|
|
Relacje - Gwiezdny Dzień w Solcu |
|
|
|
Okiem Arakha:
W Solcu pojawiłem się nieco wcześniej ze względu na "służbową" wizytę w RCN Solec Kujawski (Long Live Long Wave!) - miasteczko sprawiające wrażenie pustawego, zadbanego ale jakby uśpionego... Czy na tę lokalną gwiezdnowojenną akcję w ogóle ktoś przyjdzie? Plakaty są, miejsce jest, trzeba się przekonać... Jak się okazało - publiczność wcale nie zawiodła. Wielbiciele Jedi i Imperium, starsi i młodsi... Dobrze było być niezawiedzionym.
Obóz rozłożony w eleganckiej, szklanej kuli, wśród żywej, egzotycznej roślinności skutecznie przyciągał uwagę ku Łowcom Nagród. Dzieci czasem trochę niepewne (jak to zazwyczaj przy Mandalorianach), ale zachwycone, dorośli zaciekawieni... Przemarsz ulicami Solca Kujawskiego (w sumie mój pierwszy taki przemarsz) był dosyć nieoczekiwany, ale wyszedł całkiem nieźle technicznie (nie rozpadłem się, nie zdjąłem hełmu ani razu, mimo skórzanego wdzianka nie przegrzałem się). Ulice co prawda były dosyć puste... Ale, zważywszy na lokalną skalę przedsięwzięcia, wyszło to naprawdę dobrze, zwłaszcza dzięki charyzmatycznemu, całodziennemu udziałowi głównego wodzireja całego wydarzenia oraz sprawnej organizacji obozu przez naszą al'verd w niebieskiej zbroi. Taka prawdziwa "praca u podstaw" - wydarzenie lokalne, mniejsze niż inne, ale równie ważne dzięki promowaniu świata Star Wars w tych mniejszych ośrodkach. Cieszę się, że mogłem być przydatny i wziąć w tym udział.
Niesamowicie fajnie było ponownie spotkać znajomych Mandalorian z poprzednich imprez i znów pobyć razem. Aż szkoda, że zabrakło nam pod koniec dnia czasu, by trochę więcej popozować w lesie (czy też po prostu, korzystając z bycia w zbroi po wydarzeniu, "się rozerwać", "no bo co w końcu, kurczę blade!") - ale ku temu jeszcze zapewne nie raz zdarzy się okazja. Nie mogę doczekać się kolejnego spotkania i wspólnego spędzania czasu na łowieniu nagród i nie tylko. Dla takich spotkań M'Y warto być Mando.
Okiem Dhadral:
Gwiezdny Dzień w Solcu Kujawskim z ogólnego opisu nie zapowiadał się szczególnie wyjątkowo. Zakładałam, iż będzie kolejnym regularnym konwentem regionalnym, jak Poznańskie Comics Wars, czy weekendowe zabawy w różnych mniejszych miejscowościach w całym kraju. Nasze zadanie było proste. Przyjechać. Rozstawić obóz. Założyć pancerze. Poustawiać się do fotek z dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym. Poodpowiadać na kilka pytań.
I właściwie to robiliśmy. Z tą jedną różnicą, że było niesamowicie obłędnie. Klimatyczna lokacja. Główny organizator zafascynowany całą akcją, życzliwi orgowie i gorące zainteresowanie młodych fanów. A na dodatek doborowe towarzystwo do troopingu.
Po prostu bajka.
Właściwie, dla mnie sam event zaczął się już dzień wcześniej, gdy razem z Thrakiem spakowaliśmy nasze zbroje, plus użyczony przez moją Buir pancerz dla Iskry, i wyruszyliśmy w drogę do Bydgoszczy. Na dworcu odebrała nas jak zwykle radośnie naładowana pozytywnymi emocjami Sh`ehn u której zatrzymaliśmy się na noc. Po przygotowaniu obozu do transportu resztę wieczoru spędziliśmy wesoło na naszym miniaturowym armorparty, a miłej atmosfery dopełniły przepyszne naleśniki z najlepszymi powidłami jakie w życiu jadłam.
Poranek pobudził mnie do działania poganianiem dwóch głosów wołających bym w końcu wstała. :P Thrak Sh’ehn, niezależnie od tego co wygadywałam gdy próbowaliście wywalić mnie z łóżka, jesteście kochani. Gdy dołączył do nas Riduur naszej Sh’ehn razem z ekipą popędziliśmy użyczonym przez organizatorów transportowcem do celu.
Na miejscu przekonaliśmy się, iż Centrum Kultury jest niedużym, ale bardzo klimatycznym budynkiem o futurystycznym wyglądzie, z piękną salą w postaci przeszklonej kuli. To właśnie w tej sali miał stanąć nasz obóz. Do tego jeszcze las w tle, po prostu doskonała lokacja.
Potem dołączyli do nas kolejno ludzie z TISW i Bydgoskiego Fanklubu Star Wars, oraz pozostali Mandalorianie; Iskra, Arakh i Vhipir. Tym sposobem M’Y reprezentowało siedem osób, sześć w pancerzach i jedna podszywająca się pod Rycerza Jedi.
Odbyła się mała parada która wiodła chyba przez co najmniej jedną trzecią Solca i z powrotem. Potem odpowiadaliśmy na pytania od odwiedzających, ustawialiśmy się do zdjęć, wdawaliśmy się w potyczki z Jedi, lub też dla ćwiczenia między sobą, troopowaliśmy po całym obiekcie i po najbliższej okolicy. Krótko mówiąc, dwoiliśmy się i troiliśmy wszyscy by wszędzie było nas pełno.
Po krótkiej przerwie na obiad, wszyscy Mandalorianie wzięli udział w małym wywiadzie jaki przeprowadzał z Sh`ehn reporter z Expressu Bydgoskiego.
Gdy Gwiezdny Dzień dobiegał końca wyszliśmy jeszcze w las by zrobić sobie kilka klimatycznych fotek. Była też pizza. Potem sprzątanie i powrót do Bydgoszczy, skąd pociągiem dalej wracaliśmy do domu.
Podsumowując: była to niesamowicie miła akcja. Spotkałam dobrych przyjaciół i poznałam nowych, wspaniałych ludzi, zapalonych do SW. Mam nadzieję, że za rok znów spotkamy się w Solcu, a wcześniej na Pyrkonie ;)
Okiem She'hn:
Gwiezdny Dzień organizowany przez Soleckie Centrum Kultury był całkiem sympatycznym wydarzeniem. Dla mnie osobiście była to pierwsza od niemal roku okazja by pojawić się gdzieś w beskar`gamie, jak i pierwszy w ogóle event na którym mogłam nosić `gam razem z moim riduur. Większość złych przeczuć odeszła w niepamięć w piątek po południu, reszta w sobotę późnym wieczorem, gdy docierały do mnie informacje o kolejnych członkach Manda`Yaim, którzy wrócili szczęśliwie z akcji.
Jeszcze w piątek wieczorem, wraz z Thrakiem i Dhadral, przygotowaliśmy obóz do transportu. Póżniej miałam okazję spełnić jedno ze swoich marzeń - wraz ze wspomnianymi wcześniej vode przez kilka godzin mieliśmy swego rodzaju armor party, polegające na niekończących się rozmowach, i co ważniejsze, pracą nad zbrojami, by przed sobotą wszystkie były gotowe do troopingu. W sobotę rano udało nam się niczego nie zapomnieć, odnależć się z transportem przysłanym przez CSK dla przewiezienia obozu, i w całkiem dobrych nastrojach, choć, przynajmniej w moim przypadku, dość niewyspani, dotrzeć do Solca. Rozkładanie obozu, w którym pomogli nam też ludzie z zaprzyjaźnionych organizacji, zajęło mniej czasu niż przypuszczałam - okazało się że nie trzeba się z niczym spieszyć, by zdążyć przebrać się przed rozpoczęciem imprezy. Kiedy pojawili się pierwsi uczestnicy, byliśmy gotowi na podbój galaktyki. Pewnym zaskoczeniem była średnia wieku uczestników - dużo niższa niż się spodziewaliśmy, jednak nie miało to wpływu na dobrą zabawę - przeciwnie, dzieci były więcej niż chętne do przeprowadzania udawanych walk na blastery, a gdyby nie działko, kto wie czy przetrwalibyśmy szturmy rebeliantów czy padawanów Jedi. Kiedy zaczęły odbywać się konkursy i prelekcje, w obozie zapanował suum ca`nara. Trwało to mniej więcej do popołudnia, gdy między 16 a 17 obóz stał się tłem dla konkursu na najlepszy kostium. Póżniej przyszła pora na prowadzoną przez nas prelekcję, a wkrótce potem zaczęliśmy zwijać obóz.
Tym, co podczas całej akcji najbardziej rzuciło się w oczy był entuzjazm - zarówno organizatorów, odwiedzających nas dzieci, jak i vode. Perspektywa spotkania, troopingu, wspólne zdjęcia również składają się na miłe wspomnienia o całej akcji. Jedynymi minusami, które przychodzą mi do głowy były, po pierwsze, mój własny temperament, który sprawiał, że im bliżej akcji, tym bardziej stawałam się niemiła, krzycząca i marudząca, a po drugie, schody - odwieczne nemezis ludzi z nakolannikami. O tym, że wyprawa do Solca raczej się udała świadczy to, że już się cieszę na myśl o ewentualnej kolejnej edycji za rok.
Okiem Vhipir:
Bez większych oczekiwań i przygotowań, za to z dużą dozą optymizmu i niebieską świetlówką, wybrałam się do pięknej mieściny (zwanej Solcem Kujawskim), znanej chyba jedynie ze świeżo wyremontowanego dworca kolejowego. Stacja faktycznie okazała się bardzo ładna, tak samo jak Soleckie Centrum Kultury, w którym odbywał się Gwiezdny Dzień.
I cóż to była za akcja! Dobrze czasem wrócić do korzeni i zająć się takimi rzeczami jak rozwieszanie banerów czy skręcanie i streczowanie gablot. Także lekki strój (pożyczony od Ósemki, dziękuję!) pomógł mi w znalezieniu nowej motywacji by jeździć na małe, lokalne inwazje, na których towarzystwo zawsze dopisuje. Duże podziękowania dla całej manda`yaimowej ekipy – świetnie ogarnęliście obóz i trochę przepraszam, że mnie przy tym nie było. I przy okazji – dobra prezentacja w telewizji! Cieszę się, że z każdym mogłam chociaż chwilę pogadać, chociaż mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się w lepszych warunkach i nie będziecie próbować przeprowadzić na mnie egzekucji. ;)
Wracając na chwilę jeszcze do technicznych aspektów imprezy – jestem zachwycona entuzjazmem i oddaniem organizatorów. Oby w fandomie było jak najwięcej takiej pozytywnej energii, jaka panowała w tym roku na soleckim Gwiezdnym Dniu. I mam nadzieję, że zobaczymy się za rok na kolejnej edycji!
Relacja w Expressie Bydgoskim
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|