Recenzja X-Yuriego Do góry
The New Essential Guide to Droids nie jest pierwszym NEW Essentialem jakiego przeczytałem od deski do deski - ale jest pierwszym w którego przypadku doskonale znam jego poprzednią wersję - wydaną w Polsce. Po raz pierwszy i jak sadzę ostatni (drugim przewodnikiem który znam doskonale jest ten po planetach i księżycach, on jednak nie doczekał się bezpośredniej kontynuacji - jego duchowy następca, Essential Atlas ma kompletnie inną formę, nieporównywalną rzekłbym) miałem więc możliwość bezpośredniego porównania dwóch Essentiali, przy okazji obserwując jak EU zmieniło się przez parę lat.
Całość jest wydana w typowym NEW-Essentialowym stylu, z wprowadzeniem, spisem najistotniejszych producentów oraz z wpisami dotyczącymi poszczególnych robotów, w większości przypadków w układzie 1 strona z dużą grafiką, 1 strona z tekstem. W przeciwieństwie do przewodników po pojazdach czy po broni i technologi, tutaj nie znalazło się miejsce na krótkie-wpisy (których na stronie mieściło się kilka). Same maszyny podzielone zostały według istniejącej w SW klasyfikacji co czyni pozycje bardzo przejrzystą. Same droidy, w przeciwieństwie do przypadku Statków, pochodzą z różnych okresów - oczywiście większość jest maszynami które widzieliśmy w filmach, mamy jednak tez trochę nawiązań KOTORowych. W stosunku do pierwszego wydania wiele maszyn wyleciało, niektóre zasną zostały opisane zwięźlej - jak na przykład serie R astromechów.
Graficznie całość jest... dobra. Nie zachwyca zazwyczaj ale i nie mam do czego się przyczepić. Ot, dobrze wykonana robota aczkolwiek nie arcydzieło.
Mandaloriańsko jest pewien postęp - pierwotny Essential z Mando-rzeczy zawierał tylko opis Bazyliszka natomiast tutaj oprócz niego znajdziemy także Battle Legionaire Droid. Poza tymi dwoma artami Mando właściwie brak - ot jedna skromna wzmianka przy T3M4 gdzie się przewija imię Canderousa Ordo.
Podsumowując... myślę, że
9/10 to adekwatna dla tej pozycji ocena. Dobra, ale nie idealna. Warto poczytać, zdecydowanie.