Recenzja Marika Do góry
Knights of the Old Republic II: The Sith Lords to swego rodzaju kontynuacja pierwszej części, jednak niestety nie dane jest nam się wcielić w bohatera poprzedniej części, Revana. Gra niestety jest gorsza niż
Knights of the Old Republic, przede wszystkim z tego powodu że, twórcy nie mieli czasu dokończyć gry, przez co część z planowanej zawartości się albo się nie ukazała, albo nie została rozwinięta. Na szczęście dzięki grupie fanów został wydany mod The Sith Lords Restoration Project, który pozwolił na uzupełnienie kilku luk i uciętych wątków.
Akcja gry toczy się 5 lat po wydarzeniach z pierwszej części i przedstawia losy odciętej od Mocy Jedi (kanonicznie głównym bohaterem jest kobieta), która współpracowała z Revanem podczas wojen mandaloriańskich, a teraz jest ścigana przez Sithów. Niezależnie od naszych wyborów z poprzedniej części, Galaktyka jest mocno wyniszczona przez wojnę, a niedobitki sił Republiki i Sithów dalej walczą o dominację nad Galaktyką, podczas gdy Revan zaginął w Nieznanych Regionach. Mentorką naszej bohaterki zostaje tajemnicza użytkowniczka Mocy, Kreia, która towarzyszy nam przez całą naszą podróż, podczas której, podobnie jak w poprzedniej części podejmujemy wiele decyzji przybliżających nas do jasnej lub ciemnej strony Mocy.
Do jednej z głównych różnic między obiema częściami należy bezsprzecznie fakt, że od początku gry nasza postać jest użytkownikiem Mocy (chociaż miecz świetlny przyjdzie nam dużo później zdobyć). Ponadto gra zawiera dużo większą liczbę przerywników filmowych i scenek podczas których gracz jest tylko widzem, co dla mnie urozmaica fabułę. Podobnie jak w poprzedniej części, nasza załoga składa się z 9 zróżnicowanych postaci, i co ciekawe jedno z miejsc w naszej załodze zależy od tego czy nasze czyny trzymają się bardziej jasnej czy ciemnej strony. Inną ciekawostką jest to, że zdobywając zaufanie naszych kompanów możemy niektórych z nich mianować naszymi padawanami i zacząć ich uczyć drogi Jedi lub Sithów. Podczas naszej podróży odwiedzamy wiele planet i stacji kosmicznych, część znanych nam z poprzedniej części (jak Dantooine czy Korriban), a część zupełnie nowych (jak Onderon czy Telos).
Gra oczywiście zawiera o wiele więcej nawiązań do poprzedniej części niż tylko odwiedzanie kilku tych samych miejsc. Do naszej załogi trafia trzech członków załogi Revana, a kilku innych mamy okazję zobaczyć na przerywnikach filmowych. W grze również lepiej poznajemy historię Revana i wojen mandaloriańskich, co jest niewątpliwym atutem gry.
Z innych zalet gry wypada pochwalić większą ilość zwrotów akcji, a także przede wszystkim to, że naszą przyszłość kreujemy poprzez ważne decyzje już od początku gry, a nie dopiero pod koniec, jak w poprzedniej części.
Sama mechanika, grafika, system dialogów itd. nie zmienił się specjalnie od poprzedniej części, co dla osób którym podobały się rozwiązania z poprzedniej części powinno być zaletą.
A co z wątkami Mandaloriańskimi? Czy są? Ba! I to więcej niż w poprzedniej części. Pomijając fakt, że w naszej załodze służy Mandalorianin (i to nie byle jaki tylko sam Mandalor Wybawiciel!), to trafiamy na tajny posterunek Mandalorian na Dxun, a także walczymy z nimi ramię w ramię podczas ataku na sithyjski krążownik. Ponadto, dzięki interakcjom z Mandalorem i Mandalorianami w ich obozie mamy okazję lepiej poznać ich kulturę, zwyczaje i sposób myślenia.
Podsumowując, muszę przyznać że
Knights of The Old Republic II: Sith Lords jest gorszą grą od swojej poprzedniczki, ze względu na liczne niedociągnięcia i niedopracowania, to nadal jest jednym z lepszych RPG-ów w jakie przyszło mi grać. Dlatego, moim zdaniem, jeśli ktoś jest fanem RPG-ów i Gwiezdnych Wojen, to jest to pozycja obowiązkowa.