Recenzja X-Yuriego Do góry
101 zeszyt Marveli, o tytule ‘Far, Far Away” chronologicznie dzieje się przed zeszytem nr 99, i wyjaśnia skąd ‘się wzięli’ w towarzystwie głównych bohaterów Fenn Shysa i Bey. Sama historia przedstawiona w komiksie to klasyczne “Nie wiesz jak coś jest dla Ciebie ważne, póki tego nie stracisz”, gdzie ważna jest Leia, a osobą nie wiedzącą i stratną jest Han : )
“It cat’t be. Not Boba Fett.”
Jak wyżej napisałem, historyjka jest dość przewidywalna, ale nieznaczy to, że nie fajna, ma parę ciekawych, może troszkę dziwnych nawet pomysłów, jak ten z kulą energii, która po wleceniu w nią okazała się jakąś forma portalu do innego rejonu przestrzeni, chyba. A po drugiej stronie, prawie jak u nas, ludzie się na koniach przemieszczają, ciuchy też wybitnie przypominają mi (późne) średniowieczne mody, broń to topory i łuki (ale takie nasze, swojskie, nie wibrotopory itd.)
“What insolence ! Archers, prepare to…”
Rysunki są ok, jedynie czasem dziwi sylwetka sokoła, który co obrazek, to ma inną ‘sylwetkę’, raz wygląda jak trapez, później już kwadratowy się zdaje, żeby w końcu nabrać prawidłowych krągłości. Z postaciami jest już lepiej, może nie są idealnym odwzorowaniem odpowiedników filmowych, (choć da się je rozpoznać), ale przynajmniej w ramach komiksu nie zmienia im się co stronę wygląd : )
Ogólna ocena:
9/10
Klimat: 9/10
Rozmowy: 9/10
Rysunki: 9/10
Opis świata SW: 8/10