|
Tytuł: Rise of the Old Masters
|
Zobacz też:
|
Scenariusz: Henry Gilroy
|
Pozycje w MME związane z tą pozycją:
Postacie: Sabine Wren
|
Reżyseria: Steward Lee
|
Aktorzy: Steve Blum, Taylor Gray, Vanessa Marshall, David Oyelowo, Freddie Prinze Jr., Paul Reubens, Tiya Sircar
|
Czas akcji: Około 5 BBY
|
Premiera USA: 11października 2014 (Wyświetlenie na NYCC), 20 października 2014 (WATCH Disney XD), 27 października 2014 (Disney XD)
|
Recenzja X-Yuriego Do góry
...odcinek ten jest dla mnie dosyć zaskakujący. Za Rebelsy się wziąłem by je zossusować, wpierw się jednak zabrałem za komiks Darth Maul: Son of Dathomir. Spisałem wszystkie mando-hasła z niego, wrzuciłem na Ossusa, zabrałem się za serial, i... niespodzianka, w trzecim odcinku ukazana jest lokacja którą można było zobaczyć we wspomnianym komiksie.
Żeby było śmieszniej, tam Mandalorianie (w tym Mandalorianka) włamywali się do więzienia żeby odbić kogoś dla nich ważnego, w tym odcinki natomiast ponownie, Mandalorianka (z nie-mando towarzyszami) włamuje się do więzienia, także by odbić kogoś ważnego. Biorąc pod uwagę, że komiks tamten był oparty na scenariuszu stworzonym dla TCW ciekaw jestem czy nie było tak, że w Rebelsach wykorzystano budynek/konstrukcję którą wtedy stworzyli.
Odcinek początkowo wydaje się skupiać na treningu Ezry jako Jedi, szybko jednak zmienia się klimat, gdy tylko Kanan dostrzega okazję do pozbycia się Ezry i wmanewrowanie kogoś innego by go uczył. Co prawda ostatecznie nic z tego nie wychodzi, ale i tak oczywiście wszystko się rozwiązuje - Kanan zaczyna rozumieć, że musi to zrobić sam, czy tego chce czy nie.
Znów pojawiło się sporo ciekawych nawiązań tekstowych do klasyki głównie oczywiście w dialogach (nawiązanie do Vadera-Lando i ich umowy z TESB), wykpiono też ciekawie powiedzonko Yody o nie-próbowaniu.
Mandaloriański wątek to bez zmian Sabine która tym razem aktywnie brała udział w akcji - większość czasu mieli Kanan i Ezra, ale Mandalorianka wraz z Zebem też często się przewijała. Ciekawe jest też to jaką pełni rolę w zespole, wydaje się być kimś odpowiedzialnym za... gromadzenie i analizę informacji - to ona pokazała reszcie wiadomość o przetrzymywanej Jedi, to ona opisywała plany więzienia itd. Ciekawe.
Ogółem... 8/10 myślę, że będzie odpowiednie. Recenzja Hashhany Do góry
Trzeci odcinek serialu, zatytułowany Rise of the old Masters skupia się na relacji mistrza i ucznia pomiędzy Kaananem a Ezrą. Szkolenie chłopca dopiero co się zaczęło i nie idzie gładko z dwojakich powodów – jednym z nich jest widoczny brak doświadczenia i wiedzy w nauczaniu, który można zaobserwować u Kaanana (choćby podczas cytowania Yody, gdy tak naprawdę sam nie wie, co znaczy „rób, albo nie rób, nie ma próbowania”). Muszę przyznać, że jest to miły akcent nawiązujący do jego (póki co nie ukazanej) historii ocalałego padawana z czasów Rozkazu 66 i następującej po niej Czystki Jedi. Ezra także nie ma łatwo, gdyż Zeb i Chopper wyraźnie zawzięli się na niego i chętnie mu dokuczają z powodu słabych postępów we władaniu Mocą.
Po nieudanym i niemal tragicznie zakończonym treningu, załoga dowiaduje się o miejscu przetrzymywania mistrzyni Jedi, Luminary. Kaanan oczywiście pragnie ją uratować, a załoga mu w tym zamierza pomóc. Więzienie jest mocno strzeżone, lecz wspólnymi siłami ekipa włamuje się do środka – by na miejscu dowiedzieć się o śmierci Jedi i wpaść z zasadzkę przygotowaną przez Inkwizytora. W walce Kaanan nie miał dużych szans, zaś Ezra stanął przed możliwością dołączenia do imperialnego użytkownika Mocy, któremu oczywiście odmówił. Wspólne przeżycie z tej misji pozwoliły Kaananowi i Ezry stać się sobie bliższymi i na nowo przystąpić do treningu chłopaka, tym razem z lepszym skutkiem.
Sama akcja była dość przewidywalna – zagrożenie ze strony Inkwizytora, chociaż niby jest, nie wzbudza wielkich emocji, gdyż na tym etapie trudno spodziewać się śmierci kogokolwiek z głównej ekipy. Rola Sabine i Hery była w odcinku mniejsza, lecz pomimo tego, obie panie dostały swoją dawkę akcji. Mandalorianka zwłaszcza wykazuje się dużą wiedzą taktyczną i zdolnościami w walce – bardzo szybko zrozumiała, że drużyna wpadła w zasadzkę.
Największą siłą odcinka była dynamika pomiędzy Ezrą a Kaananem, gdzie obaj muszą radzić sobie z nowymi rolami mistrza i ucznia. Pojawienie się Luminary – jako doświadczonej Jedi – ukazuje ich swoistą niepewność. Z jednej strony mamy Ezrę, który sądzi, że Kaanan zwyczajnie chce się go pozbyć oddając go w ręce nieznanej mu Jedi, z drugiej zaś Kaanana, który wie, że nie jest dobrym nauczycielem dla chłopaka, więc chce mu zapewnić jak najlepszą edukację pod okiem kompetentnej mistrzyni. To nieporozumienie, gdy już zostanie wyjaśnione, pozwala im naprawdę nawiązać więź tak ważną między mistrzem, a padawanem.
Sam Inkwizytor nie wypadł tragicznie, ale pozostawił we mnie niedosyt. A może twórcy po prostu starają się z jego postacią zbyt mocno, aby uchodziła za „cool” i stąd mieszane uczucia. No i ten nieszczęsny, wirujący miecz świetlny.
Z minusów, nawet w dobrze strzeżonym więzieniu (zaistniałym w kanonie już za sprawą komiksu Darth Maul: Son of Dathomir) szturmowcy nie przedstawiają żadnego zagrożenia i giną w sporej ilości.
Podsumowując, odcinek był całkiem zacny, choć nie powiem, że trzymał mnie w napięciu.
Recenzja Mahiyany Do góry
Czwarty odcinek Rebeliantów zaczynamy od sławnego cytaty Yody „Do or do no, there’s no try”. Przy okazji dostajemy niezrozumienie i Ezry i Kanana dotyczące tego słynnego cytatu. Dostajemy też chwilowy nalot kamery na Sabine obserwującą Ezrę wypadającego poza statek. A tak poza tym to moje ulubione zwierzątko dostaje po głowie czymś co wygląda na karton mleka. Niemiłe scena.
Z milszych scen dowiadujemy się, że Luminara Ulundi jednak żyje i że można ją uratować. Daje to możliwość Sabine żeby popisać się wiedzą na temat miejsca, w którym ją przetrzymują.
Samo włamanie nie jest szczególnie ciekawe za to wątek ze stworzeniami podążającymi za Ghostem bo wydaje dźwięki na tej samej częstotliwości co ich dźwięk godowy jest, przynajmniej dla mnie, dość oryginalny i ciekawy.
Jeżeli chodzi o Luminarę to jest bardzo dobrze zrobiona. Przypomina siebie, ale od razu widać, że faktycznie coś jest nie tak. Okazuje się, że jest to swego rodzaju złudzenie. W sumie nie wiadomo do końca co to było, bo nie zostaje to nigdy wyjaśnione. Wiadomo tylko, że Luminara niestety dawno już nie żyje, „ale jej kości słóżą Imperium”, więc co tak naprawdę się stało możemy się tylko domyślać.
Mamy tu też humorystyczny wątek Sabine, która nazwała detonatory „cudem”, co generuje całkiem fajne teksty typu „pora na cud”.
Niestety Sabine nie może mieć za wiele czasu ekranowego, więc wracamy do walki Kanana i Ezry z Inkwizytorem, która jak dla mnie nie jest warta szczególnej uwagi. No może poza mieczem Inkwizytora, który przypomina mi pewien zabawkowy miecz wypuszczony przez Hasbro o ile dobrze pamiętam. Lepiej za to pamiętam, że został delikanie rzecz mówiąc wyśmiany.
Na szczęście w porę zjawia się Hera z „flotą” stworzonek, które zaprzyjaźniły się z jej statkiem. Jak już mówiłam, podoba mi się ten wątek. Szkoda tylko, że nie zostały nazwane, jak większość stworzonek w Rebeliantach zresztą. Możliwe, że jest to celowy zabieg mający na celu pokazanie, że postaci też tych nazw nie znają, ale jednak… Troszkę mi ich brakuje, zwłaszcza jak tak uparcie nie chcą się pojawić.
Odcinek jest w sumie ok, więc daję 7/10 |