|
Tytuł: Republic Commando
|
Zobacz też:
Zbiór cytatów z tej pozycji.
Wpis w Encyklopedii Gier.
|
Producent: LucasArts
|
Pozycje w MME związane z tą pozycją:
Postacie: Walon Vau, Boss, Fixer, Sev, Scorch
Kultura: Mando`a, Ka'rta Tor, Kote Darasuum, Gra'tua Cuun, Dha Werda Verda, Vode An
Organizacje/Rangi: Mandalorianie, Mandalor
|
Wydawca: LucasArts
|
Rodzaj rozgrywki: Strzelanka
|
Data wydania: 22 Marca 2005
|
Platforma(y): PC, Xbox
|
Recenzja Dinuirara Do góry
Gra "Republic Commando" została wydana w 2005 roku. Jest to typowa strzelanka taktyczna.
W grze wcielamy się w Boss'a, sierżanta drużyny Delta. Towarzyszą nam Fixer, Scorch oraz Sev, którym wydajemy rozkazy.
Ekran gry, to HUD komandosa(widok z hełmu a nie zza pleców).
W czasie rozgrywki spotykamy wielu wrogów w różnych lokalizacjach. Na Geonosis(które odwiedzamy jako pierwsze) są geonosianie, droidy bojowe, droidy typu B2, droideki, oraz spider droidy, natomiast na okręcie typu Acclamator, dochodzą trandoshanie. Na Kashyyyku większość wrogów to właśnie trandoshanie. Niestety odwiedzamy tylko 3 planety.
Możemy zabierać broń zabitym wrogom. Są różne typy blasterów(szybkostrzelne, shotgun'y czy snajperki można nawet przejmować E-weby i wieżyczki rakietowe), ale uważam że najlepsze jest zwykłe DC-17m. Myślę że gra posiada świetny klimat oddający nastrój wojen klonów.
Denerwujący jest fakt , że gdy żołnierze-klony cię zauważają, po chwili giną...
Co do stopnia trudności: niezbyt wielkie wyzwanie, choć niektóre momenty gry są dość trudne(np. zniszczenie fabryki droidów na Geonosis).
Nas jako mandalorian zainteresuje z pewnością soundtrack, którym jest republikańska wersja Vode An z czasów wojen klonów(posłuchać jej można tu.)
Gra daje nam możliwość poczuć się jak żołnierz. Masz rozkazy-wykonaj je. :)
Gra jest świetna i uważam że jeśli ktoś znajdzie ją w sklepie, to spokojnie może ją kupić i nie pożałuje.
Jak to Canderous powiedział: " Jak sobie przypomnę te tysiące zabitych wrogów z dawnych lat...
Szkoda że teraz nie mamy armii by to powtórzyć".
Jeszcze 2 screeny na koniec, Squad oraz Resztki geonosjanina:
Recenzja Equuiteremha Do góry
Oj mało jest gierek, które mnie wciągają. Oj mało. Mało jest strzelanek, które dają mi poczucie bycia komandosem... Oj mało...W 2005 roku spod szyldu LucasArts pojawiała się niesamowita gra - „Republic Commando”. Gra, w której wcielamy się w rolę dowódcy Delta Squad – specjalnej grupy klonów. Razem z Fixerem, Sevem i Scorchem wykonamy szereg wyjątkowych, niebezpiecznych misji.
Zdziebko techniki: gra najnowszą nie jest, więc wymagań największych nie ma. Bazuje ona na silniku Unreal Engine produkcji Epic Games. Ujrzała ona swoją wersję zarówno na komputer stacjonarny, jak i na konsolę Xbox. Co prawda, gra jest w języku angielskim, ale osoba nawet z bardzo słabą znajomością języka myślę da sobie radę z jej obsługą, chociażby intuicyjnie. Nie jestem jakimś specjalnym maniakiem gier, a na pewno nie najistotniejsza jest dla mnie grafika. W każdym bądź razie ta jest dla mnie bardzo dobra, choć niektóre tekstury terenu są słabo dopracowane.
Teraz nieco o samej grze. Jak na wstępnie wspomniałem naszą ekipę poza nami stanowi Fixer (Delta40), Sev (Delta07), Scorch (Delta62). Poza tym, na naszej drodze z tych „naszych” spotkamy klasycznych żołnierzy-klonów i Wookie'ch. Zaś z tych „złych” droidy bojowe (typu A i B), droideki, spider droidy itd. Z istotnych nie-zrobotyzowanych to będą przede wszystkim Geonosjanie i Trandoshanie. Miejsc tak wiele nie zwiedzimy: Geonosis, zaginiony statek Republiki RAS Prosectour, a także rodzima planeta Wookie – Kashyyyk. Mimo to – przeżyjemy tam naprawdę ciekawe przygody.
Uzbrojenie też nieco ubogie jak na taką jednostkę – domyślnym sprzętem będzie blaster DC-15s, DC-17m (funkcja karabinu blasterowego, karabinu snajperskiego, a także nakłada do wystrzeliwania granatów), wibroostrze naręczne a także termodetonatory, granaty dźwiękowe, jonowe i oślepiające. Jednakże z takowym spokojnie damy radę wykonać każdą misję, więc jest dobrze dopasowany (w końcu – nie ilość, a jakość!). Niestety, czasami braknie amunicji do DC-17m, a znowu samoregenerująca się energia miotająca z DC-15s nie wystarcza w pewnych momentach gry. Po drodze będziemy mogli odbierać niektórym wrogom broń tj. karabin udarowy LJ-50, LS-150, kusza wookiech i kilka innych. Wada będzie taka, że możemy mieć tylko jedną broń „pożyczoną na czas nieokreślony w umowie”. Stopień trudności gry jak dla mnie jest dobry. Nie będziemy się męczyć dniami z jednym punktem w grze, a znowu znajdują się naprawdę skomplikowane zadania, które są trudne do wykonania – acz , właśnie, do wykonania.
Ciekawą możliwością, znacząco ułatwiającą rozgrywkę, jest możliwość wykonywania poleceń pozostałym członkom drużyny. Możemy wydać rozkaz „search and destroy” gdzie nasi kompani pobiegną sobie w poszukiwaniu czegoś do zniszczenia, a możemy zadecydować, by wszyscy trzymali się razem czy też chronili dany punkt. Są też polecenia podłożenia ładunków wybuchowych, objęcia stanowisk z karabinem snajperskim czy też granatami, reanimacji innego członka ekipy, ciągły atak na pojedynczego wroga i kilka innych. System całe szczęście jest prosty i bardzo szybko można się nauczyć mądrze nim posługiwać. Gdy nauczymy się sprawnie operować poleceniami dla zespołu nawet te niby najtrudniejsze zadania stają się dla nas niezwykle proste. Oczywiście, wydać polecenie to jedno, drugie że wszystko to możemy poza tym zrobić sami.
Mogłem wspomnieć o tym przy broni, lecz nie zaszkodzi zrobić to właśnie teraz, koło tychże poleceń. W niektórych miejscach nie będziemy skazani wyłącznie na wyposażenie z naszego „plecaka”. Na swojej drodze spotkamy różnorakie działka itp., z których skorzystać będziemy mogli my bądź też inni członkowie Delta Squadu. Niektóre są naprawdę ciekawe i pozwolą zrobić niezłe „booom-boooom”. Udźwiękowienie jest także bardzo dobrze dopracowane. I mowa tutaj zarówno o dialogach, dźwiękach różnorakich istot, odgłosach blasterów i statków. I jeszcze ogólny soundtrack. Muzyka tej gry jest na tyle genialna, że postaram się niebawem machnąć recenzję na jej temat. Całość daje naprawdę niezły klimat, można się naprawdę nieźle wczuć w komandosa rodem ze świata SW. Osobiście za największą wadę tej gry uważam brak map terenu i to o czym wspominałem wcześniej – dość mała ilość lokacji.
Pomimo swoich lat gra jest naprawdę ciekawa, potrafi wciągnąć na kilka godzin. Cena nie jest już taka wysoka, z okazji jakiejś tam promocji w empiku można ją dostać nawet za 25 zł, zaś na Allegro używane i w dobrym stanie widywałem za nawet 12-15 zł. Myślę, że każdy fan gwiezdnowojnowego świata powinien zdecydować się na taki zakup. Zakup, którego myślę nie pożałuje. A fan Mandalorian tym bardziej.
Recenzja Mahiyany Do góry
W końcu postanowiłam przejść Rebublic Commando. Na szczęście jest to gra na tyle stara, że nie spotkałam się z żadnymi problemami technicznymi, nawet na laptopie (i nawet na linuksie). Wszystkie trudności, które napotkałam wynikały tylko i wyłącznie z tego, że rzadko gram w gry komputerowe i po prostu z niektórymi poziomami miałam problem. Ale po kolei.
Gra opowiada o drużynie Delta. Przechodzimy tutaj trzy względnie powiązane misje - na Geonosis, opuszczonym krążowniku i na Kashyyyku. Wcielamy się w postać Bossa - dowódcy oddziału, co w wypadku tej gry nie jest tylko dopiskiem przy nazwie postaci. Daje nam to możliwość wydawania rozkazów całej drużynie, takich jak np. wysadź w powietrze, włam się do komputera czy użyj zbiornika z bactą. Możemy też wydawać rozkazy dotyczące wszystkich jak np. zachowujcie się ofensywnie czy defensywnie, a nawet skupcie ogień na szczególnym wrogu. Bardzo ciekawie rozwiązana też jest kwestia utraty całego życia. W momencie gdy nam się to przytrafi możemy przywołać któregoś z członków drużyny, żeby udzielił nam pierwszej pomocy lub kazać wykonywać dalej wydane rozkazy, co czasami jest najlepszym rozwiązaniem, szczególnie gdy chodzi o wybicie otaczających nas wrogów. Trzecią możliwością jest wrócenie do ostatniego zapisu. Oczywiście utrata wszystkich punktów życia przytrafia się też innym, możemy wtedy udzielić im pomocy lub zlecić to komuś innemu (lub zostawić kogoś na pastwę losu - sprawdza się zwłaszcza pod koniec poziomu, gdyż gra nie sprawdza czy dotarli tam wszyscy).
Jeśli chodzi o bronie to mamy dość duży wybór, zwłaszcza, że gra pozwala na przejmowanie broni przeciwników, gorzej jest jednak z amunicją, przez co często walczymy prostym pistoletem lub nawet jego kolbą (dziwnie dobrze sprawdza się na Trandoshanach). Możemy też korzystać z różnych wieżyczek strzeleckich, z których z reguły najpierw trzeba kogoś wyrzucić.
Fabuła jest całkiem ciekawa i co mnie trochę zaskoczyło, w momentach gdy jesteśmy rozdzieleni ze swoją drużyną, faktycznie zaczynamy za nią tęsknić. Nie chodzi o to, że są dobrym wsparciem (bo niestety nie są), po prostu przywiązujemy się do tych postaci i trudno je zostawiać. Nie ma w tej grze też czegoś aktualnie bardzo popularnego - dziennika misji. Wszystkie rozkazy musimy pamiętać, co implikuje usłyszenie ich na samym początku. Spowodowało to raz, że przez pół godziny odpychałam chmarę przeciwników, zamiast strzelić w jedną gałąź... Po prostu trzeba być uważnym.
Gra ma już oczywiście swoje lata, przez co grafika nie zwala z nóg, ale trzeba przyznać, że jest zrobiona starannie. Nie udało mi się też w niczym zablokować i to samo tyczy się reszty drużyny. Jednym takim ciekawym problemem było tworzenie się autozapisu na parę sekund przez śmiercią (np. tuż przy dobijającym resztki twojej drużyny przeciwniku), ale na takie problemy lekarstwem było resetowanie poziomu i tworzenie własnych zapisów w odpowiednich momentach. Pojawia się tu również niesamowita ścieżka dźwiękowa, która z początku zdaje się nie do końca pasować do gry, ale bardzo szybko ją doceniamy i nie możemy sobie wyobrazić jakiejkolwiek innej. Możemy tu usłyszeć m.in. Vode An, co myślę, że jest najwyraźniejszym mandaloriańskim akcentem tej gry.
Grę oczywiście polecam, przykładowo na wolny weekend, bo przy moich średnich umiejętnościach właśnie tyle zajęło mi jej przejście. Klimat wykonywania misji jest tu bardzo dobrze oddany, a grywalność nie pozostawia żadnych zastrzeżeń. Nawet nie radząc sobie zbyt dobrze z powodu braku doświadczenia spokojnie daję 10/10 |