| |
Imię: |
Marik Awaud
|
Pseudonim artystyczny: |
Marik
|
Kryptonim operacyjny: |
Aran
|
Ranga: |
Mand`alor
|
Planeta pochodzenia: |
Mandalora
|
Kolor oczu:: |
szare
|
Kolor włosów: |
czarne
|
Ojciec Marika, Harel Awaud był cenionym na Zewnętrznych Rubieżach łowcą nagród. Podejmował się ściśle określonych zadań, które nie były sprzeczne z jego z osobistym kodeksem który zawierał 3 ważne zasady:
1.Żadnych zbędnych ofiar.
2.Żadnego zabijania niewinnych.
3.Żadnej pracy dla handlarzy niewolników.
Tak więc osobiste credo Harela skutecznie ograniczało jego pracę dla przestępczych syndykatów. Podczas pewnego, pozornie prostego zadania, kiedy to Harel ścigał rodiańskiego pirata i jego załogę, w drogę weszła mu młoda rycerz jedi. Mirra, bo tak, owa jedi miała na imię, z polecenia Rady Jedi również ścigała pirata. Mimo początkowej nieufności udało im się nawiązać nie tylko owocną współpracę, ale też przyjaźń która wyewoluowała następnie w zdecydowanie silniejsze uczucie. Przez kilka tygodni polowali wspólnie na skutecznie wymykającego się pirata. Wreszcie szczęście mu nie dopisało i podczas krótkiej potyczki zginął on z ręki Harela, podczas gdy Mirra rozprawiała się z jego załogą. Po zakończeniu współpracy Mirra pożegnała swojego przyjaciela i kochanka i wróciła do Świątyni Jedi na Coruscant. Odezwała się do Harela niemal rok później prosząc go o spotkanie. Prośba o spotkanie zdziwiła Harela, niemniej zgodził się na nie. Jakie było jego zdziwienie, kiedy Mirra nie przyszła sama, ale z pewnym noworodkiem, który okazał się ich synem. Mirra bojąc się że jej syn może zacząć wykazywać wrażliwość na Moc, czym wzbudzi zainteresowanie Zakonu, zdecydowała się oddać syna na wychowanie ojcu i odciąć się od niego na zawsze. Harel nie bardzo wiedział co zrobić z synem, nie mógł go przecież zabrać ze sobą i dalej pracować jako łowca nagród. Zdecydował że podczas jego podróży Marik, bo tak nazwała go matka będzie mieszkał u jego siostry, Ran na rodzinnych ziemiach klanu Awaud na Mandalorze, a on będzie go odwiedzał w przerwach między kolejnymi zleceniami.
Marik mieszkał na Mandalorze przez 8 lat wychowując się ze swoją starszą kuzynką Olii i innymi dziećmi z klanu. Na wychowanie Marika, duży wpływ miał również jego dziadek, Gannar, miejscowy kowal. Po ukończeniu 8 lat, Marik zgodnie z mandaloriańskimi zwyczajami, mógł już towarzyszyć ojcu podczas wypraw, początkowo jedynie jako obserwator, później już jako aktywny uczeń. Ojciec starał się dobrze go przygotować do Verd’goten. Harel nauczył syna wszystkiego co sam umiał: obsługi wszelkiej maści broni od blasterów po działka i wyrzutnie, walki wręcz i bronią białą, pilotowania statków, śmigaczy i skuterów, podstawowych napraw i leczenia, przetrwania w głuszy jak również historii, kultury i zwyczajów Mandalorian. Mimo obaw matki, Marik nigdy nie wykazywał większej wrażliwości na Moc W przerwie od zleceń Harel i Marik wracali na Mandalorę, na ziemię swojego klanu, dzięki czemu Marik nie utracił kontaktów z resztą rodzin. Podczas swoich 13 urodzin Marik przeszedł inicjację, czyniącą go pełnoprawnym Mandalorianinem. Od ojca otrzymał mandaloriański pancerz z durastali, który miał w przeszłości wielokrotnie rozbudowywać i modyfikować, a od dziadka, zgodnie ze zwyczajem panującym w ich rodzinie - miecz z czystego beskaru. Przez następne 3 lata Marik pracował wraz z ojcem jako łowca nagród na Zewnętrznych Rubieżach.
Życie Marika załamało się w wieku 16 lat, kiedy podczas polowania na grupę handlarzy niewolników zostali złapani przez ich kamratów. Uwięziony na okręcie handlarzy, w jednej z cel, Marik bezsilnie słuchał klątw i krzyków torturowanego w pomieszczeniu obok ojca. Kiedy wreszcie oprawcy dali mu spokój i ledwo żywego, oraz potwornie zmasakrowanego wwlekli do celi Marika, pojawił się Neimoidański kapitan rzezimieszków i strzelił Harelowi prosto w głowę zabijając go na miejscu. Nim Marik zdążył się otrząsnąć po niespodziewanej stracie, statkiem wstrząsnęła fala wybuchów. W wyniku awarii spowodowanych wybuchami i zniszczeniami systemy bezpieczeństwa padły, umożliwiając Marikowi ucieczkę. Nie zastanawiając się długo, Marik rzucił się na neimoidianina i w furii skręcił mu kark, następnie rozprawiając się z dwoma zaskoczonymi atakiem strażnikami. Następnie zebrał swój i ojca sprzęt, zarzucił sobie jego ciało na ramię i ruszył w kierunku kapsuł. Jednostką handlarzy wstrząsały kolejne wybuchy świadczące o walce z potężnie uzbrojonym przeciwnikiem. Kiedy Marik był już przy kapsułach, otrzymał potężny cios w plecy. Upadając dojrzał jak olbrzymi trandoshanin wznosi do uderzenia wibrotopór, gdy nagle pierś pirata przebiło proste, niebieskie energetyczne ostrze. Dzierżył je na oko 30 letni mężczyzna, w prostej szacie i płaszczu z kapturem. Wtedy to Marik poznał swojego przyszłego przyjaciela Greyera. Okazało się że jednostka piratów została zaatakowana przez grupę bojowników-ochotników walczących z piratami i łowcami niewolników na Zewnętrznych Rubieżach. Nazywali siebie “Vlam Vryheid”. Załamany śmiercią ojca i pałający żądzą zemsty, Marik zdecydował się do nich dołączyć tuż po tym jak zabrał ciało ojca na Mandalorę. Rodzina Marika ze zrozumieniem przyjęła jego decyzję o dołączeniu do “Vlam Vryheid” i podarowała mu pancerz z beskaru.
Dzięki kodeksowi swojego zmarłego ojca, Mari przychylnie patrzył na ideały grupy, która choć niewielka dawała się we znaki wszelkiej maści szumowinom dręczącym biedne i zacofane planety Zewnętrznych Rubieży. Marik znalazł wśród wyzwolicieli nową rodzinę w osobie swojego wybawcy, dawnego jedi altisańskiego Greyera, bothańskim szpiegu Faredzie, wojowniku wookiech Woorwilu, twilekańskiej pilotce Veshanie oraz faleanńskiej snajperce Tirze. Greyer zastąpił Marikowi ojca i mentora, a także pomagał mu doskonalić umiejętności bojowe, krzyżują swój miecz świetlny z jego mieczem z beskaru. Natomiast Fared, Woorwil, Veshana i Tira stali się jego braćmi i siostrami oraz towarzystwem w wielu niebezpiecznych i szalonych przedsięwzięciach. Przez następne lata Marik walczył w szeregach Wyzwolicieli, awansując na jednego z członków grup szturmowych, poszerzając swoje i tak już znaczne zdolności bojowe. Wyzwoliciele skupiali się na przestępcach z Zewnętrznych Rubieży, nie wchodząc w drogę siłom zaangażowanym w wojny klonów. Jednak nic nie trwa wiecznie. Dobra passa “Vlam Vryheid”, zakończyła się tuż pod koniec wojen klonów. Zirytowani ich ciągłymi atakami członkowie przestępczych karteli i pirackich flotylli zastawili na nich pułapkę, nad Alzoc III. To była straszliwa bitwa. Mimo kolosalnej przewagi wroga, “Vlam Vryheid” w swoich myśliwcach i fregacie “Liberator” stawiali zaciekły opór do samego końca. Jedynie garstka niedobitków, w większości ranna uciekła na Coruscant, gdzie liczyli na pomoc popierającego ich po cichu senatora. Wśród rannych niedobitków był również Marik. Po przybyciu na Coruscant, dzięki dyskretnej opiece senatora ranni wrócili do zdrowia. Jednak przez totalne zdziesiątkowanie, utratę sprzętu i statków, ostatni “Vlam Vryheid” w liczbie kilkunastu osób rozwiązali organizację. Kurujący się na Coruscant Marik był świadkiem ataku Separatystów, wielkiej odsieczy Republiki, rozkazu 66 i ogłoszenia Imperium.
Po zakończeniu rekonwalescencji Marik, pogrążony w żałobie po śmierci swoich dawnych towarzyszy, opuścił Coruscant wraz z droidem I4-D7 i ostatnią jednostką “Vlam Vryheid” - transportowcem typu Citadel o nazwie “Avenger. Zdołowany śmiercią przyjaciół i sojuszników, Marik udał się na Mandalorę, do swojej dawno niewidzianej rodziny i klanu. Jego dziadkowie, ciotka oraz kuzynostwo przyjęli go zaskakująco ciepło, tak jakby nie minęły lata od ich ostatniego spotkania. Wkrótce po jego powrocie, wódz klanu, Nam Beroya zdecydował że klan Awaud powinien opuścić Mandalorę, aby ostatecznie odciąć się od konfliktów wstrząsanych Mandalorą. Większa część klanu zdecydowała się postąpić zgodnie z wolą przywódcy. Jednak część została na Mandalorze, inna z kolei rozproszyła się po Galaktyce na własną rękę szukając szczęścia i swojego miejsca. Marik postanowił na własną rękę i oczywiście w dużo mniejszej skali kontynuować robotę “Vlam Vryheid”. Polując na kolejnych piratów i łowców niewolników, wkrótce poszerzył swoją działalność o jego zdaniem największych bandziorów w Galaktyce - Imperium. Regularnie atakował mniejsze transportowce i likwidował co bardziej opresyjnych lokalnych oficjeli. Podczas jednego ze zleceń Marik i I4 weszli w konflikt z młodą mandaloriańską łowczynią nagród Ivą. Po początkowej rywalizacji postanowili połączyć siły i wspólnie wykonali zlecone im zadanie. Współpraca potoczyła się na tyle dobrze że Iva dołączyła do duetu Marika i I4. Między Marikiem i Ivą często dochodziło do spięć których powodami najczęściej były ich odmienne postawy - idealizm Marika i pragmatyzm Ivy. Po 3 latach współpracy ich drogi rozeszły się, a Marik oficjalnie ścigany przez Imperium musiał trochę przystopować ze swoimi działaniami.
Przez rok ukrywał się wśród rodziny na Mandalorze by w końcu przerwać swoją “emeryturę” i wrócić do pracy. Dostał wtedy zlecenie na imperialnego pułkownika stacjonującego na Dathomirze. Zlecenie od razu poszło źle i ostrzelany przez imperialne myśliwce statek Marika musiał awaryjnie lądować na dzikich terenach Dathomiry. Zostawiając I4 na statku sam wyruszył w poszukiwaniu jakiejś osady i pomocy. Wkrótce napotkał grupę miejscowych kobiet, które okazały się Siostrami Nocy i kazały mu zawrócić. Nie mając innego wyjścia Marik nie posłuchał ich i kontynuował wędrówkę. Wtedy też miejscowa fauna zwróciła się przeciwko niemu. Przez 3 dni wędrówki był ciągle atakowany przez miejscowe zwierzęta i potwory, non stop czując się obserwowanym przez Siostry Nocy. Po trzech dniach wycieńczony dotarł do osady Sióstr Nocy, które kazały go uwięzić posłusznym im Zabrakom. Tylko jedna z młodszych sióstr zaprotestowała, ale inne jej nie posłuchały. Noc Marik spędził w lochach Sióstr Nocy. Wtedy też owa młodsza siostra, która protestowała przeciwko jego uwięzieniu odwiedziła go i przyniosła mu trochę jedzenia i leków. Dziewczyna nazywała się Klatea i przyznała że obserwowała go podczas jego wędrówki i walki z miejscowymi potworami. Zdradziła mu również że następnego dnia ma w ramach ofiary zostać złożonym w ofierze miejscowej bestii. Marik podziękował jej i postarał się wypocząć przed czekającym go wyzwaniem. Rankiem Marika zaciągnięto na niewielką arenę na którą wpuszczono potężną bestię, trzykrotnie większą od Marika. Mandalorianin postanowił umrzeć z honorem i stawił czoło bestii, jako broni używając skalnego odłamka znalezionego na arenie. Po długiej i wyczerpującej walce Marik dzięki dużej dawce szczęścia zabił bestię, najpierw wybijając jej oko, a następnie kiedy wyjąc z bólu odsłoniła się, udusił ją łańcuchem który zwisał z jej obroży. Przywódczyni plemienia kazała zabić Marika, ale wtedy Klatea wystąpiła w jego obronie mówiąc że walczył dzielnie i zasługuję na życie. Będący pod wrażeniem walki tłum poparł ją i przywódczyni plemienia niechętnie się zgodziła, dodając że Klatea poniesie karę za swoje nieposłuszeństwo. Marik został wypuszczony wraz ze swoim dobytkiem i nie mając innego wyjścia wrócił na statek, tym razem nie niepokojony przez miejscowe zwierzęta. Ku jego zdziwieniu po powrocie na statek zastał przy nim Klateę, która oznajmiła że za ujęcie się za nim została wygnana z klanu, dodała również że w obecnej sytuacji chcę do niego dołączyć i że udało się jej przynieść części, które mogą pomóc w naprawie statku. Marik przyjął Siostrę Nocy na statku i dzięki przyniesionym przez nią częściom szybko naprawił uszkodzoną jednostkę. Następnie Marik i Klatea wykonali zlecenie na imperialnego pułkownika. Podczas wykonywania zlecenia Klatea wyznała Marikowi, że od dawna chciała opuścić Dathomirę i że dojrzała w nim szansę zrealizowania swojego marzenia, dlatego też mu pomogła. Wciąż czujący dług wdzięczności Marik, zaproponował Siostrze Nocy stałą współpracę, na co ciekawa Galaktyki dziewczyna ochoczo przystała. Marik i Klatea przez 5 lat podróżowali razem po Galaktyce z każdym dniem poznając się coraz lepiej. Z czasem zbliżyli się do siebie i zostali parą. Klatea zaczęła fascynować się kulturą ludu swojego partnera, a Marik sumiennie starał się ją zamienić w prawdziwą Mandaloriankę, poznając przy tym zwyczaje jej ludu. W końcu Marik i Klatea wzięli ślub na rodzinnych ziemiach Mandalorianina. Rok później urodziła im się córka - Corrina. Dziewczynka odziedziczyła po swojej matce i matce Marika sporą wrażliwość na Moc, którą jej rodzice skrzętnie ukrywali poza najbliższą rodziną.
Corrina stała się oczkiem w głowie Marika i Klatei, którzy wiedząc jak niebezpieczna potrafi być Galaktyka starali się ją przygotować na wszelkie możliwe niebezpieczeństwa. 6 lat później kiedy Galaktyczna wojna domowa wybuchła na dobrę z Marikiem i Klateą skontaktował się ich dawny przyjaciel, który namawiał ich do wstąpienia w szeregi tworzącej się się Rebelii. Po krótkim wahaniu Marik i Klatea zgodzili się dołączyć do walki z Imperium, chcąc zapewnić tym samym lepszą przyszłość dla swojej córki. Przez następne lata oboje brali udział w wielu bitwach i potyczkach z Imperium, walcząc o lepszą przyszłość dla Galaktyki i swojej rodziny. Nie zaniedbali przy tym wychowania córki, chociaż nie ujawnili innym Rebeliantom jej wrażliwości na Moc, bojąc się że niedobitki Jedi lub co gorsza imperialni Inkwizytorzy mogliby się nią zainteresować. Po upadku Imperium i ustanowieniu Nowej Republiki, Marik, Klatea i Corrina wrócili na Mandalorę, gdzie brali udział w wyzwoleniu planety z rąk Imperium. W międzyczasie Corrina przeszła Verd’goten, a w wieku 17 lat opuściła rodzinny dom zaczynając karierę łowczyni nagród. Marik i Klatea wycofali się wtedy z walki i osiedlili się na Mandalorze, regularnie odwiedzani przez córkę. Następne 10 lat to okres niespotykanego spokoju w życiu Marika i Klatei, w międzyczasie ich córka wyszła za mąż za mandaloriańskiego wojownika i urodziła syna, którego nazwała Randor. Marik i Klatea często opiekowali się wnukiem kiedy ich córka wraz z mężem wykonywali kolejne zlecenia.
Sielanka nie trwała jednak wiecznie. W 20 ABY ich córka została zabita wraz z mężem przez konkurujących z nimi najemników. To sprawiło że Marik i Klatea ponownie wstąpili na wojenną ścieżkę, przez dwa lata polowali na każdego kto chociaż pośrednio przyczynił się do śmierci ich córki i zięcia i dopilnowali by każdy otrzymał proporcjonalnie bolesną do swojej winy śmierć. Po zakończeniu vendetty wrócili na Mandalorę, gdzie poświęcili się w pełni wychowaniu wnuka. W 23 ABY z Marikiem i Klateą skontaktował się twórca organizacji Dha Werda Verda, Garel Vaughn, który jako młody chłopak miał okazję pracować swego czasu z Marikiem. Przedstawił im ideę swojej organizacji, jej cele i potrzeby i zaproponował im dołączenie, a ich wnukowi przyjęcie do grona rekrutów. Marik, Klatea i Randor zgodzili się i dołączyli do reszty członków organizacji w ich kryjówce na Mandalorze. Niestety ze względu na swój wiek i odniesione obrażenia Marik niespecjalnie nadawał się na komandosa DWV, jednak nadal mógł szkolić rekrutów, a Klatea dzięki magii Sióstr Nocy stała się utalentowaną uzdrowicielką w organizacji. Podczas służby w DWV jeden z doradców Garela, ex-imperialny komandos Celian wielokrotnie wyśmiewał i docinał Marikowi, mówiąc iż ten nie nadaje się już do służby z prawdziwymi Mandalorianami. Wojna z Yuuzhan Vongami dopiero się rozpoczęła, ale Marik wiedział w obecnym stanie nie będzie w stanie pomóc swoim nowym braciom i siostrom. Dlatego też zdecydował się na radykalny krok i wykorzystując wiele zaległych przysług dokonał pewnej cyborgizacji swojego ciała, wymieniając wiele organów wewnętrznych, a także nogi i ręce na wysokiej klasy protezy, które nie różniły się wyglądem od normalnych kończyn, dzięki czemu uzyskał sprawność porównywalną do tej z czasów swojej młodości. Tuż po operacji przy wszystkich członkach DWV dotkliwie pobił Celiana, który po tym zaczął odnosić się do niego z większym szacunkiem. Podczas wojny z YV Marik mógł już walczyć ramię w ramię z młodszymi członkami DWV. Zaczął też wtedy ojcować dwójce Mandalorian, zabrackiem technikowi o imieniu Kevro i dawnej lekarce z Naboo, Laecacie, w czasie wojny oficjalnie adoptował ich wraz z Kleatą.
Marik brał udział w bitwie o Mandalorę, gdzie wraz z innymi członkami Dha Werda Verda gromił Vongów. Zaczął też wtedy postrzegać Garela jako idealnego przywódcę dla skłóconych i rozproszonych Mandalorian. Zdecydował wtedy, że niezależnie od okoliczności i ceny jaką będzie musiał zapłacić zrobi wszystko by Dha Werda Verda wygrali. Pod koniec wojny z Yuuzhan Vongami Dha Werda Verda razem z oddziałami Nowej Republiki, Resztek Imperium, niezależnymi najemnikami i przemytnikami brali udział w wielkiej bitwie na Zewnętrznych Rubieżach. Chcieli w ten sposób odciągnąć część sił Vongów od Coruscant gdzie miała rozegrać się decydująca bitwa. Podczas bitwy Marik był członkiem oddziału szturmowego, którego zadaniem było dostanie się na jeden ze światostatków Vongów i umieszczenie w nim ładunków nuklearnych. Podczas odwrotu na statki po umiejscowieniu ładunków nuklearnych, Marik poświęcił się zatrzymując Vongów, aby reszta oddziału - w tym Kevro i Laecata - mogła bezpiecznie uciec ze światostatku. Stary i zmęczony życiem Marik stanął do ostatniej epickiej walki, podczas której wielu Vongów poległo od jego miecza z beskaru. Marik wyparował wraz z całym światostatkiem w nuklearnej kuli ognia. Zniszczenie światostatku przesądziło o wyniku bitwy. Vongowie zginęli lub poddali się. Kilka godzin później do zwycięskich sił przyszły informacje, że bitwa o Coruscant zakończyła się zwycięstwem - podobnie jak cała wojna. Rodzina i przyjaciele Marika aby uhonorować jego poświęcenie postanowili dalej wspierać Dha Werda Verda i Garela, który rozpoczął marsz po tytuł Mandalora...
Nazywam się Antek, rocznik 96, mieszkam w Warszawie. Z wykształcenia jestem historykiem i nauczycielem. Interesuję się historią, innymi kulturami, literaturą (szczególnie fantasy, przygodową i historyczną), grami (szczególnie RPG) i militariami. W wolnym czasie dosłownie pochłaniam książki (ulubione gatunki to historyczne, fantasy, przygodowe, sci-fi i political fiction), oglądam filmy (przygodowe, sci-fi, horrory i sensacyjne), gram w gry (rpg i strategiczne) i próbuję pisać książkę we własnym uniwersum fantasy. Mój pierwszy kontakt ze światem Gwiezdnych Wojen miał miejsce kiedy jako 4-letnie dziecko z zafascynowaniem oglądałem starą trylogię Gwiezdnych Wojen, oraz Mroczne Widmo na starych VHS. Od tego czasu staram się z roku na rok powiększać moją wiedzę o uniwersum. Około 10 lat później zacząłem interesować się Mandalorianami (głównie dzięki postaci Canderousa Ordo z gry SWKOTOR, oraz książce Karen Traviss Prawdziwe barwy) i tak jakoś wyszło, że ich kultura, historia i styl mocno do mnie przemówiły.