Boba Fett jest jednym z najbardziej interesujących bohaterów trylogii SW! A nikt nie zna go bardziej niż utalentowany zespół: John Wagner i Cam Kennedy. W czerwcu miałem okazję z nimi porozmawiać, przynajmniej wtedy kiedy nie byliśmy zajęci śmianiem się do rozpuku. Jeśli ta międzykontynentalna konferencja (Cam był w Szkocji a John w Anglii) jest w połowie tak śmieszna dla was jak była dla mnie, to jesteście w niebezpieczeństwie
Bruce Costa: Powiem wam, że naprawdę podobała mi się historia, którą napisaliście. Mam tu czarno-białą fotokopię i niektóre momenty były cudowne, a wydarzenia niespodziewane. Niestety jestem zmuszony was o nie zapytać! A więc nie spoilerując, możecie opisać wydarzenia jakie mają miejsce w komiksie?
John Wagner: Może ty, Cam.
Cam Kennedy: O jakiej historii mówisz, Bruce?
JW: (śmieje się). Przepraszam.
BC: Nie wiem! O tej, jaka w tej chwili przyszła wam do głowy.
CK: Czy mówisz o najnowszej opowieści o Bobie?
BC: (histerycznie): Tak, Boba Fett: Murder Most Foul.
CK: Dobra. Ponieważ myślałem, że to wstyd, że ma on tylko czarno-białą kopię. Może powinniśmy poprosić kogoś, żeby dał mu komiks?
Bar-Kooda został zabity w drugim tomie. Ktoś z jego rodziny poszukuje Boby Fetta. Okazuje się, że to jego starszy brat, Ry-Kooda. To wszystko. To kolejna przygoda w której BF jest jedzony żywcem, zabijany itp.
JW: To także kulminacja trylogii o życiu i śmierci wśród Huttów, którzy są naprawdę fascynującymi istotami - są brutalni, leniwi, chciwi. Było wyzwaniem napisać o tym co czują jak się zakochają. Te 3 historie, które napisałem z Camem, są właściwie historią miłosną z kilkoma zabójcami w tle.
CK: Coś jak Hutt na Rozgrzanym Blaszanym Dachu [mówi o http://en.wikipedia.org/wiki/Cat_on_a_Hot_Tin_Roof - przyp. tłum.]
BC: Kto zdecydował o tym, jak rozmnażają się Huttowie?
CK: To był chyba John.
JW: Tak, to byłem ja, ale potem zostałem poprawiony, jak to się często zdarza, przez Lucafilm. To, jak się rozmnażają, jest już ustalone.
BC: Nie żartuj.
JW: (śmieje się): No tak.
BC: Kto miał czas pomyśleć o tym, zanim było to potrzebne w tej historii?
JW: Nie wiem, nie pytałem. Ale czy wyobrażasz sobie dwójkę Huttów łączących się w parę?
BC: Nie... Nie wyobrażam. Jeśli była kiedyś jakaś istota bardziej aseksualna, nie mogę sobie jej wyobrazić.
JW: Wyobrażam sobie, że Ziemia naprawdę może się poruszać.
BC: Myślę, że tak. Jaka była różnica w rysowaniu normalnego Hutta i będącego w ciąży, Cam?
CK: Nie było żadnej, bo są oni tak brzydcy, grubi i duzi, że mogą złapać każdą chorobę. Nie ma sensu rysować ludzkiego odpowiednika ciąży. Nie, to jest to zaznaczone w historii, rysunkach, tekście, jest lekarz na wezwanie, drżenie oczu. W końcu widzimy małego Hutta. Nie wiem, czy powiedziano Johnowi, jakiego miał być rozmiaru, ale...
JW: Tak, w ten sposób mnie poprawiali. Wyglądał jak płód wielkości kangura. Tak go narysowałeś, czy...?
CK: Tak. Nie masz swojej kopii? Musimy powiedzieć Bruce'owi, żeby przysłał ci swoją, czarno-białą.
JW: Więc ma tylko cal długości, kiedy się pojawia.
CK: Jest malutki.
BC: To wspaniały pomysł - Hutt płci żeńskiej może być tak gruby, że urodzi w ciągu trwania historii, i nikt nie podejrzewa, że jest w ciąży.
CK: Myślę, że nastolatki w ciąży są najpilniej strzeżonym sekretem Huttów!
JW: Stoją w swoich skarpetkach do kostek i krótkich spódnicach...
BC: Z widocznym wybrzuszeniem...
JW: "Ojej, Johnny spojrzał dzisiaj na mnie!"
BC: Obaj jesteście związani z mitologią SW. Czy każdy z was może porównać ten projekt z innymi, nad którymi pracowaliście?
CK: To nieco odmienna historia od tych, jakie tworzyliśmy. Próbowaliśmy wprowadzić do niej trochę humoru.
BC: To na pewno.
CK: Tak, a jeśli się nad tym zastanowić, było niebezpieczeństwo kiedy komiksy zaczęły wychodzić, że będą czasem bardzo poważne. Nawet Lucas wprowadził nieco humoru do filmów. Prawie zapomnieliśmy o humorze. Ale wtedy pojawił się John.
JW: Komiksy miały czasem tendencję do bycia zbyt poważnymi. Cam i ja pomyśleliśmy: "Miejmy trochę zabawy!" To znaczy mamy kilka niezłych postaci, więc się nimi zabawmy!
BC: Tak, uwielbiam ubranka małego Huttciątka!
CK: Tak, te ciuszki będą dostępne dla Barbie...
BC: Barbie the Hutt!
JW: O, to mi się podoba! Piękna wizja!
CK: Nie zdziw się...
JW: I naprawdę będą rosły jej włosy!
BC: Wiecie co, można wziąć głowę Barbie i zatknąć ją na modelu Jabby, domalować trochę śliny z jej ust, do ręki dać małego żuka albo żabę - dobrze by się to sprzedawało.
JW: Tak, to wyglądałoby pięknie. To może być nasza następna historia, Bruce!
CK: Jeśli mieszkalibyśmy w Ameryce, zbilibyśmy fortunę, John.
BC: Mówię wam, moglibyśmy kupić sobie wszystko!
JW, CK: (śmieją się).
BC: To oczywiste, że jeden z was nie może pracować bez drugiego. Opowiedzcie mi jak to jest.
CK: Niebezpiecznie, to życie na ostrzu noża, Bruce. Zawsze kiedy dzwoni telefon, zastanawiam się czy to John.
JW: (śmieje się). Tak, mamy to samo poczucie humoru.
CK: Głównie chore i cyniczne.
BC: Czy współtworzycie historię, czy...?
CK: To nic takiego. John wchodzi do swojego małego świata, potem dzwoni do mnie o nieludzkiej porze i mówi różnymi głosami, po czym pyta: Co o tym myślisz?
JW: Nie zwracam uwagi na to, co mówi Cam... (śmieje się). To znaczy, potrafię zrozumieć to, czego nie mówi. Jeśli nie jest zadowolony z pomysłu, ja o tym wiem.
CK: Dlatego wyłączyłem telefon!
JW: (śmieje się). Więc myślę "Cóż, nie spodobało mu się, ale i tak to napiszę!". Cóż, przerwy między słowami są ważniejsze niż same słowa. Twój rysownik jest twoją pierwszą publicznością. Jeśli wyczuwam, że Camowi coś się nie podoba, na pewno muszę to przemyśleć.
CK: Możesz też użyć tego pomysłu w następnej historii.
JW: Z dobrym artystą!
BC: (histerycznie). Lepiej skończę ten wywiad w takim momencie - nie może być już lepszy!
CK: Poczekaj, aż się upijemy.
JW: Ja już jestem pijany.
BC: Dzięki Bogu! Powiedzcie jak sprawić, żeby ludzie polubili tego złego faceta.
CK: Mówisz o Ry-Koodzie czy Bar-Koodzie?
JW: A może o Mike'u Richardsonie?
BC: Nie, o Bobie Fetcie!
CK: Myślisz, że Boba jest zły? Zawsze myślałem, że pokazanie jednego dnia z życia BF, było cóż... jest zimnym zabójcą. Jest kompletnie pozbawiony emocji, zabija dla pieniędzy, ale myślę, że kiedy przeciwstawisz mu jego przeciwnika, który jest naprawdę wredny, stawia to Bobę w innym świetle. Wielu czytelników może kibicować Ry albo Bar-Koodzie, ale tego właśnie chcesz. Już ich zainteresowałeś. Wciągnąłeś ich w historię. Może kiedy pierwszy raz przeczytają, polubią Ry-Koodę, a po drugim przeczytaniu Bobę Fetta.
JW: Myślę, że mimo tego, że Boba jest paskudny, nigdy nie zabija kogoś, kto jest milszy od niego.
BC: Chodzi z urządzeniem do mierzenia kto jest milszy?
CK: Jest typem Egdara J. Hoovera w kosmosie.
JW: Tak. "Czy jesteś lub byłeś kiedykolwiek gorszą osobą niż ja?" Ale każdy, kogo lubisz, zawsze wychodzi cało. Boba Fett może być dla niego nieprzyjemny, ale nie zabije go ani nie stanie się mimowolnym sprawcą jego śmierci. To coś do czego powinieneś mieć specjalną antenę - żeby zdecydować kiedy lubiana ale nieprzyjemna osoba staje się złoczyńcą. Próbujemy się tego trzymać. Musisz być naprawdę nieprzyjemny dla Boby Fetta, a on, cóż, jest psem. Ludzie, których zabija w naszych książkach zasłużyli na to.
BC: Postacie są bardzo wredne, prawda? Skąd oni się wzięli, wiecie?
CK: Nie mieszkasz w Nowym Jorku?
BC: Nie, dzięki Bogu.
JW: Myślę, że Anachro jest naprawdę miłą dziewczyną. Jest dużą (śmieje się), dużą dziewczyną, ale jest miła.
BC: Ma miłą osobowość.
JW: Ma dobrą motywację. Nie chciałbym spędzić z nią dużo czasu.
CK: Ona chce tylko szczęścia i dzieci, naprawdę.
BC: Jest też żabopodobny, mały gość, jak się nazywał...
CK: Też nie pamiętam...
JW: Boz.
CK: Boz!
JW: Oto człowiek, który naprawdę lubi swoją pracę.
CK: (śmieje się głupkowato). Naprawdę nie pamiętam...
BC: Było fajnie zobaczyć, jak Boba Fett robi mu to, co pewnie każdy czytelnik chciałby, żeby mu zrobił...
CK: Kopie mu tyłek!
BC: Orkana to nieprzyjemne miejsce, co?
CK: O tak, tak. Przyjmujemy zamówienia na wyjazd! To miejsce do którego chciałbym wrócić w kilku następnych historiach, ale pewnie nie będziemy mogli, bo zmieniamy miejsce pobytu.
BC: Cam, jak dałeś radę opisać takie paskudne miejsce?
CK: Jestem z Glasgow, więc...
JW: Chciałbym powrócić do Huttów, bo są fascynujący. Wyobrażam sobie całą historię ich społeczeństwa.
BC: Jakby to wyglądało?
JW: Cóż, jeśli byś mnie zatrudnił... mógłbym napisać całą serię o Huttach, bo uważam ich za interesujących. Myślę, że to dlatego, że mamy takie same poglądy. Lubię siedzieć, obżerać się i wydawać rozkazy.
Wywiad pierwotnie ukazał się (obecnie jest on niedostępny, dajemy link do archiwum) na łamach serwisu darkhorse.com
Tłumaczenie: Urthona.
|