W takiej scenerii na planecie ląduje wycieńczeni po spotkaniu w Otchłani Luke i Ben. Ścigają Oni uczennice Sithów – Vestarę Khai, posiadającą koordynaty stacji w Otchłani. Za tropem brata rusza Leia i Han z mała Allaną – wrócimy do niej później. Jednym słowem, szykuje się wielka rozróba, pełno oszustw, nieczystych zagrań, zdrady, oraz prób pierwszego połączenia klanu męskiego i żeńskiego. Akcja ciekawa trzymająca w napięciu.
Co do Allany, to cóż... Dostajemy akcję porównywalną z wyczynami Jainy w „Kryształowej Gwieździe”, a to to nie najlepszy pomysł. W dodatku jako swojego wiernego zwierzaczka ma ona małego nexu.
Co się dzieje na Coruscant? A no jeszcze większa rozróba, kolejni Jedi szaleją. Jaina i Jag są wiecznie w świetle fleszy, szukających choćby najmniejszego potknięcia. Fela starają się również usunąć moffowie, którym jak się okazuje pomagają nieoczekiwani sojusznicy. Daala robi błąd za błędem, oskarża Tahiri i Nithal o współpracę z Jacenem, co zmusza tą druga do podjęcia drastycznych i przykrych w skutkach środków obrony honoru. Wydaje jej się, że błyskotliwie przywraca Hana do czynnej służby i każe mu negocjować z Jedi, błąd. Jedi udowadniają też wszystkim jak nieludzko traktowani są młodzi Hornowie w karbonicie.
Największy błąd Daali jest związany z tym co nas interesuje najbardziej. Wynajmuje Mandalorian, co wcześniej już było sygnalizowane. Jej następny ruch z tym związany może okazać się bardzo brzemienny w skutkach – zleca atak na Świątynię Jedi. Otoczona kordonem żołnierzy GS jest nie do zdobycia, a Jedi nie chcą wydać kolejnych szaleńców władzom. Mandalorianie robią jednak bardzo głośne wejście. Rozwalają pół hangaru. Strat wśród Jedi nie ma, ale co bardzo cieszy do akcji wraca w końcu Raynar Thul, któremu udało się na reszcie pozbierać umysł po sieczce jaką zrobili z niego Kilikowie.
Ogólna ocena? Huh, nie wiem jak zostanie to rozwinięte dalej, ale... schab! ...jak na razie to kawał dobrej historii. Wstawiam na razie
9/10 bo zobaczymy jak się uplasuje w całości.