|
Duchess of Mandalore |
|
|
|
|
Tytuł: Duchess of Mandalore
|
Zobacz też:
Zbiór cytatów z tej pozycji.
|
Scenariusz: Drew Z. Greenberg
|
Pozycje w MME związane z tą pozycją:
Postacie: Pre Vizsla, Zamachowiec ze Straży Śmierci (Coruscant), Satine Kryze, Almec, Jerec, Davu Golec, Zwiadowca mandaloriańskiej policji (Sundari)
Planety i miejsca: Sektor Mandalory, System Mandalory, Kalevala
Mandalora: Mandalora, Sundari, Pałac królewski w Sundari, Concordia
Broń: Mroczny Miecz, Karabin blasterowy WESTAR-35, Westar-35
Zbroje: Zbroja Mandaloriańska, Beskar, Plecak rakietowy JT-12
Organizacje/Rangi: Mandalorianie, Straż Śmierci, Nowi Mandalorianie, Mandaloriańska Policja, Mandaloriańska Gwardia Królewska
Klany: Klan Kryze, Klan Vizsla
|
Reżyseria: Brian Kalin O'Connell
|
Aktorzy: Dee Bradley Baker, Ian Abercrombie, Corey Burton, James Arnold Taylor, Jon Favreau, Catherine Taber, Anna Graves, Stephen Stanton, Tom Kane
|
Czas akcji: 22-19 BBY
|
Premiera USA: 12 lutego 2010
|
Premiera PL: 8 lipca 2010
|
Recenzja X-Yuriego Do góry
14 odcinek 2 sezonu, Duchess of Mandalore, będący ostatnim odcinkiem trylogii z Mando, niestety zawiódł moje oczekiwania.
Trylogie zazwyczaj mają pierwszą część tworząca temat, drugą, rozwijającą go, i trzecią, z wielkim finałem. Tutaj niestety, odcinek się skończył, a ja czułem się nie usatysfakcjonowany, skończył się bardzo nijako. Oczekiwałem naprawdę czegoś.. innego, jakiegokolwiek rozwiązania tak naprawdę, bo o ile plan Straży się nie powiódł, tak stosunki miedzy nimi a Mandalorą wyglądają jak wyglądały. Ma to też pewne zalety, oczywiście, pozwala przypuszczać, że wątek ten zostanie jeszcze poruszony w dalszych odcinkach The Clone Wars.
Ogólne odczucia nakreśliłem, a coś więcej by wypadało napisać.. Bardzo podobał mi się występ Masa Ameddy, doskonale został przedstawiony. Sam Kanclerz zresztą też, ale, ten drugi bywa w TCW często, ten pierwszy zadebiutował. Klony chodzące na Coruscant, w ramach straży jak sadzę, strasznie naiwnie dały się podpuścić. Wspomniałem Coruscant? Cóż, planeta, widoczki, są genialne, absolutnie i niepodważalnie, stanowią główną siłę tego odcinka chyba.
Mandalorianie.. właściwie, jeden Mandalorianin który ma tu większy odział, jest dość dziwny. Tzn, ja wiem, zasady serialu, Satine nie mógł zastrzelić wiec nagle miał -100 do celności, ale.. i tak to nieprofesjonalnie wygląda. Sama walka z Obim później, bardzo fajna, choć, widać to o czym wspominałem przy okazji pierwszego odcinka, zbroje Mandalorianskie raz znoszą wiele, raz nic.. tutaj znosi wiele.
Odcinek zawodzący niestety, ciut lepszy mimo wszystko od poprzedniego sądzę, duże znaczenie dla ostatecznej oceny ma klimat Coruscant i senatu, dzięki którym dostaje on 8/10. Recenzja Mahiyany Do góry
Oddziały Mandalorian stojące równiótko niczym oddział droidów? Nie wiem w jakim sposób miałoby do tego dojść. Choć patrząc po scenach w senacie, gdzie postaci w tle ani drgną, nie mówiąc już o wyświetlającym się wszystkim hologramie to może po prostu nie starczyło funduszy/czasu. Mam nadzieję, że to o to chodziło.
Na szczęście szybko zapominam o tych niedociągnięciach bo Obi i Satine znowu się kłócą! Tym razem, tak dla odmiany, ich burzliwa wymiana zdań kończy się zamachem na Satine. Tak jakby ktoś miał wątpliwości – tamten Mandalorianin trzymał wielki czerwony przycisk i go nacisnął. Nie mogłoby być to jaśniejsze dla młodego widza.
Kolejną rzeczą, która zwróciła moją uwagę jest potknięcie się i droido-policjantów i dwóch klonów o ustrzelonego przez Satine droida. Serio? Cała sytuacja już jest głupia, bo taki droid powinien być w stanie ocenić skąd padł strzał, jak nie na podstawie samej rany to na podstawie kamer bezpieczeństwa, do których powinien mieć ciągły dostęp, no ale. Moim kolejnym zarzutem wobec courusantskiej policji jest podobizna Satine, którą pokazują mieszkańcom żeby ją znaleźć. Nawet nie jest to zdjęcie, tylko jakiś rysunek, na którym wygląda jak azjatka. Czy naprawdę żaden z droidów nie zapamiętał po drodze jej podobizny? To nie jest takie trudne jak jest się droidem… Jakby jeszcze na tym rysunku była ubrana tak jak przy zatrzymaniu… Przynajmniej mogłam sobie pooglądać Couruscant nocą.
Odcinek kończy się stwierdzeniem, że w sumie co z tego, że się wszystko udało skoro i tak nie wiemy o co chodzi. Za sceny na nocyn Couruscant daję 6/10 |
|
|
|
|
|
|