Recenzja X-Yuriego Do góry
Manga... forma komiksowa, którą jedni kochają, inni nienawidzą... ja plasuje się gdzieś pośrodku obu grup. Pozostaje raczej neutralny, czytałem raptem kilka tomików. Nie odpycha mnie ta forma, ale i nie przyciąga na tyle, żeby regularnie czytać tego rodzaju komiksy... ale jako, że swego czasu pojawiła się 4częściowa pozycja o wiele mówiącym tytule "The Empire Strikes Back Manga" nie mogłem przejść obok niej obojętnie.
Historia opowiadana w recenzowanych tomikach jest kropka w kropkę odwzorowaniem historii filmowej, z paroma jedynie odstępstwami. Do głównych zmian należy niewątpliwie scena w jaskini, w której to po tym jak Luke widzi, co było w hełmie Vadera pojawia się jednoznaczny napis "Moja twarz". Cóż, niektórzy oglądający film fani nie poznali twarzy Luke`a w tym hełmie, nie dziwota więc, że autor komiksu, w którym to twarze są w stosunku do filmu dość uproszczone, zdecydował się na taki krok. Inną zmianą jest dodanie sugestywnej grafiki, która ukazuje nam wizję jakiej doznał Luke odnośnie Bespinu. Z pozostałymi 'nowościami' zachęcam do zapoznania się już samodzielnie...
Mangę przeczytałem kilka godzin po (ponownym) obejrzeniu Imperium kontratakuje na DVD. Zdawało by się, że historia, którą dopiero co się oglądało nie jest czymś co może porwać, jednakże jest inaczej. Mangowy styl jest na tyle... egzotyczny dla mnie (wspomniane tomiki czytałem daaawno), że poza samą historią kupę radości sprawiało mi same obserwowanie "jak autor postanowił ukazać dane sceny". Kto miał styczność z Mangą, ten wie jak bardzo, i czym się różni od typowych komiksów znanych w Stanach czy Europie. Postacie się tu krzywią, rozdziawiają karykaturalnie gęby w krzyku, oczy zmieniają się im w charakterystyczny X, na czoło wypływa kropelka potu, itd.
Co ważne, kluczowe sceny mają MOC podobną do tej w filmie.
Rysunki są, co oczywiste i wspomniane już parę razy, utrzymane w mangowym stylu. W oryginalnym wydaniu (na japoński rynek) układ kadrów jest 'odwrotny', tzn. typowy dla Mangi, a odwrotny w stosunku do "zwykłych" komiksów. Wydawca amerykański zdecydował się na niezrozumiały dla mnie krok - odbił wszystkie strony lustrzanie. Sam fakt, że w wyniku tej operacji komiks czyta się wiec standardowo nie stanowi problemu, ale pewny gryzące w oczy zjawiska na rysunkach, już owszem. Bo, którego fana nie drażnią Imperialni z insygniami na prawej piersi, sokół z kabina po lewej, czy Boba z dalmierzem po lewej stronie hełmu ?
Podsumowując, jeśli lubisz mangę, pozycja zdecydowanie warta uwagi. Jeśli jesteś neutralny, to rzuć okiem. Jak nie trawisz tego stylu, to szkoda twego czasu, i tak Ci się nie spodoba na jakieś 99,9%. Ode mnie ocena
10/10 (byłbym skłonny za to co zrobił wydawca amerykański odjąć 1 punkt od tej oceny, ale to nie wina komiksu w sumie, pozostawiłem wiec mu pełną, najwyższą możliwą ocenę).