|
|
Relacje - Weekend z Gwiezdną Sagą 2016 |
|
|
|
Okiem Katharsisa:
Kolejny konwent za mną. Tym razem z Vasskiem za cel obraliśmy sobie pobliski Kraków i całkiem nowy konwent: "Weekend z mocą". Wiedzieliśmy, że organizacji tego eventu towarzyszyły różne perturbacje, które odbiły się zarówno na długości jak i na nagłośnieniu eventu w mieście jak i w kraju.
Właśnie brak nagłośnienia odbił się na jakości konwentu. Mała liczba odwiedzających trochę raziła w oczy, a to w końcu właśnie ludzie decydują o tym jak postrzegana jest impreza. Co do samego programu to był on ciekawy i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Ja sam zaliczyłem 1,5 prelekcji ( niewiele, ale ciągle więcej niż na Pyrkonie np.) oraz nauczyłem się zasad i pograłem w x-wingi. Przez cały dzień wiernie towarzyszył mi wcześniej wspomniany Vassk, Mahiyana, a później również Nomi, więc pod względem integracji mandaloriańskiej nie mogłem narzekać.
Zdaniem podsumowania, spędziłem bardzo miło dzień i nie żałuję. Liczę na to, że organizatorzy spróbują także za rok i tym razem zadbają bardziej o reklamę i inne szczegóły, a może z tego wyniknie bardzo fajna impreza, których brakuje na południu Polski.
Okiem Mahiyany:
Weekend z Gwiezdną Sagą, a raczej Dzień z Gwiezdną Sagą był tak dobrze rozreklamowany, że aż udało mi się o nim w ogóle zapomnieć. Na szczęście Katharsis mi o nim przypomniał ^^
Moje pojawienie się na „konwencie” opóźniło rozstawienie się w Galerii Krakowskiej stanowisk, na których można było wypróbować najnowszą grę Lego Star Wars. Co prawda na organizowany turniej jestem już za stara, ale po rozmowie z bardzo miłym organizatorem udało się się dostać naklejki Lego Star Wars ze świecącymi w ciemności mieczami świetlnymi i kartę holograficzną Lego Star Wars, które najpewniej miały służyć jako nagrody pocieszenia :) Gra sama w sobie bardzo mi się podobała, ale po znalezieniu wszystkich mandaloriańskich smaczków będzie to materiał na osobną recenzję.
Konwencik odbywał się w krakowskim młodzieżowym domu kultury na ulicy Grunwaldzkiej 5, który wiele osób może kojarzyć, gdyż odbywały się tam (a może i odbywają dalej) Krakowskie Dni z Grami Fabularnymi znane też jako Lajkoniki. Miejsce to znajduje się 15 minut od dworca idąc pieszo w linii prostej, więc lokalizacja jest bardzo dobra. Dodatkowo w pobliżu znajduje się sklep spożywczy i bar mleczny, więc jest wszystko czego tak mały konwent może potrzebować.
Co prawda odbyło się kilkanaście prelekcji, ale jakoś na żadną nie udało mi się zawędrować czym pobiłam swój rekord najmniejszej ilości prelekcji na konwencie ^^’’ Bardzo dużo czasu spędziłam za to w games roomie razem z Katharsisem i Vasskiem. Zaczęliśmy od nauki gry w X-wingi, którą nawet drużynowo udało nam się wygrać! Niestety w zestawie, którym graliśmy Slave’a I nie było… Drugą grą z którą próbowaliśmy się zmierzyć, tym razem samodzielnie, było Imperial Assault. Niestety za długa instrukcja (i to po angielsku!) i Katharsis jako mistrz gry sprawiło, że nic z tego nie wyszło. A szkoda, bo gra wygląda na bardzo ciekawą i bardzo ładnie wykonaną. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się w nią zagrać z kimś bardziej ogarniętym.
Na tym skończyła się moja przygoda z games roomem i przyszło nam szukać kolejnych atrakcji. Już prawie poszliśmy na prelekcję o mieczach świetlnych lecz jakoś skończyło się na warsztatach bezpiecznej walki bronią otulinową (w tym przypadku samą otuliną), którą tylko obserwowaliśmy z powodu średniej wiekowej uczestników. Na szczęście w końcu dołączyła do nas Nomi więc skupiliśmy się na nadrabianiu ploteczek i innych równie mandaloriańskich rzeczy. Jakby nie było z Katharsisem i Nomi nie widziałam się już 3 lata, a z Vasskiem w sumie nigdy dłużej nie rozmawiałam w realnym świecie. Po zakończeniu warsztatów wybraliśmy się jeszcze na plac zabaw znajdujący się w okolicy konwentu i nadeszła pora by się pożegnać.
Konwent uznaję za udany głównie ze względu na Mando-znajomych i dobre wspomnienia z Lajkoników, które trzyma w sobie budynek MDKu. Była to też bardzo przyjemna alternatywa do wielkich konwentów jak Pyrkon czy Polkon, których tak bardzo brakuje. Myślę, że ta impreza ma bardzo duży potencjał i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś spotkamy się w Krakowie, najlepiej w troszkę większym gronie :D
A teraz pora na klasyczne podziękowania:
Katharsisowi za przypomnienie mi o konwencie
Vasskowi za pokierowanie moim statkiem pod koniec X-wingów i pilnowanie moich rzeczy
Naomi za entuzjazm do zdjęcia zbiorowego i dumne reprezentowanie M’Y koszulką
Sarze za skrybowanie i pomoc przy zdjęciach
Człowiekowi tłumaczącemu zasady X-wingów za nauczenie mnie grać w tę świetną grę
i wszystkim fajnym ludziom za pomoc przy zdjęciach i śmieszki :)
Okiem Vasska:
Odwiedzając ostatnią edycję Pyrkonu parę miesięcy temu -gdzie zwiedzających było blisko 40 tys.- doszedłem do wniosku, że bardzo brakuje mi małych, kameralnych eventów.
Dlatego kiedy nadarzyła się okazja by odwiedzić Kraków podczas Weekendu z Mocą długo się nie zastanawiałem i śmiało mogę powiedzieć, że był to czas dobrze spędzony. Odwiedziny w krakowskim MDK będę jeszcze długo wspominał :).
Choć skala wydarzenia była niewielka (żeby nie powiedzieć miniaturowa) to była to naprawdę fajnie zrealizowana i poprowadzona impreza, gdzie można było posłuchać zarówno ciekawych prelekcji (niestety nic o mando, ale to można akurat przeżyć), wziąć udział w różnorakich warsztatach, jak i pobawić się w games roomie grając w X-winga czy Imperial Assault (Katharsis najlepszym mistrzem gry ;P)
Warto również wspomnieć o pokazach walki na miecze świetlne poprowadzonych przez członków Brotherhood of the Sith, które naprawdę fajnie się oglądało.
Najważniejsza jednak była możliwość spotkania innych fanów i spędzenia wspólnie czasu w tym nerdowskim towarzystwie.
Jeśli miałbym na coś ponarzekać to była by to lokalizacja i rozreklamowanie imprezy. Brakowało plakatów informujących o wydarzeniu, a samo położenie też pozostawiało nieco do życzenia. Nad tymi aspektami organizatorzy powinni popracować przy okazji następnych (?) edycji.
Wielka szkoda też, że organizatorzy zrezygnowali z formatu imprezy dwudniowej i postanowili zamknąć całość tylko w jednej sobocie.
Podsumowując – wypad do Krakowa uważam za jak najbardziej udany, poznałem masę świetnych osób i świetnie się bawiłem. Jeśli za rok Weekend z Mocą doczeka się kontynuacji to ja wpadnę z całą pewnością. Wszyscy, którzy nie byli niech żałują.
Specjalne podziękowania dla Nomi, Mahiyany i Katharsisa (kolejność przypadkowa ;P) za wspólnie spędzoną sobotę, bez Was ta impreza nie byłaby tym samym :).
Okiem Nomi:
W słoneczne sobotnie przedpołudnie spotkaliśmy się grupą Krakowskiego Fandomu Star Wars w budynku MDK na ulicy Mogilskiej, czyli w miejscu w którym organizowany był jednodniowy „Weekend z Mocą”. Jako organizator połowy prelekcji na tym mini-konwencie, członkowie Krakowskiego Fandomu SW większość czasu spędzali w salach prelekcyjnych – ja również. Najpierw słuchałam jak kolega z KFSW opowiada o „PerEUkach” , czyli częściach Expanded Universe (lub jak kto woli – Legend), które są najbardziej warte poświęcenia im uwagi. Następną prelekcją był przegląd przeróżnych budowli z LEGO, związanych zarówno ze Starymi Epizodami, jak i z Przebudzeniem Mocy (naturalnej wielkości BB-8 z LEGO :3 ). Po tej prelekcji duża część krakowskich fanów stwierdziła, że pora na obiad, więc wybraliśmy się do pobliskiego baru mlecznego, który był już okupowany przez Sithów z Brotherhood of the Sith. O godzinie 14 przyszedł czas na moją prelekcję o „Biotechnologii Yuuzhan Vongów”, a po niej można było dowiedzieć się dużo ciekawych rzeczy o „Sytuacji Kosmopolitycznej”. Wiedząc, że Vode z Manda`yaim mają się pojawić na „Weekendzie z Mocą” wypatrywałam ich między prelekcjami, ale to oni znaleźli mnie na jednej z prelek! Od razu gdy się skończyła wyruszyłam na ich poszukiwanie po całym (na szczęście niewielkim) budynku i w końcu znalazłam - w kąciku dla dzieci, gdzie akurat odbywała się nauka walki mieczem świetlnym. Po uściskach i ogólnej radości że w końcu mogliśmy się znowu zobaczyć (lub w końcu poznać ;p ) zasiedliśmy do stołu i tak przesiedzieliśmy godzinkę czy dwie rozmawiając na przeróżne tematy i grając w piłkarzyki. Następnie zaczęliśmy się kierować na ostatnią prelekcję, zahaczając o pobliski plac zabaw (tyle radości!! :D ).
Mimo, że była to bardzo kameralna impreza, było miło i przyjemnie i na pewno będę to wydarzenie wspominać bardzo pozytywnie. Częściowo ze względu na ten kameralny charakter imprezy, można było obskoczyć większość tych ciekawszych punktów programu, ale głównie ze względu na bardzo pozytywne spotkanie i rozmowy z Vode <3
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|