Holokron 2019
 




Okiem Ratbora:


Holokron był dla mnie dobrym przygotowaniem do akcji “Nie śpię bo Pyrkon” - do drugiej w nocy szyłem, elementy, które miały trochę poprawić jakość zbroi (coś tam dało, ale mało). Pobudka o 5:40, bo po co się spieszyć, skoro można na spokojnie się przygotować do wyprawy kosztem snu? Cóż, za spokojnie - prawie się na pociąg spóźniłem (jednak ćśś, to było dawno i nieprawda) - ale wszystko wyszło. Fabryczna, spotkanie z kolegami w Manu i wreszcie, około 14, Holokron. Po zbadaniu terenu (czyli przejściu się po piętrach i ogarnięciu programu) złożyłem hołd Mahiyanie oraz poznałem się z Egzarem. Z Kiryłem widziałem się już na poprzednim Pyrkonie, więc tylko przypomnieliśmy się sobie (jak on się zmienił!) i mogłem badać konwent dalej. Na pierwszy ogień do zbadania poszedł pobliski kebab - ja nie jadłem, ale zostałem narysowany. Tyle wygrać.

Po przerwie wróciliśmy z Mah do Orgroomu (Kirył pilnował Pazaaka) i gadaliśmy ze sobą, gadaliśmy z innymi ludźmi którzy się przez ten pokój przewijali i podjadaliśmy praktycznie wszyscy blok czekoladowy, który zrobiłem i udostępniłem jako konwentowe (dobry deal, w końcu “konwentowe nie tuczy”). O 17 razem z Mah i trzema chłopakami, których imion niestety nie mogę sobie przypomnieć (ale są na zdjęciach, może ktoś ich kojarzy!) uformowaliśmy drużynę, która zwyciężyła w konkursie wiedzy o Mando (no bo jak inaczej, skoro Mandalor przewodziła?) - konkurs był dosyć wyrównany, ale w dogrywce odnieśliśmy sukces. Zaraz po konkursie niestety Mah musiała już jechać na pociąg, więc odprowadziłem ją na przystanek. Tramwaj o dziwo się nie spóźnił, ale i tak czekaliśmy dobrych kilka minut na właściwy. No i przyjechał w środku rozmowy…

Zaraz po rozstaniu z Wodzem rozbił mi się pistolet (pistolet na kulki, a rozbił się na części), więc zatrzymałem się przy skrzynce elektrycznej i zacząłem składać. Po chwili dołączył się do mnie zupełnie obcy człowiek, facet mógł mieć z 27-32 lata, ręce spracowane, ale na widok zabawkowego pistoletu na kulki, podobnego do modeli z lat jego młodości, ożywił się i ucieszył oraz pomógł składać (jeśli jakimś cudem to przeczytasz to wiedz, że jesteś super!). Gdy skończyliśmy i się pożegnaliśmy dołączyłem do grupy cosplayerów, którzy szli na sesję fotograficzną. Kilka walk, dużo zdjęć, rozwaloną wargę i pękniętą płytę pancerza z tyłu później okazało się, że już prawie po 19:30 i czas wracać na Holokron, bo zamykają. Wróciłem, zjadłem trochę bloku i poszedłem do sklepiku wymienić Bithcoiny na nagrody. Potem znowu do Orgroomu i jeszcze jakiś czas integrowałem się z “miejscowymi” i organizatorami, a tuż przed wyjściem dostałem nawet specjalne podziękowanie “Za blok czekoladowy”, więc czuję się doceniony. Po wszystkim rozstaliśmy się - większość osób na afterparty, a ja na pobliską Fabryczną. Potem równe 100 minut czekania, które spędziłem na czytaniu mangi w telefonie i rozmowach z ludźmi, też w telefonie, a zaraz po odjeździe owy telefon mi padł. Ładowarki brak, to pozostało mi porozmawiać z gościem z fotela przede mną. W końcu tak dobrze na się gadało na różne tematy od Gwiezdnych Wojen po politykę i życie w Polsce, że aż żal się było rozstawać. I był masażystą, jednym z lepszych w Europie chyba (jakieś mistrzostwa czy coś takiego wygrał/był finalistą). Jak ktoś chce się więcej dowiedzieć, to zapraszam poza sceną publiczną ^^

Cały konwent był ciekawy i trwał zdecydowanie za krótko, a także był dobrym powodem, żeby się spotkać z różnymi ludźmi, nie tylko związanymi z SW. No i, przede wszystkim - SPOTKAŁEM MANDALORA! I TO TAK NA ŻYWO! VODE, TERAZ JESTEM PRAWIE SPEŁNIONY i chyba muszę się przyciszyć, bo sąsiadów pobudzę. Nie ma to jak pisanie po nocach…
Jate`ca, ner`vode!





Okiem Mahiyany:


Łódź poznałam już przy okazji Kapitularzu, który połączył mi się w zeszłym roku z konferencją o animacji. Wbrew wszystkim krzywym spojrzeniom i ogólnemu niezrozumieniu bardzo polubiłam Łódź i ucieszyłam się, że mam kolejną szansę żeby się do niej wybrać.

Szczęśliwie moja trasa z dworca przebiegała przez ulicę Piotrkowską, co z wielkim zaskoczeniem odkryłam sama, zanim jeszcze dojrzałam tabliczkę. Samo miejsce konwentu przywitało mnie za to remontem oraz szalonym labiryntem schodów. Na szczęście napotkałam osobę z Holokronową koszulką, która zaprowadziła mnie w odpowiednie miejsce, a konkretnie na salę z planszówkami, które pomagał rozłożyć Kirył. Po miłej pogawędce i posortowaniu kart do Pazaaka poszliśmy poszukać ludzi w potrzebie. Znalazło się ich całkiem dużo, co sprawiło że dostałam zaszczytne zadanie pilnowania orgówki. Może i nie wydaje się to jakoś szczególną atrakcją, ale było w tym coś bardzo urokliwego. Pomijając ciekawy widok z okna (chwilami na sesję fotograficzną na placu robót), pozwoliło to pogadać z każdym z osobna, co jak dla mnie jest najlepszym rodzajem rozmowy.

W końcu nadeszła przerwa na obiad, podczas której Kirył z Egzarem przedstawili mi ideę kebaba z frytkami. Dołączył do nas też Ratbor.

Na koniec Holokron zostawił nam najlepsze – konkurs wiedzy o Mandalorianach. Nasza drużyna szła hełm w hełm z inną drużyną, co doprowadziło nas do rundy dogrywkowej. W końcu padło finalne pytanie, które podzieliło czterech fanów w naszej drużynie. Los naszej wygranej spoczął w rękach Janka, który musiał zadecydować komu zaufać (samemu nie znając poprawnej odpowiedzi). Po chwili pełnej napięcia wybrał poprawnie, co sprawiło, że wszyscy otrzymaliśmy po jednym Bithcoinie :)

I tak nadszedł koniec, króciutkiego konwenciku w Łodzi. Osobiście bawiłam się świetnie i mam nadzieję, że za rok też uda mi się pojawić!





Okiem Kiryła:


Mały, kameralny zlot – mniejszy, jak słyszałem, niż zeszłoroczna edycja, bo jednak ciepły weekend nie sprzyja siedzeniu w zamkniętych pomieszczeniach, pomimo kuszących nagród. Wydarzenie sportowe odbywające się w niewielkiej odległości również nie pomogło zebrać tłumów, ale mimo to było naprawdę przyjemnie.
Dobrze było znowu zobaczyć znajome twarze i przygotować Pazaaka (tym razem niestety bez Arneuna), w którego przez cały dzień zagrały 3 osoby :D Głównie czas spędzałem właśnie w sali przeznaczonej dla gier planszowych i karcianych, gdzie trochę pograłem w Space Alert oraz obserwowałem grę w bitewniaka – Legion.









 

Społeczność
  *Newsy
*Nadchodzące wydarzenia
*Ostatnie komentarze
O nas
About us
Über uns
*Członkowie
*Struktura
*M`Y w akcji
*Historia Organizacji *Regulamin
*Rekrutacja
*Logowanie
M`y naInstagramie
M`y na Facebooku
Kontakt: kontakt@mandayaim.com
Copyright © 2009-2023




Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2025 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3. 25,827,771 unikalne wizyty
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcejRozumiem