| |
Imię: |
Max-Milien Awaud
|
Pseudonim artystyczny: |
Amfi
|
Kryptonim operacyjny: |
|
Ranga: |
Mando`ad
|
Planeta pochodzenia: |
Mandalora
|
Kolor oczu:: |
Szaroniebieskie
|
Kolor włosów: |
blond
|
Max-Milien urodził się 4 lata przed bitwą o Yavin 4 i zniszczeniem słynnej broni zagłady, która spowiła cieniem grozy galaktykę. Razem z rodziną mieszkał w stolicy Mandalory, Sundari, w małym mieszkaniu na skraju miasta. Ich życie było spokojne, niestety tylko do czasu. Max-Milien był jeszcze dzieckiem, gdy Imperium zadało ostateczny cios mandalorianom podczas nocy tysiąca łez. Jego rodzice postanowili opuścić Sundari na dzień przed tragedią. Jedyne co chłopak pammięta to ucieczka pod osłoną nocy. Jednak wciąż nie wie, skąd jego rodzice wiedzieli o ataku, który miał zniszczyć planetę. Chłopiec nie pamiętał, czym jego rodzice zajmowali się na Mandalorze. Razem z rodzicami uciekł na planetę Cantonica, do Canto Bight. Było to piękne, emanujące bogactwem i przepychem miejsce, które znacznie różniło się od jego rodzinnego świata. Po wylądowaniu obok miasta, kilka dni po Nocy Tysiąca Łez, rodzice Max-Miliena zostawili statek na polanie, zabierając tylko niezbędne rzeczy. Natychmiast pojazd został podpalony, aby ukryć ślady. Następnie udali się do miasta, gdzie szukali miejsca zwanego Canto Casino. Było ono poza ich zasięgiem majątkowym, więc musieli się tam włamać. Udało im się wejść podstępem. Czekał na nich kupiec ubrany w czarne łachmany, z zasłoniętą twarzą, w rogu kasyna. Dziwne było, że mimo jego ubioru bramkarze go wpuścili. Na Mandalorianach jednak nie zrobiło to wrażenia. Podeszli odważnie, z pewnością. Wyjęli z ręki sztabkę czystego beskaru tak, aby nikt nie widział. Zamaskowany handlarz odkupił beskar za stos kredytów. Wystarczyło to rodzinie bohatera na kupienie małego mieszkania.
Po dwóch latach odnalazł ich oddział szturmowców. Zaczęli ostrzeliwać ich domostwo z ulicy. Ściany się zatrzęsły. Okna pękły od pocisków. Żołnierze Imperium byli pod rozkazem Moffa Gideona. Ich celem było pojmanie dwóch Mandalorian oraz pozbycie się wszystkich innych, którzy są z nimi powiązani. Oddział był liczny jak na tak mały cel, ale dowódca wiedział, do czego są zdolni Mandalorianie. Rodzice kazali Milienowi uciekać do kasyna, gdzie miał być bezpieczny, a sami przystąpili do obrony domu, służąc za dywersję. Walczyli, jak nigdy w życiu, ale bez zbroi oraz broni nie mogli wytrwać długo. Tymczasem młody chłopiec, ledwo mający 10 lat, uciekał tak szybko, jak tylko umiał, przez ulice Canto Bight. Dwóch zwiadowców na śmigaczach ruszyło za nim. Na szczęście kasyno było tuż za rogiem, więc chłopiec wbiegł na czas do środka. Szturmowcy zatrzymali się przed budynkiem, czekając na rozkazy. Ochrona wyszła przed wejście, a za nią sam właściciel. Gospodarz postawił się imperialnym i blokował wejście, mówiąc frazy o upadku Imperium oraz niepodległości Cantonica. Kiedy szturmowcy mieli już użyć siły, skontaktował się ich przywódca i powiedział przez komunikator: "Zadanie wykonane, mamy to, po co przybyliśmy. Przeszukajcie teren - gdzieś musi być ich statek." Zwiadowcy znaleźli jednak jedynie spalony wrak na gołym polu. Był całkowicie spalony, spopielony, zardzewiały i porośnięty zielenią od ziemi. Na całe szczęście szturmowcy nie dostrzegli resztek zbroi głębiej, wewnątrz wraku. Kupiec, który odkupił od rodziców Max-Miliena beskar przed dwoma laty, był szpiegiem Imperium, który w ten sposób prowadził rejestr zbiegów z Mandalory – gdzie mieszkają oraz kim byli w społeczeństwie Mandalore. Tymczasem młodego chłopca znalazł właściciel. Powiedział mu, że dostał sporo kredytów za opiekę nad nim w razie kłopotów. Max-Milien dostał mały pokój, który bardziej przypominał składzik. Dostał również obowiązek pracy, aby zarobić na własne utrzymanie. Spędził on w ten sposób wiele lat jako kelner wśród najbogatszych ludzi w galaktyce. Poznał wiele historii opowiedzianych podczas gier hazardowych przez elity galaktyki. Słuchał uważnie, a z ciekawości dużo zapamiętywał z tego, co podsłuchiwał. Gdy podrósł trochę, zaczął pracować za barem, gdzie już bez oporów każdy „lał wodę” po kilku kieliszkach trunku. W taki właśnie sposób, za kolejną dolewkę i dobrą obsługę, dostał propozycję pracy w klanie bankowym. Właściciel kasyna zgodził się na jego pracę w banku. Po dwóch latach pracy i wielu sukcesach Max-Milien podczas urlopu odwiedził ruiny statku, którym przyleciał przed laty na Cantonikę. Spod cienkiej warstwy ziemi błyszczał się metal – był zasmolony i brudny, ale pod spaloną farbą nienaruszony. Max wykopał ziemię i odkrył resztki dwóch zbroi mandaloriańskich. Elektronika była zniszczona, ale sam beskar pozostał. Zabrał ze sobą zbroję. Rozmyślał dniami, co zrobić, jaka jest jego przeszłość oraz czy wśród gwiazd nie ma innych osób z jego rodziny. Połączył części dwóch zbroi, tworząc swój własny pancerz. W wolnym czasie ulepszał zbroję, dodawał kolejne urządzenia i funkcje zbroi, mimo że brakowało mu narzędzi potrzebnych do tego. Klan bankowy dostał jego wypowiedzenie. Nadszedł czas. Max-Milien tego samego dnia, w którym zwolnił się z pracy, kupił statek i odleciał w stronę gwiazd.
Podróżując przez galaktykę, młodzieniec, który nie miał doświadczenia w pilotażu, natrafił na statek piracki. Bandyci podczepili się pod jego statek i zaczęli wchodzić do środka. Max-Milien założył zbroję i stanął do walki. Jeden z piratów zamachnął się mieczem. Z całej siły uderzył w hełm mandaloriański. Jego ostrze odbiło się z hukiem i wyleciało z jego rąk. Mandalorianin upadł. Leżąc, wyciągnął rękę, złapał piracki miecz i szybkim ruchem przeciął napastnika po nodze. Wstał z ziemi. Przed nim stało kilku piratów, jeden leżał na podłodze z rozciętą kończyną. Nastała cisza. Najeźdźcy wymieniali się spojrzeniami...
Statek piratów leciał przez bezkres kosmosu. W środku niego trwała walka. Max-Milien zajął boczny korytarz przy wrotach do abordażu. Bandytów było zbyt wielu, aby przedrzeć się do kokpitu. Mandalorianin znalazł się między młotem a kowadłem. Po przeanalizowaniu sytuacji zostało jedno wyjście... wezwać pomoc. Pod ostrzałem blasterów Max-Milien pobiegł do najbliższego komputera pokładowego. „Co, gdzie, do kogo wysłać?” – pomyślał. W końcu wpadł na pomysł, aby nadać wiadomość w Mando'a. Może nie znał tego języka za dobrze, ale mógł wysłać cokolwiek, co przyciągnie uwagę innych Mandalorian. Przesył się zaczął. Max-Milien musiał teraz bronić się i walczyć, jak długo zdoła. Wiadomość została wysłana. Bohater wycofał się do hangaru. Chwycił wszystko, co leżało w środku. Zamknął wrota i je zablokował. Za jedną ze skrzyń, do tego użytych, stał wyłączony droid astromechaniczny. Był on w tym stanie od dłuższego czasu. Max-Milien ręką odgarnął kurz, pod którym była jego nazwa: AM-F1. Bohater włączył droida. Po chwili elementy ruszyły, wydał się hałas mechanizmów oraz systemów. Rozległ się charakterystyczny dźwięk, który można porównać do rytmicznego pikania. AM-F1 zaczął szybko jeździć wokół bohatera, jakby próbował mu podziękować. Max-Milien z podekscytowania niemal zapomniał, że piraci zaraz go znajdą. Nagle rozbrzmiał huk. Uderzono w drzwi. Wszystko się zatrzęsło. Bohater razem z nowym przyjacielem podbiegli do barykady i własnym ciałem blokowali przejście. Uderzenia ustały. Max-Milien był zaskoczony. Dlaczego załoga miała zrezygnować z wywarzania wrót? W statku natychmiast włączył się alarm. Bohater już wiedział, co się dzieje. AM-F1 wpadł w panikę. Zaczął znowu szybko jeździć, tym razem w losowych kierunkach. Można było usłyszeć odgłosy blasterów z głębi statku. Max-Milien usunął barykadę i wybiegł w stronę strzelaniny. Za nim ruszył przyjacielski droid, który nadal był przerażony i panikował. Gdy bohaterowie dotarli do głównego korytarza, zobaczyli zaciekłą bitwę między piratami a dwójką Mandalorian. Wojownicy z Mandalory mieli na swoich zbrojach łeb lothalskiego wilka. Max-Milien oraz AM-F1 przyłączyli się do walki. W szeregach bandytów znalazł się droid zabójca serii IG. Mimo ostrzału blasterów parł on dalej w stronę grupy Mandalorian. Mordercza maszyna stanęła przed Milienem, który walczył na froncie bronią białą. Rzuciła nim o ścianę jednym zamachnięciem. Bohater uderzył z hukiem, zsunął się po ścianie i leżał nieprzytomny. Droid miał zakończyć brutalnie żywot nieprzytomnego Mandalorianina, ale AM-F1 z rozpędem wjechał mu w nogi. Odwróciło to jego uwagę. W tej chwili stojący już tyłem IG został postrzelony w głowę jednym, celnym strzałem przez przebudzonego Max-Miliena. Maszyna runęła na ziemię. Bez droida zabójcy szybko udało się pokonać resztę załogi bandytów. Statek został zdobyty przez Mandalorian z klanu Awaud. Był to jednak dopiero początek losów bohatera wśród Mandalorian...
Prywatnie: Mam na imię Kacper, jestem rocznik 2006. Star Wars interesuje się odkąd pamiętam. Już w wieku 7 lat dostałem od rodziców pierwszy przewodnik ilustrowany po uniwersum. W tamtym czasie, również zacząłem zbierać Lego Star Wars (inne serie również), co kontynuuje aż do dzisiaj.