Recenzja Mahiyany Do góry

Jak się okazuje Padme jest przyjaciółką wszystkich (no chyba że jest ich wrogiem), więc nikogo chyba nie dziwi, że przyjaźni się też z Satine, która właśnie zaprosiła ją na Mandalorę. Okazuje się, że chce jej pokazać nową Mandalorę, choć nie ukrywa, że ma pewne problemy z dostarczaniem żywności na swoją planetę z powodu braku porozumień handlowych.
Szybko widać o czym będzie ten odcinek – o korupcji i czarnym rynku, który w tym wypadku dostarcza napój, kupowany przez dzieci. Cały problem jest omawiany przez Mandaloriańskich urzędników. Co ciekawe, podobnie jak w przypadku mandaloriańskiego budownictwa, na ubraniach senatórów można doszukać się charakterystycznego diamencika z klasycznej mandaloriańskiej zbroi. Dalej ciężko mi to jakoś pogodzić z ich pacyfistycznymi poglądami, ale może po prostu ma to nie dać im zapomnieć o ich przeszłości.
Wracając do wątku czarnego rynku. Planowane odwiedziny Satine i Padme w nowootwartym szpitalu wyglądają nie tak jak to sobie wyobrażały – jest on przepełniony zatrutymi dziećmi. Po wcześniejszych scenach pokazujących mieszanie nielegalnie przywiezionej substancji, która w większym stężeniu jest toksyczna nietrudno domyśleć się co się stało, jednak Alec nie mając wiedzy widza oskarża o to Watachę Śmierci. Satine postanawia więc zacząć własne śledztwo na temat tego co się stało. Jako, że całe jedzenie podawane w szkole zostało już przebadane, ich podejrzenia szybko, słusznie padają na napoje przynoszone przez dzieci. Wszystko prowadzi do „odkrycia” większego problemu ze ściąganiem towarów, który przecież został przedyskutowany na początku odcinka. Po krótkiej strzelaninie sprawa zostaje wyjaśniona.
Jedyny ciekawy wątek jaki tu mamy to wytykanie Padme jak dobrze zna się na skradaniu się w miejsca, w których nie powinna być, czego podobno nauczyła się będąc królową Naboo, i na strzelaniu. Oczywiście znając młodą panią senator chyba nikogo nie dziwi do czego jest zdolna. Zastanawiać może za to decyzja Satine o spaleniu doku, w którym przechowywano zatrutą herbatę. Być może słuszna. Nie wyglądała na podyktowaną (zbyt dużymi) emocjami, a faktycznie może odstraszyć innych, chętnych na nielegalny handel.
Nie jest to jakoś szczególnie dobry odcinek. Wszystko szybko się wyjaśnia dla postaci, a dla widza jest jasne od samego początku. Być może głównym celem jest tu morał, że korupcja jest zła, ale biorąc pod uwagę jaka jest grupa docelowa tego serialu nie do końca mi to pasuje, więc daję 5/10