|
|
Relacja - Dni Fantastyki 2013 |
|
|
|
Okiem Delty:
Piątek 24.05.2013 Z północy kraju nadciągały posiłki w postaci Ryby i Dinuirara. Pierwszym celem naszej grupy operacyjnej było przedostanie się na teren Aquaparku. Na Mandalorian czekałem przed wejściem, po pewnym czasie pod budynek podjechał znajomy pojazd, choć pewność uzyskałem dopiero gdy wysiadała z niego postać wymachująca strzelbą… inwazja rozpoczęła się. Aby zmylić obsługę podszyliśmy się pod rodzinę i tak weszliśmy na teren obiektu. Należy zauważyć na pierwszym miejscu że organizatorzy* Dni fantastyki już tu zawiedli i przez dłuższy czas nie było fal. Nadrobiliśmy to jednak szaleństwem na zjeżdżalni z pontonami, jak i na zjeżdżali multimedialnej którą organizatorzy* zdążyli uruchomić kiedy byliśmy na ternie basenu. Był z nami jeszcze jeden osobnik, jednak z powodów osobistych (czuje sztywnienie karku gdy o nim myślę) nie wspomnę jego ksywy ani profesji. Gdy już się osuszyliśmy, ruszyliśmy w miasto. Zwiedzanie poszło sprawnie, aczkolwiek żeby oprowadzić wycieczkę po wszystkich atrakcjach musieli byśmy poświęcić całe trzy dni. Wieczorem akcja przenosi się do centrali zła, znanej również jako miejsce zamieszkania Delty. Wieczór upłynął na rozmownych o kostiumach, klockach i jak to było z rozliczeniem za armię republiki.
Sobota 25.05.2013 Wciąż trwały dyskusję na różne tematy, ale świadomość że dziś trzeba jeszcze wstać i tropować skłoniła nas do odmeldowania się na spoczynek. Po śniadaniu rozdzieliliśmy się na dwie grupy, zwiad złożony z Ryby I Dinuirara, którzy mieli rozpoznać teren DF-ów, oraz wsparcie które odebrało Marihuanę z dworca po czym dostarczyło na miejsce akcji. Gdy dojechaliśmy na miejsce wszyscy Vode byli w komplecie łączenie z Kalem znanym we Wrocławiu jako Mando z lisem. Zabraliśmy się z trooping i... lekkie rozczarowanie. Jako rodowity Wrocławianin powinienem „chwalić swoje” ale niestety nie mogę. Był to najgorszy konwent na jakim byłem. Zwiedzający zupełnie nie dopisali, wszyscy cosplay-owcy i rycerze zbili się w swoje grupki i dyskutowali na swoje tematy. Oczywiście od czasu do czasu pozowaliśmy do jakiegoś zdjęcia, ale na pewno nie byliśmy rozchwytywani, nikt nie był. Zdążyliśmy za to pooglądać miecze, które z resztą musieliśmy trzymać z daleka od Dragona który chciał udowodnić że są tępe, nie wiem czemu czułem się odrobinę niekomfortowo. Pokazałem także rebeliantom, kto jest najlepszym strzelcem w galaktyce. Tak upłynął oficjalny dzień pierwszy konwentu.
Niedziela 26.05.2013 Gdy przybyłem na miejsce, wszystko było jasne. Większość sprzedawców którzy dzień wcześniej byli przed zamkiem zwinęło się i została jedna budka z gadżetami i druga z biletami. Jak później się okazało handlarze przenieśli się do środka na pierwsze i drugie piętro, co nie zmienia faktu że z zewnątrz wyglądało to jak post apokaliptyczny konwent. Prezentacja o łowcach nagród poszła nieźle zważając na to że zawiódł sprzęt. Ostatecznie i tak skończyło się na Mandaloriańskich pytaniach. Następnie podąłem próbę troopingu, jednak tego dnia ludzi było jeszcze mniej. Co oznaczało ze znowu utworzyliśmy kółko dyskusyjne. Kolejnym błędem organizatorów było umieszenie szatni w baszcie z okrągłymi, stromymi, stalowymi schodami, cud że nikt nie zginął. Samo pomieszczenie ledwo nadawało się do przebrania, bo choć było spore to brakowało np. stołu na którym można by spokojnie rozłożyć sprzęt podczas zakładania kostiumu. Muszę przyznać że jak na potencjał jaki ma zamek w leśnicy z otaczającym go parkiem impreza była totalną porażką. Oczywiście warto było wpaść żeby porozmawiać z Vode i miło spędzić czas.
*Organizatorzy Dni Fantastyki nie oficjalnie nie mają nic wspólnego z Aquaparkiem wrocławskim.
Okiem Ryby:
Tegoroczne Dni Fantastyki z założenia były konwentem dwudniowym, co prawdopodobnie odstraszyło potencjalnych konwentowiczów z daleka. Musieliby jechać cała noc i od razu brać udział w punktach programu albo przyjechaliby kiedy juz większość sobotnich atrakcji by się odbyła.
Żeby naprawić ten błąd organizacyjny postanowiliśmy zacząć konwent w piątek, nie pytając oczywiście organizatorów o zgodę. Nasza mandaloriańska rodzina, reprezentowana przez Deltę, Dinuirara i mnie, spotkała się pod wrocławskim aquaparkiem ok. 15.30. Pani w kasie doskonale rozumiała, że rodzina to więcej niż więzy krwi i sprzedała nam bilet rodzinny. Przeprowadzone tam punkty programu, szczególnie zjeżdżalnia z pontonami, dostarczały wielu emocji. Chociaż nie obyło się bez wpadek ze strony organizatorów. Na porządną falę trzeba było długo czekać, a wielką cebulę skręcano w ostatniej chwili.
Następnie udaliśmy się na przechadzkę po starówce trasą niemieckich wycieczek. To juz mój trzeci konwent we Wrocławiu, a dopiero pierwszy raz udało mi się tam dotrzeć. Lokalne krasnale okazały się sympatyczne i bardzo liczne.
Po noclegu pod sufitem w głównej bazie lokalnych Mandalorian, wśród wielu cudów ze świata Star Wars i LEGO udaliśmy się do Centrum Kultury „Zamek” we wrocławskiej Leśnicy. Dołączyli do nas Kal, Mahiyana i Urthona ze swoim niezawodnym aparatem. Tam, po wysłuchaniu prelekcji na temat montowanych przez fanów alternatywnych historii ze scen z naszej ulubionej sagi, założyliśmy pancerze i ruszyliśmy w nich na podbój konwentu.
Uczestników spodziewałem się więcej. Mimo przemieszczających się po terenie jednostek, ciągle widziałem te same twarze. Tak dotrwaliśmy do 20.00, kiedy to Kal otrzymał specjalną misję pomagania klaunowi na gali.
Kiedy zaczęliśmy szukać zajęcia w godzinach wieczornych okazało się, że program nie ma wiele do zaoferowania, a games room zamknięto o 21.00!
Warunki noclegowe dla grup kostiumowych były bardzo przyzwoite. Kawałek podłogi w cichej sali oraz dostęp do prysznica, wszystko to zostało zapewnione.
Niedzielę rozpoczęliśmy od prelekcji Delty dotyczącej łowców nagród. Potem po kilkugodzinnym troopingu zostało już tylko pożegnanie i droga powrotna do domu.
Konwent jako taki okazał się przeciętny, ale absolutnie nie żałuję czasu spędzonego w towarzystwie Mandalorian i przy poprawionej konwencji Dni Fantastyki, jestem skłonny dać imprezie szansę za rok.
Okiem Dinu:
Dni Fantastyki powróciły, tym razem w odsłonie dwudniowej. Impreza jak ostatnio odbywała się w Centrum Kultury Zamek(choć budynek jest raczej pałacykiem, z zamkiem nie ma wiele wspólnego). Tak krótki czas trwania konwentu był wg. mnie sporą wadą. Na konwencie nie pojawili się znani i legendarni fani. Z fandomu SW, poza WFGW przybyło niewiele osób. Manda'Yaim dostało oficjalny przydział. Zajmowaliśmy się troopingiem w sobotę i niedzielę, co chyba nieźle nam wyszło. Przez większość dnia byliśmy zakuci w pancerze. Pogoda temu sprzyjała, nie było zbytniego upału.
Podczas patroli sporo osób jak zwykle robiło sobie z nami zdjęcia. Bywało, że mieliśmy prob lemy z przejściem kilku metrów, bez zdjęć.
Zatrzymywały nas całe grupki osób, które chciały uwiecznić spotkanie Mandalorian. Znalazł się nawet człowiek, który nakręcił Kala Ashi i użył tych ujęć w swoim filmiku z DFów.
Organizacyjnym failem, był games room. Niby czynny całą dobę, ale wypożyczalnia czynna tylko do 21:00. Oznaczało to, że po 21:00 games room został pubem. Prócz tego, stoiska handlowe były tylko w sobotę, ale to już raczej mniej istotna sprawa.
Każdy konwent ma swój program. Na DFach również go nie zabrakło, jednak był dość biedny. Należy jednak zauważyć, że prelekcje przygotowane przez fanów z WFGW były na, jak mi się wydaje, dobrym poziomie. Przygotowano i poprowadzono je w dość dobry sposób. Podsumowując. DFy mogły wypaść lepiej, ale było sporo czynników które to uniemożliwiły(inne wydarzenia w kraju, zbliżający się długi weekend itp.). Ze strony Manda'Yaim misja się powiodła.
Okiem Mahiyany:
Dni Fantastyki odbyły się jak co roku we Wrocławiu. Pierwszy raz byłam w tym mieście, ale mam nadzieję że nie ostatni! Dzięki Delcie i jego ojcu nie musiałam się martwić nie znajomością miasta, gdyż postanowili podwieźć mnie na konwent. Wspólnymi siłami opowiedzieli mi też o co ciekawszych budynkach mijanych po drodze. (I to całkiem skutecznie, bo jadąc później tą samą trasą pamiętałam ich opowieści, a w większości podobnych przypadków nie pamiętam ani, słowa) Konwent miał miejsce w Zamku, na obrzeżach Wrocławia, a konkretniej w Leśnicy. Z jednej strony (podobno) wprowadzało to klimat (ale raczej nie Gwiezdno Wojenny), ale dojazd był po prostu ciężki. Nie miałam okazji uczestniczyć w zbyt wielu atrakcjach, ale te kilka na których udało mi się pojawić były ciekawe i bardzo dobrze przygotowane. Jednak bogaty program nie ściągnął tylu ludzi ilu można byłoby się spodziewać. Było to najbardziej widoczne drugiego dnia, kiedy można było odnieść wrażenie, że zostali sami kostiumówcy, orgowie, helperzy i twórcy atrakcji, czyli tylko ci którzy mieli zapewniony nocleg na zamku,co niestety potwierdza to opinia osób które spędziły noc w dość pustym sleep roomie. Dzięki Dniom Fantastyki mogłam w końcu poznać w realu Rybę i Urthone. Miło było też oczywiście spotkać tych których udało mi się zobaczyć już wcześniej. Zwłaszcza Kala, z którym nieraz wspominaliśmy nasze Grojkonowe przygody. Co prawda wiele osób na podstawie ilości uczestników prognozuje, że nie odbędzie się kolejna edycja, jednak mam nadzieję że się mylą i za rok spotkamy się tam ponownie, no i również troszkę wcześniej, ale to już niekoniecznie we Wrocławiu...
Przez wizjer KAL'a:
Godzina 7:30 czasu lokalnego
Siadam za sterami mojego pojazdu.....
Start- kierunek Centrum Kultury Zamek w Leśnicy. Powoli przemierzałem szlak handlowy tunelu A4 mijając kolejne ciężkie transportery. Mija stodwadzieścia jednostek czasowych i jestem na miejscu.
Szybka komunikacja z D13 i dowiaduję się, że za chwilę będzie wchodził w obręb lądowiska, nie mija kilka jednostek a kolejny pojazd ląduje na platformie CKZ w Leśnicy. To Ryba i Dinuirar....
Chwile później po otrzymaniu akredytacji i identyfikatorów pojawia się D13 i Mah, szybka odprawa i wkraczamy na obiekt.
To tak na wstępie .... :D szczerze powiedziawszy było oki... zawsze jest oki jak są vode w okolicy.
Na początku wydawało się trochę drętwo, ale z godziny na godzinę ludu przybywało. Około godziny 11:30 zaczęliśmy wpakowywać się w nasze zbroje.
Pierwszy zszedł Delta,
potem ja,
Dinu i Ryba zaraz za mną ...... i zaczęło się..... dlaczego zawsze jest takie poruszenie kiedy pojawiają się Mando ? :D.
Nasza sekcja SW, miała naprawdę MNOGIE ... tak to chyba dobre stwierdzenie :D.... mnogie wzięcie. Fotki za fotkami, wywiad za wywiadem ( biedny" D":D), film za filmem.
Urthona w stroju Javy biegał z aparatem.... czasami dosłownie biegał..... dokumentował dosłownie wszystko co mógł.... swoją drogą było go wszędzie pełno ( jak to java :D )
Stoiska z grami, koszulkami, " MIECZAMI", przypinkami, naszywkami, książkami..... dużo by wymieniać ... naprawdę dużo.
Konwent rozkręcał się coraz bardziej z minuty na minutę a języków i chętnych do zdjęć było naprawdę dużo i to nie tylko z Polski.
Kto raz wszedł na obiekt, już nie wyszedł :)
Sobotni dzień przebiegał naprawdę bardzo miło .... wspólny obiad z Rybą i Dinu... i Merr też z nami był... powiedzmy :D
W trakcie obiadu nawiązała z nami kontakt pewna osoba, Ryszard Fiedorowicz, który gdzieś ciągle przemykał obok nas z aparatem. Po pewnym czasie zapytał mnie czy jesteśmy zainteresowani stworzeniem fan filmu z naszym udziałem. M'Y w fan filmie z legionami?, może być ciekawie. To będzie projekt Pro z użyciem tylko prawdziwego sprzętu filmowego a nie zabawa w jakąś amatorszczyznę.
Teraz tylko trzeba być w kontakcie, wyznaczyć termin i złapać pana Ryszarda ze scenariuszem :D.
Około godziny 17 .... pożegnaliśmy się z D13...., a nasza trójca dalej przemierzała teren wokół zamku i patrolowała jego wnętrze.
około godziny dziewiętnastej miała miejsc prezentacja sekcji SW na auli, którą poprowadził Jok ,
zaraz po tej prezentacji dostaliśmy zlecenie .... potrzeba dwóch pilotów rebelii i dwóch Mando.... wprowadzamy Che na scenę... rozdanie nagród
Na Gali Dni Fantastyki wręczono nagrody we wszystkich kategoriach, kategorii literatura, scenariusz sesji RPG oraz film. Nikt z nas nie wiedział, że to my mamy wręczać nagrody razem z dziewczynami, które tańczyły na gali.... no cóż Ryba musiał załatwić logistykę... jakoś musiałem wrócić do domu :D. OYA MANDA! rzekł Kal i ruszył na scenę
Jak to bywa w moim przypadku..... tylko sobota.... czas wracać do domu.... a mando atrakcję dopiero następnego dnia... SZKODA, że nie mogłem zostać z wami dłużej.
Na koniec tych moich wypocin krótka video relacja z tegorocznych Dni Fantastyki
http://www.youtube.com/watch?v=Dn4pInyNNQ8&feature=share
Około godziny 23 z minutami ruszyłem w stronę bazy macierzystej....................... koniec transmisji............................
PODZIĘKOWANIA:
.... dla tych którzy tam byli...
pozdrawiam Kal
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|