| |
Imię: |
Thorgan Well
|
Pseudonim artystyczny: |
Thorgan
|
Kryptonim operacyjny: |
Phoenix
|
Ranga: |
Mando`ad
|
Planeta pochodzenia: |
Zanbar
|
Kolor oczu:: |
Brązowe
|
Kolor włosów: |
Brązowy
|
Do sali medycznej wszedł oficer rebelii. Rozejrzał się po pomieszczeniu. W nieskazitelnej bieli pomieszczenia główną część stanowił duży cylindryczny pojemnik wypełniony niebieskim płynem sięgający do sufitu. Niedaleko niego leżał mężczyzna na łóżku. Miał podpięte elektrody mierzące biometrykę. Oficer przyjrzał się mężczyźnie. Jego rany wyglądały poważnie, jednak już w większości zostały wyleczone. Najgorsze były ślady cięcia na środku klatki piersiowej. Jego oczy były zamknięte, a umysł pogrążony był w głębokim śnie. Oficer więc podszedł bliżej i usiadł na krześle opodal rannego. Uszykował rzeczy do notowania i czekał cierpliwie jak pacjent się wybudzi.
Mandalorian w swoim śnie wspominał swoje dotychczasowe życie. Jego życie jako wojownika nie należało do łatwych. Już jako dziecko był wychowywany i szkolony by zostać żołnierzem doskonałym. Thorgan urodził się na jednym z księżyców mandalony, na Zanbarze. verd'goten chłopaka przebiegło zgodnie z tradycją, skończył szkolenie o rok wcześniej niż jego rówieśnicy dzięki swoim umiejętnościom strzeleckim i survivalowym. Nie sądził że te umiętności znajdą zastosowanie kiedy zaraz po opiciu ver’goten kiedy Imperium znalazło sobie powód by najechać na jego klan. Wtedy dostał jedyne zadanie: zabrać wszystkich młodzików i ukryć się na bagnach. Młody Thorgan wykonał to polecenie zabierajac młodych w relatywnie bezpieczne miejsce szykując zasadzkę na tych którzy chcieli zagrozić młodym mandalorianom. Jednak w stosunku do sił Imperium nie mieli żadnych szans kiedy podpalono las.
Thorgan wyczuł obecność osoby obok swojego łóżka. Przebudził się i spojrzał ukradkiem jak oficer wyjął holo notes jakby szykował się do spisywania czegoś. Ranny mężczyzna przypomniał sobie gdzie jest, jak tu trafił.
-Kto by się spodziewał, że zdobywanie informacji odnośnie przewozu więźniów politycznych i ważnych osobowości będzie trudniejsze niż zdobywanie informacji o działaniach zbrojnych.
- Odezwał się po krótkiej chwili.
- Przyszedł pan po raport z mojego zadania?
Obawiam się że trochę zajmie zanim będę mógł go napisać.
-Dlatego przybyłem byś mi opowiedział co się wydarzyło.
- Powiedział oficer.
- Wiem co miałeś zrobić i co uzyskałeś.
Opowiedz mi jednak, co się wydarzyło od początku.
-Dobrze. Więc jak dobrze wiesz widocznie komuś zależy na tym aby zatrzymywani politycy zniknęli bez śladu. Moja umowa z senator Mon Mothma byla prosta. Przekazuję jej informację o tym gdzie zabierane są niewygodne dla Imperium osoby medialne i co się z nimi dzieje w zamian za sprzęt i ludzi do zrealizowania mojego celu jakim jest odbicie mojego przyjaciela Draxara z jednego z obozów pracy na Wobani. Zadanie to trochę mnie przerosło. Jednak dałem radę je zrealizować - odpowiedział mandalorianin
-Opowiedz o tym jak tego dokonałeś, nasi najlepsi ludzie nie byli w stanie tego dokonać, a jednak tylko tobie się udało! Nie liczac tego ze ledwo to przeżył całkiem nieźle ci poszlo - powiedział oficer rebeliant
- Cóż gdyby się całkowicie udało to by moja przykrywka nie była spalona. Nie sadzilem ze wyjde z tego w całości. Jednakże zadanie zostało wykonane, a ja zyje. Mam tylko nadzieję, że mój przyjaciel będzie mógł przetrwać na tyle długo bym mógł powrócić do pełni sił zanim go wyciągnę.
- Przejdźmy do zdania raportu. Gdy tu przyleciales pocharatany od razu trafiles pod opieke medyczna, przekazałeś tylko nośnik danych z kilkoma notatkami od siebie. - odpowiedział komandor podporucznik.
- A no tak. - powiedział mandalorianin, drapiąc się po karku. - Wszystko zaczęło się od polecenia pani senator Mon Mothmą. Zaobserwowała, że z jej otoczenia zaczęły znikać osoby medialne, które publicznie wyrażały przeciw wobec rządom Imperium. Polecono mi poszukać informacji o całym procesie zatrzymania niewygodnych osobowości. Jak jednak się okazało nigdzie nie było informacji ani rozkazów w bazie danych Imperium, co do tego przedsięwzięcia. Wyglądało to tak jakby takie zadanie powierzali łowcom nagród lub bezpośrednio swoim agentom osobiście unikając wszelkich dróg przekazów idących w ether.
Co do tego nie było wątpliwości, gdy namierzyłem jednego z agentów otrzymujący podobne zlecenie od Imperium w jakieś nieprzyjemnej spelunie w dolnych poziomach Curruscant. Gdy dorwałem gagatka i chciałem wydusić od niego informacje, zdołał tylko powiedzieć: “dwa księżyce, dwie wieże”. Potem ktoś użył na nim dezintegratora, widocznie chybił, bo raczej strzał miał być na mnie. Uciekłem. Gdy znalazłem bezpieczne miejsce zacząłem szukać miejsca lub czegokolwiek na temat ostatnich słów agenta Imperium. Holo net czasami jednak bywa przydatny, gdyż po kilku dniach znalazłem informacje o opuszczonym kompleksie dowodzenia Republiki z czasów Wojen Klonów na dwóch bliźniaczych księżycach. Jednak miejsce to stało się przeszłością, od kiedy Imperium zachwiało grawitacją planety wokół której orbitowały ciała niebieskie. Księżyce zatańczyły zabójczy piękny taniec i rozbiły się o siebie.
Gdy postanowiłem sprawdzić to miejsce osobiście zdziwiłem się gdy na polu asteroid powstałym po zagładzie planety i jej księżyców odkryłem placówkę Imperium. Przedarłem się do wnętrzna placówki. Jednak była opustoszona, a ściany były okropnie ubrudzone krwią. Nie miałem wtedy bladego pojęcia do czego to miejsce tak naprawdę służyło. Przekonałem się o tym gdy podłączyłem się pod komputer główny. Ta placówka była areną walk. Walczyli tam na śmierć i życie więźniowie z różnych stron galaktyki. Gdy tam przybyłem, miał odbyć się wielki turniej, między najsilniejszymi przedstawicielami wszystkich obozów i więzień Imperium w zamian za lepsze warunki dla współwięźniów i niby wolność. Jednak nigdzie nie było zapisów aby ktokolwiek wyszedł z tamtego miejsca żywy. W tamtym właśnie miejscu zdobyłem całą bazę danych zatrzymanych istot z ostatnich 6 miesięcy, miejscu ich przetrzymania i czy żyje na dzień pobrania plików. Tak wyglądało to z grubsza. - opowiedział mandalorianin.
- Nie powiedziałeś dlaczego jesteś spalony jako informator. - powiedział komandor podporucznik.
- Tak jakoś wyszło, że gdy chciałem przekazać informacje zostałem namierzony rozpoznany i ścigany przez Gildie. Imperium prawdopodobnie przekazalo im informacje na moj temat i wyznaczylo wystarczajaca nagrode za moja glowe by przekonac Gildie. Największe rany odniosłem przy konfrontacji z agentami Imperium. Gdy jakoś sobie z nimi poradziłem okazało się, że czesc z nich to szumowiny pracujące dla tej samej Gildii, co ja. Nie wiem jak do mnie doszli w tak krotkim czasie. Wiem tylko tyle, że w tym kręgu co działałem do tej pory jestem spalony. Musze sie ukryc i w miare mozliwosci zabic swoja kolejna przykrywke- opowiedział ranny meżczyzna.
- Faktycznie moze to dac male problemy jesli jestes na celowniku Gildii. Jednak jestem pozytywnej mysli. Bardzo przysluzyles sie zdobywajac te cenne informacje. Jak tylko troche sie wyleczysz czeka ciebie sporo roboty. Bedziesz musial z tej areny wyciagnac kilka waznych osob. Tymczasem odpoczywaj, za jakies kilka godzin bedziesz miec gosci. Jacys mandalorianie sie o ciebie pytaja.
Oficer po tych slowach wstal i wyszedl z pomieszczenia. Komandor podporucznik mial wiele mysli na temat tego rannego mandalorianina. Jednak co do jednego nie mial watpliwosci. Jedyna osoba zdolna do wyciagniecia osob z areny bedzie ten mandalorianin. Jego efektywnosc zostala kilka razy odnotowana przez Imperium miedzy innymi kiedy zniszczyl wieze przekaznikowe na zewnetrznych rubiezach.
“Ten dwudziestoparo letni Thorgan Weil urodzony na ksiezycach mandalory ma bardzo swietlana przyszlosc jesli tylko nie wezmie tego jednego zadania za duzo. Jest zbyt cenny dla Rebelii do walki z tyrania Imperium. Jego klan mandaloriańskich inzynierow rowniez pokłada w nim wiele nadziei. Oby wyszedł cało z tego nadchodzącego zadania i uratował nie tylko senatora lecz także mojego jedynego syna” - Pomyslal oficer przechodząc po korytarzu bazy. Następnie skręcił do swojej kancelarii i wrocil do pisania raportu do senator Mon Mothny z misji mandalorianina.