Recenzja X-Yuriego Do góry

Druga, środkowa część klasycznej trylogii, Imperium kontratakuje jest przez wielu uważana za dzieło kultowe. Myślę, że się do tych osób mogę zaliczyć.

Gdy jakiś film odnosi sukces, pojawienie się jego kontynuacji jest bardziej niż prawdopodobne... tak też się stało z Gwiezdnymi Wojnami. W przeciwieństwie jednak do wielu innych przypadków, kontynuacja Nowej Nadziei jest jednym z niewielu filmów, które nie dość, że poziom pierwowzoru utrzymują, to jeszcze go znacznie podnoszą. Nowa Nadzieja w zestawieniu z obiektem recenzji wypada... słabiej, niż jak jest oceniana 'sama w sobie'. Epizod V nie jest już wesołą przygodą, przeciwnie, jest raczej (dla rebeliantów.) bardzo niewesoły. A jednocześnie potężna dawka mroku serwowana z ekranu jest systematycznie rozładowywana przez komicznego mędrca w postaci Mistrza Yody. Irvin Kerschner z doskonałym wyczuciem połączył w całość wszystkie elementy znane z ANH, dołożył sporo nowych, i stworzył... prawdziwe arcydzieło.
W tym filmie nie ma się właściwie do czego przyczepić, każdy element, gra aktorska, efekty specjalne, kostiumy, montaż, muzyka, udźwiękowienie, po prostu wszystko jest doskonale zrobione.

Niezaprzeczalne jest znaczenie jakie ten epizod ma dla organizacji takiej jak Manda`yaim. To tutaj wszakże pojawia się protoplasta wszystkich znanych Mandalorian. To tutaj rozpoczął się kult (Oczywiście, zdaje sobie sprawę z wcześniejszego pojawienia się Boby w Holiday Special. Ale kto w Polsce o tym wiedział, ba, widział ten... "film" w czasach przed upowszechnieniem się internetu ? Właśnie. To wchodzący do kin TESB rozpoczynał kult Boby, nie kreskówka z HS). Bez TESB wszystko było by... inne.

Czy można w tym filmie coś poprawić ? Nie. Dlatego, zdecydowane 10/10. Napisanie "pozycja obowiązkowa dla każdego fana" jest chyba zbędne... ?