Analiza wątków tanatologicznych w książce Bezpośredni Kontakt
Tematyka śmierci jest nieodłączną częścią opowieści wojennych, zarówno tych prawdziwych, jak i tych związanych z fikcyjnymi światami. Nie inaczej jest w przypadku uniwersum Gwiezdnych Wojen, które jak sugeruje sama nazwa, opowiada o konfliktach w przestrzeni kosmicznej. Ważnym wydarzeniem związanym z rozwojem galaktycznej wojny, będącej jednym z kluczowych wątków w tym uniwersum, jest powstanie Wielkiej Armii Klonów, której celem była obrona Republiki Galaktycznej, a w szczególności walka z Konfederacją Niezależnych Systemów. Ponownie, w nazwie zapisana jest bardzo kluczowa informacja – nowo powstała armia nie składa się ani ze zwerbowanych obywateli Republiki, ani z droidów, jak w przypadku Konfederacją Niezależnych Systemów. Całość Wielkiej Armii Republiki stanowią sklonowani mężczyźni, wyhodowani w laboratoriach tylko i wyłącznie w celu służenia jako żołnierze.
Akcja serii "Komandosi Republiki" skupia się na losach Drużyny Omega – jednej z republikańskich drużyn komandosów. Szczególnie bogata w wątki tanatologiczne jest pierwsza część cyklu – Bezpośredni Kontakt. Tematyka mortualna ujawnia się już w procesie powstania opisywanej drużyny. Każdy z członków Drużyny Omega – Darman, Niner, Atin oraz Fi są jedynymi komandosami ze swoich początkowo przydzielonych drużyn, którzy przetrwali bitwę o Geonosis. Jest to sytuacja szczególnie trudna, biorąc pod uwagę, że o ile wszyscy żołnierze Wielkiej Armii wychowywani byli w izolacji, a ich jedyną rodzinę stanowili bracia i sierżanci, to komandosi mieli jeszcze mniej kontaktów z innymi klonami i utrata swoich najbliższych była dla nich jeszcze bardziej bolesna.
Sklonowani żołnierze tracili braci podczas ćwiczeń. Podobny los spotykał także niektórych komandosów. Żołnierze utrzymywali jednak bliskie kontakty z całymi plutonami, kampaniami, batalionami, a nawet pułkami, a to oznaczało, że nawet po nieuniknionej daninie śmierci podczas ćwiczeń z użyciem ostrej amunicji wciąż jeszcze mieli wokół siebie wielu towarzyszy, z którymi się przyjaźnili. W przeciwieństwie do nich komandosi wykonywali zadania w małych grupach.
Brak sieci wsparcia społecznego, nie jest jednak jedynym utrudnieniem w przeżywaniu żałoby po zmarłych braciach. Wszystkich członków Drużyny Omega męczą wyrzuty sumienia, typowe dla ludzi którzy jako jedyni lub jedni z niewielu przeżyli niebezpieczną sytuację, jaką niewątpliwie jest starcie wojenne.
Niner zamieniłby każdą pozostałą mu jeszcze chwilę życia na okazję przeżycia na nowo bitwy z poprzedniego dnia. Powstrzymałby wtedy Seva i DD i wysłałby Zero-Czwórkę na zachód z działkiem E-Web.
Żałował, że tego nie zrobił.
Połączenie tych dwóch niefortunnych czynników prowadzi do początkowych spięć w drużynie, gdyż komandosi obwiniają nie tylko siebie samych lecz i projektują swoje wyrzuty sumienia na innych członków drużyny. Na szczęście szybko zdają sobie sprawę, że wszyscy są w tej samej, bardzo ciężkiej, sytuacji i zaczynają się wykazywać zrozumieniem.
– Byłem tam z nimi, sierżancie – odezwał się cicho. – Nie zostałem z tyłu. Naprawdę.
Niner zamknął oczy. Ubolewał, że Fi tak wziął sobie do serca jego pytanie, sugerujące brak zaangażowania w walkę.
– Wiem, bracie – powiedział. – Wiem.
Strach przed utratą kolejnych braci, będzie już na zawsze towarzyszyć członkom Drużyny Omega oraz prowadzić do nieporozumień i rozterek związanych z wyborem pomiędzy powodzeniem misji, a ratowaniem innego komandosa. Jest to widoczne, na przykład, gdy po rozbiciu statku komandosów zostają oni rozdzieleni i nie mają pewności czy Darman przeżył.
– Wcześniej czy później będziemy jednak musieli pogodzić się z tym, że Darman nie żyje.
– Jeżeli nie znajdziemy jego zwłok, nie licz na to… chyba, że zamarznie Geonosis – stwierdził Niner. Wciąż jeszcze był zły, chociaż nie miał pojęcia dlaczego. – A dopóki go nie znajdziemy, będziemy robić wszystko żeby go odszukać… pod warunkiem, że nie ucierpi na tym dobro wyprawy.
Pojawia się tutaj też problem trudnych emocji, z którymi żołnierze nie umieją sobie poradzić, gdyż podczas ich szkolenia nie zwrócono na to uwagi. W przypadku żołnierzy klonów pojawia się też problem pomijania ich zdrowia psychologicznego, gdyż nie wszyscy bohaterowie serii "Komandosi Republiki" traktują ich jako pełnoprawnych ludzi, mimo że biologicznie (a co za tym idzie emocjonalnie), nie różnią się zbytnio od zwykłych obywateli Republiki.
Szkolący mnie sierżant mówił, że istnieje stan, określany jako „poczucie winy tego, który ocalał” – dodał. – Twierdził również, że w takich przypadkach to członkom twojej drużyny zależy najbardziej na tym, żebyś przeżył.
– Uczyli nas wielu rzeczy - przyznał Atin. – Dlaczego nie nauczyli nas także tego? (...)
– Gdyby nas tego uczyli, mogłoby mnie tu dziś nie być. – powiedział.
Po raz kolejny ukazany jest tutaj dylemat pomiędzy wypełnianiem rozkazów a ratowaniem życia swoich braci, choć jak już wcześniej było zaznaczone, nie dla wszystkich bohaterów będzie to dylemat, gdyż dla wielu będzie to tylko kwestia optymalnego zarządzania zasobami, bez zwracania uwagi na uczucia i potrzeby emocjonalne klonów.
Kolejnym problemem, związanym z tym odmiennym postrzeganiem bohaterów przez społeczeństwo, jest poczucie, że celem życia żołnierzy klonów jest tylko i wyłącznie walka, a w dłuższej perspektywie skazani są na śmierć lub porzucenie.
Darman przypomniał sobie, że nie miał nic przeciwko pozostawieniu robota typu R5 na pokładzie skazanego na zagładę statku. Automat był przeznaczony na straty.
A jeśli inni w taki sam sposób traktują sklonowanych komandosów? Zaskakująco łatwo można było ich uznać za coś, co dawało się spisać na straty.
Członkowie Drużyny Omega są świadomi tego, w jaki sposób traktują ich politycy czy osoby decydujące o ich następnych rozdziałach. Często pojawia się to w ich przemyśleniach w kontekście kontaktu z droidami, które również nie są traktowane jak ludzie. Jednak w przypadku droidów, takie podejście może być uzasadnione, gdyż uznaje się, że nie mają one żadnych emocji i kierują się tylko swoim oprogramowaniem. Oczywiście w przypadku uniwersum, w którym rozwój technologiczny jest na dużo wyższym poziomie niż w aktualnym świecie, sprawa ta nie jest trywialna, przez co wątek etycznego traktowania automatów kilkukrotnie pojawił się w twórczości związanej z sagą Gwiezdnych Wojen.
Ciekawą metaforą życia żołnierzy klonów są owady, które Darman obserwuje przy strumieniu.
Były hipnotyzująco piękne. Kiedy zataczały ósemki, ich skrzydła rzucały błękitne i jasnoczerwone błyski. Nagle jednak wszystkie, jeden po drugim, opadły na powierzchnię i zaczęły spływać z prądem wody. Nadal wyglądały pięknie, ale prawdopodobnie były już martwe.
Komandos początkowo uznaje, że jest to sygnał na rozpylenie jakiegoś rodzaju trucizny, ale szybka analiza wykazuje, że nie jest to prawda. Zabiera on jedno ze stworzeń, do późniejszych badań w laboratorium, ale wyjaśnienie tego zjawiska przekazuje mu Etain.
– To jedniodniówki – wyjaśniła Etain.
– Jeszcze nigdy nie widziałem tak pięknych kolorów – wyznał komandos.
– Te owady po wylęgnięciu żyją tylko dzień i wieczorem giną – ciągnęła młoda Jedi. – Żywot krótki i chwalebny…
Urwała, zakłopotana własnym brakiem taktu, ale Darman nie wyglądał na urażonego.
Ukazany obraz pięknych owadów pokazuje los żołnierzy klonów, którzy żeby byli jak najszybciej zdolni do walki mają przyspieszony proces starzenia. Sprawia to, że ich życie, podobnie jak jedniodniówek, jest krótkie, a z powodu że spędzają je w większości na froncie wojennym, także chwalebne.
Tematyka mortualna pojawia się nie tylko w kontekście przeżywania śmierci swoich braci i oczekiwania na swoją, ale i w kontekście jej zadawania. Żołnierze klony, a w szczególności komandosi, są specjalnie szkoleni do sprawnego zabijania.
„Jeżeli zadasz wrogowi cios w serce, nadal będzie uciekał. Kiedyś widziałem, jak jakiś mężczyzna, wrzeszcząc w niebogłosy, przebiegł w ten sposób sto metrów. Staraj się poderżnąć gardło przeciwnikowi, o tak”. Sierżant Skirata poświęcił wiele czasu ucząc ich posługiwania się nożami. „Staraj się zadać cios jak najsilniej, synu”.
Postawa gotowości zadawania śmierci, jak i oswojenie z jej obecnością, jest przeciwna do postawy Jedi, których przedstawicielką w tej serii jest Etain. Sytuacja Jedi w galaktyce zmienia się gwałtownie podczas czasu trwania akcji "Komandosów Republiki". Ze strażników pokoju w Galaktyce, praktycznie z dnia na dzień stają się generałami wojskowymi, co dla wielu z nich oznacza zadanie śmierci po raz pierwszy w swoim życiu. Nie inaczej jest w przypadku Etain, która podczas napadu Umbaran zabija jednego z napastników.
Wyglądało jakby na widok śmierci osoby Etain przeżyła coś w rodzaju wstrząsu. (...)
– Nigdy dotąd nikogo nie zabiłam – odezwała się w pewnej chwili.
– Spisałaś się na medal - pochwalił Darman. Czuł w ramieniu pulsujący ból, który nie pozwalał mu się skupić. – Koronkowa robota.
– Jedi są szkoleni do walki, prawda? – zapytał komandos.
– Tak, ale podczas szkolenia nikogo nie zabijamy.
Darman wzruszył ramionami i poczuł silniejszy ból.
– A my tak – powiedział.
Pojawia się tutaj też rozróżnienie na zadawanie śmierci, w sposób który sprawia, że pojawia się krew lub ogólnie widok wnętrzności oraz na zadawanie śmierci gdzie nie jest to tak widoczne. Spowodowane jest to tym, że tradycyjna broń Jedi – miecz świetlny, od razu przypala ranę, dzięki czemu obrażenia od niego wyglądają zupełnie inaczej niż od zwykłej broni białej. To samo tyczy się blasterów, z których korzysta większość bohaterów – ponieważ strzelają one wiązkami elektrycznymi, a nie metalową amunicją, z ran które powodują, również nie leje się krew.
Jasne, w zabijaniu nie było niczego przyjemnego, ale przeciwników należało eliminować z walki, a zabijanie ich za pomocą klingi świetlnego miecza czy blasterowej błyskawicy było stosunkowo eleganckim sposobem zadawania śmierci. Zastanowił się jak by sobie Etain poradziła, gdyby musiała wbić ostrze w ciało przeciwnika i przyglądać się temu, co wypłynie z rany. Była Jedi i przy odrobinie szczęścia, nigdy nie będzie musiała oglądać takiego widoku.
Mimo odmiennych podejść Etain zauważa, że poza momentami zagrożenia komandosi nie sprawiają wrażenia szczególnie chętnych i nawet gotowych do zabijania. Duży wpływ ma na to fakt, że dzięki przyspieszonemy procesowi starzenia osiągnęli oni pełną dojrzałość biologiczną mając tylko 10 lat kalendarzowych. Oznacza to również, że mimo posiadania ogromnej wiedzy teoretycznej o świecie i świetnego wyszkolenia wojskowego, komandosi nie mają żadnych doświadczeń życiowych związanych ze zwykłymi kontaktami międzyludzkimi. Dodatkowo ze strachu przed zostaniem uznanym za jednostkę niezdolną do walki, co mogło oznaczać wyeliminowanie z szeregów armii (co w praktyce mogło oznaczać śmierć), żołnierze klony ukrywali swoje, najczęściej negatywne, emocje nawet przed najbliższymi braćmi, gdyż spodziewali się ciągłego podsłuchu.
Etain zastanawiała się, jakim cudem komandos zachowuje niezmienną pogodę ducha. Nie wyobrażała sobie, żeby mógł kogokolwiek zastrzelić. W ciągu ostatnich kilku dni odkryła, że zawodowi żołnierze zazwyczaj nie bywają wściekli ani brutalni.
Jednak jednym ze sposobów na radzenie sobie z lękiem przed śmiercią, który dla żołnierzy jest zawsze dostępny jest obracanie w trudnej sytuacji w żart. Komandosi nie są tutaj wyjątkiem.
Jeśli się tym podzielimy, wystarczy na dwa posiłki, zanim wyruszymy do akcji. Gdyby się nam udało, będziemy wycofywali się tak szybko, że nie starczy nam czasu na posiłek, a gdyby nasza wyprawa zakończyła się niepowodzeniem, szkoda byłoby umierać o pustym żołądku.
Nie będąc jeszcze pewną czy sklonowani żołnierze są w pełni ludźmi, a co za tym idzie czy przeżywają wszystkie negatywne emocje, Etain pyta Darmana o jego odczucia związane z śmiercią członków jego poprzedniej drużyny.
– A zatem nie tęsknisz za swoimi braćmi? – zapytała.
Darman spoważniał.
– Naturalnie, że tęsknię za nimi - odparł cicho. – Codziennie.
– Wydawało mi się, że przyjąłeś ich śmierć ze spokojem – stwierdziła padawanka.
– Jesteśmy świadomi tego, że możemy zginąć – oznajmił komandos. – Jeżeli jednak będziemy to rozpamiętywać, staniemy się do niczego nieprzydatni. Trzeba po prostu nadal robić to, co się powinno… przynajmniej tak zawsze mawiał szkolący nas sierżant. Wcześniej czy później wszyscy zginiemy, więc równie dobrze możemy dawać z siebie wszystko w imię tego, co ma znaczenie.
Ukazuje to, jak śmierć, mimo swojej ciągłej obecności, jest spychana przez żołnierzy na drugi plan, co pozwala im dalej normalnie funkcjonować i walczyć. Z punktu widzenia Jedi śmierć była oczywiście naturalną częścią życia i starali się z nią godzić jak najszybciej. Przykładem tego podejścia może być wypowiedź Jedi Yody, w filmie Zemsta Sithów.
Śmierć naturalną częścią życia jest. Raduj się tymi wokół ciebie, którzy przekształcają się w Moc. Nie opłakuj ich, nie tęsknij za nimi. Przywiązanie prowadzi do zazdrości. Cieniem chciwości jest ono.
Jednak należy tu zauważyć, że Jedi unikali zadawania śmierci i tylko przyjmowali ją jako coś co może ich w pewnym momencie dotknąć. Wprowadzenie stanu wojny i zmuszenie ich do brania w niej czynnego udziału, w szczególności jako dowódcy, którzy muszą czasami posłać swoich ludzi na pewną śmierć, nie było dla strażników pokoju rzeczą łatwą.
Etain nie chciała już słuchać o śmierci. Ludzie umierali zbyt łatwo i często, jakby śmierć nie miała żadnego znaczenia, ani nie powodowała żadnych konsekwencji. Wyczuwała zniekształcenia omywającej ją Mocy. Zamiast regularnego rytmu życia, jak powinno być. otaczał ją chaos zniszczenia. Nie mogła się z tym pogodzić ani na to wpłynąć.
Opisywana tutaj Moc to mistyczna więź łącząca wszystkie żywe istoty, która pozwala na przykład na wyczuwanie emocji innych istot, wpływanie na nie, ale i na wyczuwanie śmierci innych istot. Ukazuje się to w momencie kiedy jedna z postaci, wysłana przez głównych bohaterów do przekazania informacji swojemu szefowi, ginie.
– Nie żyje – oznajmiła.
– Kto? – zapytał Darman (...)
– Guta-Nay. – Padawanka potarła czoło, a na jej twarzy pojawił się wyraz rezygnacji. – Wyczułam to dzięki Mocy.
– Hokan znalazłby go i tak, wcześniej czy później – powiedział. – Jeżeli Guta-Nay wywiódł go w pole na temat naszych prawdziwych zamiarów, przynajmniej częściowo odkupił swoją winę.
– Dar – odezwała się Etain (...) – Zabiłam go równie pewnie, jakbym własnymi rękami poderżnęła mu gardło.
– Sama nam powiedziałaś, że był gwałcicielem – przypomniał Fi zirytowanym tonem. – Tej planecie nie będzie go brakowało.
– Zamknij się, Fi – burknął Darman. – Jego śmierć ocali życie innych osób.
Pojawiają się tutaj dwie próby uzasadnienia słuszności śmierci Guta-Naya. Fi sugeruje, że ponieważ był nieprawą istotą zasłużył sobie na los, który go spotkał. Za to Darman zwraca uwagę, że to, że jego śmierć ocali innych. Dla Etain życie ma jednak najwyższą wartość i nie akceptuje żadnego z argumentów, czując poczucie winy związane z tym, że nie tylko wysłała istotę rozumną na pewną śmierć, ale na dodatek to był jej pomysł. Jest to problem przed którym stanie wiele Jedi podczas świeżo rozpoczętej wojny, często wielokrotnie. Problem ten jest już trudny dla „świeckich” strategów, a dla Jedi, którzy moralność traktują praktycznie na poziomie religijnym, jest źródłem wielu wyrzutów sumienia i zwątpienia w swoją drogę życiową.
Bezpośredni Kontakt pokazuje jednak, że w odpowiednich warunkach, w szczególności zagrożenia życia swojego i swoich najbliższych, nawet śmierć można zaakceptować. Pokazuje to jedna z ostatnich potyczek głównych bohaterów w pierwszej książce, z tego cyklu.
– Nie żyje? – zapytała padawanka
Usłyszała odgłos pojedynczego strzału.
– Teraz już tak – stwierdził komandos.
Etain nie była już tak zbulwersowana jak wówczas, kiedy Darman skrócił męki rannego Umbaranina. Tym razem pochłaniał ją niepokój o życie podwładnego. Jej punkt widzenia uległ radykalnej zmianie.
Przedstawiona sytuacja jest analogiczna do sytuacji, która wydarzyła się tuż po poznaniu Darmana i Etain, kiedy to na dobicie rannego napastnika przez komandosa, padawanka zareagowała mocną dezaprobatą. Jednak kilka dni walki o swoje życie i kontaktu z Drużyną Omega, która akceptowała zadawanie śmierci jako element niezbędny do wykonania ich zadania, sama zmienia zdanie na ten temat i przestaje uważać, że każde życie jest równie cenne.
Jednak nie staje się ona zupełnie obojętna na śmierć i nawet bardziej przejmuje się jej możliwością gdy może ona dotyczyć dwóch z komandosów. Ukazuje się to w momencie gdy wyższy rangą Jedi nakazuje jej odlecenie z planety pozostawiając na niej członków Drużyny Omega, z którymi została utracona łączność. Etain stanowczo nie zgadza się wykonać rozkazu i ostatecznie otrzymuje pozwolenie na uratowanie komandosów.
– Ich hełmy nie funkcjonują. Przypuszczam, że nie udało im się przeżyć.
– Zginęli? - zapytał Zey.
– Żyją – stwierdziła stanowczo padawanka.
– Proszę pani, zupełnie nie mogę z nimi nawiązać łączności.
– To nic nie znaczy. Oni żyją – powtórzyła młoda Jedi. – Jestem pewna, że nie zginęli. (...)
– Etain, jako Jedi musisz się przeciwstawiać zacieśnianiu więzi z kimkolwiek - tłumaczył Zey. (...)
– I właśnie jako Jedi twierdzimy, że szanujemy wszystkie formy życia – zbiła argument Zeya. Czy jesteśmy gotowi żyć w zgodzie z tym przekonaniem? Czy życie tych żołnierzy jest warte mniej niż nasze tylko dlatego, że to my ich stworzyliśmy? Czy są kimś gorszym niż my, bo kiedy zginą, możemy zamówić ich więcej?
Oczywiście biorąc pod uwagę wcześniejsze wydarzenia, wyrażona troska o wszystkie formy życia nie jest w pełni szczera, gdyż Etain zaakceptowała zabijanie istot, które stanowią zagrożenie, dla drużyny komandosów i jej samej. Jednak jest to argument dobrze dopasowany do osoby, która jeszcze nie zrozumiała, że żołnierze są tak naprawdę pełnoprawnymi ludźmi i nieetycznym jest zostawianie ich na pewną śmierć. Kolejne zadane przez nią pytania też są bardzo ważne, gdyż kwestionują podejście zakonu Jedi, który życie klonów potrafi traktować na równi z droidami.
Seria książek Karen Traviss "Komandosi Republiki" ukazuje dwa wyjątkowe podejścia do śmierci. Z jednej strony mamy tutaj, tak naprawdę, dość młodych komandosów, którzy od najmłodszych lat są otoczeni śmiercią swoich braci, szkoleni są do jej zadawania oraz z braku doświadczenia życiowego nie kwestionują tego podejścia. Nie pozwalają sobie również na dłuższe przeżywanie żałoby ze strachu na stanie się bezużytecznym na polu walki. Z drugiej strony mamy Jedi, którzy jako strażnicy pokoju w galaktyce szanują życie każdej istoty, lecz nagle wbrew swojej woli stają przed zadaniem zarządzania wielką armią, co łączy się z wieloma dylematami etycznymi i koniecznością zadawania śmierci nie tylko swoim wrogom, ale i czasami swoim podwładnym. Tak naprawdę każde wysłanie żołnierzy na front wiąże się z ryzykiem ich śmierci, więc tym bardziej kłóci się to z filozofią Jedi. Ukazane jest tutaj też zmniejszenie wagi śmierci z punktu widzenia ludzi o wyższym statusie społecznym wobec ludzi o niższym statusie. W szczególności podczas wojny, osoby wysoko postawione nie zawsze pamiętają, że zarządzają ludźmi, których życie jest równie wartościowe co ich własne. Cała seria stawia wiele celnych pytać o etykę niektórych zachowań, które może i na razie nie wydarzą się w realnym świecie, z powodu ograniczeń technologicznych, ale biorąc pod uwagę ciągły rozwój technologii, może warto sobie je zadać już dziś.
Bibliografia:
K. Traviss, Komandosi Republiki: Bezpośredni kontakt, tł. A. Syrzycki, Warszawa 2006
Zemsta Sithów (Revenge of the Sith), reż. George Lucas, USA 2005
autorka: Mahiyana |