Recenzja X-Yuriego Do góry
Interferencja to jedno z trzech dopełniających komiksową serię KOTOR opowiadań jakie popełnił J.J. Miller - drugie z tychże, pierwsze w którym znaczny udział mają Mandalorianie.
Całość przedstawia dość rzadko poruszany w SW temat, to jest propagandę - oczywiście cały czas przewijają się wzmianki o tym jak to Imperium przedstawia Rebelię jako terrorystów a Rebelianci Imperium jako zbrodniarzy, skupiając się na najbardziej klasycznym kawałku historii galaktyki, ale rzadko jest to bliżej analizowane. J. J. Miller daje nam tutaj jednak okazję do zapoznania się z przykładem tego, jak w czasie Wojen Mandaloriańskich nadający na kanałach komunikacyjnych Mandalorian członek Republiki stara się złamać ich ducha.
Miller świetnie oddał tu wartości jakimi kierują się obie strony, bardzo odmienne, nie zapomniał także o fakcie, że społeczność Mandalorian tego okresu, w dużym stopniu pochodząca z przymusowego wcielania w szeregi może być łatwiejsza do "złamania" niż typowi Mando jakiegokolwiek innego okresu, będący tym kim są li tylko z czystego wyboru.
To Miller, a postać która odpowiada za teksty Republiki jest bratem Grypha, nie mogło więc zabraknąć tony dobrego humoru - choć uśmiech/śmiech wywołują także niektóre teksty Mando, reprezentowanej tu przez pierwotnie nieznanej płci i rasy Koblus Sornell, która to z czasem (wraz z wydaniem KOTOR:War) okazała się być kobietą i Devaronianką.
Pozycja jest z jednej strony dobra, z drugiej... nie niezbędna. W przeciwieństwie do Dziennika Demagola który uważam za obowiązkową lekturę każdego fana serii RSR po tym jak ją zakończy, ta pozycja nie rozwija aż tak postrzegania komiksów i nie ubogaca ich, mimo wszystko warto się z nią zapoznać, ot choćby by poznać Koblus. Jako ocenę finałowa tej bądź co bądź Mando pozycji daje
9/10 - za bardzo dobre wykonanie i Mando-charakter historii.