Recenzja X-Yuriego Do góry
Polowanie na łowcę to zaiste wspaniale zakończenie trylogii wojen łowców nagród. Przez większość czasu książka jest "tylko" fajna, ale jej końcówka to istne arcydzieło. Zakończenie wszystkich niedomkniętych intryg, niektórych ciągnących się przez 3 książki, fajna zbieżność w czasie z bitwą nad Endorem, biorąc pod uwagę ze 1 część zaczyna się niedługi czas po śmierci Jabby, możemy zobaczyć co się działo podczas ROTJ z innej, zdecydowanie nie-rebelianckiej perspektywy.. (Choć i rebelianckiego punktu widzenia poznamy trochę, zwłaszcza w tej, ostatniej części) Wartym uwagi jest także pewne.. pokazanie Boby w sposób realny, tzn, że są organizacje z którymi nawet on nie chce się mierzyć. Oprócz tego fajne zakończenie wątku z Dengarem, pojawienie się na sam koniec jego ukochanej, uratowanie go przez nią, i fakt ze postawiła wszystko na niego, były dość.. emocjonalne. Przynajmniej ja, z pewnych przyczyn osobistych odnalazłem w całym tym wątku rozdzielenia i zjednoczenia na nowej drodze życia coś emocjonalnego i chwytającego za serce. No i sam watek zakładów Kuat, czyli Kuat, Kodir, i Neelah (a właściwie Kateel..) bardzo ciekawie zakończony, zwłaszcza miły jest "popis umiejętności" Kateel, cóż, przy Bobie trochę się nauczyła.. ; )
Oprócz samej końcówki, książka ma po drodze wiele wartych wspomnienia kawałków, współpraca Boby z anty-łowcą, oraz wiążąca się z tym potyczka z Osss-10, wskrzeszanie pajęczarza, Kud'ar Mub'ata, "negocjacje" z Bosskiem, itd. Naprawdę, dawno nie czytałem żadnej książki tak intensywnie : ) W pełni zasłużone 10/10 dla tej pozycji. Sądzę, że z tą trylogią powinien zapoznać się każdy kto lubi Bobę, i innych łowców nagród znanych z mostka Executora ; ) Recenzja Shwarrza Do góry
Polowanie na Łowcę to ostatni, tryumfalny, tom Trylogii Wojen Łowców Nagród. Autor stanął tu na wysokości zadania i pokazał wszystkie swoje umiejętności. Książka należy do jednej z najlepszych jakie czytałem, wszystkie watki rozwiązane zostały w iście mistrzowski sposób. A ironia jaką posługuje się czasem autor jest wręcz genialna. Czytając kolejne strony zaczynamy rozumieć wszystko co działo się w poprzednich tomach, ale do puki nie dobrniemy do ostatniej stronnicy nie będziemy wiedzieć o co tak naprawdę chodziło.
Boba Fett, postać znów przestawiona jako wyprana ze wszelkich emocji, najbardziej interdsowna męta galaktyki. Tak, to jest ten wizerunek Fetta, który lubię. Zupełnie nie obchodzi go los osób trzecich, a i Ci, którzy jakoś wiążą w nim swój los mogą tego jedynie żałować. Dziewczyna w usuniętą pamięcią jest dla niego tylko karta przetargowa dla odpowiedzi na kilka pytań. Nie ma poszanowania nawet dla istoty, która umarła i to de facto przez niego. Ma powrócić do życia, bo on, wielki Boba Fett potrzebuje od niego informacji. No i w końcu kwestia partnera, jeśli ktoś chce to przeżyć to nie zarobi nawet złamanego kredyta. Tak, to jest zdecydowanie właściwy wizerunek Wielkiego pozbawionego szlachetności Boby Fetta.
„Kobieta rozmawiała z łowcą nagród.
Wiesz - powiedziała Neelah - mógłbyś być bohaterem. Gdybyś tego właśnie chciał.
Nie, dziękuję. - Głos Boby Fetta był równie obojętny i beznamiętny jak zawsze. -Bohaterowie są kiepsko opłacani.”
-Fett pracuje tylko dla pieniędzy, nie dla ideałów.
Wątkiem, który mnie najbardziej interesował w tej książce była oczywiście historia Dengara. Świetnie sprawdza się tu w roli partnera Fetta... co ja mówię?! Boba pomiata nim jak tylko może! Współpracuje z Mandalorianinem tylko dla tego, że potrzebuje szybkich i dużych pieniędzy na spłatę swoich długów i rozpoczęcie nowego życia z Manaroo. Poświęcenie dla ukochanej pozwala mu jednak w odpowiednim momencie zrezygnować z zysków kiedy okazuje się, ze współpraca z Fettem może przynieść mu jedynie śmierć – scenariusz bardzo prawdopodobny, biorąc pod uwagę psychopatyczne zachowanie Boby - atak na Kuat! W rezultacie dostajemy tu wątek z morałem, ponieważ książkę otwiera i zamyka scena, w której Manaroo bardzo sprytnie buduje fundusz na tym wątpliwym partnerstwie Dengar-Fett.
Perfekcyjnie została również zakończona sub-historia Zakładów Stoczniowych Kuat, rodów panujących oraz samego Kuata z Kuatów. Postać ta jest bardzo złożona psychologicznie, a motywy jakimi się kieruje wydają się dziwne w zestawieniu w poczuciem honoru, które niewątpliwie go cechuje. Zakulisowe rozgrywki, prowadzone chyba przez każdego członka rodów, została przecięte miejscami przez wielkie prądy galaktycznej historii jakimi niewątpliwie są: Rebelia i Boba Fett.
Nie będę tu opisywał wątku Nellah, ponieważ mógłbym zepsuć przyjemność komuś kto fabuły nie zna. Powiem tylko, że nie został zmarnowany potencjał tej historii.
Na uwagę zasługuje tu również kontynuacją drugiej sub-historii, tak jak w poprzednim tomie. Mowa, rzecz jasna o historii pajęczarza - Kud'ara Mub'ata oraz jednego w jego zawiązków – Bilansa. Dostajemy tutaj kolejną, lecz nie za dużą dawkę informacji o tej przeciekawej rasie. Ot, tyle żeby wzbudzić nasza ciekawość, niesłabnącą aż do ostatniego spotkania w Sieci. Kontakty oraz powiązania tych osobników w całej galaktyce skłaniają do przemyślenia kto tak naprawdę siedzi w centrum władzy w galaktyce. Oczywiście, dostajemy tutaj też morał, pajęczarz dowiaduje się, że od pewnych wrogów nawet śmierć nie jest wybawieniem.
Podsumowując, książka należy do tej nielicznej grupy świetnie napisanych i bardzo łatwych i przyjemnych do czytania, a to jak zostali tu przedstawieni Fett, Kuat i Dengar podnosi jej tylko ocenę. Niewielu książkom daje jednak najwyższą notę, tak więc tej dam mocne 9/10, natomiast całej Trylogii Wojen Łowców Nagród z czystym sumieniem daje bardzo mocne 8/10. Recenzja Sh`ehn Do góry
"Polowanie na Łowcę" to ostatnia część trylogii, oparta na podobnym schemacie co poprzednie tomy, dlatego w przeważającej części tej recenzji chciałabym się skupić na podsumowaniu całego cyklu.
Przede wszystkim, chyba największą zaletą tych książek była kreacja postaci.Przyznam się, że chyba nie było postaci której bym nie polubiła. Narracja zza pleców bohatera i częsta zmiana perspektywy pozwala poznać ich naprawdę dobrze. Barwne, obdarzone wiarygodnymi charakterami indywidua; ich często ambiwalentne działania wynikają z całej gamy motywacji - w "Wojnach Łowców Nagród" każdy ma własny interes by związać swój los z Bobą Fettem.
Przedstawienie bohaterów jest bardzo dynamiczne - część z nich początkowo nosi maski, ich charakter ewoluuje.
W dwóch pozostałych częściach trylogii finał był opisem spektakularnej akcji z udziałem Boby. "Polowanie na Łowcę" pod tym względem nie zawodzi, lecz trzymających w napięciu chwil jest znacznie więcej. Fett wielokrotnie podejmował się karkołomnych przedsięwzięć, wielokrotnie wychodząc z kłopotów dzięki błyskotliwym rozwiązaniom z pogranicza szaleństwa i geniuszu. Obserwując jego kolejne poczynania, nie mogłam jednak nie zastanawiać się czy sekretem jego sukcesu jest szczęście, dzięki któremu z większości sytuacji wychodzi cało, determinacja do utrzymania opinii najlepszego, pchająca go do podejmowania większego ryzyka i dążenia do celu z większym uporem niż inni, czy umiejętność wykorzystania obu powyższych gdy tylko nadarzy się okazja. Mit Fetta - Łowcy, który zawsze jest kilka kroków przed innymi budowany jest przez całą trylogię. Jednocześnie pojawiają się momenty, którymi można by posłużyć się do dekonstrukcji tego mitu, w których Bobie zdarza się popełnić błąd, czegoś nie wiedzieć lub trafić na silniejszego przeciwnika. Jednym z takich momentów jest epilog,
rzucający nowe światło na wszystkie wcześniejsze wydarzenia i wyjawiający prawdziwe motywacje łowcy.
Jedną z zalet trylogii "Wojen Łowców Nagród" jest osadzenie przygód Fetta w szerszym kontekście. W "Polowaniu na Łowcę" co prawda brak politycznych rozgrywek między Vaderem a Xizorem, ale luka ta została sprawnie wypełniona przez pojawiające się siły Rebelii. Co więcej, Wątek Gildii Łowców Nagród nie został porzucony wraz z jej rozpadem - zamiast tego przedstawiono jak brak gildii wpłynął na równowagę sił w świecie najemników.
Oprócz Boby, trylogia prezentuje sceny z życia wielu innych łowców nagród. Niektórzy pojawiają się tylko na chwilę, jednak wciąż odgrywają rolę w fabule a ich opis zachwyca indywidualnością. Niektóre z tych sytuacji mogły by z powodzeniem pełnić rolę samodzielnych obrazków (obrazek - gatunek literacki). Małe zamknięte kompozycje, pozwalające poznać więcej świata, lecz wciąż użyteczne dla fabuły to kolejna zaleta tych książek.
Polecam tę książkę, jak i całą serię. Zdecydowanie to wyjątkowy okaz literatury spod znaku StarWars, tworzy własną niszę i świetnie spełnia jej standardy.
|