|
|
Mandaloriańska Zbroja |
|
|
|
Recenzja X-Yuriego Do góry
Mandaloriańska zbroja to książka bardzo dobra,
Akcji sensu stricte w niej zasadniczo dość mało, więcej rozmów, intryg, itd., ale nie czuć żadnych dłużyzn w sumie. Intrygi powoli sie kształtują, poznajemy nowe fakty, nowe siły, każdy każdego myśli ze wciąga w pułapkę, samemu wpadając w pułapki, itd. Ale sama akcja też ma miejsce, głównie powiązana z Bobą oczywiście, nawet pół martwy jest wszak najgroźniejszym łowcą w galaktyce : )
W powieści pojawiają się dość ciekawe postacie, jak pajęczarz -Kud'ar Mub'at, chodzące działo-D'harhan, Ojciec Bosska -Cradossk, Kuat z Kuatów, czy np dwa medyczne droidy, które całkiem dobrze odgrywają role jaką w klasycznej trylogii miała inna para droidów : ) Warta uwagi jest tez postać Neelah, dziewczyny o wymazanej pamięci, wspólnie z którą czytelnik przez całą książkę próbuje się domyślić 'kim właściwie jest' : )
Poza tymi nowymi postaciami, jest tez cały gros starych, wspomniany już Bossk, Dengar, Zuckuss, IG-88 itd, miło też zobaczyć sceny bardzo podobne do tych znanych z Cieni Imperium, czyli potyczki słowne między Vaderem a Xizorem, jakie obaj toczą żeby zdobyć łaski Imperatora.
Fabularnie, największy zgrzyt to niezgodność historii uratowania Boby z trzewi z Sarlacca, z tą opowiedziana w "Opowieściach Łowców Nagród".
Za to plusem jest, moim zdaniem, dość ciekawy zabieg z prowadzeniem dwóch linii fabularnych, które się dość przenikają w pewnych momentach (oczywiście, tylko w jedna stronę, ciężko żeby na wydarzenia "z teraźniejszości" mogły mieć wpływ wydarzenia "z przyszłości".. : ) ale już przeszłość na teraźniejszość jak najbardziej.), za ten zabieg duży plus.
Końcówka jest dość intrygująca, co prawda mnie, znającego dalsze losy Boby (i sadze ze większość obecnych czytelników tejże trylogii) nie wprawiła w stan konsternacji "ojej, zginął", ale i tak ciekawa.
Daje 8/10, byłoby 9 ale jednak duża niezgodność kanoniczna z Opowieściami jest, i za to -1. A do oceny maksymalnej tez brakuje tej książce czegoś magicznego, nieokreślonego. Może następne tomy będą "to coś" miały ? : )
W każdym razie, dla fanów Boby pozycja obowiązkowa, jak i cała trylogia, żadna inna książka tego okresu nie skupia się na jego postaci tak bardzo. (dopiero u Karen można znów tyle Boby znaleźć, ale to już inny Boba..) Recenzja Shwarrza Do góry
Mandaloriańska Zbroja to pierwszy tom trylogii o wiele mówiącej nazwie Wojny Łowców Nagród. Zarówno sama książka jak i cała trylogia, do której stanowi ona wstęp napisane są bardzo dobrze. Należą do zbioru tych rzadko spotykanych książek z okresu 0ABY wzwyż, które nie zawierają w sobie ani grama Wielkiej Trójki. Ogólnie jedyne co można tej książce zarzucić to drobne niezgodności z innymi źródłami, ale to przy całości jest doprawdy nic nie znaczącym błędem. Ciekawostką jest, że akcja książki przeplata ze sobą czas równoległy do Powrotu Jedi – jest to nasza główna oś czasowa akcji – oraz czas zbliżony do Nowej nadziei, która uzupełnia intrygi przedstawione w książce.
Przejdźmy do głównej sprawy. Jak sam tytuł sugeruje jest to książka w dużej mierze poświęcona Bobie Fettowi. Nie żeby był jakimś wielkim bohaterem książki, ale faktycznie akcja książki kreci się wokół niego. Okazuje się, że dostał się w tryby wielkiej machiny spiskowej, napędzanej przez wielkie osobistości... ale to już temat kolejnych 2 tomów trylogii. Wydarzenia głównej linii czasowej mówią nam w tym tomie niewiele o postaci Mandalorianina, ponieważ niemal przez cały czas znajduje się w śpiączce po obrażeniach odniesionych w spotkaniu z Sarlacc'iem. Natomiast akcja wspomagająca pokazuje nam Fetta jakiego wszyscy chcą, jedynego słusznego Bobę. Zabójczo skuteczny, groźny tak samo dla swoich wrogów jak i partnerów. Tutaj bierze to co mu się według niego należy i nie pyta nikogo o zdanie, a każda akcja przebiega idealnie zgodnie z planem.
-Stosuję się do zasad wyższej instancji.
Niby jakiej?
-Mnie samego.
- Rozmowa Boby z Bosskiem, mówiąca wszystko o nastawieniu Fetta do reszty wszechświata
Skoro mówimy o brawurowych akcjach Fetta to należy wspomnieć o rozbiciu Gildii Łowców Nagród. A skoro rewolucja, której sygnałem była śmierć Cradosska to należy wspomnieć o jego synu – Bossku. Ten Trandoshański łowca nagród został wykreowany w tej książce po mistrzowsku. Wszystkie jego cechy, których powinniśmy się spodziewać są tu przedstawione. Jest to postać dynamiczna. Wraz ze wspłpracą z Fettem uczy się wiele i w wyniku tego ma spore szanse stac się dla fetta poważna konkurencją – oczywiście nigdy na tyle poważną, żeby mu zagrozić, co również da się dostrzec już w tej książce, a w kolejnych tomach zostanie wyostrzone.
Nie wychodząc z tematu warto by omówić kolejnego łowce odgrywającego w tej książce kluczowa wręcz role. Mowa oczywiście o Dengarze, najbardziej ludzkim ze wszystkich łowców. Mimo, że został wyprany ze wszystkich uczuć odgórnie to przywróciła mu je kobieta. I właśnie gdyby nie ta kobieta, Boba Fett albo u marłby pozostawiony przez Dengara na piaskach Tatooine, albo przez niego zwyczajnie zastrzelony. Jednak dzięki Manaroo fet przeżyl i... zaproponował Dengarowi partnerstwo. Moim zdaniem, skrajnie subiektywnym zapewne, Dengar jest jedynym pozytywnym bohaterem tej książki. Mimo że nie jest materiałem na świetnego łowcę, to zachował w sobie na tyle uczciwości, żeby własnym życiem ryzykować za Fetta, który kilkukrotnie go wcześniej prawie zabił oraz – co jest niebywałe – nie planuje w ogóle wystawić partnera do wiatru. Ma zdrowy rozsądek, a ambicje nie przysłaniają mu oczywistego faktu – Boba fett jest najlepszym Łowcą i nic tego nie zmieni.
Ostatnia postać o której należy wspomnieć, to Neelah, pozbawiona pamięci tancerka z pałacu Jabby, nad którą z jakiegoś niewiadomego powody Fett trzyma pieczę. W tym tomie świetnie opisane, zagubione stworzenie, które trzyma się jedynej pewnej rzeczy, wg niej, we wszechświecie, którą o zgrozo jest najniebezpieczniejszy łowca nagród w galaktyce. Jest ona jednak drugim, poza Fettem, punktem skupiającym intrygi w całej trylogii.
Podsumowując, książka jest obowiązkową pozycją dla każdego fana łowców nagród, a w szczególności Boby, Bosska i Dengara oraz dla każdego zmęczonego 3 bohaterami ratującymi co kilkadziesiąt stron wszechświat. Książka wciąga z kazdą następną stroną, a akcje w stylu tej u pancernych Huttów czy w grotach Tatooine czyta się na jednym wdechu. Świetnie wprowadza do całej trylogii podając nam kilka poł-faktów mających doprowadzić do intryg na skale galaktyczną. W mojej punktacji cała Trylogia zasługuję na 10, ale sam 1 tom nie może wyjść ponad 8/10. Recenzja Sh`ehn Do góry
Zacznę od spraw technicznych. Narracja ani zanadto się nie spieszy, ani przesadnie nie zwalnia. Autor poświęca tyle czasu, ile akurat trzeba, by dokładnie opisać każdy istotny dla fabuły, bądź po prostu interesujący element. Opisy te jednak nie są monotonne - przeplatają je bardzo żywe, trzymające w napięciu, lecz równie bogate w szczegóły sceny akcji. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy podziela moje poglądy, ale lubię takie książki - czytelnik ma czas przyjrzeć się każdemu elementowi świata i zastanowić nad przemyśleniami postaci, nie mając jednak wrażenia że ucieka od fabuły. Czytając, poznaje nie tylko historię, ale widzi też całkiem spory kawałek świata przedstawionego - dużo więcej niż minimum niezbędne do połapania się w toku zdarzeń.
Sam świat przedstawiony jest interesujący - pośród plejady książek Star Wars najłatwiej o takie opowiadające o Jedi, czy Sithach, znajdzie się też kilka o przemytnikach, ale stosunkowo niewielu autorów porywa się na opisanie środowiska łowców nagród. K.W. Jeter podejmując się takiego opisu wykonał kawał dobrej roboty - wykreowany przez niego świat jest barwny i bogaty.
"Mandaloriańska zbroja" ma formę kompozycji szkatułkowej - fragmenty akcji w czasie rzeczywistym przeplatają się ze snutą przez jednego z bohaterów opowieścią o przeszłości Boby Fetta i kilku innych byłych członków Gildii Łowców Nagród. Czytanie o Fetcie wykonującym swoją pracę jest niesamowicie przyjemne; historie te wpisują całą książkę w szerszy kontekst, są też ważnym tłem dla działań postaci - bohaterowie (głównie Fett, ale nie tylko) zostają nam pośrednio przedstawieni przez swoją przeszłość.
Istotnym elementem książki, o którym już wspomniałam, są opisy przeżyć wewnętrznych i przytaczane przez autora rozmyślania poszczególnych bohaterów. Pozwala to przedstawiać wydarzenia z kilku perspektyw i punktów widzenia. Czytelnik ma okazję dobrze poznać bohaterów i ich motywacje - zwłaszcza, że chyba wszystkie postacie są doskonale i wyraziście napisane. Jest to zbieranina silnych indywidualności - każdy ma wyjątkowe cechy i własne cele. Nawet Neelah, kobieta którą poznajemy jako pozbawioną pamięci byłą tancerkę i niewolnicę, przyciąga uwagę (mimo, że jej przeszłość to niewiadoma, więc, w przeciwieństwie do np. Boby, którego przeszłe przygody można opisać, nie ma własnej historii w której mogła by się wykazać i autor od pierwszych stron musi budować jej charakter od podstaw). Co ważne, żadna z postaci nie jest też pozbawiona słabości,co nadaje ich charakterom ludzkiego rysu. (O słabości Boby wspomnę w recenzji ostatniej części trylogii : )
Konsekwencją wnikania w psychologię bohaterów jest też dana czytelnikowi możliwość pełnego dostrzeżenia legendy Boby Fetta. Reakcje bohaterów na widok wojownika, czy choćby pustego hełmu uświadamiają, że dla większości mieszkańców galaktyki za T-wizjerem kryje się coś więcej niż człowiek. Coś więcej, albo coś mniej... Podobnie historia wcześniejszych przygód Fetta, opowiadana co prawda z perspektywy Boby, ale przez drugiego łowcę, widza, każe nam się zastanawiać, ile z niej tak naprawdę jest odzwierciedleniem krążących po galaktyce opinii i legend o najlepszym łowcy nagród. Opisów beskar`gamu i hełmu w "Mandaloriańskiej zbroi", podobnie jak w reszcie trylogii jest naprawdę sporo - i, jako Mandalorianka, mogę powiedzieć tylko tyle - to piękna rzecz.
"Mandaloriańska zbroja" nie jest jednak książką opartą tylko na jednostkowych akcjach i dobrze napisanych bohaterach. Przez całą powieść czytelnik stopniowo wprowadzany jest w większą intrygę, która w przyszłości zdominuje całą trylogię. Znalazło się też miejsce dla, znaczącego dla wspomnianej intrygi, kontekstu politycznego - wydarzenia w których biorą udział bohaterowie nie są oderwane od tego co aktualnie dzieje się w Imperium. Jest to okazja do zaobserwowania kilku słownych pojedynków między Vaderem a księciem Xizorem. Co do mnie, były to jedyne części książki, które z chęcią bym pominęła, ale wynika to raczej z braku sympatii do Xizora i awersji do polityki. X-Yuri w swojej recenzji wspominał o tych pojedynkach, jako o jednych z lepszych fragmentów powieści, więc podejrzewam, że ocena zależy od tego, co kto lubi.
Podsumowując - jest to dobrze napisana książka, zarówno pod względami technicznymi, jak i fabularnymi. Kreacja bohaterów jest świetna, a warstwa językowa i opisowa jest na poziomie do którego często tęsknię, szukając czegoś do czytania. Jeśli przyjmiemy, że 10/10 to ocena zarezerwowana dla tych naprawdę wyjątkowych dla mnie książek, a 9/10 dla tych przy których mój wewnętrzny humanek wzdycha "oh, genialne", "Mandaloriańskiej Zbroi" mogę z czystym sumieniem dać 8 punktów, i zakończyć stwierdzeniem, że nie żałuję ani jednej z tych niesamowicie przyjemnych chwil, które spędziłam z dziełem K. W. Jetera. |
|
|
|
|
|
|
|
|