|
|
Okiem Manda'Yaim #5 |
|
|
|
Mamy szósty dzień Kwietnia, więc czas na nową edycję „Oka Manda’Yaim”. Tym razem mamy szczególną okazję, gdyż po raz pierwszy głos w dyskusji zabrały cztery osoby. Zapraszamy do lektury!
Temat z jakim zmierzyliśmy się w tym miesiącu, to:Beskar i jego wpływ na społeczność Mandalorian- świadectwo siły, czy słabości wojowników?.
Hashhana: To chyba pierwszy tekst od tak dawna, który sprawił mi taką trudność. Nie z powodu własnych odczuć i przemyśleń, lecz raczej dobrania formy, aby wypowiedzieć się na tyle sensownie i krótko, by nie stworzyć całej rozprawki na zadany temat.
Beskar jest zarówno siłą jak i słabością Mandalorian, choć z różnych powodów. Mandaloriański metal powszechnie uchodzi za wytrzymały stop i z tego powodu jest tak pożądany, lecz bez znajomości jego obróbki, sama ruda na wiele się nikomu nie zda. Jako, że zasadniczo tylko Mandalorianie mają tak wyspecjalizowaną metalurgię, mogą zrobić z niego użytek, jednocześnie pilnie strzegąc swej wiedzy. I to jest ich potężnym atutem, nie tylko dla siły militarnej, lecz i dla gospodarczego zysku czy prestiżu.
Beskar to też słabość Mandalorian, zarówno z perspektywy uniwersum, jak i perspektywy fanowskiej. Zbroje są przedstawiane w dwojaki sposób – te zwykłe (często z samej durastali) jako pożyteczne, lecz nie determinujące wygranej narzędzie, bądź w przypadku wykucia ich z prawdziwego beskaru, jako wręcz niezniszczalny materiał, którego nie ima się wystrzał z blastera, a cięcie mieczem świetlnym co najwyżej zostawi smugę na powierzchni płyty.
O ile w czasach Sith Wars, KotOR-a oraz Wojny Domowej (Jango Fett: Łowy) nie stanowiło to żadnego problemu, tak już w serii Dziedzictwa Mocy (i późniejszych serii książkowych?) widać wyraźną tendencję, aby mandaloriańscy wojownicy byli wręcz „nietykalni” przez wrogów dzięki noszonym zbrojom. W pierwszych wspomnianych źródłach, Mandalorianie budzili strach ze względu na podzielanie wojennego światopoglądu i własne zdolności. Na pewnym etapie historii byli realnym zagrożeniem dla Republiki i Jedi. Nie miało to zaś wiele wspólnego z ich zbrojami. Więcej! W okresie konfliktu między Torem Vizslą, a Jasterem Mereelem, jakość mandaloriańskich zbroi była tragiczna do tego stopnia, że można się zastanawiać nad sensem jej noszenia. Jeśli nie były wystarczająco dobre do zapewnianie skutecznej ochrony (co się nie sprawdzało przy strzałach z blastera i cięć nożami), to raczej pełniły rolę „umundurowania”, by tylko podkreślić kulturowe korzenie wspomnianych wojowników / najemników. A teraz porównajmy to z beskarowymi zbrojami, które stanowiły dość powszechny widok w serii Dziedzictwo Mocy. Z dużą rezerwą podchodzę do „wizji” mandaloriańskich najemników z tak odpornymi zbrojami, że podczas szturmu wrogi ostrzał był zupełnie bezsilną formą oporu. To miałoby „potwierdzać” ponoć popularne przysłowie: "Czym innym jest widzieć nas nadchodzących, a czym innym coś z tym zrobić”.
Dlaczego wspominam o tych różnicach? Bo według mnie o wiele lepsze wrażenie pozostawia po sobie wojownik, który pokonał Jedi bądź Sitha o własnych siłach, aniżeli dzięki niezniszczalnej, odpornej na miecz świetlny zbroi. Dlatego Jango Fett był uznawany za jednego z najlepszych, bo potrafił zabić użytkownika Mocy własnymi rękoma, nie dzięki „cudownej” metalurgii. A jakie to wyzwanie dla Mandalorian (z LotF) szturmować statek, skoro nic im krzywdy nie zrobi? Strzały z blastera? Odbiją się. Miecz świetlny? Co najwyżej osmali płytę zbroi. Nie ma się kogo ani czego bać, bo nawet jak brak najemnikowi zdolności w walce, to przecież cudowna zbroja go/ją ochroni! Chyba, że akurat dany użytkownik Mocy (a.k.a. Caedus) zna mistyczną technikę, która potrafi rozbić ten niezniszczalny metal i (cytuję):
Nie nastąpił żaden spektakularny wybuch, uderzenie nie posłało w powietrze chmury szczątków – nic podobnego. Beskar napierśnika po prostu rozpadł się, osypując na próżnioodporny skafander. Roegr leżał teraz twarzą w twarz ze swoim oprawcą odsłonięty na atak i bezsilny.
Niestety, takie mam wrażenie o Mandalorianach z LotF-u: wystarczy pozbawić ich cudownie odpornej zbroi i stają się bezsilni (nie to, że zakładam, by Roegr miał jakieś szansę na wygraną w tym momencie, lecz nie wykazał się żadną większą próbą walki po takim rozbrojeniu. Gdzie Jango Fett, w zbroi czy bez, walczyłby do końca, bo tak robią Mandalorianie).
Podsumowując: posiadanie i umiejętność obróbki beskaru są potężnym atutem Mandalorian i przemawiają za ich siłą – ale nie tą fizyczną, a kulturową. Nie są bandą niewykształconych rzezimieszków, a frakcją rozwijającą swoje umiejętności na wielu płaszczyznach, nawet jeśli częściej niż rzadziej adoptują cudze technologie aniżeli wymyślają własne. Lecz przekładanie znaczenia metalu ponad własne bitewne zdolności jest działaniem na dłuższą metę osłabiającym ich samych. A z perspektywy fana, działaniem odbierającym im należny status jednej z najgroźniejszej frakcji odległej galaktyki. Bo w końcu zbroja nie czyni nikogo wojownikiem.
Kuel: Mandalorianie mają takie powiedzenie-„wojownik to coś więcej niż zbroja”. Powiedzenie to, szczerze mówiąc, nie jest zbyt odkrywcze- wiele systemów kulturowych opartych na wojownikach hołdowało podobnym zasadom. Nie można więc ogólnikowo stwierdzić, że Mandalorianie to tak naprawdę słabeusze, kryjący się za osłoną z twardej stali. Owszem- to może być czynnik pomocny, decydujący nawet, ale nie dominujący. Wojownik o niskich umiejętnościach może wspomóc się lepszym uzbrojeniem. Jednakże żołnierz bez umiejętności w ogóle nie będzie w stanie prowadzić walki, gdyż kłopotem będzie dla niego nawet opanowanie swego uzbrojenia- które u Mandalorian jest stosunkowo skomplikowane. Jeśli jednak wysnujemy podobny wniosek, to nie mówimy tu tylko o najemnikach z odległej Galaktyki.
Jeśli weźmiemy na warsztat rzymskich legionistów- jak na swoje czasy była to formacja świetnie uzbrojona. Walczyli przeciwko niekiedy dużo gorzej uzbrojonym barbarzyńcom i Cesarstwo upadło. Jednakże chyba najlepszym przykładem mogą tu być rycerze średniowieczni, a w szczególności uczestnicy wielu krucjat. Zakuci w żelazo rycerze w XII wieku przegrywają na Bliskim Wschodzie z mniej zbrojną jazdą seldżucką, polscy rycerze w sto lat później nie mogą zmóc Tatarów, których zbroje stanowią de facto skóry. O klęsce rycerstwa europejskiego z Osmanami pod Warną i kolejnych, podobnych wypadkach nie warto już wspominać chyba.
Widać więc wyraźnie- nie tylko zbroja jest ważna. Jeśli rozdzielimy te dwa terminy- zbroja i uzbrojenie, to przede wszystkim ważna staje się też broń, jaką się walczy. Jednak przede wszystkim o wojowniku i jego sukcesach świadczą treningi, przygotowanie, umiejętności i cechy fizyczne, a także psychika, czy odwaga.
Yuri: Siła czy słabość, siła czy słabość... pytanie na które nie mogę odpowiedzieć skupiając się TYLKO na Beskarze. Beskar ze swoimi właściwościami jest tylko dalszym rozwinięciem tego za co wielu pokochało Mandalorian - ich sprzętu, wyposażenia. I jako taki nie różni się zbyt mocno od innych - bo czy sama Mandaloriańska Zbroja nie jest budowana jako dzieło sztuki wojennej pozwalające walczyć ubranemu w nią wojownikowi dalece efektywniej niż gdyby jej nie miał? Czy używanie zaawansowanych systemów namierzania, czujników w hełmie itd świadczy o słabości? Filtrów pozwalających działać w niesprzyjającym środowisku/próżni? Czy wręcz sama broń - wyrzutnia rakiet, blastery, cokolwiek poza gołymi rękami daje przewagę w walce w stosunku do osób takich zabawek nie mających (oczywiście mowa o osobach z porównywalnymi umiejętnościami we wszystkich przypadkach) - świadczą o słabości Mandalorian?
Beskar i wykonywanie z niego zbroi (i innych rzeczy, ale zbroje są chyba najistotniejsze) przesuwa tylko jeszcze dalej granicę tego co Mandaloriański wojownik jest w stanie zrobić i znieść, czyniąc z niego skuteczniejszą maszynę do zabijania, ale nie jest to wciąż jak dla mnie przegięcie czyniące wojownika "zbytecznym" (tak jak np. rękawica Kressha młodszego) i niepokonanym.
Odpowiadając na tezę, używanie niemal niezniszczalnego Beskaru jak dla mnie nie świadczy ani o jakiejś słabości Mandalorian z tego powodu, ani o jakiejś ich specjalnej sile. Ot, dodatkowy element ich wyposażenia, który się przydaje, ale bez którego zapewne dalej byliby zabójczo skuteczni (...jak Jango i Boba, którzy wszak Beskarowych wdzianek nie posiadali (Boba dopiero w LotF takie dostaje^)).
Rangka`ra: Moim zdaniem wykorzystywanie Beskaru jako materiału do produkcji uzbrojenia jest świadectwem siły niż słabości. Wiadomo, że odpowiednio obrobiony Beskar jest materiałem praktycznie niezniszczalnym, ale wykonywanie z niego zbroi czy innych elementów nie implikuje słabości Mandalorian. Dokładniej ich chęci ukrycia się za czymś niezniszczalnym. Swoje właściwości Mandaloriańskie żelazo uzyskiwało dopiero po odpowiedniej obróbce, która wymaga wiedzy o metalurgii znanej tylko Mandaloriańskim kowalom. Tajemnica ta była przez nich niezwykle pilnie strzeżona, nawet za cenę ich życia. Co w moim odczuciu także popiera tezę, że świadczy to o ich sile jako wojowników, który nie boją się bronić tego co dla nich ważne. Dodatkowo pewność co do wytrzymałości swojego pancerza i broni wykonanej z Beskaru wpływała na jeszcze bardziej brawurowe zachowania Mandalorian. Ostatecznie potężny pancerz i uzbrojenie czyni wojownika jeszcze silniejszym i skuteczniejszym w walce.
Kolejną sprawą jest dostępność wszelkich elementów wykonanych z Beskaru. Tajemnicę jego obróbki mogła znać mała grupa kowali i na dodatek jest on drogi więc większość pancerzy była wykonana z innych stopów. Można założyć więc, że większość Mandalorian nie posiadał wytrzymalszych pancerzy. Co tym bardziej wspiera tezę, że nie materiał z którego wykonane jest ich uzbrojenie oraz pancerz świadczy o ich silę jako wojowników, bo nie zawsze mogli na nim polegać. Inną rzeczą jest wpływ samego materiału na społeczeństwo, szczególnie w momencie kiedy jego złoża zostały prawie całkowicie wyczerpane podczas Imperialnej okupacji. Podejmowane próby odnalezienia kolejnych złóż pokazują jak ważny jest Beskar dla Mandalorian.
Temat na forum. |
|
|
|
· Kuel dnia 06 kwietnia 2014 15:40:24
·
|
|
|
|
|