Recenzja X-Yuriego Do góry
Dziewiąta część serii Młodzi Rycerze Jedi kontynuuje wątek Sojuszu Różnorodności prowadzony także w dwóch poprzednich tomach.
W książce występuje podział na trzy grupy_akcji, dominującą kręcącą się wokół tytułowych rycerzy Jedi, to jest Jainy, Jacena i Tenel Ka oraz dwa poboczne, jeden skupiający się na Lowbaccy, który w pewnym momencie odłącza się od wymienionych Jedi (dotychczas był nieustannie częścią ich wątku) oraz ten skupiający się na Zekku.
Skupiające się na sojuszu książki wydaja się być pod pewnym względem jakby pisane podemnie - wpierw w poprzedniej części opisany został Kuar, jedna z ciekawiących mnie planet, natomiast tutaj na krótko odwiedzamy Ziost, oraz co ważniejsze, wracamy na znany z opowieści Łowców Nagród (przynajmniej mnie się najbardziej z nimi kojarzy) Mechis III, gdzie możemy zarówno zobaczyć jak planeta wygląda parę lat po wydarzeniach z opowiadania jak i poznać odbiór tych wydarzeń przez mieszkańców odległej galaktyki (w tym dowiedzieć się, że niektórzy zdawali sobie sprawę z faktu, że w komputerze DS II siedział IG-88). Miłym akcentem było też pełnoprawne nawiązanie do Kryształowej Gwiazdy, pozycji dość zapomnianej i rzadko wspominanej w EU.
Książka cierpi na standardowe przypadłości tej serii, to jest pewna naiwność momentami (powiedzmy, ze udzielanie przez Bobę pomocy chcącemu-być-łowcą Zekkowi się jakoś broni, z powodu tego, że Boba został zretconowany na Ailyn), największą jej bolączką jest oczywiście wychodzenie cało z największych nawet opresji głównych bohaterów. Aż zbyt nierzeczywiste czasami to jest. Standardowo jednak przyjemnym i ciekawym jest czytanie o młodości postaci które znamy z późniejszych dziel i wiemy jaki los jest im pisany.
Ocena bez zmian, 8/10 wystawione z przymknięciem oka na pewne naiwności związane z charakterem (młodzieżówka) książki. Pozycja na tyle dobra, że chętnie sięgam zaraz po kolejną żeby poznać dalsze losy bohaterów i spisku. |