|
Tytuł: Out of Darkness
|
Zobacz też:
|
Scenariusz: Kevin Hopps
|
Pozycje w MME związane z tą pozycją:
Postacie: Sabine Wren
|
Reżyseria: Steward Lee
|
Aktorzy: Steve Blum, Taylor Gray, Vanessa Marshall, David Oyelowo, Freddie Prinze Jr., Paul Reubens, Tiya Sircar
|
Czas akcji: Około 5 BBY
|
Premiera USA: 3 listopada 2014 (WATCH Disney XD), 10 listopada 2014 (Disney XD)
|
Premiera PL: 15 listopada 2014
|
Recenzja X-Yuriego Do góry
Piąty odcinek Rebelsów jest najbardziej mandaloriańskim z dotychczasowych - bowiem podczas gdy wcześniejsze skupiały się na innych postaciach bądź całej załodze, ten skupia się na Herze i Sabine oraz ich relacjach.
Z całej załogi wydaje mi się, że to tą dwójkę określiłbym jak narazie swymi ulubionymi postaciami, odcinek o nich jest więc czymś co trafiło do mnie szczególnie. O Herze niewiele się tu dowiadujemy jeśli chodzi o jej przeszłość (choć pewne nowości są - ona wie dużo więcej niż mówi) to w przypadku Sabine jest inaczej. Co prawda to ledwie kawałek o tym ze była w imperialnej akademii na Mandalorze i jak czuje się przez Imperium oszukana, ale ciekawie wynika z niego pewna... trudność Sabine jeśli chodzi o jej "miejsce w drużynie". Po tym odcinku moja sympatia do tej postaci wzrosła, ciekaw jestem co będzie dalej.
Przy wszystkich recenzjach wspominam The Clone Wars - tutaj nie mogę tego nie zrobić, skoro sama większość odcinka odbywa się w byłej bazie republikańskiej, w tle hangaru widac LARTa i w ogole! Odcinek jest miłą odmianą po poprzednich jeśli chodzi o oponentów - przeciwnikami (poza początkiem) nie są Imperialni ale działajace niezależnie stwory.
Odcinek wprowadza też ciekawą postać współpracownika Hery który udziela im wsparcia informacyjno-logistycznego. Ciekaw jestem kim sie okaże ta osoba i czy spekulacje niektórych fanów jakoby miała to być bohaterka TCW okażą się słuszne.
Podsumowując... podobało mi się i to bardzo, najlepszy odcinek jaki widziałem dotychczas - odemnie więc silne 9/10. Oby więcej takich odcinków, oby więcej... Recenzja Mahiyany Do góry
Chyba po raz pierwszy Sabine jest w pierwszej scenie i w końcu zaczyna się więcej odzywać, wątpiąc w jakość informacji które otrzymują od tajemniczego informatora Hery. Wyraża też swoją frustrację dotyczącą braku znajomości szczegółów misji, na które się wybierają.
W końcu dowiadujemy się oficjanie, że Sabine uciekła z imperialnej akademii, choć można było się tego domyślić już w momencie gdy udawała uczennicę owej akademii. Cenną informacją jest też to, że owa akademia mieściła się na Mandalorze.
Po raz pierwszy Sabine jest jedną z naprawdę głównych bohaterów więc dostajemy trochę więcej ujęć z nią niż zwykle. Dostajemy też statek z nie wykonaną do końca diagnostyką. W sensie, że diagnostyka została wykonana, jednak jej wyniki nie zostały wzięte pod uwagę. Wszystko oczywiście wina Ezry i Zeba. No bo jakżeby inaczej?
Dodatkowo miejsce, z którego Sabine i Hera chcą zabrać ładunek pełne jest dość nieprzyjaznych stworzonek. Jest też pełnie „starych przyjaciół” Sabine – ładunków wybuchowych. Jak dla mnie jest to bardzo pasująca rzecz do Sabine by w ten sposób wypowiadać się o jakiejkolwiek broni.
Jakoś tak wyjątkowo przypadły mi sceny walki z tamtymi stworzonkami do gustu. Może to dlatego, że przypominały mi one pewną walkę z mutantami ze Stalkera, a może dlatego, że Hera i Sabine świetnie ze sobą współpracowały. Oby więcej scen walki szło w tym kierunku! (Choć nie do końca umiem określić co to za kierunek.)
Nie rozumiem tylko dlaczego pod koniec Sabine strzela z działka statku. Ani nie wygląda żeby było to potrzebne ani żeby faktycznie w coś trafiła. Cóż, może po prostu lubi…
Pod koniec mamy jeszcze okazję zobaczyć więcej kabiny Sabine. I w ramach mojego doszukiwania się rzeczy, których tak naprawdę tam nie ma zauważyłam coś co aż za mocno przypomina górną część czaszki mythosaura. A przynajmniej same oczodoły.
Daję 8/10, całkiem niezły ten odcinek. |