Napisanie recenzji tejże pozycji jest niełatwe - mierze się przy tym z mieszanką wspomnień oraz aktualnych wrażeń. Samą grę kupiłem swego czasu podczas wakacji które spędzałem na wsi u rodziny - podczas wyprawy do pobliskiego miasta, Mama w Tesco dała się namówić na zakup tejże gry, aż za 130zł! Granie w nią, po tym jak wróciliśmy do domu (bo na wsi komputera brak) było... niesamowite.
Ale przejdźmy do teraźniejszości - grę przeszedłem ponownie (oceniam, że conajmniej 3ci raz) w ramach wykonywania swojej części jednego z projektów w Manda`yaim, i co ciekawe, przypadkowo złożyło się tak, że jako termin zagrania w nią zaplanowałem sobie czas gdy w wielu miejscach świętowany jest fakt, że minęło 10 lat od jej pierwszego wydania! A więc grałem w grę mającą na karku 10 lat... nie było tego czuć. Przynajmniej ja nie czułem - aczkolwiek nie miałem możliwości, z powodu słabego sprzętu, zagrać w rozmaite nowsze RPG typu Mass Effect czy inne Dragon Age, może po nich miałbym inne zdanie na temat niestarzenia się KOTORa...
W każdym razie, gra wciąż pozostaje niesamowicie grywalna i przyciągająca do ekranu, nawet jeśli fabularnie ciężko jej mnie czymś zaskoczyć. Grałem w nią zaraz po skończeniu innego projektu Manda`yaimowego, tj centrum wiedzy o komiksowym KOTORze/RSR - a seria ta, poprzedzająca grę, dodaje sporo fajnego backgroundu wielu postaciom, zwłaszcza Carthowi i Malakowi oczywiście. Grając w nią pierwszy raz Malaka postrzegałem jako tego-całkiem-złego, nic o nim nie wiedziałem. Teraz oczywiście nie uważam go za wcielenie dobra, przeciwnie, ale wiem co go kształtowało, jakie były jego losy podczas wojen mandaloriańskich i tak dalej. Seria komiksowa świetnie współgra z grą.
Sama rozgrywka jest przyjemna, chociaż podczas tego przechodzenia gry kompletnie odpuściłem sobie Pazaaka (ani razu nie zagrałem) oraz wyścigi (tylko wymagany wyścig na Taris). Towarzysze... cóż, większość gry spędziłem w układzie Ja + Canderous + HK-47 i taki układ zdecydowanie mi odpowiadał właśnie z powodu odgrywania postaci. Konieczność narzuconego sterowania innymi postaciami (Carth i Bastila na Leviathanie, Jolee na Kashyyyku, Jolee i Juhani w świątyni na Lehonie) za każdym razem odbierała mi część przyjemności z gry - nawet jeśli 3ka Jedi dzięki swym mocom obszarowym o wiele lepiej sobie radziła niż jeden Jedi i dwóch zbrojnych. Ważniejszy był dla mnie klimat niż powergaming... Inną irytującą rzeczą były obie scenki-w-kombinezonach, zwłaszcza ta na Maanaan która się ciągnęła i ciągnęła... No i ostatnią rzeczą na którą muszę pomarudzić to fakt nieprzystawania oskryptowanych kluczowych wydarzeń do tego co się działo - mam tu na myśli walkę z Malakiem na Leviathanie oraz z Bastilą na gwiezdnej kuźni. Malaka atakuje, dwoma potężnymi atakami bez straty HPka zmuszając go do ucieczki, po chwili jak go znajduje ten sam scenariusz, po czym aktywuje się skrypt w którym Bastila rzuca się by go odciągnąć, a Carth zabiera mnie z miejsca akcji, na pokładzie Ebon Hawka mówiąc, że Bastila została by nas URATOWAĆ! Gdyby nie skrypt to z Malaka nic by tam nie zostało, to dość irytujące. Z Bastilą identyczny schemat...
Fabularnie gra wciąż bardzo mocno oddziałuje - doskonałe wiedziałem jaki Wielki_Zwrot_Fabularny mnie czeka, ale i tak oglądając filmik go prezentujący wczułem się w klimat-wielkiego-odkrycia. Podobnie jak podczas końcowego odznaczania bohaterów Republiki (wyszło na to żem dobry... choć mój wskaźnik położenia na skali Mocy bliżej środka niż maksymalnje jasności się znajdował na koniec) i w paru innych momentach.
Mandaloriański aspekt KOTORa jest niesamowicie wręcz rozbudowany - Canderous! Polowanie u jego boku na tchórzliwych niby-Mando to była spora przyjemność (Z osób w Mando-zbrojach Neo-Konkwistadorów jedyną godną miana Mandalorianina określiłbym Bendaka^ Reszta... nie). Oprócz postaci przez grę przewija się masa rozmaitego sprzętu Mando, i to zazwyczaj będącego doskonałym sprzętem! (Jak tylko mogłem to kupiłem dla Canderousa zbroję Cassusa Fetta w której śmigał aż do końca, natomiast HK-47 nosił przez długi czas dwa mando blastery zdobyte od Calo Norda, potem zaś jeden z nich oraz pistolet Cassusa. Strasznie to dodawało smaczku mojej grze! Tu znów kłania się dodanie przez komiksy backgroundu...). Nie można zapomnieć także o masie wzmianek tekstowych o wojnach Mandaloriańskich, częstym temacie rozmów.
Podsumowując... 10/10. Zdecydowanie. Gra ma malutkie minusy, ale całokształtowo jest świetna i zasługuje w pełni na tą ocenę. Nawet po 10 latach od premiery!
Knights of the Old Republic to gra kultowa i wręcz legendarna. To klasa sama w sobie, klucz, który dla mnie (i myślę że nie tylko dla mnie) otworzył drzwi do nowego rozdziału Gwiezdnych Wojen, jakim są historie ze Starej Republiki. Knights of the Old Republic, dość powszechnie nazywana po prostu KOTOR-em to jeden z nielicznych RPG-ów w uniwersum Gwiezdnych Wojen (a wielka szkoda) i jest to RPG z naprawdę górnej półki, w który przyjemnie gra się nawet kilkanaście lat po premierze. Samą grę przechodziłem co najmniej 20 razy i zawsze sprawia mi to taką samą przyjemność, mimo że fabułę znam de facto na pamięć. KOTOR był grą robioną w tych dobrych czasach gdzie fabuła była równie ważna (a czasem ważniejsza) jak grafika, mechanika czy możliwość grania online.
Fabuła gry osadzona jest oczywiście (bardzo) dawno dawno temu w odległej galaktyce, a dokładnie w 3956 roku BBY i skupia się na walce Republiki i Imperium Sithów rządzonym przez Dartha Malaka. Grę zaczynamy jako zwykły żołnierz/zwiadowca/przemytnik z Republiki, by w późniejszym etapie gry zostać członkiem/członkinią zakonu Jedi. Fabuła gry jest bardzo dobrze i ciekawie zrobiona, w grze nie brakuję mocnych zwrotów akcji, z tym najważniejszym dotyczącym naszej postaci na czele, a trwający przez całą grę balans między jasną a ciemną stroną ma swój finał przy kilku ostatecznych decyzjach. Zdecydowanie muszę pochwalić ilość lokacji, jakie występują w grze. Nasza postać trafia łącznie na 7 planet, 2 stacje kosmiczne i 3 statki kosmiczne. Same lokacje są zróżnicowane zarówno pod względem ich budowy i wyglądu (od pustynnej Tatooine po zurbanizowaną Taris), jak również występujących na nich misji pobocznych, które dodatkowo budują klimat.
Twórcy gry nie zawiedli również w kwestii naszej drużyny, która może liczyć aż 9 postaci i uczciwie trzeba przyznać, że są to postacie dobrze i przemyślanie zrobione, o których ciężko mi zapomnieć. Drużyna jest oczywiście zróżnicowana pod kątem klas i umiejętności, a w jej skład wchodzą rycerze Jedi, żołnierze, droidy itd. W grze jest całkiem sporo interakcji z członkami naszej drużyny, podczas których poznajemy ich historię, zaprzyjaźniamy się z nimi, a także w dwóch przypadkach (jeden dla męskiej postaci, drugi dla żeńskiej) jest możliwy również romans. Dodatkowo prawie każdy z członków naszej drużyny ma dla nas swoją osobistą misję poboczną, które, mimo że nie są jakoś przesadnie skomplikowane, to cieszą możliwością lepszego poznania naszych kompanów.
Z innych zalet gry muszę pochwalić bardzo dobry system dialogów, na który wpływ mają nasze umiejętności (np. rozwinięta umiejętność perswazji) i który składa się z pełnych wypowiedzi, a nie jedynie koła z możliwością wyboru tonu wypowiedzi jak ma to miejsce np. w serii Mass Effect czy 2 i 3 części serii Dragon Age. Niestety dialogi naszej postaci nie są udźwiękowione, ale da się z tym żyć. Skoro już wspomniałem o umiejętnościach postaci, to miło widzieć że naprawdę wpływają one na nasz styl gry i otwierają przed nami nowe możliwości np. włamanie się do komputera aby pobrać plan wrogiej bazy czy wyłączyć wieżyczki albo też umiejętność pozwalająca na zhakowanie droida, by walczył po naszej stronie.
Sama grafika gry jak na 2003 prezentuje się całkiem nieźle, twórcy w miarę możliwości włożyli sporo wysiłku w tworzenie detali i szczegółów zarówno otaczającego nas świata jak i broni i ubioru postaci. Mimo, że gra wymusza na nas granie człowiekiem, to w grze poza ludźmi występuje naprawdę dużo obcych ras i stworzeń, co również skutecznie buduje klimat Gwiezdnych Wojen.
W grze występuje kilka powtarzalnych na wielu planetach minigierek, a są to wyścigi ścigaczem, walka z myśliwcami wroga za pomocą pokładowego działka naszego statku, oraz prosta gra karciana zwana paazakiem.
Co do aspektu, który najbardziej zainteresuje fanów Mandalorian, czyli samej obecności Mandalorian w grze - to z radością powiem że i ich w grze nie brakuje. Najważniejszym Mandalorianinem w grze jest Canderous Ordo, jeden z naszych towarzyszy i człowiek, który przybliży nam historię wojen mandaloriańskich, oraz sposób myślenia swojego ludu. Niestety lwia część innych Mandalorian jakich na przyjdzie poznać będzie znajdowała się na końcu lufy naszego blastera lub ostrzu naszego miecza świetlnego. Niemniej są postaciami klimatycznymi i dobrze zrobionymi.
Mógłbym przyczepić się do niektórych drobniejszych niedociągnięć w grze, ale związane są one dużo bardziej z ówczesnymi możliwościami technicznymi niż winą twórców.
Podsumowując, gra Knights of the Old Republic jest obowiązkową pozycją dla każdego fana RPG-ów i Gwiezdnych Wojen jednocześnie. Z nieukrywaną przyjemnością słucham plotek o mającym się pojawić w 2021 lub 2022 remasterze gry.