|
Tytuł: Gathering Forces
|
Zobacz też:
|
Scenariusz: Greg Weisman
|
Pozycje w MME związane z tą pozycją:
Postacie: Sabine Wren
|
Reżyseria: Steward Lee
|
Aktorzy: Steve Blum, Taylor Gray, Vanessa Marshall, David Oyelowo, Freddie Prinze Jr., Paul Reubens, Tiya Sircar
|
Czas akcji: Około 5 BBY
|
Premiera USA: 17 listopada 2014 (WATCH Disney XD), 24 listopada 2014 (Disney XD)
|
Premiera PL: 29 listopada 2014
|
Recenzja X-Yuriego Do góry
Początek mojej przygody z siódmym odcinkiem był dość nietypowy. Zajmowałem się nadrabianiem zaległości rebelsowych (samo obejrzenie, ossus, cytaty, recenzje), zostały mi dwa odcinki do końca, byłem z takiego stanu rzeczy zadowolony... i zostałem uszczęśliwiony premierą kolejnego odcinka. Zaległości więc przybyło zamiast ubywać.
Z dzisiejszej perspektywy, po zobaczeniu odcinka, zdecydowanie cieszę się, że tak to wszystko się zgrało - poprzedni odcinek bowiem nie dość, że był bardzo ciekawy to jeszcze skończył się planszą "ciąg dalszy nastąpi". Zamiast czekać "niewiadomo ile" (a dodajmy, że po tym odcinku pojawia się ponad miesięczna przerwa zanim pojawi się kolejny) od razu można było poznać dalszy ciąg.
Odcinek ponownie zaczyna się akcją, tym razem nie jest ona tak jak dotychczas bywało "ni z tego ni z owego", przeciwnie, kontynuuje wydarzenia poprzedniego odcinka. Ciekawe jest to, że zaledwie po odcinku przerwy ponownie wykorzystana zostaje dawna baza WAR - mam wrażenie, że twórcy z powodu zmniejszonego budżetu są zmuszani do reużywania czego tylko się da. Stąd wpierw ciągle Lothal, Lothal, Lothal, teraz natomiast ta baza... Ale to w sumie czepianie się na siłę - bo fabularnie jest to całkiem sensownie wyjaśnione. A to najważniejsze przecież.
Akcja... akcja w serialu posuwa się trochę do przodu, przede wszystkim jeśli chodzi o... związki Ezry z Mocą. Jego... zdziwienie, przerażenie wręcz, bardzo przypominało mi to jakie wrażenie na jednej z Jedi zrobiło w komiksie "Defenders of the Lost Temple" obcowanie z rękawicą Kreescha młodszego.
Zaciekawiło mnie też rozwinięcie o krok kwestii rodziców Ezry - wiemy, że Hera czegoś się dowiedziała, jednak sam Ezra ani widz narazie nie wiedzą o co chodzi. Recenzja Mahiyany Do góry
Ciąg dalszy odcinka Dnia Imperium nastąpił. Mamy za sobą już naziemny pościg, pora na powietrzny. Pora też na ciąg dalszy opowieści o rodzicach Ezry. Niestety poza tym, że Ezra obraża się na Tseebo wiele z tej opowieści nie wyniknęło.
Ciekawą sprawą jest też to, że od tego odcinka można kogoś śledzić w hiperprzestrzeni. Przynajmniej jestem zaskoczona na równi z bohaterami. Zaskoczyło mnie też odłączenie się Fantoma podczas skoku w nadprzestrzeń. Nie jestem jakąś specjalistką od fizyki, ale wydaje mi się to co najmniej… bardzo ciężką do wykonania czynnością. Przynajmniej jeżeli zależy nam na nie uszkodzeniu statku. No ale skoro zadziałało to był to chyba dobry pomysł.
Wróciliśmy więc do opuszczonej bazy, w której niegdyś Hera i Sabine walczyły ze stworkami. Dotarło do mnie w tym momencie jak mało lokacji mamy w Rebeliantach w porównaniu do Wojen Klonów. Podobnie z bohaterami. Bardziej czuje się, że jest to naprawdę zamknięta część Gwiezdnych Wojen a nie losowo opisywane wydarzenia. Nie umiem jednak ocenić czy jest to zmiana na dobre czy na złe. Zobaczymy jak będzie to postępować – w końcu to dopiero połowa pierwszego sezonu.
Ponownie pojawia się również inkwizytor. Z założenia miał być pewnie dość charakterystyczną postacią, jednak jak dla mnie jest on niezbyt szczególny. Mam nadzieję, że jego wątek się później rozwinie bo ma on potencjał na naprawdę ciekawą postać.
Wracamy też do wątku sterowania zwierzaczkami za pomocą Mocy. W sumie jak już Kanan zdecydował że będzie szkolił Ezrę to dobrze, że cały czas przewijają się wątki szkolenia. Mamy tutaj też pierwszy kontakt Ezry z Ciemną Stroną Mocy, którą wcześniej Kanan najwyraźniej strategicznie przemilczał. Widać tu też jak cienka granica jest pomiędzy obiema stronami. Gdyby nie zaznaczyć, że faktycznie tak było mową ciała Ezry i temat nie został poruszony później, byłoby to praktycznie niezauważalne. Jak dla mnie bardzo dobrze zrobiony wątek.
Sabine pojawia się pod koniec odcinka żeby podarować Ezrze holopodobiznę jego rodziców, którą znalazła w jego „domu”. Oczywiście pojawiła się też na początku, ale tak poza tym to jej nie było. Jak zwykle, niepozorna, gdzieś w tle…
Za dotknięcie tematu Ciemnej Strony Mocy daję temu odcinkowi 7/10, szkoda tylko, że Sabine tak mało. |