|
Tytuł oryginału: Knights of the Old Republic: Days of Fear
|
Zobacz też:
|
Scenariusz: John Jackson Miller
|
Pozycje w MME związane z tą pozycją:
Postacie: Mandalor Ostateczny, Demagol
Pojazdy: Drednod typu Kandosii, Statek szturmowy typu Jehavey'ir, Myśliwiec typu Davaab
Zbroje: Zbroja Mandaloriańska, Zbroja Neo-Konkwistadora, Maska Mandalora
Kultura: Mando`a
Organizacje/Rangi: Mandalorianie, Mandalor, Mandaloriańscy Konkwistadorzy, Mandaloriańscy Neo-konkwistadorzy
Wojny Mandaloriańskie: Wojny Mandaloriańskie, Pierwsza bitwa o Taris, Bitwa o Serroco
|
Rysunki: Dustin Weaver/Brian Ching
|
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
|
Czas akcji: 3963 BBY
|
Premiera USA: Styczeń-Kwiecień 2007
|
Premiera PL: 13 września 2010
|
Recenzja X-Yuriego Do góry
Składająca się z 3 zeszytów historia zatytułowana "Days of Fear" pod względem mandaloriańskim jest dość uboga, właściwie Mando'ade mają tu tylko dwa wystąpienia, gdy Rohlan "pomaga" Jarael, oraz końcowy ich atak (w którym to jednak nie widać żadnego Mandalorianina osobiście, jedynie okręty floty). Ale inne wątki, Zayne i Gryph na przykład, dają sporo przyjemności z czytania tego komiksu, humor jak w poprzednich numerach, jest dobrze dawkowany, podobnie jak nawiązania do komputerowej wersji KOTORa. Warto także wspomnieć, że komiks ma bardzo otwarte zakończenie, które sprawia że ciekawy jestem ciągu dalszego, jak Zayne sobie poradzi z uwolnieniem się, i tak dalej.
Rysunki mi się podobały, w większości, trochę ładnych ujęć "krajobrazowych" oraz z flotami gwiezdnymi, lubię takie widoczki : )
Ogółem komiks(y) dostaje(ą) ode mnie 8/10 Recenzja Mahiyany Do góry
Dni Strachu to druga pozycja z serii Rycerzy Starej Republiki, w której występują Mandalorianie, choć w zdecydowanie mniejszej ilości niż wcześniej. Tak jak i ostatnim razem dzieli się na 3 zeszyty, jednak akcja nie skacze już tak od wątku do wątku co zdecydowanie mi się spodobało. Jak już pisałam Mandalorian nie ma wiele, osobiście pojawia się tu tylko Rohlan, który ukrywał się na statku Jarael. Drugim pojawieniem się Mandalorian jest ich atak pod sam koniec komiksu, gdzie widać tylko ich statki. Atak z powietrzna, bronią nuklearną obejmujący również cywili tak jakoś nie pasuje mi do honorowych wojowników, którzy nie uznają przykładowo broni biologicznej, więc dlaczego zdecydowali się na coś takiego? Możliwe, że czasy były inne, ale po prostu nie mogę jakoś tego przyjąć do wiadomości. Pomijając faktyczne pojawienia się Mandalorianie są cały czas obecni w rozmowach bohaterów, a jeden z nich zostaje nawet oskarżony o bycie ich szpiegiem.
Pomijając mandaloriańskie wątki mamy tutaj całkiem ciekawy pomysł Grypha na nowy przekręt – prowadzenie mesy. Dołączenie do załogi Trandoshana, z życiowym długiem wobec Grypha też jest co najmniej nietypowe.
Rysunki utrzymują się już na stałym poziomie, jednak pojawia się więcej większych kadrów, z mniejszą ilością tekstu, co uważam za bardzo korzystne dla całego komiksu.
Tym razem moja ocena to 8/10. |