Recenzja X-Yuriego Do góry
Mroczne Gry to, w założeniach, StarWarsowa wersja Bodyguarda z Kevinem Costnerem i Whitney Houston, a przynajmniej ja takie wrażenie na temat jej założeń odniosłem czytając zapowiedzi tej pozycji.
Robiący za Costnera Dash Rendar jest postacią ciekawą, towarzyszą mu też Nautolanin Eaden Vrill oraz robot LE-BO2D9, w pewnym momencie dołącza też Han Solo. Oprócz tego jest też oczywiście dama_w_opresji w osobie Javul Charn oraz kilka pomniejszych postaci jej towarzyszących. Nie zabrakło też rozmaitych przeciwników, choć przez większość książki zagrożenie jest niejako widmowe. Najbardziej bezpośrednim zagrożeniem jest, trochę w ramach ironii, pojawienie się zabójcy który poluje na wesołą_załogę nie z powodu Jovul. W ramach książki odwiedzamy kilka planet, podobnie jak postacie, jak dla mnie zostały one opisane dobrze, w sposób do nich pasujący.
Słyszałem od fanów wiele marudzenia na fakt, że w pewnym momencie w fabułę książki wplątany zostaje dość oczywisty w tym okresie historii konflikt. Dla mnie jednak było to spodziewane, więc nie zdziwiłem się i potraktowałem jako naturalną część książki.
Patrząc pod kątem Mandalorian, Mroczne Gry są dość ciekawą pozycją, to bowiem chyba pierwsza pozycja w której opisywany jest ktoś kto porzucił bycie Mandalorianinem na rzecz mocno innej kariery - Viga w Czarnym Słońcu. Przy czym warto pamiętać, że w samej książce jest on określany mianem byłego Mandalorianina jedynie przez osoby trzecie, to jest Dasha Rendara - wglądu w myśli samego Hityamuna Krisa nie mamy, nie wiadomo więc, czy bycie członkiem Czarnego Słońca przeszkadza mu w czuciu się Mandalorianinem.
Podsumowując... książka na
7/10. Można przeczytać, nie jest to jakaś tragedia, nie jest jednak też książką którą należałoby polecać jako pierwszą pozycję do poczytania z uniwersum SW. No, chyba, że ktoś chce poczytać o Dengarze, to wtedy pozycja obowiązkowa.