Recenzja Hashhany Do góry
Chociaż o serii Star Wars Galaxy słyszałam i nawet miałam okazje zetknąć się z niektórymi pracami na Deviantarcie, tak naprawdę nie wiedziałam czego się spodziewać po serii 5. Kiedy dostałam swoje karty w ręce, muszę przyznać, że wrażenie było niesamowite.
Normalnie (czyli zagranicą) SW Galaxy kupuje się w saszetkach, z losowo włożonymi siedmioma kartami, tak jak to miało miejsce w przypadku wydanych w Polsce Toppsach, Force Attax [TCW]. W takiej saszetce istnieje szansa na trafienie unikatowej, bo jedynej w swym rodzaju karty narysowanej odręcznie przez któregoś z zaangażowanych artystów. Tak zwane Sketch Card. Dodatkowo istnieje wiele bonusów, w postaci Lost Galaxy - 5 różnych kart, w co 24 saszetce; w co szóstej saszetce, 6 Etched Foil Puzzle Cards, które zebrane razem tworzą „panoramy” (a dodatkowo pasują do „panoram” z poprzednich zestawów). Istnieje także 15 obrazków występujących w 3 wersjach:
- w co trzeciej saszetce w wersji Silver Foil (‘srebrna karta’)
- w co dwudziestej czwartej w wersji Bronze Foil
- w co czterdziestej siódmej Gold Foil. Ogólnie więc licząc, ktoś kto kupi BOX-a (zawierającego 24 saszetki) powinien załapać się na minimum 1 Bronze Foil, 8 Silver Foil, 1 Lost Galaxy i 4 Etched Foil Puzzle Cards.
Podstawowy zestaw tworzy 120 kart. Z jednej strony arkusza jest nie powtarzający się rysunek, na rewersie zaś znajduje się numer karty, dodatkowy krótki opis, nazwa i autor pracy. Ostatnia karta zamiast typowego rewersu posiada checklistę.
Taka ilość zróżnicowanych prac prezentuje się bardzo dobrze. Style rysunków są wielorakie, od bardzo realistycznych, po komiksowe i zabawne, kończąc na propagandowych plakatach. Widać także niektóre wątki tematyczne, jak np. sześć etapów relacji między Anakinem Skywalkerem, a jego mentorem, Obi-Wanem Kenobim, nawiązującymi do filmów i Wojen Klonów. Część kart poświęcono samym kobiecym bohaterkom Gwiezdnych Wojen, wydarzeniom z Hoth, klienteli kantyny (prezentowanym przez różne style). Ale także wśród rysunków znalazły się ogólnie znane obrazki, wykorzystywane m.in. jako okładki mangi poświęconej Starej Trylogii, grafiki boosterów SW miniatures, bądź z artykułów, książek, czy albumu Visions [2010].
Część z rysunków jest potraktowana z przymrużeniem oka – czy to jako uroczy styl Katie Cook, który zawsze wzbudza u mnie uśmiech, czy ilustracja „Born To Be Bad” stworzona dla Star Wars Celebration IV, z Sithami jako rockową kapelą (nawet Boba Fett z resztą łowców nagród załapał się na tej świetnej grafice!).
Samych Mandalorian zresztą nie zabrakło. Część kart została im poświęcona, na niektórych zaś współistnieją z innymi postaciami, bądź są dodatkowym rysunkiem z rewersu. Najwięcej jest Boby Fetta, ale pojawia się także Jango Fett (i „jego” Slave), Shae Vizla z TOR-a, oraz grafika z History of Mandalorians, znana z Insidera [2005].
Jedyną kartą, która niezbyt do mnie trafia to ilustracja Nathana Hamilla, Ewok King. Raz, że nie lubię tej rasy małych potworków (Imperium zapewne przyznałoby mi racje xD), a dwa, że sposób narysowania tegoż Ewoka jest dziwny. Jednak jak na 120 kart, jedna grafika wzbudzająca sympatii, to naprawdę mały minus. Wręcz marginalny.
Podsumowując, karty Star Wars Galaxy wydawane przez firmę Topps to zbiór małych dzieł, które nie tylko cieszą oko, ale wręcz podsycają głód na więcej. Pozostaje mieć tylko nadzieje, że kiedyś zawitają także w Polsce.