Abel G. Pena jest autorem wielu projektów Star Wars, takich jak "History of the Mandalorians" (Star Wars Insider #80), "Evil Never Dies: The Sith Dynasties" (StarWars.com), "The Dark Forces Saga" (Wizards.com), "Vader: The Ultimate Guide", oraz "The Knights of the Old Republic Campaign Guide". Prowadzi bloga w sekcji VIP strony StarWars.com Only Sith Deal In Absolutes! (http://blogs.starwars.com/abelgpena oraz swoją osobistą witrynę www.abelgpena.com
NJOE: Jesteś znany nie tylko z włączanie wielu "Easter Eggów" i rozmaitych "perełek" do kontinuum świata SW, ale także z uzupełniania historii i szczegółów dotyczących już-znanych postaci, miejsc i rzeczy, jakimi mogą być na przykład; Maarek Stele, Sarcev Quest, the Azur-Jamins, Darth Ruin, Iron Knights, Cularin system, oraz dwa moje ulubione, Lumiya i Cronal. O ile twój wkład niekoniecznie jest "bardzo poczytny" jak w przypadku innych, udało ci się zebrać sporą grupę fanów. Czemu przypisujesz swój sukces i czemu fani są do Ciebie tak przywiązani?
Abel G. Pena: Swój sukces w przenikaniu rozmaitych części uniwersum Star Wars zawdzięczam kilku rzeczom. Po pierwsze, i chyba najważniejsze, jestem zaznajomiony z ogromną ilością informacji o świecie Star Wars, starych i nowych, z rozmaitych mediów, z dobrymi, ze złymi, a nawet z pornografią Huttów. Oznacza to, że mogę czerpać pomysły z dość szerokiego spektrum - niektóre z nich są, można powiedzieć, "ukryte" w świetle ultrafioletowym i podczerwieni.
Po drugie, wielbię prace przy ołtarzu wyobraźni. Ubóstwiam unikalność myśli, unikalność emocjonalnej i duchowej ekspresji. A więc staram się wziąć te "ukryte" pomysły i rozwinąć w sposób, który jest dla mnie interesujący. Mam silne pragnienie by oglądać rzeczy niekonwencjonalne. Jako "Naukowe Fantasy" Star Wars pozwala na rzeczy pozornie niemożliwe. Roboty-czarnoksiężnicy? Zrobione. Genetyczni terroryści? Zrobione. Solipsystyczni nekromanci? Zrobione. Jeśli nikt inny nie przedstawi tych radykalnych, czasem wręcz głupich pomysłów, będę musiał się nimi sam zająć, zrobić to sam, dla zachowania zdrowia psychicznego, i uciechy.
Po trzecie, moje zainteresowanie Star Wars jest ogromne. Mogę zgadywać dlaczego tak jest, a moja odpowiedź będzie po prostu wygodnym wymysłem. Mogę bez obaw powiedzieć jednak, że jestem przywiązany do najwyższej jakości historii z uniwersum Star Wars, i jestem typem faceta który lubi zarówno koncepcje wzajemnego się przenikania, jak i problemy wydające się niemożliwymi do rozwiązania.
Koncepcja "Niemożliwości" zawsze mnie intrygowała. Osobiście, nie wierze w nią. Nie chodzi mi o najzwyklejszą New Age, kwestię pozytywnego podejścia, choć jest to efektem ubocznym, ale o sens metafizyczny, czy też epistemologiczny. Jako filozoficzny sceptyk, choć to zapewne nie wiele mówi, ale otwarte stwierdzenie tej niewiary wydaje się być wartym wspomnienia. Z wielu oczywistych powodów, formuła na sukces jest prosta, choć niełatwa do przekazania. "Nigdy się nie poddawaj" jest tak proste jak to tylko możliwe. Innymi słowy, wierzę w siebie oraz w ważność tego co tworzę. Myślę, że wiele osób czuje podobny instynkt w sobie, ale nie wie jak, lub się boi go zamanifestować. Więc gdy ktoś inny to robi, z sukcesem, czują się przez niego reprezentowani. Wierzę że to ta samo-identyfikacja pomogła mi odnieść mój sukces. To dobra droga jeśli chodzi o wyjaśnienie dlaczego zdobyłem uznanie fanów Star Wars: Jestem jednym z nich, i oni to wyczuwają.
Poza tym, wydaje mi się że mam jakiś 'szósty zmysł' pozwalający wyczuć co HardCore'owi fani uznają w historii za fajne. To taki instynkt, nie da się go podrobić. Jem, oddycham, i jestem StarWarsowcem. Jak, a raczej, dlaczego wyewoluowałem w kogoś takiego? Nie wiem. Star Wars po prostu do tego stopnia wgryzły się w moje życie. Myśl,ę że ponieważ Fani SW wyczuwają że jestem jednym z nich, reprezentuje coś innego niż tylko siebie: jestem fanboyem który "dokonał tego", któremu "się udało". Oni mnie wspierają, ponieważ skoro udało się jednemu z nas, to tak jakby zrobili to wszyscy z nas i każdy z osobna - jesteśmy tak pochłonięci tą mającą niesamowicie potężne oddziaływanie historią, że stała się sporą częścią naszego życia, z powodów które ledwie pojmujemy - mógł być Lukiem Skywalkerem.
A więc, chodzi o identyfikowanie się fanów, zarówno z samą pracą, jak i z jej autorem. Jestem wam wdzięczny. Zawdzięczam wam wszystko.
NJOE: Co sądzisz o punkcie widzenia Ciemnej Strony Mocy jaki reprezentują Vergere/Jacen Solo?
AGP: Cóż, ciesze się że wspomniałeś o "Ciemnej Stronie". Myślę że "Zdrajca" Matta Stovera jest koncepcyjnym spadkobiercą "Mrocznego Imperium" Toma Veitcha. Chodzi o to co Veitch mówił, że by chciał zrobić z Mocą pewnego dnia, koncepcja "integracji cienia". Myślę, że "Zdrajca" to dzieło geniusza, i o ile z przyjemnością czytam większość Star Warsowych książek Matta Stovera, to ta książka jest czymś co wyszło poza ramy bycia częścią Franczyzy.
NJOE: Masz jakieś plany rozwinięcia kwestii Mocy, zakładając że nie zrobią tego nadchodzące książki?
AGP: Chciałbym odpowiedzieć, że tak. Pamiętam, że swego czasu, zanim jeszcze zacząłem oficjalnie publikować w ramach Star Wars, gromadziłem rozmaite cytaty o Mocy na jakie natykałem się w rozmaitych pozycjach. Jestem zafascynowany koncepcją Mocy, i uważam, że jest to temat który może eksplorować wiele osób. Więc, odpowiadam, że tak. Mam konkretny projekt w głowie, i z odrobiną szczęścia, na swój mały sposób, powinien on zaoferować szersze spojrzenia na Moc.
NJOE: jakie masz podejście do nowego materiału, który zmienia rzeczy które były już w kanonie ustalone?
AGP: Uważam, że Retcony są złem koniecznym. Zmiany ustalonych rzeczy są z samej swej natury oznaką lekceważenia, coś jak zakłócanie czyjegoś miejsca spoczynku. Ale, życia nie jest idealne, czasem trzeba wykopać czyjeś kości i dać je w jakieś inne miejsce, ponieważ jeśli zostaną tutaj... cóż, plan zakłada w tym miejscu budowę wieżowca.
To dość delikatna procedura. Przywilej niewielu, a prawo jeszcze mniejszej ilości. Jako "Stwórca", George Lucas zawsze będzie miał takie prawo, bezsprzecznie. A dalej, to już cięższa sprawa. Rozległa wiedza o "Rozszerzonym Uniwersum (expanded universe)", taka jak ma Dan Walalce, czy też umiejętność prowadzenia dokładnych poszukiwań, jak u Rydera Windhama są wymagane by mieć prawo dokonywać zmian. Ważne są także pokora i empatia. Inaczej, możesz wygrzebać niewłaściwego faceta, albo przenieść go w gorsze miejsce. Jeśli zrobisz to przypadkiem, dostaniesz pewien kredyt zaufania, za staranie się, ale tak czy owak, spierdoliłeś sprawę. Jeśli przeprosisz, dostaniesz trochę większy kredyt, ale wciąż spierdoliłeś tą sprawę. Przeniosłeś kości tego biednego gościa do kanałów, a jego grób wypełniłeś nawozem. Masz szczęście, że on nie żyje, bo nie byłby zadowolony.
A więc, uważam że wszelkie zmiany już ustalonych faktów należy rozpatrywać w odpowiednim kontekście. Co to za proponowana zmiana? Jakie są jej intencje? Czy to była prób naprawienia czegoś, czy zmiana wynikająca z ignorancji? Kto za nią odpowiada? Zebrane w kupę odpowiedzi na te pytania determinują czy zmiana była dobra i czy wytrzyma próbę czasu.
Załóżmy że masz przeciek w łazience, i do twojego domu przybywa hydraulik, nazwijmy go "Pan Hydraulik Koopa Troopa". Używając jakiegoś wymyślnego, nowego sprzętu radzi sobie z przeciekiem, wykonuje swoją robotę, i jest zadowolony z otrzymania twoich ciężko zarobionych pieniędzy. Idziesz zobaczyć jak wykonał robotę, i okazuje si.ę że nowe rury wyglądają sexy. Ale po bliższym przyjrzeniu zauważasz, że zamiast jednego przecieku, masz ich teraz kilka. Twoją pierwszą reakcją może być "Wow, tego się nie spodziewałem". Albo możesz powiedzieć "Hej! Koopa Troopa, jesteś głupcem! Żaden z Ciebie hydraulik!". Podejrzewam, że rzeczą której nie powiesz gdy twoje ściany i podłoga w łazience są spryskiwane wodą jest "Wiesz, to ssie, ale w sumie to wciąż najlepsza, najwymyślniejsza technologia jaka jest. Chce to tak zostawić!"
Robota była zwalona ponieważ Koopa Troopa nie wiedział co robi, czy też była to celowe, ponieważ chciał zrobić Ci bałagan w rurach? Cóż, obie opcje i tak nie mają znaczenie. Tym co zrobisz jest wezwanie Super Mario Bros. Żeby naprawili to gówno i założyli jakieś normalne rury.
NJOE:Kontynuując powyższe pytanie, czasami za "Nowy Materiał" odpowiadasz właśnie Ty. Co było najtrudniejszą sprawą jaką Zretconowałeś w ramach Star Wars?
AGP: Najtrudniejsze. Uznam że chodzi ci o kwestie kreatywności, a nie moralne. To z pewnością będzie rozbudowana poprawka która stworzyłem re-integrując stare źródła na temat Fenna Shysy i Mandalorian, ich udziału w Wojnach klonów na potrzeby "History of the Mandalorian". Prawdę mówiąc, to dla możliwości wprowadzenia tej poprawki zaproponowałem w ogóle napisanie tego artykułu. Jestem z tego dumny.
A jeśli chodzi o kwestie moralne, cóż, będzie to zamienienie Boby Fetta na jego córkę, Ailyn Vel w serii "Młodzi Rycerze Jedi". To było mniejsze zło.
NJOE: Jest jakaś rzecz która została zretkonowana w EU, na którą gdy spojrzałeś krzyknąłeś tylko stare dobre "NNNNNNOOOOOOOOOOOOOOOO!" ? (Może to być zarówno coś co sam zrobiłeś jak i coś kto zrobił ktoś inny).
AGP:To proste.
Z powodu mej miłości do "Zdrajcy", krzyknąłem głośne "nooooooo!" gdy Jacen przeszedł na Ciemną Stronę. Luke zawszy był moim bohaterem w filmach Star Wars, a Jacen w "Zdrajcy" i całej Serii Nowa Era Jedi, czułem że jest on Lukiem kolejnej generacji, takim który prowadzi nasze rozumienie Mocy tam gdzie musi być zaprowadzone, i się w tym sprawdza. Był on ponad jasnością i ciemnością, a nawet nad mglistym pojęciem "szarości". Ten rodzaj złożoności wydaje się być domeną ''literatury wysokiej", pomimo że Star Wars to przede wszystkim literatura popularna. Osobiście zdecydowanie wolałbym zobaczyć Jacena pozostającego po dobrej stronie, podczas gdy t jego siostra bliźniaczka, Jaina, powinna upaść na Ciemną Stronę. Naprawdę podobała mi się książka "Mroczna podróż" Elaine Cunningham, i myślę że Lord Sith - kobieta byłoby odświeżającą koncepcją, zwłaszcza gdyby jej mentorką była Lumiya, też kobieta.
Wystarczająco trudnym jest już zaakceptowanie że Sithowie powstrzymywali się od zabijania nawzajem przez tysiąc lat, metod Nietzschego i systemu szkolenia jaki stworzyli. Jednakże, taka jest historia. Oznacza to, że Sithowie nauczyli się czegoś o pokorze i współpracy, cech uważanych powszechnie za wartościowe. A teraz wyobraźcie sobie, że są dwie kobiety spiskują by przejąc kontrole nad uniwersum. To jak powiedzieć, co by było gdyby dwie kobiety zaczęły pracować jako drużyna seryjnych zabójców? Brzmi cholernie przerażająco i interesująco, ponieważ najzwyczajniej nie widzę dla tego czegoś precedensu. Sithowie są na szczycie łańcucha pokarmowego, i chciałbym zobaczyć co duet Kobieta-Mistrz i kobieta-uczeń jest w stanie zrobić, choćby dlatego że nigdy nie było takiej okazji. Tak wygląda mój "fetysz nowych pomysłów".
NJOE: Jak serial Wojny Klonów zostanie włączony do chronologii i kanonu innych materiałów z tego okresu (książek, gier, starszego serialu, komiksów, itd ?)
AGP: To pytanie bardziej do osoby zajmującej się kwestią ciągłości, Lelanda Chee. Jeśli o mnie chodzi, zrobię co się da żeby "załagodzić" co ostrzejsze "krawędzie". Pracuje obecnie nad pewnym projektem.
NJOE:Zamierzasz napisać jakiś odcinek Wojen Klonów? Byłbyś tym zainteresowany?
AGP: Nie mam takich planów, ale z przyjemnością oglądam tą serię, i gdybym dostał taka ofertę, nie odmówiłbym.
NJOE: Gdybyś dostał carte blanche pozwalającą zrobić jedną rzecz z EU, taką która od zawsze chciałeś zrobić, to co by to było?
AGP: Przez lata wspominałem różne projekty które chciałbym zrobić, w tym komiks Mara Jade vs Lumiya oraz komiks Boba Fett vs Fenn Shysa. Wciąż jestem otwarty na te idee. Jednakże, ostatecznym projektem byłoby opowiedzenie historii Mistrza Jedi który stał się solipsystycznym Sithem, zwanym Darth Ruin i rozpoczął erę trwającej tysiąc lat wojny zwanej 'Nowe Wojny Sithów". Ambitny projekt, ale niezwykle pasjonujący.
NJOE:Jest jakaś postać z okresu Oryginalnej Trylogii która chciałbyś ujrzeć ponownie/włączyć do EU?
AGP: Tak, zasadniczo tak. Chciałbym się dowiedzieć co się stało postaci Domina Tagge znanej z serii komiksowej Marvel Star Wars. Pamiętam pewien wywiad przeprowadzony z Jo Duffy, kilka lat temu, wspomniała że chciała by przywrócić tą postać w serii dziejącej się po Powrocie Jedi, ale nigdy nie stało się to faktem., ponieważ seria została przerwana. Nie planuje przywracać tej postaci osobiście, ale jestem ciekaw jaki spotkał ją los.
Poza nią, są jeszcze jedna lud wie inne postacie.
NJOE:Czy to możliwe że Halagad Ventor ma jakieś potomstwo, które ukryte przetrwało aż do ery po-Powrocie Jedi, i które również jest niesamowicie podobne do Ciebie.
AGP: Ha! Cóż, to możliwe, ale osobiście nie dopisze żadnego potomstwa do jego historii. Dołączył do Jedi dość późno, mógł rozsiać swe geny więc już wcześniej, le to byłaby dość tandeciarska metoda zachowania mnie "przy życiu" teraz, gdy Halagad stał się moim StarWarsowym AlterEgo. Jest dość Jedi z ery prequelów którzy mają dzieci pomimo zakazu związków. Halagad może umrzeć bezdzietnym. To nie ma znaczenia dla jego historii.
NJOE: Jakie jest twoje ulubione wydanie trylogii - kinowe, specjalne, czy DVD?
AGP: Ciężkie pytanie. Sam fakt że istnieje tyle wersji jest fascynujący. Łatwo powiedzieć, że wersję kinową, ale nawet jeśli to prawda, to nie jest ona absolutna, jest całkiem spory margines pozwalający zmienić decyzję. Szanuję artystyczny przywilej George'a Lucasa, pozwalający modyfikować mu filmy tak jak chce, i moim zdaniem to się sprawdza. To mówiąc, byłbym wdzięczny gdyby wszystkie wersje pozostały dostępne, w razie potrzeb poszukiwania czegoś czy zwykłej nostalgii, nawet z zastrzeżeniem że wersja najnowsza jest tym co George uważa za (obecnie) wersję ostateczną.
Zgaduję, że gdybym mógł wybierać, stworzyłbym kombinacje DVD wersji Star Wars (aka Nowa Nadzieja) z kinowymi wersjami Imperium Kontratakuje i Powrotu Jedi. Jestem przywiązany do "Lapti Nek" i "Yub Nub".
Nie zazdroszczę twórcom filmowym. To medium potrafi być bardzo pamiętliwe. Szczególnie nie zazdroszczę George'owi i jego zadaniu podążania za instynktami i poprawiania tak lubianych filmów. Filmy potrafią być jak Titanic, z dużą ilością pieniędzy w nie wpakowanych, wieloma ludźmi zaangażowanymi i tak wieloma rzeczami poza twoją kontrolą, które mogą pójść źle. A gdy film jest skończony, te wszystkie elementy które poszły źlę mogą Cię męczyć bez końca.
NJOE: Czytałem dyskusję dla stowarzyszenia Star Wars Fanboy, odnośnie zapisu promocji Wielkiego Admirała Thrawna. Czy "The New Essential Chronology" jest ostateczną odpowiedzią?
AGP:Tak sądzę. Wierzę, że Dan Wallace i ja zrealizowaliśmy teorię "Sekretnego Awansowania" już w tekście dotyczącym Wielkich Admirałów jaki napisaliśmy dla Insidera. Było to jedyne wytłumaczenie pozwalające pogodzić różne rangi Thrawna w różnych źródłach. Oczywiście, możliwe że Tim Zahn przyjdzie z jakiegoś rodzajem zwrotem fabularnym przewracającym całą sprawę do góry nogami, co, jako twórcy Thrawna, jest jego prawem.
NJOE: Czy Lord Cronal jest "Białymi Oczami" z serii Dziedzictwo Mocy? Pytam z pełną świadomością faktu że odpowiedź na to pytanie spowoduje zapewne eksplozję implantu który wszczepili Ci ludzie z LucasFilmu.
AGP: Myślę że po pojawieniu się Cronala/Blackhola w "Luke'u Skywalkerze i Bitwie o Mindor" jest to dośc nieprawdopodobne, osobiście powiedziałbym "że nie" nawet wcześniej, przed wydaniem książki. Oczywiście, mówiłem też swego czasu że Cronal i Blackhole nie są tą samą postacią, było to po tym jak Lucasfilm odrzucił moją propozycje połączenia ich.
Ponieważ historia Cronala została ujawniona, niech "Białe Oczy" będą niezależny od nikogo. Jeden człowiek może wejść w wiele ról. "Białe Oczy" mogą być w głębi duszy nowym Blackholem.
NJOE: Czy będziemy mieli okazję spotkać ponownie Vongorelle (poza Twoją pracą), i jeśli wolno Ci o tym mówić, jak wyobrażasz sobie jej działalność po sadze Dark Forces?
AGP: Nie mogę powiedzieć czy Vongrella pojawi się w twórczości innych autorów Star Wars. Osobiście przez lata dopracowałem jej historię, ale czy kiedykolwiek ujrzy ona światło dzienne, pozostaje tajemnicą.
NJOE: Jak wiele o "dniu codziennym" w LucasFilmie wiesz? Albo, pytając inaczej, wiesz o historiach i ich detalach które są właśnie an etapie tworzenia, czy jesteś wzywany tylko gdy jest coś do napisania?
AGP: Czasami wiem o nadchodzących projektach, ponieważ mają one związek z tym nad czym akurat pracuje, ale, nie jestem upoważniony by opowiadać co stanie się w kolejnym sezonie The Clone Wars czy jaki będzie finał Serii Przeznaczenie Jedi. Czasami autorzy czy ilustratorzy pytają mnie o pewne elementy mojej pracy, np Chris Trevas spytał o szczegóły jak wyglądać powinni Darth Cognus i Darth Millennial, bo tworzył ich rysunki do Complete Star Wars Encyclopedia. Dałem mu konkretne opisy jak powinny one wyglądać, i byłem pod dużym wrażeniem tego jak je oddał, zwłaszcza Millenniala. Poprosiłem go by umieścił symbol Sekretnego Zakonu na dłoni Millenniala, jako hołd dla Tohta z Poszukiwaczy Zaginionej Arki. Chris to wybitny artysta.
NJOE: Jak trudno jest dotrzymać kroku ciągle się rozwijającemu uniwersum Star Wars? Dlaczego niektóre osoby zapraszane do jego rozwoju zawodzą? Dlaczego niektórzy się rozwijają? Gdy jakaś książka, artykuł do magazynu albo gra wideo jest publikowana, jak dokładnie sprawdzana jest jej ciągłość? Jest on tak dokładny jak na przykład proces korekty książki/artykułu?
AGP: Dotrzymywanie kroku EU w ostatnich latach stało się jednocześnie i łatwiejsze i trudniejsze. Jest bardziej skomplikowane, ponieważ to wręcz niemożliwe dla jednej osoby by nie tylko zapoznawała się ze wszystkim, ale jaszcze zapamiętywała wszystkie istotne szczegóły z nowego materiału. Jako że główne wątki dzieją się obecnie w "starych" czasach Star Wars, jak "Rycerze Starej Republiki", jak i w okresie "Po Nowych Wojnach Sith", Wojnach Klonów, Mrocznych Czasach, Rebelii, Nowej Republiki i Dziedzictwa, nie jest możliwym by pojedynczy fan (lub autor) był w stanie zapoznawać się w swoim wolnym czasie z tym wszystkim.
Jednakże, wraz z wydaniem Complete Star Wars Encyclopedia i powstaniem Wookieepedii, widzimy współprace na niewyobrażalną skalę, zarówno jeśli chodzi o pracę zespołową jak i między oficjalnymi twórcami a fanami, by zachować "ciągłość", możliwą do opanowania i przyswojenia. Ten niesamowity wyczyn jest możliwy jedynie dzięki powszechnej pasji która wywołuje Star Wars. Rozumiesz, kocham Franczyzy Terminatora, Aliens i Predatora, Star Trek też jest OK, ale, rzucając sloganem, "Może być tylko jeden". Star Trek był prekursorem, Matrix to niezła sztuka, a Władca Pierścieni był, przez jakiś czas, królem. Ale Star Wars jest naszym sercem i duszą. Star Wars to legenda.
A więc pytasz mnie czemu niektórzy autorzy radzą sobie dobrze z EU? Pierwszą rzeczą jest pasja do tego co robisz. Napędza Cię ona do robienia jak najlepiej potrafisz i odrzucania obraźliwych kompromisów. Kompromisy są nieuniknione, bo kiedy walczysz żeby wygrać, szybko zostaniesz zabity - to dla mnie potężna ale prosta filozofia wprowadzona przez tych, którzy mało. albo wręcz wcale nie walczą. Żeby wiedzieć co jest moralnie obraźliwe, musisz znać siebie i zmierzyć się ze swoimi strachami, po czymś takim możesz zaufać swoim instynktom.
Drugim powodem, mówiąc osobiście, jest duży szacunek i miłość do ludzkości i pomysłów. Czy myślę że są gdzieś tam głupi ludzie i głupie idee? W prawidłowym kontekście, nie mogę temu zaprzeczyć. Ale w tym, mogę, i zaprzeczam temu gdy biorę się za pisanie SW. Nie jestem fanem każdego najmniejszego kawałka stworzonego Świata Star Wars, ale biorąc je jako całość, nie ma innego tak oszałamiającego zjawiska w współczesnej narracji, jak ta trwająca od dekad karuzela. I to z tego kontekstu wynika szacunek z jakim podchodzę do swojej pracy, i pracy każdego innego człowieka dokładającego swój kawałek do tego uniwersum. Może niektórzy pracujący przy SW nie wnikają w to uniwersum bardziej niż jest to konieczne dla wywiązania się z umowy, ponieważ jest to jedynie niewiele więcej jak zwykła praca. Gdybym w to wierzył, nigdy nie pisałbym Star Wars. To jest dziedzictwo.
NJOE: The 20 Most Memorable Moments of the Expanded Universe to wydany w połowie 2005 roku artykuł którego byłeś współautorem. Gdybyś mógł go poprawić, zmieniłbyś w nim coś, biorąc pod uwagę nowy materiał i fakty jakie doszły w ciągu ostatnich trzech i pół roku?
AGP: Cóż, to nie tylko moja lista. Ja i współautor artykułu, Enrique Guerrero opracowaliśmy te momenty wraz z grupą zagorzałych fanów EU. Jedyne co powiem, to że kusiła by mnie możliwość dodania lub podmienienia dwóch punktów z tej listy. Pierwsze to odkrycie tożsamości Dartha Revana w grze Knights of the Old Republic. Drugim jest promowanie Anakina w jaskini na Nelvaan, w drugim sezonie Wojen Klonów Genndy'ego Tartakovsky'ego. Było wiele dobrych rzeczy w EU od tego czasu, ale myślę że to były ostatnie przypadki gdy doznałem "opadu szczęki" i dreszczów wzdłuż kręgosłupa. Podejrzewam że to mogło by zabrać miejsce zajmowane przez pojedynek Anakina i Asajj, podczas gdy miejsca dla Revana zwolnic mógłby któryś moment ze "Zdrajcy", poza oczywiście ostatnią walką Gannera.
Prawdopodobnie po-Geonosisowe pojednanie się Anakina i Obni-Wana w "Dzikiej przestzreni" jest warte wyróżnienia. Miller ma piękną umiejętność popychania ugruntowanych charakterów w przykuwające uwagę, pełne napięcia sytuacje. Podziwiam bezczelność Miller. Sprawiła ona że Anakinowe i Padmowe kwestie "Moje kochanie!" i "Moja miłości!" są nie tylko wiarygodne, ale i strawne. Wprowadziła kobieca czułość w iście herkulesowych proporcjach. Ogólnie, uważam że "Dzika Przestrzeń" to najlepsza pozycja SW od czasu "Zdrajcy".
NJOE: Kiedy do cholery wydany zostanie art Vader's Legacy?
AGP: Niestety, dopiero co otrzymałem informację od Lucasfilmu: Vader's Legacy jest martwe niczym Dillinger. Ale części tej pracy mogą być wykorzystane w innych projektach.
NJOE: Myślę o Tobie jak o autorze w typie Daniela Wallace'a, zawsze pracującego w tle, tworzącego niezliczone, intrygujące i ekscytujące dodatki rozwijające czasem większe obszary niż potrafi zrobić to cała książka. Czy kiedykolwiek myślałeś o pracy, tak jak Daniel Wallace często robi, nad jakimś Przewodnikiem, albo innego rodzaju pozycją źródłową? Dlaczego/Dlaczego nie?
AGP:Dziękuje, to bardzo miłe. Naturalnie, rozważyłbym to. Niedawno pracowałem jako współautor Knights of the Old Republic Campaign Guide, a zrobiłem to bo od zawsze chciałem pracować przy antycznych czasach Star Wars. Wracając do pytania, na pewno chciałbym napisać jeszcze jakąś pozycję. Myślę że The Essential Guide to the Force byłby idealny. Ale myślę że Ryder Windham odwalił kawał świetnej roboty z tym, pokazując co można zrobić z książkami SW w serii Essential Guide.
NJOE: Jakie z Twoich dzieł było najbardziej satysfakcjonujące?
AGP: To będzie praca przy Evil Never Dies: The Sith Dynasties. Artykuł wyszedł dokładnie tak jak sobie tego życzyłem, ponieważ miałem sporo czasu na przemyślenie i dopieszczenie moich pomysłów, a mój edytor nic nie namieszał. To naprawdę było ukoronowanie stylu pisania jaki zacząłem wraz z swoją pierwszą oficjalną publikacją, The Emperor's Pawns. Była ona napisana w prymitywnych, przed-WookieepediowychComplete Star Wars Encyclopediowych czasach. Poszukiwania informacji na temat Star Wars są dziś o wiele prostsze. Evil Never Dies jest takim moim listem miłosnym do SW.
NJOE: Jak wygląda praca nad typowym projektem Abela G Peny? Lucasfilm przychodzi do Ciebie z pomysłami/tematami, czy to Ty do nich piszesz? Jak podchodzisz do pisania do pisania w ramach różnych mediów?
AGP: Cóż, zobaczmy. Ogólnie to ja wychodzę z pomysłami na moje projekty. Oczywistymi wyjątkami jest moja praca przy The Story of General Grievous i the Knights of the Old Republic Campaign Guide. Zostałem do nich wybrany przez redaktorów licencyjnych. History of the Mandalorians, Evil Never Dies, The Dark Forces Saga, The Emperor's Pawns, Imperial Grand Admirals były propozycjami jakie złożyłem sam. Tak to zazwyczaj wygląda. Zaczynam się fascynować jakąś ideą, a następnie wysyłam propozycje do odpowiedniego edytora. Wtedy edytor prezentuje projekt LucasFilmowi, który albo daje zielone światło, albo zabija projekt. Jeśli się zgadzają, ustalamy termin, zapłatę i kontrakt, i biorę się do pracy.
Przez "inne media" zgaduję że masz na myśli pisanie, powiedzmy, źródłowej fikcji, takiej jak gry RPG i inne z tradycyjną narracją, jak w krótkich opowiadaniach.. Różnica jest przede wszystkim w tym jak "zwarte" jest to pisanie. W tradycyjnej narracji nie śpieszysz się, budujesz nastrój opisami, przedstawiasz bohaterów i fabułę poprzez dialogi i detale które wydają się przypadkowe. To jak opowiadanie komuś o czymś fajnym lub zabawnym co Ci się przydarzyło. Z "źródłem", pisanie staje się o wiele bardziej skondensowane. Lubię pisać historię w których przechodzisz po prostu do ich meritum, ale jako że że to fikcyjne historie, możesz podkoloryzować retorykę.
NJOE: Masz jakieś nachodzące, Star Wars lub nie, projekty?
AGP: Mam. Było to prawię niemożliwe do napisania. Przesadzam, oczywiście, ale tylko troszkę. Wysłałem do swojego edytora trzy pomysły, jeden o Obi-Wanie, jeden o Mace'ie, i ten, będący zabezpieczeniem-zabezpieczenia. Oczywiście, wybrali akurat te która najmniej chce napisać, którą najmniej wiem jak napisać.
Projekt jest dla mnie spotkaniem z przeznaczeniem, niewypowiedzianym spiskiem między mną, fanami i moim edytorem aby doprowadzić ten dziwaczny eksperyment w fanostwie, które jest częścią mojej kariery, do nieodwołalnego końca. Jeśli o mnie chodzi, postaram się dać z siebie wszystko. Był to wyniszczający proces, w sposób którego nie przewidziałem. Ale myślę że produkt finalny będzie akceptowalny.
NJOE:Co jest najłatwiejszą rzeczą w Twoim zawodzie, a co najłatwiejszą?
AGP: Najtrudniejsze jest niezgadzanie się z edycjami, choć zdarza się tak tylko gdy jakiś edytor postanawia wprowadzić do tekstu zmiany o których dowiaduję się dopiero po publikacji. Najłatwiejsza rzecz. Cóż, nie ma tu w sumie łatwych rzeczy. Cóż, myślę że najłatwiejszą rzeczą jest świadomość że robię to co kocham. Tworzenie samo w sobie nie jest łatwe. Szczerzę, to często jest to okropne. Długie godziny, stres wynikający z chęci stworzenia czegoś niesamowitego, i zazwyczaj marnie opłacany. Często jedynym pocieszeniem jest świadomość że napisałem coś ważnego a fani odebrali moją pracę z entuzjazmem. To pozwala wspinać mi się pod przysłowiową górę.
NJOE:Gdybyś nie pisał Star Wars, co byś robił? Pisałbyś coś innego?
AGP: Tak, sądzę że tak. Pisanie nie było dla mnie czymś co wybrałem. Od jakichś 20 lat czułem że to coś czym muszę się zajmować. Mój czas jako pisarza Star Wars był swoistym poligonem doświadczalnym pozwalającym dociekać jak sprawdzają się radykalne pomysły, pozwalającym udoskonalić moje zdolności rozwiązywania problemów, i wyrazić się pisarsko. Star Wars było bezpieczną przystanią pozwalającą sprawdzić jak te elementy działają. Jak w przypadku wielu pisarzy, słowa są dla mnie niczym atomy.
Gdybym nie był pisarzem, prawdopodobnie byłbym politykiem, filozofem albo naukowcem. Wszystkie te zawody mnie fascynują, ale mniej niż pisarstwo.
NJOE:Jakie są Nie-SW rzeczy którymi się interesujesz?
AGP:Nie jestem pewien jak odpowiedzieć na to pytanie żeby nie zabrzmieć jak kretyn.
W porządku, kocham życie. Dobra, powiedziałem to. Interesuje mnie wszystko, i żałuję że życie mija tak szybko. Kocham kontakty towarzyskie i naukę, ponieważ kocham pomysły. Gardzę tyranią, arogancją i tchórzostwem. Robię co tylko mogę by je eliminować, gdy się na nie natykam.
prostą odpowiedzią jest, że kocham następujące spraw: Czytanie, pisanie, podróżowanie, pracę i ludzi. Moje cele mnie napędzają, lubią realizować swe ambicje.
NJOE: Po rozpoczęciu swej kariery w fandomie, szukałeś w nim kiedykolwiek inspiracji do tego co piszesz? Wytyczasz takie same granice jakie tworzą inni pisarze w kontaktach z Fandomem?
AGP: Oczywiście, mam takie same granicę jak inni autorzy, ale cóż, nie żyjemy w próżni. A fani o tym wiedzą. Jak wielu różnych autorów Star Wars skanonizowało fanowskie idee? Wookieepedia posiada długą stronę na ten temat.
Szybka historyjka. Podczas Celebration IV, Star Warsowego konwentu mającego miejsce w Los Angeles w 2007, byłem na piwie z trójką innych SW autorów w pobliskim barze. W pewnym momencie stwierdziłem "Wiecie, chciałbym żeby Mara Jade umarła wcześniej, ponieważ Luke i Ben mogli by się wtedy udać razem na jakąś samotną męską wyprawę pełną przygód. Czy nie byłoby to wspaniałe?" i zaraz po tym jak to powiedziałem, zauważyłem ogniki w oczach jednego z autorów. I wiedziałem co one oznaczają, b widziałem takie spojrzenie już wcześniej. Przeskakujemy do 2009go, i pewnej książki która właśnie wychodzi.
Więc, takie krzyżowanie się idei odbywa się cały czas. Naiwnością byłoby sądzić że nie zdarza się to innych sytuacjach. Nie jesteśmy robotami. Jesteśmy produktem własnego środowiska.
NJOE: Jakieś rady dla kogoś kto chciałby być "kolejnym Tobą"? Czy uważasz że Twoje wyrośnięcie z Fandomu może zostać powtórzone, czy był to tylko przypadek bycia w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie?
AGP: Są dwie odpowiedzi na to pytanie. Możesz wybrać która Ci się podoba. Pierwsza mówi, że moje wyrośnięcie z fandomu jest kompletnie kontekstowe Wiadomo, że nie da się tego powtórzyć.
Jest coś nieuniknionego w tym kim się stałem. Nie jestem fanem. Jestem dynamitem.
Drugą odpowiedzią jest, że nie ma sensu pytać o możliwość powtórzenia się tego. To kwestia wytrwałości, umiejętności i wiary, nawet jeśli to tylko wiara w siebie. Ale muszę spytać, serio, kto by chciał zostać kimś takim?
Kim jest "Abel G. Pena"? Widzę te słowa ale nie czuję że on jest mną. Jestem Abel, i proszę ludzi by tak właśnie się do mnie zwracali. Kim do kurwy jest Abel G. Pena? To on jest znany jako "The Philodoxer", jedna z postaci jakie stworzyłem, marketingowa zabawka. Jest wyrażeniem mojego zagrożonego istnienia,
Tak więc, Ci którzy pragną być kolejnym "Abelem G. Pena,", czy tego właśnie chcecie? Zostać zapamiętanymi, jeśli w ogóle, jako "Ostateczny Fanboy Star Wars"? Oczywiście, można trafić gorzej. Ale gdy zrozumiesz jakie są wymagane poświęcenia by nim się stać, zrozumiesz także że jest wiele lepszych opcji.
Jak już mówiłem, nie wiem czy należy wierzyć w niemożliwe, ale nigdy nie powinniśmy sprzedawać tanio siebie, ani swoich marzeń. Ja swoje zachowam. Tobie polecam to samo.
Wywiad pierwotnie ukazał się na łamach serwisu New Jedi Order Encyclopedia
Tłumaczenie: X-Yuri.
|