Okiem Manda'Yaim #4
 
Okiem Manda`YaimJak co miesiąc, na naszej stronie pojawia się "Oko Manda`yaim" - projektprzybliżający spojrzenie członków M`y na mandaloriańskie zagadnienia z uniwersum Gwiezdnych Wojen.

Tym razem tematem wypowiedzi naszych członków stał się z dawien dawna dyskutowany spór:Odwieczny konflikt- klony- Mandalorianie, czy niekoniecznie?. Tradycyjne już stały się osoby, które zabierają głos w tym projekcie. Zapraszamy do lektury:

Hashhana: Według mnie nie można rozpatrywać tego problemu bez skupienia się na poszczególnych indywidualnościach, gdyż bycie Mandalorianinem to nie tylko geny czy umiejętności wojenne, ale przede wszystkim wynik samoświadomości jednostki. Choć Wielka Armia Klonów liczyła przynajmniej trzy miliony żołnierzy, większość z nich tak naprawdę nie utożsamiała się z mandaloriańską kulturą, uznając lojalność Republice za nadrzędną wartość.
Największe szanse na przejęcie mandaloriańskiego dziedzictwa mieli żołnierze szkoleni przez Cuy’val Darów, ale nawet pośród nich była co najwyżej garstka takich, co dobrowolnie i z przemyśleniem została Mandalorianami. Większość zwyczajnie uległa zmandaloryzowaniu, pragnąc zaskarbić sobie szacunek, uznanie i czasem miłość swych przełożonych, którzy szkoląc klony od małego, stanowili dla nich absolutne autorytety. Chyba najlepiej widać to na przykładzie członków późniejszej drużyny Omega czy Zer, będących pod wpływem Kala Skiraty, który pragnął aby każdy z nich znał swe dziedzictwo. Toteż de facto nie zostawił im wyboru w tej kwestii, a oni – lojalni do bólu (a w przypadku Zer wręcz fanatycznie lojalni), robili co mogli, by nie zawieść jego oczekiwań. Nie postanowili sami z siebie zostać Mandalorianami, zwyczajnie zaadaptowali to, co mówił im szkoleniowiec, wierząc w słuszność jego wizji (choć na pewnym etapie życie niektórzy dokonali wyboru, gdzie naprawdę leży ich lojalność i stali się częścią mandaloriańskiego klanu). Dla kontrastu, Walon Vau także przekazał swoim podwładnym mandaloriańskie elementy jak język czy techniki walki, lecz np. komandosi oddziału Delta są bardziej powściągliwi w utożsamianiu się z kimkolwiek poza swoimi drużynowymi braćmi. Na pewno w jakimś stopniu Vau oddziaływał na swoich podopiecznych, ale nie był to tak wyraźny (przymusowy) nacisk kulturowy z jego strony jak w przypadku Kala. Nawet pomimo tej różnicy, gdyby zapytać wszystkich sklonowanych żołnierzy kim są, ich odpowiedź najczęściej brzmiałaby: klon – żołnierz Republiki.
Mamy kilka przykładów jak (pre-travissowy) Spar zostający Mandalorem dla odbudowy Superkomandosów, czy Mandaloriańską Anomalię z komiksu Vader and Cry of the Shadows, którzy wyraźnie czują się wojownikami (być może na miarę Jango Fetta), a nie tylko próbują zadowolić swoich szkoleniowców.
Nawet wśród mandaloriańskich rodzin, genetyczne dziedzictwo może być odrzucone, co widać na przykładzie biologicznych synów Skiraty, którzy nie określają siebie mianem Mandalorian. Tak jak można zerwać swą przynależność kulturową, tak samo można do niej dołączyć, co niektórzy sklonowani żołnierze wszak uczynili. Jednak założenie zbroi, mówienie w mando’a, nawet zdolności bitewne, to nie czyni jeszcze nikogo Mandalorianinem. Wpierw trzeba uwierzyć, że się jest takowym. Ale jeśli same klony nie utożsamiają się z Mandalorianami – gdzie nie chodzi o akceptowanie swego genetycznego pochodzenie, lecz kim są we własnym umyśle, to trudno ich za takich uznać.


Kuel: W tym temacie spory toczą się chyba od samej premiery epizodu drugiego- czy armia klonów może uchodzić za Mandalorian? Ja sam kilkukrotnie zabierałem już głos w tej sprawie. I od początku był on taki sam. Jak wiadomo, nawet najdoskonalszy klon to puste naczynie. Nie da się sklonować przekonań, myśli i tym podobnych rzeczy z natury psychiki.
Tak samo było na Kamino- podczas procesu klonowania nie zaszczepiono w „żołnierzach z próbówek” żadnej pierwotnej myśli, pochodzącej od Janga Fetta. Wszystko więc zależało od tego, czym się teraz te puste naczynia wypełni. Na to zaś rzuciła nam światło pani Karen Traviss, która w swoich książkach zawarła generalnie dwa rodzaje klonów- te z oddziałów specjalnych- szkolone przez Mandalorian (bądź innych trenerów) i tak zwane „mięso armatnie”, które takiego przeszkolenia nie odebrało, a jedynie szybkie kursy obchodzenia się z bronią. W przypadku tej drugiej grupy sprawa jest prosta- komputer nie przemyci podczas nauczania żadnych innych, głębszych myśli ponad to, co nakazano mu w oprogramowaniu. Jeśli jednak idzie o tych, którzy odebrali specjalistyczne szkolenie od „żywych” dowódców, zostali oni w procesie tym obdarzeni pewnym bagażem przekonań. Więź jaka wytwarza się między uczniami i nauczycielem powoduje pewne przejmowanie poglądów i sposobu myślenia (właściwie, po części, taki jest generalny cel szkolenia). Nie będziemy się tu odwoływać do definicji bycia Mandalorianinem, wiadomo jednak, że w szerszym aspekcie- nie da się urodzić Mandalorianinem. To wynika ze sposobu myślenia, postępowania, przyjęcia w swoim życiu pewnych przekonań.
Prostym wnioskiem logicznym jest więc to, że klon, szkolony przez mandaloriańskiego trenera (pomijając drobny fakt, że nie każdy z tych trenerów do tego dążył) w jakiś sposób stawał się Mandalorianinem, jeśli faktycznie przejął pewne postawy, zachowania. Idąc tym tropem, drużyny komandosów, a w szczególności Omega, czy Yayax, a także komandosi serii Zero zdecydowanie powinni zostać uznani za Mandalorian. Takie też jest moje zdanie na wyżej postawiony temat.


Yuri: Bardzo proste pytanie-zagadnienie tym razem. By być Mandalorianinem trzeba znać i przestrzegać Resol'nare. Ni mniej, ni więcej - ktoś będący synem/córką Mandalorianina który nie nauczy go jednak zasad życia Mando nie może być uznawany za Mando^ (...przykład ten swoją drogą jest wewnętrznie sprzeczny, bo jako że Resol'nare nakazują wychowywać dzieci na Mando, Mando-ojciec NIEwychowujący dzieci na Mando nie jest Mando ; d).
Z tego faktu dość jasno wynika dla mnie odp na pytanie - klony jako całokształt nie powinny być uznawane za Mandalorian z samej racji bycia klonami jednego. Skupiając się na jednostkach oczywiście Mandalorian znajdziemy, czy to ze szkolenia przez Cuy'val Darów (z naciskiem na tych od Kala Skiraty) czy to samouków (Spar, Sull).
Tym samym, na marginesie, początkowo strasznie zirytowała mnie wzmianka w Essential Guide to Warfare gdzie w tekście o Mando pada stwierdzenie w kontekście klonów, że po tysiącleciach walk Republiki z Mando teraz Republika jest przez armię takowych Mandalorian chroniona. Po namyślę uznaje jednak, że można to zrzucić na fakt, że tekst pisany jest z perspektywy konkretnej osoby a więc to jego opinia a nie stwierdzony w przewodniku fakt. (Choć od kogoś przemawiającego na obradach związanych z antropologią można by oczekiwać lepszego rozumienia tematu).


Temat na forum.
 
· Kuel dnia 06 marca 2014 16:32:28 · Drukuj
Społeczność
  *Newsy
*Nadchodzące wydarzenia
*Ostatnie komentarze
O nas
About us
Über uns
*Członkowie
*Struktura
*M`Y w akcji
*Historia Organizacji *Regulamin
*Rekrutacja
*Logowanie
M`y naInstagramie
M`y na Facebooku
Copyright © 2009-2023




Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3. 21,820,918 unikalne wizyty