Kronika, część 3
 
Kronika, część III

+++Inicjalizacja+++
+++Losowa kronika+++
+++Inicjalizacja+++
+++Kod autoryzacji zgodny+++
+++Odtwarzam+++


Fi siedział na pryczy w jednym z pomieszczeń Kyrimorut. Myślał intensywnie co w jego stanie nie było ani łatwe ani wskazane. Starał się poukładać w głowie niejasne wspomnienia ostatnich tygodni. Pamiętał wiele rzeczy sprzed wypadku, lecz samo zdarzenie oraz późniejsza rekonwalescencja były dla niego tylko serią chaotycznych strzępków informacji rozdzielonych niepokojąco białymi plamami. Jusik mówił, że odzyskanie pamięci może zająć dłuższą chwilę, lecz Fi szybko tracił cierpliwość. To zaś powodowało frustrację i poczucie bezsilności. Miał wyrzuty sumienia, siedząc w miejscu i czekając na bliżej nieokreślone, podczas gdy jego bracia nadal byli na froncie. Ta świadomość nie dawała mu spokoju i gdyby nie Parja, już dawno by się załamał.
Na samo wspomnienie dziewczyny od razu poczuł się nieco lepiej. Wolno obrócił wzrokiem po pomieszczeniu, ale nie było jej w zasięgu wzroku. W tym jednak momencie, gdy otoczenie odwróciło jego uwagę od przygnębiających myśli, usłyszał głosy. Dochodziły z korytarza i z każdą chwilą stawały się coraz głośniejsze jakby rozmówcy się zbliżali. Drzwi do pomieszczenia rozsunęły się z cichym sykiem. Gdy odwrócił się w stronę wchodzących, widok zasłoniła mu Parja.
- Fi, mój ad’ika – powiedziała z uśmiechem. – Jak się dziś czujesz?
- Dobrze. Lepiej. - Nie była to zupełna prawda, ale nie chciał sprawić jej zawodu. Poza tym jej widok naprawdę pomagał.
- Wyglądasz dużo lepiej. Mamy dziś w planach kilka ćwiczeń, ale najpierw… Przyprowadziłyśmy gościa, który chciałby cię poznać.
W drzwiach do pokoju stałą Rav Bralor oraz nieznany mu mężczyzna w błękitnym pancerzu. Pod pachą trzymał mandaloriański hełm. Mógł być w wieku sierżanta Kala, lub niewiele starszy. Jego twarz była ogorzała i surowa, a ciemne włosy przecinały pasma siwizny. Wchodząc uśmiechnął się przyjaźnie. Podszedł do łóżka, przysiadł na jego krawędzi i przez krótką chwilę tylko się przyglądał.
- Cześć, Fi – przemówił wreszcie. – Nazywam się Kuel Ha’rang. Jestem przyjacielem twojego ojca.
Komandos pierwszy raz słyszał to nazwisko, był tego niemalże pewien. Dlatego mimo nieustających trudności z wysławianiem się zapytał:
- Kamino? Czy byłeś tam?
- Nie, nie było mnie tam – odpowiedział nie spuszczając z niego wzroku. Jego spojrzenie było wręcz niepokojące. Badawcze. - Jango zaproponował mi tę pracę, ale byłem zmuszony odmówić…
Przerwał na chwilę i przeniósł wzrok na stojącą w drzwiach Rav. Kobieta uśmiechnęła się smutno w odpowiedzi. Po chwili kontynuował:
- Nie mogę teraz powiedzieć, że nie żałuję. Jesteście… - Znów spojrzał w oczy klona. - Jesteście naprawdę niezwykli. Ty, ner vod, szczególnie - tak słyszałem. Czy to prawda, że rzuciłeś się kiedyś na odbezpieczony granat, żeby osłonić towarzyszy?
Fi potrzebował chwili, by przypomnieć sobie to wydarzenie. Wydawało się tak odległe… Wreszcie kiwnął głową. Mężczyzna zaśmiał się i klasnął w dłonie.
- Ha! No ale czego się spodziewać, jeśli ma się takiego… ojca. - Wahanie w jego głosie było krótkie, ale dało się je wychwycić. Komandos zastanawiał się, czy mówiąc o "ojcu" Mandalorianin ma na myśli sierżanta Kala, czy może Jango Fetta. Kuel urwał i milczał przez chwilę. Jego spojrzenie powędrowało w stronę hełmu pozostawionego na stoliku obok łóżka.
- Ghez Hokan, no proszę… - powiedział cicho.
- Znałeś go? - zapytał Fi.
- Kiedyś - odparł Mandalorianin. - Dawne dzieje... Dobrze wiedzieć, że pancerz nie marnuje się w skarbcu jakiegoś separatysty…
W tym momencie do pomieszczenia wszedł kolejny Mandalorianin w błękitnym pancerzu.
- Buir, musimy ruszać… - Młodszy mężczyzna rozejrzał się i dopiero zauważył klona. - Oh, wybacz, vod. Jestem Dane Ha’rang.
Podszedł do łóżka i wyciągnął rękę. Fi niezgrabnie uścisnął jego dłoń, zmieszany swym brakiem sprawności. Tamten jednak taktownie udał, że tego nie dostrzega. Był bardzo podobny do swojego ojca. Identyczne kolory zbroi dodatkowo potęgowały to wrażenie.
Kuel wstał z westchnieniem i podniósł swój hełm.
- Faktycznie, czas się zbierać. Zanosi się na niepogodę, a trzeba nam jeszcze wstąpić do stolicy. - Raz jeszcze spojrzał na Fi. - Zdrowiej, vod. Nim się obejrzysz, znów będziesz na nogach i w pancerzu. - Wskazał na hełm Hokana. - Ten powinien ci dobrze służyć… Liczę na to, że jeszcze się spotkamy!
Po tych słowach uśmiechnął się, poklepał go przyjacielsko po ramieniu i podszedł do stojącej przy wejściu Rav. Dane ruszył za nim, ale zatrzymał się również, by zamienić kilka słów z Parją. Przez ułamek sekundy Fi poczuł ukłucie zazdrości. Dziewczyna zauważyła jego markotne spojrzenie i puściła do niego oko. Uśmiechnął się w odpowiedzi, jednocześnie próbując usłyszeć urywki rozmowy Kuela i Rav Bralor przy drzwiach.
- ...Widziałem holonagrania, ale nadal nie mogę uwierzyć, jak podobni są do Janga… - mówił mężczyzna.
- Tak – przytaknęła Rav. – Dobrze, że nie widziałeś ich tam, na Kamino… Kal zupełnie stracił dla nich głowę. Chyba adoptował już wszystkich…
- Kal jest na Mandalorze?
- Nie, na Coruscant. Kiedy ma się tak liczną rodzinę, trzeba trochę polatać. Tym bardziej, że zbliża się moment ewakuacji…
- Nie musisz nic mówić - przerwał jej Kuel. - Im mniej znam szczegółów tym lepiej…
- A jak ty sobie radzisz? Wszystko w porządku?
Ha’rang nie odpowiedział, skinął tylko głową i włożył hełm. Jego syn machnął Fi na pożegnanie i wyszedł z pomieszczenia, mijając starszych Mandalorian.
- Jeśli czegoś ci trzeba, zawsze możesz na nas liczyć - dodała kobieta.
- Dziękuję, vod. - Kuel rozłożył ręce i para uściskała się serdecznie. Nim wyszedł, raz jeszcze zerknął na klona i kiwnął mu głową. Następnie odwrócił się i zniknął w korytarzu. Rav poszła za nim, by odprowadzić go do śmigacza. Fi został sam z Parją.
- Przemiły facet – rzucił niepewnie, wpatrując się w hełm Hokana na stoliku.
- Prawda? – odpowiedziała dziewczyna. – A teraz czas, żebyś się trochę przespacerował. Musisz trzymać formę. Chodź, wstajemy…


+++Koniec pliku+++

Mateusz „Kuel” Dąbrowski


 

Społeczność
  *Newsy
*Nadchodzące wydarzenia
*Ostatnie komentarze
O nas
About us
Über uns
*Członkowie
*Struktura
*M`Y w akcji
*Historia Organizacji *Regulamin
*Rekrutacja
*Logowanie
M`y naInstagramie
M`y na Facebooku
Kontakt: kontakt@mandayaim.com
Copyright © 2009-2023




Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3. 21,905,982 unikalne wizyty