Planeta Skarbów, film animowany z 2002 roku nawiązuje do powieści „Wyspa skarbów”, autorstwa Roberta L. Stevenson’a. Przyznam się od razu, że pierwowzoru nie czytałam, toteż odnosić się będę wyłącznie do realiów bajki.
Historia przede wszystkim opowiada o dorastaniu zagubionego w świecie piętnastolatka, Jima Hawkinsa. Ten, za młodu opuszczony przez ojca, żył ciągle pakując się w kłopoty i martwiąc swoją matkę. Przez nieoczekiwany zbieg okoliczności, w jego ręce trafia mapa prowadząca do legendarnego skarbu pirackiego kapitana Flinta. Razem z zaufanym przyjacielem rodziny, doktorem Delbertem Dopplerem, rusza na pokładzie kosmicznego (choć wyglądem przypominającego żaglowiec) statku w podróż w nieznane, by odszukać zarówno skarb, jak i przeżyć niezwykłą przygodę. Choć to Jim jest bohaterem historii, bardzo duży wpływ na jego przemianę z buntowniczego nastolatka w odpowiedzialnego młodzieńca miał właśnie John Silver. I to głównie jemu będzie poświęcony ten artykuł.
Nie jest człowiekiem i ma charakterystyczny wygląd – w przeszłości stracił rękę, nogę i oko, które obecnie zastępowały mu cybernetyczne protezy. Jest człowiekiem „morza”, a może raczej należy powiedzieć „kosmosu”, bo tam przeżył wiele przygód, sam będąc sobie panem. Jego najbliższym przyjacielem, towarzyszem i niejakim zwierzątkiem jest zmiennokształtna ‘plazma’ zwana Mortem, lub Morfikiem, o bardzo przyjacielskiej, wesołej i psotnej naturze. Na statku znalazł się w funkcji kuka, pokładowego kucharza, ale tak naprawdę jest piratem, co od lat szukał legendarnych bogactw najstraszniejszego z piratów, kapitana Flinta. Specjalnie na ten rejs zebrał zgraję „podejrzanych męt”, najemnych wspólników, wspólników nimi móc przejąć władzę nad okrętem i w końcu położyć łapy na skarbie.
Pani kapitan, widząc, jak od pierwszej chwili Jim wpadł w kłopoty, oddała go pod opiekę Silverowi, który go wyratował od bójki z jednym z członków załogi. Choć wpierw ich znajomość była podszyta wyraźną nieufnością: ze strony Jima, który wcześniej został ostrzeżony, by wystrzegał się „cyborga” i ze strony Silvera, który obawiał się, że dzieciak pokrzyżuje jego plant. Pomimo złego początku, szybko zmienili swoje zdanie o sobie nawzajem. Silver, choć zlecał mu tonę żmudnej, ciężkiej roboty, spędzał z nim wiele czasu, ucząc życia „na morzu”, walki i bycia „twardym”. Coś, czego do tej pory Jim nie dostał od nikogo. Dodatkowo Silver potrafił zrozumieć zagubienie chłopaka, bo on sam za młodu miał ojca „z tych, co to nigdy nie wracają”. Być może był pierwszą osobą od bardzo dawna, która dostrzegła w nim potencjał i możliwości zabłyśnięcia w ogromnym wszechświecie. Silver wyrobił sobie zwyczaj zdrabniania imienia Jima jako Jimbo, oraz równie często nazywając go „synem”.
Jednakże wydarzenia potoczyły się wbrew jego planu i to uczyniło go wrogiem głównego bohatera. Mimo tego, kiedy planeta skarbów miała ulec zniszczeniu, a Jimowi groziła śmierć, Silver, po krótkiej chwili wahania, porzucił swój skarb, by złapać chłopaka, nim spadłby i zabił się. Później, gdy uciekali razem z pozostałymi postaciami, był pierwszą osobą, która od razu uwierzyła w powodzenie szalonego i ryzykownego planu Hawkinsa. Wierzył, że ten podoła temu zadaniu.
Groził mu sąd za bunt na statku, a zatem i więzienie, lecz Jim pozwolił mu uciec na małej łajbie. Było to smutne pożegnanie dla nich obu, ponieważ pomimo niedawnej wrogości, obydwaj żywili do siebie sympatię i zrozumienie. Silver był gotów zabrać Jima ze sobą, na kolejną piracką przygodę, wierząc, że razem stworzyliby niezwykły duet. Hawkins jednak postanowił wrócić do domu i wstąpić do akademii. Jak sam przyznał, kiedyś by na podobną propozycję rzucił wszystko, by móc z nim wyruszyć. Ale dzięki Silverowi nauczył się wyznaczania własnego kursu w życiu.
Na pożegnanie, Silver oddał Jimowi swojego jedynego towarzysza, Morfika, prosząc aby zwierzak miał oko na ‘smarkacza’, pilnując go od krzywdy. Zostawił mu też kosztowności, które zawczasu schował do kieszeni, by matka chłopaka miała za co odbudować zniszczoną na początku filmu karczmę.
John Silver zdecydowanie był skomplikowaną postacią, bo chociaż pełnił rolę antagonisty, odegrał bardzo ważną figurę w trudnym okresie młodego chłopaka. Nauczył go dyscypliny, walki, pomógł umocnić cechy potrzebne do przetrwania oraz przekazał wiele przydatnych, życiowych prawd. Wierzył także w jego nie odkryty potencjał, a nawet – wbrew logice i swoim planom – traktował jak bliską sobie osobę. Żył z walki i piractwa, jednocześnie pamiętając o swoich marzeniach i jak to było, kiedy sam dorastał. To co robił, sprawiało mu radość; życie było dla niego przygodą. Choć ich drogi rozeszły się, nawet po powrocie z akademii, Jim Hawkins nadal pamiętał i myślał o swoim mentorze, który pomógł mu dorosnąć i, być może, przez moment był jak ojciec.
Silver z Jimem podczas rejsu
Oceniając Silvera według Resol`nare (Sześciu Zasad):
1. Bronić siebie i swojej rodziny – Silver jest raczej typem samotnika, który choć potrafi przewodzić grupie najemników, nie ma za wielu prawdziwych towarzyszy. Wyjątkami zapewne są Morfik i Jim. Ten pierwszy był jego stałym towarzyszem, o którego się troszczył, a dla drugiego w końcu poświęcił swoje bogactwo i uratował go z opresji; TAK
2. Wychować dzieci na Mandalorian – podobnie jak w punkcie pierwszym, Silver nie ma swoich dzieci, ale to on opiekował się Jimem, ucząc go życia na okręcie, przekazując mu swoją wiedzę; TAK
3. Nosić zbroję – to nie do ocenienia punkt, z powodu innych realiów świata, ale za broń i ochronę służyły mu cybernetyczne protezy, które zawierały w sobie różne przedmioty, jak broń, palnik, etc
4. Mówić w Mando`a – podobnie jak punkt poprzedni, nie da się tego brać pod uwagę, bo w bajce obowiązywał tylko jeden, wspólny język. Silver dodatkowo mówił w stylu żeglarzy/piratów.
5. Pomagać klanowi – tak jak w punkcie pierwszym i drugim, Silver żył głównie sam, nie licząc Morfika. Tego chronił, a z czasem przekazał pod opiekę Jimowi, widząc, jak się obaj zbratali. Koniec końców nie tylko uratował życie chłopaka, ale sypnął mu garścią bogactwa, by powetować poniesioną na początku akcji stratę karczmy; TAK
6. Na wezwanie stanąć u boku Mandalore'a – Silver nie miał władzy nad sobą, żył tak jak chciał. Sam sobie był panem.
Hashhana
|