Większa siła rażenia, ale i większe gabaryty – w tym miesiącu nasi vode znów popisali się lekkim piórem, tym razem mierząc się z tematem "cięższego sprzętu".
Okiem Arneuna:
– Patrzcie co znalazłem! – Skarr schodził z rampy swojego statku z podejrzanie radosną miną prowadząc przed sobą wypakowane sanie repulsorowe.
– Ile razy mam ci powtarzać… Jeżeli zabiłeś właściciela to nie liczy się jako znalezienie. – Innada wydawała się lekko zdegustowana formą wypowiedzi, ale zaciekawiona zawartością skrzyń.
– Znalazłem. Właściciel dalej żyje. – Skarr spojrzał na komunikator – Marynarkę Imperialną trudno ubić.
– To kradniemy teraz od Imperium? – Spojrzałem na niego zaskoczony. – Przecież z ich broni ledwo da się celować.
– Dorwałem transport z czymś do przetestowania. Oznaczenia mają F-Web i chyba są z BlastTech Industries.
– Dużo tego masz?
– Piętnaście działek. Zasilane gazem tibanna – to całkiem miło jak ludzie trzymają się standardów.
– Wszystko ładnie, ale co nam daje broń przeciwpiechotna? Wybierasz się na bitwę?
– Ehh… to całkiem proste, wystarczy parę drobnych modyfikacji I będą pasować do mojego statku.
A właśnie – jak składałeś te droidy to zostało ci jakieś centralne procesory?
– Mam jeszcze parę, czemu się pytasz? – Pytanie, które zadałem, służyło właściwie tylko upewnieniu się gdzie Skarr zmierza myślami. Zastanawiałem się już czy potrzebuje wszystkich piętnastu. – Moment… chcesz je podpiąć do statku, spiąć z programami celującymi… I co dalej? Porządnego pancerza tym nie przebijesz… jak będziesz miał szczęście osmalisz statkowi osłony. Może przeciwko myśliwcom mógłbyś coś zdziałać.
– Nie chcę z tego strzelać do myśliwców… ani do większych statków, jeśli o tym mowa. Ale parę tych cacek wystarczy, żeby osłonić każdy powrót do statku. No, chyba że będą mnie ścigać czołgi, albo maszyny kroczące.
– Chwila… – Przerwała nam Innada. – Możemy przerwać na moment zachwycanie się technologią i kombinowanie jak ją wykorzystać, żeby skupić się na jednym, ale za to bardzo ważnym aspekcie? CO CIĘ POKUSIŁO, ŻEBY NAPADAĆ NA IMPERIUM?!
Okiem Behota:
Dwa blasterowe bolty przeszyły powietrze. Jeden z nich trafił mężczyznę w ramię, obracając go o dziewięćdziesiąt stopni. Drugi rozorał mu wnętrzności na wysokości talii. Upadł martwy na podłogę. Zostaliśmy sami.
Pogratulowałem Torowi celnych strzałów i zajęliśmy się rutynowym przeszukaniem reszty pomieszczeń. Jak podejrzewałem – nikogo. Tymczasowa baza grupy handlarzy obsadzona była jedynie sześcioma ludźmi. Już zaczynałem się zastanawiać dlaczego, kiedy Tor krzyknął coś z sąsiedniego pokoju.
– Atin! – powtórzył. – Zdaje się, że wkroczyliśmy za wcześnie.
Ruszyłem za jego głosem, wchodząc do dosyć obszernego magazynu. Był nawet schludnie utrzymany, może z powodu krótkiego czasu pobytu handlarzy.
– Za wcześnie dla nich, mam na myśli. Trafiliśmy w punkt.
Przyjrzałem się uważniej. Na żadnym ze sprzętów nie zdążył nawet zgromadzić się kurz. Wydawało się to potwierdzać posiadane przez nas informacje, jakoby grupa była tutaj od niedawna. Ale to rodzaj sprzętów zaciekawił mnie najbardziej.
Stały tam trzy standardowe wojskowe E-Weby, dwa inne lekkie karabiny blasterowe i dwa nielegalne niemal we wszystkich systemach Imperium ciężkie dezintegratory. Oprócz tego dwa zwyczajne imperialne droidy bojowe, wyłączone, stojące cicho w rogu pomieszczenia. Na ich ramionach widać było rysy powstałe podczas ścierania warstwy farby z godłem Imperium.
– Shab... – mruknął Tor. – Wziąłbym sobie jedno takie... albo takie... – Zaczął krążyć po magazynie, dotykając dezintegratorów i E-Webów. Przyglądałem mu się, nie ruszając się z miejsca. Obecność tego rodzaju wyposażenia z kolei potwierdzała inną część naszych informacji, mówiącą o tym, że handlarze przygotowywali się na atak mający nastąpić za parę dni. Możliwe, że już jutro, z samego rana zamierzali rozstawić te karabiny dookoła bunkra...
– Tor, zbieramy się – rzuciłem, ruszając korytarzem.
– Atin, czekaj. – Głos mojego podopiecznego na wewnętrznym łączu wydawał się lekko zirytowany. – Nie bierzemy nic?
– Nie.
Tor dogonił mnie po kilku sekundach. Nie protestował. Po prostu spytał:
– Dlaczego?
– Po pierwsze: czas – odparłem. – Po drugie: niemal nigdy nie biorę zleceń, podczas których przydałby się taki rodzaj sprzętu, a kiedy biorę...
Zawiesiłem głos. Wspomnienia powróciły. Odpędziłem je i skręciłem w stronę innego magazynu. Odetchnąłem głęboko.
– A kiedy biorę, zdobywam go na bieżąco. Nie ma po co trzymać więcej tego cholerstwa w hangarze. Nie przydaje się.
– Naprawdę? A czas? O co ci chodzi z tym czasem?
– Tor, nie mamy czasu, bo musimy zająć się zapakowaniem naprawdę przydatnych rzeczy. – Wszedłem do celu mojej podróży – magazynu mniejszego niż poprzedni, wypełnionego prowiantem i środkami medycznymi. – To zawsze się przydaje. A teraz skończ z pytaniami i pomóż mi z wniesieniem tego na Ge'catra, zanim koledzy tych gości tutaj przylecą.
Okiem Dhadral:
Haalaar z powątpiewaniem i wyraźną konsternacją wpatrywała się w szereg pojemników i, o zgrozo, mniejszych kontenerów, które jeden po drugim wyłaniały się z wnętrza „Dumnej Konserwy”. A jej skonfundowanie wyraźnie kontrastowało z entuzjazmem jej córki. Dhadral uwijała się między pojemnikami napływającym z czeluści ładowni jej statku. Przystawała sprawdzając dołączone do skrzyń opisy, czasem skanowała zawartość wyraźnie podniecona i uradowana. Haalaar obserwowała ją jeszcze przez chwilę, później jednak podeszła by przekonać się co tak uradowało młodszą Mandaloriankę. Wojowniczka spodziewała się co prawda, iż jej latorośl powróci ze sporym ładunkiem, zapowiedziała jej w końcu nabycie cięższego sprzętu. Ale na miłość Mandy, ten największy kontener pomieściłby przecież części do mniejszego stanowiska artylerii blasterowej.
Tym większe było więc jej zdziwienie, gdy po otwarciu jednego z mniejszych pojemników, zamiast, jak się spodziewała, jakiejś sensownej amunicji, ujrzała szereg dziwnych metalowych obiektów. Kilka wyglądało jak cylindry ze spiralnymi wyżłobieniami na końcach, dwa inne kształtem przypominały może pocisk, ale zakończone były również ząbkowanymi powierzchniami o skomplikowanych kształtach. Haalaar wpatrywała się w nie przez chwilę ze wzrastającą konsternacją.
– Wspaniałe prawda? – zapytała radośnie Dhadaral, pojawiając się u jej boku – średnica 90 milimetrów – wyjaśniła, pokazując na pierwsze dwa obiekty – a te 140 mm. – wskazała trzy pozostałe
– Dhadral?
– Wzmacniana durastal tu z pokryciem z cortosis, by zwiększyć oporność na ciepło. – kontynuowała dziewczyna niemal nie robiąc przerw na zaczerpnięcie tchu
– Dhadral?
– A wiesz co jest najlepsze….
– DHADRAL?
–Tak?
– A powiesz mi właściwie co to jest? – zapytała, choć już niejasno zaczęła domyślać się odpowiedzi.
– Głowice do nowego wiertła. – odparła młodsza Mandalorianka, teraz to ona wyglądała na skonfundowaną – właśnie to jest takie fajne – zaczęła wyjaśniająco – Bo ten model wiertła jest stosunkowo uniwersalny, można do niego dopasować aż 14 różnych modeli głowic o różnym przeznaczeniu… – kontynuowała nieco mniej pewnie, jednak powątpiewające spojrzenie matki sprawiło, iż w końcu zamilkła na chwilę – Mówiłam, że zamierzam przywieźć ciężki sprzęt…
– Mówiłaś… – odparła Haalaar – …ale przyznam, że nie tego się spodziewałam…
Okiem Sh`ehn:
Kolejnych sześć E-Webów do transportu od Ori`vod... Machia miała wrażenie, że ostatnio stają się one coraz bardziej popularne wśród vode. Nie dziwiła się, inwestowanie w systemy obronne klanowych twierdz brzmiało rozsądnie – i bardzo w duchu Mandalorian. Jednocześnie wstyd przyznać, ale nigdy bardziej nie interesowała się cięższą bronią zdecydowanie preferowała sprzęt, który można przypiąć do pasa czy zmieścić w kieszeni. Ale to nie wszystko – rzadko zdarzało jej się odwiedzać siedzibę swojego klanu; właściwie mieszkała na pokładzie "Bartleby`ego" – a wnętrza Ghtroca, choć całkiem przestronne i wygodne, nie są dobrym miejscem by rozstawiać się z karabinami blasterowymi. Ani to wygodne, ani bezpieczne – a przede wszystkim, naprawdę niepraktyczne. Co prawda zastanawiała się nie raz nad zainstalowaniem jakichś zewnętrznych systemów uzbrojenia statku – ale wątpiła, by miało to kiedykolwiek nastąpić. Póki co, regularnie odkłada ten pomysł do czasu gdy znajdzie drugiego pilota. (Nie, żeby w ogóle szukała).
Temat na forum. |