|
|
Szósty dzień miesiąca oznacza na naszej stronie kolejną odsłonę projektu pod nazwą Oko Manda’Yaim. Temat wypowiedzi brzmi: Jakie jest Twoje stanowisko odnośnie postawy Disneya względem Expanded Universe i Star Wars Legends? . Tradycyjnie już, zapraszamy do lektury trzech tekstów.
Hashhana: Powiem tak: jakkolwiek jest to przykra nowina, nie spodziewałam się cudownego ocalenia Expanded Universe (EU), toteż od dawna (a dokładniej od The Clone Wars) staram się trzymać emocjonalny dystans do takich wydarzeń. Nie podoba mi się to, ale mój świat na pewno nie zawalił się z tego powodu, a lubiane przeze mnie historie nie zatraciły swego sensu przez brak etykietki „kanonicznego źródła”. Nie czekam jakoś szczególnie ani na nadchodzący serial Rebels ani na nowe filmy, ale i nie skreślam ich na starcie. Będzie co ma być, a ze swoją oceną nowego kanonu wstrzymam się do czasu, aż będę mieć podstawy aby taki osąd wydać.
Jeśli chodzi o same wrażenia wobec mianowania EU szyldem Legends, głównym powodem mego „żalu” do Disney’a jest odmienne rozumienie słowa „kreatywność”. Rozumiem, że świat rozrywki skierowany jest na zysk i dlatego nowy właściciel Star Wars chce zapewnić sobie jak największą swobodę – będąc odciętym od książkowych pierwowzorów zatrudnieni twórcy nie są niczym ograniczeni i mogą wręcz od zera stworzyć całą fabułę. Dla mnie zaś (w tej sytuacji) prawdziwa kreatywność to umiejętność opowiedzenia nowej – własnej – opowieści tak, aby pasowała do już bogatej całości. Bo to jest wykonalne, ale wymagałoby zaangażowania i dużego nakładu pracy. Wiadomo, że książkowi i komiksowi fani mogą narzekać na filmowe wersje swoich ulubionych historii, ale większość z nich rozumie konieczność zmian zaprezentowanych na ekranie. W końcu tym są adaptacje, a produkcje jak Władca Pierścieni (i Hobbit?) bazujące na niezwykle rozbudowanym świecie wykreowanym przez Tolkiena, pomimo widocznych różnic z pierwowzorem, cieszyły się dużym uznaniem widzów. Podobnie historie o superbohaterach, jak Batman, czy X-meni. I myślę, że nowe Star Wars także mogłyby okazać się udaną adaptacją już stworzonych opowieści. A nawet jeśli trzeba było uporządkować erę po upadku Imperium, nie widzę sensu tykania się wydarzeń bardzo odległych w czasie, które nie mają bezpośredniego wpływu na filmy. Czyż nie po to stworzono Group Story, by wypracowała jeden kanon? A tak chwilowo mamy tylko filmy i ich adaptacje książkowe, TCW i nadchodzące produkcje. Bo tak było szybciej i łatwiej. Oby chociaż w stosunku do nowego kanonu Disney/Group Story się bardziej przyłożyło.
Kuel: Co tu dużo mówić... Początkowo byłem tymi wieściami zniesmaczony, jak wszyscy chyba. Zdobyłem dużą wiedzę, przeczytałem sporo książek, komiksów, poznałem mnóstwo wspaniałych postaci, miejsc. A teraz ktoś niejako odsunął to wszystko na dalszy plan, sprawił, że jest trochę, nie oszukujmy się, drugorzędne.
Z czasem jednak zacząłem się zastanawiać i stwierdziłem, że może wcale sytuacja nie wygląda aż tak źle. Stary kanon pozostaje, na uboczu, ale wciąż będzie obecny, a więc wciąż może się rozwijać. I wszystko wskazuje na to, że będzie. Nowe filmy zaś i cała ich otoczka z pewnością zapewni interesujące, zupełnie nowe wątki, których chociażby porównywanie z tymi starymi może sprawić frajdę. Nie należy tego rozumieć, jako przesadny mój optymizm- daleko mi do aż takiego entuzjazmu. Co będzie? Nie wiadomo. Jak to się mówi, pożyjemy- zobaczymy. Ja w każdym razie nie zamierzam ‘’rzucać Star Wars’’, ale czekam na rozwój sytuacji.
Yuri: Moje stanowisko jest raczej neutralne - w myśl zasady "Improwizuj, dostosuj się, zwycięż" kontynuuje swą misję, kończąc co mam do skończenia związanego z, dziś już, legendami, później zaś dbając o zbieranie Mando-wieści z "nowego kanonu", no i zadbanie przy tym by to co warte zapamiętania ze starego, dobrego EU, zostało zapamiętane, niezależnie od jego obecnego statusu.
Temat na forum. |
|
|