Wizjer Manda`Yaim #23
 
Okiem Manda`Yaim

Bywa, że sama zbroja nie wystarcza i trzeba wyciągnąć z szafy dodatkowy sprzęt. W tym miesiącu nasi Vode dzielą się doświadczeniami z pracy przy niesprzyjającej pogodzie i w trudnych warunkach atmosferycznych.

Okiem Arneuna:
Innada, jak zwykle przed wyruszeniem ze statku, zrobiła szybki przegląd naszego uzbrojenia. Chwilę wcześniej podobną procedurę na nas obojgu wykonywałem ja. Dawniej służyło to ćwiczeniu mojej znajomości sprzętu, od dłuższego czasu było tylko dodatkowym zabezpieczeniem.
– Pełen kombinezon izolujący? Nie przesadzasz? Owszem, to stacja kosmiczna, ale nie słyszałam, żeby kogoś wyrzucili za burtę.
– Mam troszkę inny plan – pokazałem jej zawartość zasobnika przy udzie.
– Ładne – powiedziała, podnosząc jeden cylindrów bliżej oczu. – Co to?
– Palnik.
– Nie wygląda.
– Och, działa całkiem prosto. Dorwałem się do planów tej stacji: nasz cel siedzi jeden magazyn od zewnętrznej ściany. Wystarczy, że jeden uzbroję i upuszczę… Reszta dzieje się sama, palnik jest od tej strony, a silniczek rakietowy od tej. Jak go testowałem, to był w stanie wycelować i przepalić się przez jakieś dwadzieścia metrów durastali. Pewnie wyszłoby trochę mniej, gdyby po drodze byłyby puste przestrzenie.
– Jak jesteś taki sprytny, to może mi powiesz jak chcesz przejść przez uszczelnioną gródź, po zablokowaniu przez spadek ciśnienia.
– Od tego mam resztę palników i magnetyczne buty. Wrócę prosto na lądowisko.

Okiem Merela:
– Pakujemy się. Jest robota do zrobienia.
Tymi słowami Merel rozpoczął przygotowania do wyprawy na łowy wraz z Ordem. Młokos, choć nieopierzony i nie potrafił wielu rzeczy, to jednak zawsze wykazywał chęci nauczenia się czegokolwiek nowego, czego jeszcze nie umiał albo co ciężko było mu kodować w swojej młodej i jeszcze buntowniczej główce. Podszedł do wiszącego na ścianie malowidła Tora Vizsli stojącego dumnie z hełmem u swojego boku i mieczem w dłoni.
Wcisnął jego oczy w oczodoły na długość palców. Skrytka w ścianie rozsunęła swoje drzwi z sykiem. Z wnętrza wyciągnął specjalistyczny napierśnik i hełm, które były złączone dwoma grubymi przewodami oddechowymi, wychodzącymi z podłużnego cylindrycznego pojemnika na plecach i wchodzącymi w potylicę hełmu. Rzucił pancerz na łóżko i chwycił dwie butle, które położył obok zbroi. Ordo, widząc to, zrobił wielkie oczy i ze zdziwieniem przyglądał się temu, co jego vod wyprawia.
– Po co ci to? To waży więcej niż Ty sam. Lepiej weź coś lżejszego, bo zarobisz w majty zanim cokolwiek upolujesz, a i tak to zdejmiesz i założysz jakiemuś trupowi jak podobne temu rzeczy by potem obalać je paliwem i podpalić.
– To mój drogi się przyda i radzę ci wziąć coś podobnego do tego. Natomiast co do innych rzeczy, to nie wiem czy pamiętasz, ale trzeba było zostawić coś NASZEGO na tym umarlaku, żeby pomyśleli, że nie żyjemy i nas nie ścigali. Dzięki takim sztuczkom jeszcze żyjesz – powiedział Merel, nie przestając się pakować.
– Ale po co Ci to? Będziesz gdzieś nurkować?
– Nie wiem czy pamiętasz gdzie lecimy?
– Sullust, tak?
– No właśnie. Wiesz jakie tam są warunki?
– No jest ciepło, ale bez przes...
– Temperatura jest za wysoka dla normalnego zestawu, a i w powietrzu znajdują się bardzo, ale to bardzo trujące związki wydobywające się z wulkanów i jezior magmy. Dlatego tak ważne jest aby czerpać tlen z innego źródła, niż twoje wewnętrzne filtry. Jeżeli nie chcesz, by ci się zwęgliły płuca, to zabierzesz to osik albo zostaniesz tutaj.

Okiem Sh`ehn:
Mandalora była spustoszona – wielkie połacie lądu zamieniono w jałowe pustynie i toksyczne pustkowia. Ludność zamieszkująca zniszczoną półkulę zmuszona była do życia w niewielkich enklawach, ze sztucznie podtrzymywanymi ekosystemami. Mimo to Machia, gdy po raz pierwszy przybyła tu z Onderonu, jeszcze jako aruetii, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że choć mieszkańcy nie mają łatwo, chętnie by się zamieniła. Czasami sztuczne ekosystemy bywają przyjemniejsze od tych naturalnych.

Jednym z minusów onderońskiej dżungli są pyłki. Pyłki, zarodniki, dzika mieszanka zapachów. Miliony roślin i grzybów sprawiają, że powietrze jest zawsze ciężkie, ciepłe i wilgotne. W głębszych partiach lasu jest tak źle, że niezbędne są specjalne maski. Oczy łzawią bez przerwy, o ile nie ma się gogli; skóra jest zaczerwieniona i podrażniona. Swego czasu Machia była w stanie zrobić wszystko, byle tylko nie opuszczać swojego promu. Powietrze w kokpicie Ósmej Banthy, choć wciąż pachniało wilgocią i zielenią, przynajmniej pozwalało jej oddychać – i miała klimatyzację.

***
Od kiedy nosi zbroję, wszystko się zmieniło. Jakie to cudownie proste – mieć mandaloriański hełm, wyposażony w kilka podstawowych filtrów. Ciekawe, czy legendarny problem tatooińskiego piasku też da się tak łatwo rozwiązać?

Temat na forum

 
· dnia 20 maja 2020 22:57:39 · Drukuj
Społeczność
  *Newsy
*Nadchodzące wydarzenia
*Ostatnie komentarze
O nas
About us
Über uns
*Członkowie
*Struktura
*M`Y w akcji
*Historia Organizacji *Regulamin
*Rekrutacja
*Logowanie
M`y naInstagramie
M`y na Facebooku
Kontakt: kontakt@mandayaim.com
Copyright © 2009-2023




Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3. 23,884,119 unikalne wizyty