Ta składająca się z trzech zeszytów historia stanowi pierwszy poważny występ Mandalorian w komiksowym KOTORze, i to już od pierwszych kadrów z Mandalorianami jest to występ bardzo udany. W komiksie wiele się dzieje, miejsce akcji jest dość płynnie zmieniane, z górniczego Vanquo, poprzez pokład Last Resort, aż do stacji Flashpoint. A samej akcji, także jest dużo, wprowadzone zostają nowe postacie, w tym tacy Mandalorianie jak Rohlan czy Demagol.
Sam konflikt, teoretycznie dopiero rozpoczynający się, jest na razie pokazany niejako "od zaplecza", działania na froncie wojennym są krótkie, a większość akcji ma miejsce daleko za linią frontu, na terenie Mandaloriańskim, co stanowiło dobry pretekst do ukazania... zniecierpliwienia i niezadowolenia niektórych z Mandalorian, z tego ze nie mogą walczyć w prawdziwych bitwach. Dobrze ukazuje to tym samym naszą kulturę. Komiks zawiera też trochę humoru, ale jest on dobrze dawkowany, i historia zachowuje w miarę poważny charakter.
Komiks zawiera też wiele nawiązań, zwłaszcza znając późniejsze zeszyty, i wiedząc kim jest Alek, jego końcowy występ w pewnym charakterystycznym dla komiksowej serii wdzianku stanowi bardzo fajne nawiązanie.
Od strony technicznej, komiks także jest bardzo dobry, zawiera wiele szczegółowych rysunków, pomieszczenia (jak np. laboratorium Demagola) nie są tylko kilkoma płaskimi ścianami, ale zawierają miłe dla oka szczegóły (w przypadku wspomnianego laboratorium, nie aż tak miłe...). Na plus należy także rysownikowi zaliczyć zróżnicowanie zbroi Mandalorian, naprawdę, jest co podziwiać (Mandalorianin-Twilek!).
Rycerze Starej Republiki: Flashpoint to pierwsza seria zeszytów (konkretnie trzech), w której pojawiają się Mandalorianie. Poza nimi jest oczywiście jeszcze kilka innych wątków dotyczących innych postaci, innych miejsc a nawet innego czasu. Wszystkie wątki przeplatają się niejako ze sobą nie do końca łącząc się w całość co nieszczególnie lubię bo powoduje to, że muszę odrywać się od wątku, który mnie interesuje i śledzić coś, co okaże się potrzebne do zrozumienia interesującego mnie wątku za dłuższy czas. Mandaloriańskimi postaciami, które są tu najbardziej widoczne jest w pierwszej części komiksu Rohlan, a następnie Demagol i to właśnie Demagola uznałabym za bardzo ciekawą postać. Wydaje mi się, że wojowniczej społeczności Mandalorian naukowcy nie trafiają się zbyt często, a naukowcy badający Jedi to już w ogóle rzadkość.
Komiks zdaje się być poważny, ale jest tu wpleciona odrobina humoru, idealnie pasująca do postaci, a nawet pojawia się tekst będący parafrazą słów Boby Fetta „He's no good to me dead.”, co prawie na pewno nie było przypadkowe i było bardzo miłym akcentem.
Jeżeli chodzi o rysunki to odnoszę wrażenie, że kreska robi się tu coraz lepsza (porównując oczywiście z poprzednimi zeszytami). Wszystko narysowane jest bardzo starannie, co zwłaszcza widać w przypadku tła, które chwilami robi większe wrażenie niż same postaci. Kolory również są bardzo dobrze dobrane, podkreślając nastrój danego kadru. Ostatnia rzecz, na którą zwróciłam uwagę to mimika postaci, która jest naprawdę dobrze narysowana.
Moja ocena to 6/10 z powodu przeplatających się wątków, które bardzo utrudniały mi czytanie.