|
|
Między Łowami, a Wojnami Klonów |
|
|
|
Stwierdzenie, że wielu fanów nie lubi The Clone Wars nie będzie wielce odkrywcze. Pomimo dyskusyjnych zalet i wad, serial ten od przeszło kilku lat wpływał i modyfikował znany nam świat Gwiezdnych Wojen. Tak też się stało z Mandalorianami, których historia „współczesna” do roku 2008 była znana głównie z komiksu Jango Fett: Łowy, z nawiązujących do tego artykułów, gry Republic Commando, Bounty Hunter i trochę późniejszej serii książek Komandosi Republiki / Imperium i Dziedzictwo Mocy, autorstwa Karen Traviss. Nie tak dawno temu zaś wydano Bounty Hunter Code (autorstwa Jasona Fry), gdzie jedną sekcję książki poświęcono próbie połączeniu dwóch wizerunków Straży Śmierci, dowodzonych kolejno przez Tora, a potem Pre Vizslę. Teraz, gdy emocje po tym poniekąd kontrowersyjnym serialu okrzepły, czas na analizę zmian i powiązań, jakie dotknęły Mandalorian i ich fanów.
Zacznijmy od początku.
Historia Mandalorian sięga wiele tysięcy lat wstecz, do ucieczki Taungów z Notronu i ich wielkiej wędrówki przez galaktykę. Za sprawą swego wodza, Mandalora Pierwszego, dotarli i skolonizowali planetę, przechrzczoną przez nich na Mandalorę. Z czasem – z powodu swej wiary – Taungowie zaczęli podbijać inne planety bądź całkowicie wyniszczać napotkane rasy. To w końcu zaowocowało ich zainteresowaniem walką przeciw Republice, co poświadczają dwa wielkie konflikty, Wojny Sith i Wojny Mandaloriańskie. Taungowie ostatecznie wymarli, lecz swe kulturowe dziedzictwo przekazali innym rasom, w tym ludziom. Po śmierci Mandalora Ostatecznego, ostatniego wodza-Taunga, kultura ta przeżywa kryzys, a wojownicy po części odchodzą od zwyczajów swych przodków, trudniąc się jako najemnicy i łowcy głów. Na przestrzeni wieków zdarzali się osobnicy próbujący przywrócić dawną świetność swemu „narodowi”, lecz ich starania nie zawsze odnosiły zamierzone skutki. Po Canderousie Ordo, Mandalorzy w większości byli słabymi jednostkami i dopiero pojawienie się Mandalora Zjednoczyciela pozwoliło na powrót umocnić ich sektor, a wojowników przekształcić w silne społeczeństwo. Tu dochodzimy do najbardziej widocznej zmiany, która została wprowadzona na potrzeby serialu, a która debiutowała w przewodniku The Essential Atlas (autorstwa Jasona Fry), mianowicie: pojawienie się Nowych Mandalorian.
Serial właściwie nie wyjaśniał przyczyn powstania tej frakcji i dopiero dodatkowe źródła w postaci przewodników, pozwoliły lepiej zapoznać się z powodem tak kontrowersyjnych zmian. Jason Fry wspólnie z Paul Urquhart szerzej o sytuacji Mandalorian napisał w The Essential Guide to Warfare (2012). Okres rządów Mandalora Zjednoczyciela przypada na „ciemny wiek” galaktyki, gdzie granice Republiki zostały cofnięte bliżej środka jądra, Rubieże były pogrążone w chaosie, a candoriańska plaga wyniszczała świat za światem. W 1058 BBY najemnik Aga Awaud powrócił na Mandalorę, gdzie dowiedział się, że cała jego rodzina i klan zginęli we wspomnianej epidemii, a Mandalorianie nie radzili sobie z atakami z sąsiednich, pogrążonych w bezprawiu sektorów. Awaud stał się przywódcą ruchu Powrotu, dzięki któremu Mandalorianie zorganizowali się i przystąpili do obrony własnej przestrzeni. Siedem lat później, już jako Mandalor Zjednoczyciel, sprawił, że Mandaloriańska Przestrzeń nie tylko przetrwała chaos Nowych Wojen Sith, ale także przekształciła się w przemysłową siłę. Sami Mandalorianie zaś stali się obrońcami sąsiednich systemów i sektorów – chociaż ich opieka miała swoją cenę i bardzo często była wymuszona, alternatywa dla bronionych światów wcale nie była lepsza (w BHC tą ekonomiczną sytuację Mandalorian określono jako perfekcyjne społeczeństwo1).
Wraz z russańską reformacją (1000 BBY) Republika zaczęła się odradzać i zamierzała odzyskać swoje niegdysiejsze wpływy w Odległych Rubieżach. Na początku w Mandalorianach widziano potencjalną siłę, która miałaby stabilizować międzyplanetarną sytuację. Szybko ten pogląd zaczął się zmieniać, kiedy stało się jasnym, że mieszkańcy Mandalory nie zamierzają dołączyć do Republiki. Poprzez cło, kontrolowali handel w okolicy Drogi Hydian, a z sąsiadami wiązały ich pakty ekonomiczno-wojskowe.
Niektórzy Mandalorianie, obawiając się nowego i brzemiennego w skutkach konfliktu, pragnęli aby ich „rząd” dołączył do Republiki, stając się jednym z potężniejszych i wpływowych sektorów tej organizacji. Jednakże przeważył głos wojowników („tradycjonalistów”).
Silne społeczeństwo Mandalorian nie podobało się Republice i ta postanowiła interweniować, nim ci ponownie zaczną zagrażać galaktyce. Siedemset lat wstecz do okresu Wojen Klonów, republikańska armia pod wodzą Jedi najechała Mandalorę i przystąpiła do planowanego wyniszczenia kluczowych ośrodków mandaloriańskiej kultury. Sama Mandalora bardzo ucierpiała do tego stopnia, że został zakłócony ekosystem – zamiast bujnej roślinności pozostała rozległa, niezdatna do życia pustynia.
Mandalorianie ugięli się pod druzgocącą siłą Republiki i z czasem część mieszkańców planety postanowiła współdziałać z najeźdźcą. Tak powstał pierwszy rząd Nowych Mandalorian, którzy odrzucili swą wojenną tradycję i stali się pacyfistami. Oczywiście, nie wszystkim podobało się takie rozwiązanie i nadal istniały grupy wojowników, którzy nie zgadzali się z okupacją Republiki. Tych jednak zabito, lub zesłano na Concordię, księżyc Mandalory.
W samym serialu nie ma aż tak wielu odniesień do postaci znanych z komiksu Jango Fett: Łowy. Straż Śmierci od lat uchodziła za wymarłą organizację, zaś Jango Fett – w oczach Nowych Mandalorian – był tylko zwykłym łowcom głów, który używał skradzionej mandaloriańskiej zbroi. Nie wiadomo, jak wojna między Prawdziwymi Mandalorianami, a oddziałem Tora Vizsli przebiegała, bądź jaki wpływ miała na życie mieszkańców planety2. Dodatkowe informacje pojawiły się dzięki The Bounty Hunter Code, w których autor próbował powiązać wspomniane wydarzenia. Zarówno ugrupowanie Tora Vizsli, jak i Jastera Mereela nie było uznawane przez rząd pacyfistycznej Mandalory, a waśń między tymi dwoma grupami sięgała czasów poprzedzających narodziny któregokolwiek z nich. To akurat współgra ze słowami hrabiego Dooku (za: Jango Fett: Łowy), jakoby najemnicza grupa Mandalorian była już podzielona dziesiątki lat temu. Powstał odłam zwany Strażą Śmierci, a jego przywódca, Tor Vizsla, zorganizował krwawy przewrót wymierzony w Prawdziwych Mandalorian (True Mandalorians) pod wodzą Jastera Mereela.
Bounty Hunter Code pierwotną przyczynę konfliktu upatruje w brutalnym najeździe Mandalorian na Ithull. Część wojowników uznała to za zbyt agresywne i dosadne działanie. Sprawcy masakry jednak uważali, że Mandalorianie muszą odrzucić litość, inaczej nie przetrwają. Konflikt między nimi narastał, podsycany próbami podporządkowania wszystkich jednemu sposobu zarabiania kredytów w ramach najemniczej działalności. Gdy Jaster Mereel został Mandalorem w 60 BBY, Tor Vizsla uznał go za nieodpowiednią osobę na to stanowisko. Właściwie powód jego opinii nadal nie został w pełni wyjaśniony, poza tym, że w Mereelu widział człowieka, przez którego Mandalorianie osłabną i nie będą potrafili odzyskać Mandalory.
Zanim ruszymy dalej z historią Mandalorian, warto przyjrzeć się ich sektorowi. Za sprawą serialu The Clone Wars, kluczową rolę zaczęła odgrywać planeta Mandalora i jej księżyc, Concordia.
Na przestrzeni lat pojawiły się różne wersje wyglądu najważniejszego ośrodka kultury Mandalorian. Z jednej strony mieliśmy do czynienia z wizją wykreowaną przez autorkę serii Komandosi Republiki/Imperium i Dziedzictwa Mocy, gdzie planeta ta odgrywała znaczącą rolę w historii bohaterów, lecz jednocześnie do ataków Yuuzhan Vongów i walki przeciw Darth Caedusowi nie miała wielkiego wpływu na los galaktyki. Rolę kluczowego miasta pełniło Keldabe, lecz te było dalekie od zurbanizowanych, przemysłowych, wielkich stolic Republiki. Mieszkańców planety stosunkowo była garstka – żyły tu duże i małe klany wojowników, niektórzy trudnili się najemnictwem, inni kowalstwem, pracą w fabryce bądź na roli. Dominował gatunek ludzki, lecz i przedstawiciele innych ras nie byli niczym niecodziennym. Głównym atutem Mandalory była najemnicza siła i (odnalezione w późniejszych latach) złoża cennego beskaru.
Za sprawą serialu The Clone Wars powstał nowy obraz powierzchni omawianej planety. Po wyniszczeniu dokonanym przez Republikę i Jedi, panujący tam ekosystem załamał się – bezkresna pustynia stała się nowym krajobrazem, a życie Mandalorian skupiło się wewnątrz bezpiecznych miast. Ich mieszkańcami – z tego co zostało ukazane w serialu, byli nimi ludzie o jasnej karnacji i przede wszystkim blondyni. Początkowo wizja ukazana w Wojnach Klonów wzbudziła wiele rozczarowania, gdyż w jawny sposób zakłócała znany już wcześniej wizerunek. Szczęśliwie, nie jest to aż tak trudny problem, aby połączyć oba źródła:
· Mandalora nadal oficjalnie jest planetą o wielorakim ekosystemie. Posiada pustynie, lasy i dżunglę, zróżnicowane wielkością zbiorniki wód (od jezior po morza) i sieć rzeczną. Posiada także przynajmniej dwa kontynentów (wg History of the Mandalorians, Fenn Shysa miał się urodzić w miejscu położonym na największym z nich)
· Do najważniejszych miast należy Keldabe (stolica wg książek Karen Traviss) oraz Sundari (stolica pacyfistycznych Nowych Mandalorian, wg źródeł The Clone Wars). Jako, że oba te ośrodki stanowiły ważne centra dla odmiennych ideologicznie frakcji, nic nie stało na przeszkodzie, aby funkcjonowały równolegle w czasie. Jedynie ich znaczenie na arenie międzygalaktycznej może stać pod znakiem zapytania, gdyż Mandalora oficjalnie należy do Republiki i to rząd pacyfistów był przez tą uznawany.
· Jako, że nie znane są dalsze losy miasta Sundari w końcowej fazie Wojen Klonów, istnieje możliwość, że Straż Śmierci pod wodzą Bo-Katan Kryze doszczętnie wyniszczyła ten ośrodek. Przez to stolica Nowych Mandalorian mogłaby znacząco osłabnąć w stosunku do Keldabe, które na nowo skupiłoby „władzę” (co zgadzałoby się z historią znaną z Dziedzictwa Mocy).
Można by rozważać, czemu wojsko Republiki pod wodzą Jedi wyniszczyło tak dotkliwie jedynie część terenu Mandalory. Czy bombardowanie dotknęło tylko pojedynczy kontynent, czy w jakimś stopniu dosięgło każdy z nich? Wydaje się, że planem ataku było jak najszybsze zniszczenie największego skupiska klanów wojowników i na tym miejscu Republika właśnie się skupiła. Część z ocalałych mogła uciec i schronić się w mniej zaludnionych miejscach planety, jeśli nie opuścić jej całkowicie. Z jakiś przyczyn Republika nie przeniosła swej siły ognia na (położony na północy) las veshoku – z czasów imperialnej okupacji wiemy, że wśród niedostępnych lasów Mandalorianie pod wodzą Fenna Shysy zbudowali swój obóz. Jest całkiem możliwe, że podobną taktykę zastosowali Mandalorianie okresu najazdu Republiki (~730BBY). Być może w tamtej erze, północne połacie lasu uchodziły wręcz za dziewicze tereny, dlatego wróg nie uznał je za ważny cel. Dzięki temu część ekosystemu Mandalory zostało uratowane.
Sundari nie była twierdzą, co odróżnia ją od Keldabe, które ponoć swymi korzeniami sięga czasów Wojen Mandaloriańskich. Według źródeł związanych z serialem, pacyfiści zbudowali stolicę już na zdewastowanej powierzchni. Architektura wyraźnie bazuje na kształtach sześcianu, jednocześnie notorycznie wykorzystując nawiązanie do mandaloriańskiej zbroi. Dla współczesnych pacyfistów jest to trochę bezsensowna stylizacja, toteż trzeba zwalić to na architektów poprzednich er. Jednakże tym, co mnie zawsze zadziwia w serialowej wizji Sundari, są płaskorzeźby lub malunki ukazujące Mandalorian walczących i zabijających Jedi (bądź inne istoty).
Jeśli stolicę tą zbudowano zaraz po podbiciu planety przez siły Republiki, trudno mi sobie wyobrazić, aby najeźdźca pozwolił na takie udekorowanie miasta. Bo czemu miałoby to służyć? Przypominaniu Mandalorianom, że kiedyś potrafili pokonać Jedi, wzbudzając tym samym ich dumę narodową i wręcz podburzając do buntu? Nie sądzę. Jeśli mieszkańcy planety odeszli od swojej wojowniczej przeszłości, Republika tym bardziej powinna pragnąć i naciskać na bardziej stonowaną, jeśli nie propagandową architekturę zachęcającą do pokoju, niż szukania zemsty.
Warto nadmienić, że dzięki Sundari mamy potwierdzenie dla istnienia mandaloriańskiego system edukacji, artystów, zorganizowanej policji i gwardzistów, urzędów ministrów i rząd na czele którego stała księżna3.
CONCORDIA
Przed końcem wojen4[?] księżyc Mandalory został zamieniony z placówki rolniczej na górniczą. Od wieków Concordię eksploatowano w poszukiwaniu złóż cennego beskaru, co w negatywny sposób wpłynęło na ekosystem tej satelity. Z tego też powodu aktywność górnicza została ograniczona bądź wstrzymana, chociaż żadne źródło nie określa bliżej ram czasowych tej decyzji. Jednakże posiłkując się słowami księżnej Satine, iż tamtejsza roślinność, zwłaszcza las, zaczyna odrastać i patrząc na bardzo słabej jakości zbroje, które używali zarówno żołnierze Tora Vizsli, jak i Jastera Mereela, można założyć, że beskar nie był wydobywany już od jakieś dekady bądź dwóch.
Obecnie powierzchnia Concordii jest słabo zalesiona i w tym, co zostało nam pokazane w serialu, raczej przeważa kamienisty krajobraz. Tu także zostali zesłani wojownicy, którzy buntowali się przeciw Republice. Dodatkowe źródła nie precyzuje, czy był to stały proces poczynając od Wycięcia Mandalorian (730 BBY), czy tylko sporadyczna, masowa zesłanka.
Jeśli wierzyć zapewnieniom ministra Almeca5, wszyscy mandaloriańscy wojownicy zostali zesłani na Concordię i tam mieli wyginąć na parę lat przed wybuchem Wojen Klonów.
Być może Concordia została zamieniona w coś na kształt więziennej kolonii, by móc odseparować i uwięzić zbuntowanych Mandalorian. Nie jest to nieznana praktyka, bo przecież i w świecie rzeczywistym nie raz rząd pozbywał się kłopotliwych obywateli poprzez zsyłkę w naturalny sposób nieprzystępne, odległe miejsce, jak Syberia, czy Australia, która pierwotnie została skolonizowana przez wysłanych za morze skazańców. Trudne warunki do życia mogły szybko przerzedzić szeregi zesłańców, a odcięcie od nowoczesnej technologii uniemożliwiało im ucieczkę poza planetę, przegrupowanie i kontratak.
Przytoczę hasło mandaloriańskiego statku więziennego [Mandalorian dungeon ship] z The Complete Encyclopedia of Star Wars (2008):
Huge prisoner transport vessels that provided the most uncomfortable conditions. Prisoners suffered maximum discomfort before they were deposited on bleak, harsh worlds and left to die. Dungeon ships measured almost a kilometer in lenght. Individual chambers could be reconfigured for a variety of activities, depending on the nature of criminal and the amount of interrogatin needed.
"Duże więzienne statki transportowe, które zapewniały [więźniom] najbardziej przykre warunki. Więźniowie cierpieli maksymalny dyskomfort zanim zostali pozostawieni na śmierć na ponurych, surowych światach. Więzienne statki mierzyły prawie kilometr długości. Poszczególne pomieszczenia mogły być przekształcone dla różnych działań, w zależności od natury kryminalistów i potrzebnej ilości przesłuchań."
Dość łatwo wyobrazić sobie los tych skazańców. W czasach „Wycięcia Mandalorian”, wojownicy wpierw doświadczyli brutalnego, wielomiesięcznego bombardowania Mandalory, którą zapewne siły Republiki odcięły od wszelkiej możliwej pomocy spoza planety. Część została zabita, inni rozbrojeni i wygnani z ojczyzny. Więźniowie zapakowani na statki transportowe byli przewożeni w złych warunkach, bądź nawet torturowani, w celu poznania krytycznych informacji o innych wojownikach. A potem porzuceni na śmierć na nieprzystępnym, zdewastowanym świecie. Naturalne środowisko, ograniczone zasoby pożywienia, leków czy minimalny dostęp do technologii ponownie przerzedził ich szeregi, a ci, którzy przetrwali przekazali swoim potomkom swą nienawiść ku zdrajcom – Nowym Mandalorianom.
Mogło być też tak, że pierwsi członkowie Straż Śmierci doświadczyli podobnego wygnania, co tylko dało im podstawy do zaciekłego zwalczania rządów pacyfistów. Co prawda Tor w BHC wspomniał, że jemu udało się uciec, lecz czy miał na myśli ucieczkę już z Concordii, czy też wywinięcie się od samego pojmania, nie wiadomo . Wielu, jak on mogło także umknąć przed represjami ze strony rządu czy Republiki. Trudno określić, jak i gdzie uformowała się Straż Śmierci, jednak ze względu na Pre Vizslę ich powiązanie z Concordią jest znaczące zwłaszcza w okresie Wojen Klonów.
Chociaż księżyc Mandalory uchodzi za prowincję, ma własny rząd, co może poświadczać o niejakiej niezależności tegoż od samej planety. Na co wskazywałaby także rozmowa księżnej Satine z mistrzem Obi-Wanem Kenobim (TCW s02e12):
[Satine]: Księżyc Concordia to prowincja. Z własnym gubernatorem, więc potrzebujesz mnie, bym cię eskortowała.
[Kenobi]: To nie będzie konieczne.
[Satine]: Właściwie to będzie. Nic beze mnie tam nie zdziałasz. Zwłaszcza, że właśnie byłeś zamieszany w śmierć mieszkańca Concordii.
System Mandalory został włączony w krąg wpływów Republiki, a Kenobi – działający z polecenia Rady Jedi, prowadził dochodzenie w sprawie pomówień księżnej Satine o zmowę z Separatystami i budowę mandaloriańskiej armii. Jeśli księżna pełniła rolę oficjalnego przywódcy Nowych Mandalorian, czy rząd Concordii, jako prowincji Mandalory, nie powinien być posłuszny jej słowom? Zamiast tego osobiście musiała udać się z Kenobim na księżyc, zakładając, że Jedi w pojedynkę nic nie osiągnie. A przecież gubernator tego miejsca, Pre Vizsla, uchodził za jej bliskiego współpracownika. Być może w tym można upatrywać także poszlakę o niechlubnej historii Concordii. Możliwe, że jest to miejsce nadal dzikie i nie „ucywilizowane”, gdyż dopiero relatywnie niedawno zaczęło odgrywać jakąś polityczną rolę. Warto zwrócić uwagę, że Pre Vizsla, w porównaniu do księżnej Satine Kryze czy księcia Tal Merrika, nie posiada żadnego arystokratycznego tytułu. Co także zastanawia, jak powstały arystokratyczne rody pośród Nowych Mandalorian, czy ich władza była dziedziczna i jak szeroki zakres miała?
Sam gubernator Pre Vizsla - choć pozbawiony szlacheckiego tytułu - pełnił swój polityczny urząd w mieście(?) o znacznych rozmiarach, ulokowanym na Concordii:
KLAN VIZSLA
Poprzez źródła wiadomo, że w okresie tak silnego rozbicia ideologicznego wśród Mandalorian niemal wszystkie historyczne klany dotknął podział. Krótko mówiąc, byli rozdarci między staromodnymi tradycjami, a goryczą porażki i potrzebą zapewnienia przyszłości dla swojej kultury.
Encyklopedia postaci The Clone Wars nie była bardzo odkrywczym źródłem, lecz przyniosła ciekawą wzmiankę o omawianym rodzie:
Honor Klanu: Do klanu Vizsly należą renegaci wierni staromodnym wartością Straży Śmierci, ale Pre jest inny. Zalicza się do najzagorzalszych sprzymierzeńców Satine pomagając jej tropić Straż Śmierci. Tak przynajmniej sądzi księżna. W istocie Vizsla to przywódca Straży czekający na okazję do zemsty na nowoczesnej Mandalorze.
Pre Vizsla był członkiem Straży Śmierci, której przewodził po śmierci swego poprzednika. Jednocześnie jego powiązania z Torem Vizslą były niezaprzeczalne, gdyż należeli do tego samego klanu. Mimo to zdobył zaufanie księżnej Satine i jako gubernator Concordii tropił wojowników zagrażających jej życiu i pokojowi planety. Warto też wspomnieć, że Encyklopedia Postaci TCW jako jego rodzimą planetę podała Mandalorę, a nie jej księżyc. Tym można podeprzeć teorię o relatywnie niedawnym zaadoptowaniu Concordii i próbie jej „ucywilizowania”. Jeśli tu zostali wygnani dumni, wierni wojennym tradycjom przeciwnicy Satine, logicznym wyborem na gubernatora tej nowej, politycznej placówki jest ktoś, komu księżna mogłaby zaufać.
Za sprawą manifestu Straży Śmierci [BHC] wiadomo, że władczyni starannie dobierała swoich najbliższych podwładnych – było niemal niemożliwe, aby przeniknąć w szeregi jej gwardii. Jednocześnie autor manifestu wspominał, że członkowie Straży zawsze muszą być bardzo ostrożni w swej działalności, gdyż agenci pracujący dla rządu Satine nieustannie czuwają i wręcz śledzą ich działania.
W okresie 60 – 42 BBY trwały różne potyczki między ugrupowaniem Tora Vizsli, a Prawdziwymi Mandalorianami Jastera Mereela (do 52 BBY) i Jango Fetta (do 44 BBY). Zaś na samej Mandalorze konflikt znany jako Wielka Wojna Klanów (za: BHC) zaczął się i/lub trwał w roku zbliżonym do masakry na Galidraanie (44 BBY). Czyli trochę ponad dwie dekady przed wybuchem Wojen Klonów.
Z serialu TCW i BHC wiemy, że:
· Podczas walki, wojownicy próbowali zająć Mandalorę i odciąć się od Republiki
· Satine była celem ataków Mandalorian wiernym staromodnym tradycjom i do jej ochrony wyznaczono Quin Gon Jinna i młodego Obi-Wana Kenobiego (jako urodzonego w 57 BBY, w tym czasie miałby około 13 lat)
· BHC podaje, że ojciec księżnej wysłał ją jako dziecko poza planetę i tam padła „ofiarą” kłamstw Jedi i Republiki. To z kolei nasuwa pytanie, czy faktycznie podczas wojny mogła być politycznie ważną osobą, która wymagała tak szczególnej ochrony ze strony Jedi – chyba, że z powodu śmierci swego ojca (de facto władcy klanu) miała objąć po nim „tron”. Źródło to podaje, że ojciec Satine był wojownikiem, a ta zdradziła jego pamięć stając się przywódczynią dążącą do pokoju. Czy dlatego była postacią tak ważną dla Republiki, bo dzięki niej ta mogła nadal bezpośrednio oddziaływać na politykę planety?
· Pokonanych wojowników czekało wygnanie na Concordię, gdzie mieli wyginąć
Nie ma konkretnych dat odnośnie urodzenia Satine i Pre Vizsli, ale jeśli byliby wiekowo zbliżeni, to sam gubernator Concordii byłby właściwie dzieckiem w czasie wojny klanów.
Z tego też powodu, trudno mi wyobrazić sobie, kiedy Pre miałby brać udział w znaczących walkach podczas wspomnianego konfliktu. A jeśli brał – w obliczu porażki, jakie konsekwencje poniósł? Albo co ważniejsze, jak to wpłynęło na jego polityczną karierę i zaufanie ze strony księżnej?
Pre Vizsla mógł być:
1) Pacyfistą, nawróconym na stare, wojenne tradycje
2) Wojownikiem, któremu udało się uniknąć złapania bądź wygnania na Concordię
3) Mandalorianinem, w tajemnicy uczonym od dziecka wojennego rzemiosła, historii i tradycji wojowników, który na potrzeby swego klanu (organizacji) przez lata inflirtrował szeregi Pacyfistów, aż nie został gubernatorem Concordii, gdzie w sekrecie nadzorował przegrupowanie rozbitych sił Straży
W pierwszym przypadku, tłumaczyłoby to duże zaufanie księżnej Satine, lecz jednocześnie rodzą się pytania m.in. o jego zdolności bitewne i wprawę w walce mieczem świetlnym. Druga opcja poddaje w wątpliwość jego relacje z władczynią. Jeśli Nowi Mandalorianie posiadali tak sprawną siatkę wywiadowczą, na którą Tor Vizsla i jego Straż Śmierci musieli baczyć, istniało duże prawdopodobieństwo zdemaskowania Pre w każdej chwili. Inna sprawa, że łatwo było go powiązać z działalnością jego krewniaka, toteż na każdą najmniejszą informację o Straży, byłby jednym z pierwszym podejrzanych, zwłaszcza, gdyby został kiedykolwiek pochwycony podczas walk na Mandalorze. Oczywiście, istnieje szansa, że mógłby wkupić się w łaski księżnej i kłamać o swoim nawróceniu, lecz byłby raczej kiepską kandydaturą na stanowisko gubernatora nadzorującego miejsce, gdzie wygnano wojowników, których zdradził.
Trzecia opcja wydaje mi się najlepszą z powodu czasu, jaki dzięki niej miałby Pre. Mógłby przez lata niezauważenie piąć się w politycznej hierarchii, jednocześnie mając czas na szlifowanie w tajemnicy swych wojennych umiejętności. Również łatwo byłoby Pre grać powiązaniami z Torem, by wzbudzić poczucie winy w Satine, ilekroć jakiekolwiek podejrzenia odnośnie niego okazywały się nieprawdziwe. W Encyklopedii Postaci TCW, określono go mianem: Mandalorianin z misją. I być może tak mogłaby go widzieć sama księżna – jako człowieka, który poświęcił życie na przywrócenie rodowej godności poprzez zmazanie win swego krewniaka.
Wiemy zaś, że jego prawdziwą misją było pokonanie wspieranych przez Republikę pacyfistów i przywrócenie chwały Mandalorianom. Co sprowadza nas do poprzedniego konfliktu między Strażą Śmierci, a Prawdziwymi Mandalorianami.
DZIAŁALNOŚĆ STRAŻY ŚMIERCI POD WODZĄ TORA VIZSLI
Wojna Domowa. Tak nazwano konflikt między Strażą Śmierci, a Prawdziwymi Mandalorianami, choć w świetle „nowej” historii Mandalorian, jest to nazwa trochę nietrafiona. Bardziej odpowiadałoby to sytuacji na przestrzeni 44-42 BBY, aniżeli samej waśni Tora z Mereelem (i Jango), gdyż to Wielka Wojna Klanów rozgrywała się na jednym, wspólnym terenie dzielonym przez frakcje. Jest bardzo mało poszlak w źródłach, aby starcia między Strażą, a Prawdziwymi Mandalorianami miały miejsce na Mandalorze. Właściwie, trudno mówić, aby któraś z tych dwóch grup w ogóle stacjonowała na tej planecie.
Tak jak już zostało wspomniane, podział wśród Mandalorian-najemników trwał od dłuższego czasu, gdyż ci nie potrafili zjednoczyć się, poróżnieni przez własne światopoglądy. Jeden, ten, który w przyszłości stanie się ideą Jastera Mereela, opowiadał się za ograniczoną przemocą, skupiającą się na zdobywaniu kredytów. Drugi, przejęty przez Tora Vizslę, nawoływał do dawnych wojen, gdy Mandalorianie pod wodzą Taungów, stanowili silną armię. Co wiązało się nie tylko z działalnością na rzecz odbicia planety z władzy Niewiernych pacyfistów, ale z użyciem brutalnej przemocy (a jeśli patrzeć pod kątem samych „Łowów”, z podbiciem galaktyki).
Warto zaznaczyć, że obaj liderzy tych przeciwnych sobie frakcji zdają się być zaznajomieni ze sobą. Jaster Mereel dołączył do Mandalorian już w wieku dorosłym, gdy za zabicie innego protektora, został wygnany z rodzimej planety, Concord Dawn. Spędził trochę czasu w szeregu mandaloriańskich najemników, gdzie sukcesywnie piął się w hierarchii aż został wybrany Mandalorem (60 BBY). Zważywszy, że pierwsze potwierdzone starcie (Concord Dawn) przypada na rok 58 BBY, mamy dwa lata „próżni” informacyjnej. Jako, że Straż Śmierci była odpowiedzią na wybór Mereela jako przywódcy całej grupy, wydaje się być słusznym, że oboje mieli możliwość zapoznania się ze sobą bliżej. Wskazują na to dwie rzeczy:
1. Fakt, że w komiksie Jango Fett: Łowy Vizsla zawsze zwraca się do swego oponenta po imieniu, co bardzo kontrastuje z podejściem do dziedzica Mereela, którego wywołuje po nazwisku.
2. Wzmianka z Bounty Hunter Code, gdzie Vizsla w swej bardzo ogólnym opisie Mereela powołuje się na przeszłość tego i jego charakter.
Trudno określić, czy ci wojownicy żywili do siebie tylko nienawiść, czy może kiedyś łączyły ich cieplejsze stosunki. W każdym bądź razie, Tor przeprowadził na Concord Dawn krwawy przewrót wymierzony w obecnego przywódcę Prawdziwych Mandalorian. Historię ich walk zapewne są większości znane, a The Clone Wars ani źródła pochodne nie rozwinęły przebiegu tego konfliktu. Wiadomo, że ten trwał przeszło 16 lat (60 – 44 BBY), chociaż nie cały ten czas poświęcono na walkę. Bywały kilkuletnie okresy, gdy jedna z frakcji uchodziła za wymarłą (bądź rozbitą), nim z zaskoczenia nie przypomniała o sobie.
Ze wszystkich potyczek, o których nam wiadomo, znamy nazwy tylko trzech planet, na których powierzchni oba wojska znalazły się jednocześnie – Concord Dawn, Korda VI i Galidraan. Jest też Korelia, na której zakończył się osobisty pojedynek Tora Vizsli z Jango Fettem oraz pojedyncza planeta, wspomniana przez lidera Straży, której status nie jest pewny.
· Poza Concord Dawn, które miałoby leżeć w sektorze Mandalory, wszystkie planety są znacząco oddalone od rodzimej planety Mandalorian.
· Korda VI i Galidraan leżą blisko Perlemiańskiego Szlaku Handlowego – oczywiście, jest to tylko luźna myśl, lecz planety te mogą przybliżać nam przestrzeń działań Prawdziwych Mandalorian. Zarówno w odniesieniu do Mandalory, jak i do Straży Śmierci, która wydaje się mieć szerszy zakres.
· Tak samo jak grupa Jastera Mereela / Jango Fetta, Straż Śmierci działała poza sektorem Mandalory. Oprócz powiązania z gubernatorem Galidraanu, ich działalność miała miejsce także na Korelii o wiele bliższej Jądru Galaktyki (choć znów stąd blisko do kolejnego szlaku handlowego)
· Wspomniany przez Tora Vizslę Moonus Mandel leży w przestrzeni Bothan. Nie ma żadnej przesłanki, w jakim charakterze Straż Śmierci tam funkcjonowała, lecz jak wiadomo, Bothanie specjalizują się w pozyskiwaniu informacji. Toteż jest szansa, że to właśnie przez nich Tor wiedział o poczynaniach Prawdziwych Mandalorian, bądź też dzięki nim mógł zastawiać na wrogów swe pułapki.
Zarówno Straż, jak i Prawdziwi Mandalorianie – wg wersji TCW – nie mogliby funkcjonować na Mandalorze, gdyż pacyfistyczny rząd nie uznawał racji żadnej z frakcji. Jango Fett był w oczach Nowych Mandalorian (a przynajmniej w oczach ministra Almeca) zwykłym przestępcom, który w jakiś sposób zdobył zbroję, lecz nie uchodził za jednego z nich, zaś Vizsla byłby widziany jako renegat. O Mereelu, jak to zwykle bywa, nikt nawet nie wspomniał.
Wiadomo, że Mandalora posiadała kilka kontynentów, toteż logicznie myśląc, nawet na jej powierzchni mogli spokojnie żyć przedstawiciele najemników, którzy nijak przejmowaliby się władzą pacyfistów. Z drugiej jednak strony, podpierając się jednym z odcinków TCW, można wysnuć przypuszczenie, że pacyfistyczny rząd Mandalory potrafił utrzymać się przy władzy dzięki Republice.
- Wiemy, że Jedi bronili Satine, zarówno podczas wojny klanów, jak i Wojen Klonów, gdy Straż Śmierci czyhała na jej życie. Z racji politycznej, jej rządy miały wpływ na relację między sektorem, a Republiką.
- Premier Almec wręcz wstrzymywał się z powiadomieniem Republiki o odrodzonej Straży Śmierci, obawiając się, że interwencja oddziałów tej galaktycznej organizacji zaszkodzi Mandalorze. Co tylko wzmacnia podejrzenie o notorycznym wtrącaniu się siły zewnętrznej w sprawy planety i/lub całej kultury.
- Fakt, że Tor Vizsla i Straż Śmierci bardzo dbali, aby nie zostawiać po sobie świadków wskazuje na świadomość o ciągłym śledzeniu ich poczynań przez rząd Mandalory i najprawdopodobniej Republiki. To m. in. dlatego mogło mu zależeć na szybkim wyeliminowaniu frakcji najemników Mereela, nim wrogowie mogliby wykorzystać ich rozłam. Skoro Jaster uważał Mandalorian tylko za wysoko płatnych żołnierzy, istniała możliwość nawiązania "sojuszu" z Pacyfistami (najęcie się do obrony planety?), co tylko bardziej by stanęło na przeszkodzie Straży w odbiciu kolebki Mandalorian
Najprawdopodobniej więc Tor Vizsla przez te lata nie tylko zwalczał Prawdziwych Mandalorian, ale przede wszystkim zapewniał swej organizacji bezpieczeństwo. W Mandalore Plot (TCW s02e12) Pre Vizsla w rozmowie z hrabią Dooku wyraźnie zaznaczył, że obecność Jedi jest niebezpieczna dla Straży, gdyż w razie odkrycia ich przez wysłannika Republiki, nie będą w stanie przejąć kontroli nad planetą (i/lub systemem). Ale skoro mieszkańcami Sundari byli pacyfiści stroniący od walki, należy widzieć w tym obawę przed najazdem republikańskiej armii. Siły Straży nie były tak liczne, zaś Concordia stanowiła źródła beskaru i tu, w zupełnej tajemnicy, produkowano lepsze zbroje dla wojowników. Dlatego uważam, że działalność Tora Vizsli musiała mieć miejsce poza systemem Mandalory, aby skupić na sobie uwagę Republiki i Jedi, jednocześnie odciągając ich wzrok od samej planety i Concordii. Dzięki temu formująca i rozwijająca się Straż Śmierci pozostawała relatywnie bezpieczna. Zwłaszcza, wykazując się wojenną aktywnością tak blisko Jądra Galaktyki, bezczelnie dawał znać swoim wrogom iż działa praktycznie na progu ich własnego domu. To mogło być dobrym argumentem, aby Republika nie skupiała swego czujnego wzroku na Mandalorze, skoro wróg właściwie był już u ich bram.
Dodatkowo myślę, że Galidraan mógłby być kulminacją ciągłej próby wyłapania Straży nie tylko przez Prawdziwych Mandalorian, ale także Jedi. Wiemy już, że Tor zmuszony był do dyskretnego działania, będąc świadom, że jego poczynania są bacznie obserwowane przez wszystkich wrogów: frakcję Mereela i Nowych Mandalorianie, którzy korzystali ze wsparcia Republiki i Jedi. Po Kordzie VI, przez osiem lat ścigał go żądny zemsty Jango Fett, ale zapewne rząd Satine uważnie przyglądał się waśnią toczonym poza granicami sektora. W słusznej obawie, że Straż może zaatakować bezbronnych pacyfistów, mieli powód aby zaalarmować Jedi. Patrząc na przestrzeń działania Prawdziwych Mandalorian i Straży, aktywność mandaloriańskich najemników musiała być odczuwalna, zwłaszcza, że ci działali w pobliżu szlaków handlowych.
Warto zwrócić uwagę, że na wezwanie gubernatora Galidraanu - o oddziale Mandalorian, którzy poza opozycją polityczną zaczęli atakować także kobiety i dzieci - przylatuje przynajmniej pięć republikańskich statków z Jedi na pokładzie. Nie znamy ich dokładnej liczby, lecz na pewno była to spora gromada. Tor miał zapewnić dowód winy Mandalorian (i de facto nie kłamał, bo w końcu on i jego podwładni byli Mandalorianami), lecz wątpię, aby Jedi w ogóle raczyli się temu przyjrzeć. W komiksowym spotkaniu między nimi, a Prawdziwymi Mandalorianami, czuć, że pomimo słów Dooku, Jedi już ich osądzili. A co jeśli przez te osiem lat, Vizsla bawił się w "kotka i myszkę" nie tylko z Jango Fettem, ale zwodził także Republikę? Jeśli Jedi bezskuteczne patrolowaliby galaktykę w poszukiwaniu zagrożenia, o którym ostrzegali Nowi Mandalorianie i nagle w końcu osaczyli "winnych" na Galidraanie, zapewne pragnęliby zakończyć całą sprawę raz a porządnie. Może Vizsla przez te osiem lat grał na zwłokę, aby właśnie doprowadzić do sytuacji, w której zniecierpliwieni Jedi będą mogli wypełnić swój "obowiązek", oficjalnie uznając Straż Śmierci za wybitą formację. Co z kolei ponownie odwróciłoby wzrok Republiki od spraw Mandalory i pozwoliłoby mu w spokoju realizować własne plany.
Po nieudanym przewrocie na Mandalorze, Straż musiała zostać odbudowana. Z jednej strony zniknęło zagrożenie ze strony Prawdziwych Mandalorian (być może Jango miał być martwy, lecz gubernator bez porozumienia z Vizslą, oddał go w niewolę), lecz niepowodzenie w wojnach klanów zaalarmowało Republikę o dalszej działalności jego grupy. Jednocześnie ostatnie konflikty pochłonęły wiele ofiar i potrzeba było nowych rekrutów. W ramach strategicznego zniknięcia (taktyki zwanej ba'slan shev'la), mógł porozsyłać weteranów po różnych planetach, by tam szkolili przyszłych żołnierzy. Tym samym pozostałby on i małe grono wojowników, z którymi podróżował jednym statkiem, Death Rattle. Działanie w pobliżu Jądra Galaktyki pozwalałoby skupić czujną uwagę agentów Mandalory i Republiki z daleka od prawdziwego miejsca, gdzie odradzała się Straż - Concordii.
Grafika z Bounty Hunter Code, na której widzimy wojowników o charakterystycznych hełmach znanych z komiksu w towarzystwie nowych rekrutów, wydaje mi się dobrze oddawać ten moment transformacji całej Straży:
autor grafiki: Mark McHaley; źródło
Na zakończenie warto jeszcze pokrótce przyjrzeć się technologicznemu zapleczu Straży Śmierci.
Dość powszechnie utożsamia się mandaloriańskie zbroje z niezwykle dużą odpornością i czasem wręcz z niezniszczalnością. Taki wizerunek można było zauważyć w Dziedzictwie Mocy, tom IX: Niezwyciężony (Troy Denning):
Strzały z ich blasterów nie wyrządzały Mandalorianom najmniejszej krzywdy , najwyżej impet uderzenia ścinał któregoś z nóg, ale delikwent wstawał, niezrażony, i parł naprzód.
lub w artykule Mandalorian: People and Culture (Karen Traviss):
Podczas gdy inni żołnierze są za kamuflażem, Mandalorianie nie wydają się tym zbytnio przejmować. "Czym innym jest widzieć nas nadchodzących, a czym innym coś z tym zrobić", jak mówi popularne mandaloriańskie przysłowie.
Lecz chyba każdy, kto czytał komiks Jango Fett: Łowy zauważył bardzo złą jakość pancerzy tamtejszych Mandalorian. Zwykły strzał potrafił przestrzelić hełm, nie wspominając o zranieniach nożem. To wszystko wskazuje, że zarówno oddział Tora Vizsli, jak i Jastera Mereela nie miał dostępu do prawdziwego beskaru.
Jak wiadomo, ta specjalna ruda występuje tylko w sektorze Mandalory, a sekret jej przetwórstwa jest jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic tego ludu. Jak już zostało wspomniane przy Concordii, niegdyś tam wydobywano omawiany metal, lecz z powodu zbyt intensywnego zniszczenia ekosystemu, wstrzymano tą działalność. Być może w tym należy upatrywać bardzo słabą jakość wyposażenia Mandalorian, którzy nie mogli jawnie korzystać z cennego surowca. Sami pacyfiści może by wiele nie zdziałali, ale skoro ich rząd przyjął zwierzchnictwo Republiki i Jedi, każdy atak wymierzony w nich pociągnąłby za sobą srogie konsekwencję. To by także tłumaczyło, czemu Pre Vizsla musiał ewakuować swoich ludzi z Concordii, gdy tajemnica o tajnej kopalni i fabryce produkującej beskar’gamy wyszła na jaw. Jako, że nadal ich armia była mała, konfrontacja z siłami Republiki (i zapewne Jedi) przekreśliłaby ich szansę na odzyskanie niezależności politycznej od tej międzyplanetarnej organizacji.
Za sprawą BHC wiadomo także, że Straż Śmierci miała wielu zwolenników pośród różnych grup społecznych, w tym wśród naukowców. Dzięki takim koneksjom, ugrupowanie to stworzyło sobie bardzo dobre zaplecze technologiczne. Między innymi pracę objęty zwiększenie wydajności plecaków odrzutowych, aby wydłużyć czas możliwego lotu (co jak w TCW można było zaobserwować, najprawdopodobniej się udało). Jednocześnie członkowie Straży bardzo dbali, aby zabierać swych poległych ze sobą – dzięki temu ich wrogowie nie mogli zapoznać się z ich wyposażeniem, a przez to ocenić ich realne możliwości technologiczne.
Jako, że manifest Straży miałby być napisany przez Tora Vizslę już po wydarzeniach na Galidraanie – w okolicach 44–42 BBY, z jego zapisków wiemy, że produkcja zbroi z prawdziwego żelaza dopiero ruszyła. Toteż zapewne nie doczekał się bardziej wytrwalszej wersji beskar'gamu.
Przypisy:
1 Z punktu widzenia Mandalorian być może miało to sens – z jednej strony zapewnili sobie korzyści, jakie musiały płynąć z pobieranego „haraczu” za ochronę, z drugiej strony niepewna sytuacja w kosmosie wymuszała na nich stałą gotowość bojową i dostarczała okazji do walki i szlifowania swoich zdolności. Jednak można to określenie czytać jako zwykłą propagandę.
2 Jako, że raczej ich potyczki nie rozegrały się na Mandalorze, można poddać w wątpliwość wizję Karen Traviss, wypowiedzianą poprzez słowa Skiraty, iż wojna o „serce” Mandalorian dotknęła tylko tą planetę, bo reszta galaktyki pozostała tym nie zainteresowana. Chyba, żeby odnieść je nie do samej wojny tych stronnictw, a do ataku wojowników na rząd pacyfistów.
3 Przynajmniej w okresie Wojen Klonów
4 Satine w rozmowie z Kenobim użyła zwrotu „koniec naszych wojen” (za: TCW s02e12), lecz nie ma pewności do którego okresu się odnosiła.
5 A wiemy, że politykom z Gwiezdnych Wojen lepiej nie ufać...
6 Można też dyskutować, czy Tor Vizsla naprawdę był autorem Manifestu DW
Hashhana
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|