Recenzja X-Yuriego Do góry
Revenants opowiada o Hanie, który nie mogąc pogodzi się ze śmiercią przyjaciela udaje się 'na wygnanie', oraz Mandalorianach, pod dowództwem Fetta, którzy urządzają sobie trening na Hanie, z marnym niestety dla nich skutkiem. Umiejętności umiejętnościami, Han ma jednak swoje legendarne szczęścia, i załatwia jednego Bobę za drugim. Tzn. wydaje mu się, że walczy tylko z Boba, a nie pokolei z rożnymi Mandalorianami. Fabularnie komiks jest bardzo dobry, przemyślenia Hana, w formie "pamiętnika dla Lei" który nagrywa, między innymi jego obawy, że zaczyna świrować, i cała walka odbywa się tylko w jego głowie, że próbuje "zabić kogoś kogo nie da się zabić", czy podejrzenie, że Boba to zawsze była więcej niż jedna osoba, są.. fajne. Raxus Prime, tez jest całkiem ok ukazana, zwłaszcza ze niedawno czytałem Moc Wyzwoloną, gdzie tez przewija się ta planeta, jej charakterystyka się zgadza w tych źródłach.
Sam Boba, ten prawdziwy, jedyny i niepowtarzalny, gdy się już pojawi, jest taki jak zawsze, podziękował Hanowi za wyeliminowanie słabszych jednostek z jego prywatnej armii, zasugerował ze Mandalorianie pracują dla Yuuzhan Vongow (choć to blef w sumie) i odleciał. No, fabuła bardzo fajna, ciekawostką jest fakt, że to jak dotychczas ostatnie komiksowe pojawienie się Boby. (według chronologii świata SW oczywiście)
Rysunki są ok, tła i postacie Mandalorian ładne, jedynie do min jakie robi Han czasem bym się przyczepił, ale mało istotna pierdółka. No i Mandalorianie mogliby być bardziej urozmaiceni. Odemnie 9/10.
“Upiory”. Komiks o właściwie o Hanie Solo, ale w sporej jego części pojawiają się też Mandalorianie. Trwa Inwazja Yuuzhan Vongów. Han załamany po stracie Chewiego błąka się po galaktyce. W czasie jednej z takich podróży rozbija się na Raxus Prime. Planeta moim zdaniem ukazana została bardzo dobrze, tak właśnie sobie ją wyobrażałam po przeczytaniu „Mocy wyzwolonej” – jedno, wielkie śmietnisko. Han spotyka tam swojego dawnego wroga – Bobę Fetta.. i zabija go. Ale potem pojawia się następny Fett... i następny i następny. Stąd ciekawe przemyślenia Hana na ten temat.
W koncu jednak spotyka się twarzą w twarz z prawdziwym Bobą Fettem, a nie zwykłymi Mandalorianami, których pozabijał. Jak chciał zresztą sam Fett – uznał, że Han jest godnym przeciwnikiem i ten kto przeżyje w walce z nim jest gotowy do zostania Mandalorianinem. Dlatego chciał by Han wybił najsłabszych rekrutów. Autorem tej ciekawej, interesującej – po prostu fajnej fabuły jest W. Haden Blackman.
O rysunki zadbali za to Dub o raz Niko Henrichon. Dla mnie są one niestety jedną z dwóch słabych części tego komiksu. Styl mangi czy czegoś mandze podobnego do mnie nie przemawia. Han wygląda jak 30latek, kolory nie są całkiem naturalne. Boba, mimo że on prezentuje się najlepiej ze wszystkich, jest zbyt.. kanciasty. Chociaż tło, jak wspominałam na poącztku, wypadło całkiem dobrze. Kolejne zastrzeżenie mam do jednolitości Mandalorian. Wszyscy wyglądają jak Boba Fett. Tak. Taki miał być główny zamysł tego komiksu... ale jednak ci, którzy nie muszą jak Boba wyglądać, mogliby wyglądać inaczej. Bo przecież nie wszyscy Mando mieli jednakowe zbroje.. ;) |