Recenzja Marika Do góry
UWAGA! RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY!
Drugi sezon serialu The Mandalorian to coś, na co wielu z nas niewątpliwie czekało. Pierwszy sezon pozostawił wiele spraw i wątków niewyjaśnionych, wzbudzając apetyt widza na więcej. Z pierwszego sezonu wiemy, że głównym celem Dina Djarina będzie dostarczenie małego Yody do Jedi. I muszę przyznać, że mimo że pierwszy odcinek jedynie w lekkim stopniu dotyka celu głównego bohatera, to dalej daje mnóstwo radości. Sam początek odcinka mocno przypomina początek pierwszego sezonu, Din Djarin znowu jest badassowym Mando, który nie cacka się z nikim, a zwykłych rzezimieszków powala w kilka sekund, i nawet towarzyszący mu dzieciak nie jest w stanie zburzyć tego wizerunku. Miło było zobaczyć powrót Dina na Tatooine, chociaż sam powrót nie zaskoczył mnie - podobnie jak wielu innych osób, którym utkwiło w pamięci zakończenie ostatniej przygody Dina na Tatooine. Bardzo podoba mi się powrót Peli Motto wraz z jej zespołem droidów-mechaników, mimo krótkiej obecności na ekranie odgrywa ona dość ważną rolę, pchając fabułę do przodu. Jednak najważniejsza rzeczą za jaką chcę pochwalić pierwszy odcinek są mocne nawiązania do gry Star Wars: Knights of The Old Republic. Gry prezentować nie muszę, jest to pierwszy i bodajże najlepszy RPG w uniwersum Gwiezdnych Wojen, który otworzył przed nami wątki “naprawdę Starej Republiki”. Wspomniane przeze mnie nawiązania dotyczą Ludzi Pustyni, zwanych Tuskenami, oraz jednego z czołowych drapieżników Tatooine czyli smoka krayt. Naprawdę szanuję twórców za to że tak jak niegdyś twórcy SW: KOTOR postanowili pokazać Tuskenów inaczej niż jako prymitywnych i okrutnych dzikusów. Wszak ta nomadyczna społeczność jest spadkobiercami wyższej cywilizacji, oraz twardymi mieszkańcami pustyni, a nie tylko rabusiami i okrutnikami. Konfrontacja ze smokiem również nawiązuje do konfrontacji z gry, a w szczególności jej finał i zdobyty łup. Oczywiście nie brakuje i nawiązań do innych dzieł. Gwiazdą pierwszego odcinka jest Cobb Vanth, samozwańczy szeryf grany przez Timothego Olyphanta, znanego choćby z roli Hitmana. Cobb Vanth jest jakby żywcem wyjęty ze starych amerykańskich westernów, podobnie jak miasteczko którym się opiekuje. No i zakończenie... kto nie widział niech zobaczy i krzyknie z radości. Podsumowując, drugi sezon serialu The Mandalorian” miał naprawdę dobre wejście. Solidna i logiczna fabuła, powrót starych postaci, kilka nowych, wartych zapamiętania osób, oraz cieszące fanów uniwersum i tzw. Legend nawiązania do poprzednich dzieł. |