Okiem Dhadral:
Comic Con w warszawie, był dla mnie totalnie oszałamiający. Ten tłum i radosny rejwach. Jak w ulu. I nie wiem już czy to ja się odzwyczaiłam, czy to specyfika CCW.
Choć na imprezie spędziłam tylko jeden dzień, był on pełen atrakcji. Prowadziłam dwie prelekcje (ściślej jedna współprowadziłam). Obejrzałam nowe modele na wystawie statków. Zrobiłam sobie zdjęcie z podobizną predatora, latałam X-wingiem i strzelałam do obcych.
Przelotnie spotkałam Ozzika i kilkoro innych znajomych. Widziałam kilka na prawdę udanych cosplayi…
I choć samej imprezie pod wieloma względami daleko do Pyrkonu, a co dopiero co ComicCon’ów w USA, to i tak jestem w 100% pewna, iż nie doświadczyłam tego niesamowitego zjawiska jakim jest CCW, nawet w jednej trzeciej. Zresztą zakładam, iż z roku na rok będzie tylko coraz lepiej. Więc warto jeździć dalej.