Relacja ze Starforce 2011
 



StarForce 2011 miał miejsce w dniach 9 -11 września w Toruniu (i sąsiednim Grabowcu), i zgromadził następujące osoby z Manda`Yaim:
  • Jeremy Bulloch (Członek Honorowy)

  • Jacek Drewnowski (Członek Honorowy)

  • Gajowy

  • X-Yuri

  • Faultfett

  • Arakyel

  • Araxuss

  • Dinuirar

  • KatharSIS

  • Kuel

  • Radok

  • Sebastian

To jest, 10 regularnych członków / 12 członków ogółem.
Poniżej relacje/krótkie opinie odnośnie konwentu spisane przez niektórych obecnych.

Okiem Radoka
Re(we)lacja StarForce 2011
czyli subiektywne Radoka wspomnienia


Dzień 10.09.2011r. zapadnie mi w pamięci na długie lata. Nie tylko dlatego, że będzie mi o tym przypominać blizna, która najpewniej pojawi się na moim ciele po niefortunnym z mojej strony upadku (warto na przyszłość zapamiętać, żeby w tym samym czasie co X-Yuri nie przeskakiwać płotu, grozi kontuzją), ale zdecydowanie przez samą imprezę StarForce 2011 i jej głównego gościa – Jeremy'ego Bullocha. Relacja ta niestety z powodów osobistych i zawodowych nie obejmuje 11.09.2011 r., czyli części fandomowej, która miała miejsce w Grabowcu.
Cała impreza miała swój początek dla członków Manda`Yaim już w pociągu zmierzającym w stronę Torunia od Katowic, gdzie to udało nam się zebrać w składzie: Katharsis, X-Yuri oraz ja, niżej podpisany skromny skryba i fotograf. Dodać należy, że po drodze dołączył do nas również Gajowy, o swoje zdanie wzbogacając dyskusję na temat wyższości syropu klonowego nad miodem, udziału Kanady w rozwoju kultury Mando oraz hokeju jako sporcie o typowo mandaloriańskich zasadach. Tak zgraną ekipą dotarliśmy do punktu zrzutu, czyli stacji Toruń Główny, gdzie desant odbył się bez większych trudności. Zlokalizowanie noclegu wymagało okiełznania lokalnych środków komunikacji miejskiej wraz z trasami dojazdów, ale cóż to jest dla tak zgranego oddziału Mandalorian. Po zajęciu kwater w Forcie IV udaliśmy się na rozpoznanie Starówki oraz pod hotel, w którym rezydować miał Honorowy Członek Manda`Yaim. Pomimo wyczekiwania i odpowiednio rozlokowanych czujek, Najlepszy Łowca w całej Galaktyce zaskoczył nasze tyły. Po błyskawicznym przeszeregowaniu udało nam się powitać (może nie za bardzo oficjalnie) samego Jeremy'ego Bullocha wraz z małżonką. Wykazując się wielkim wyczuciem i taktem, nie zważając na nasze zaskoczone oblicza, nawiązał do pięknej pogody i podziękował za powitanie. Pierwsze lody przełamaliśmy, zarządzono taktyczny odwrót, by nie przeszkadzać w zajęciu kwatery w toruńskim hotelu przez państwo Bulloch.
Następnym celem naszego rekonesansu po Toruniu było udzielanie się społeczne w przygotowaniach do StarForce 2011. Niestety dotarcie na miejsce oraz sama droga okazały się wyjątkowo skomplikowane. Jako rozpoznanie mieliśmy trudne zadanie wytyczenia optymalnych szlaków komunikacyjnych. Okazało się, że z naszą wiedzą najpierw wylądowaliśmy w lesie (lub parku, ciężko było określić, ale gęstość zadrzewienia była znaczna), następnie w Centrum Leczenia Uzależnień, (co na swój sposób było ironią do naszego zaangażowania w uniwersum Star Wars), a ostatecznie w miejscu, gdzie miał się odbyć dnia następnego StarForce. Droga jak widać nie była usłana różami, co więcej na ostatnim etapie przedzierania się przez gąszcz toruńskich zabudowań i obiektów zieleni miejskiej wzbogacona była nawet o fakt przelania odrobiny krwi. Fakt, że bardziej ucierpiała moja du…ma. Ale sprawna akcja ratunkowa Yularena powstrzymała wyciek krwi z mojego organizmu. Pełni wigoru do pracy jako dzielni reprezentanci Manda`Yaim zabraliśmy się za przenoszenia stołów, ustawianie Lorda Vadera w wersji z klocków lego i ogólnego „przydawania się”. Po skończonej pracy w towarzystwie kilku osób z branży udaliśmy się na zasłużony spoczynek do Fortu. Tempo marszowe narzucone przez większość Mandalorian okazało się mordercze dla aruetiise, więc na miejsce dotarliśmy ze znaczną przewagą. Płonne okazały się nasze nadzieje na chwilę spokoju poświęconą na regenerację sił. Wieczór atrakcji był dopiero przed nami.
Sam Fort IV okazał się nie tylko tanim miejscem noclegowym, ale również całkiem przyjemnym miejscem dla pobratania się całego fandomu. Pomijam fakt naszej wewnętrznej integracji, ale na spotkanie z Polskimi Fanami Gwiezdnych Wojen przybył Gość Specjalny i zrobił „krótką” (około godzinną) prezentację swojej kariery aktorskiej, połączonej z rozmową z fanami oraz małymi warsztatami aktorskimi. Okazało się, że sam Jeremy Bulloch charakteryzuje się nie tylko sympatyczną aparycją „starszego pana” (co, jak wiemy, jest idealną przykrywką dla tak groźnego Łowcy Nagród), ale i rewelacyjnym kontaktem z publicznością. Swoboda, z jaką zaczął swoje spotkanie z nami świadczy nie tylko o jego profesjonalizmie, ale również o ogromnym doświadczeniu w podejściu do fanów. Wiadomym było, że najbardziej rozpoznawalna jego rola to postać Boby Fetta, ale dzięki prezentacji mogliśmy poznać początki jego kariery oraz jak kształtowała się ona w czasie. Warsztaty pokazały, nie tylko swobodę, z jaką Jeremy Bulloch kontaktuje się ze swoimi fanami, ale również to, że ma ogromne poczucie humoru i dystans do swojej osoby. Spotkanie można było zaliczyć do bardzo udanych, zwłaszcza, że Gajowy zdobył autograf na elementach swojego pancerza.
Pomimo bardzo późnej pory (zwłaszcza dla tych, którzy musieli wstać bardzo wcześnie na pociąg do Torunia) udaliśmy się na nocne zwiedzanie Fortu. Wiele nie było widać (ciężko stwierdzić, czy Fort na tym zyskał, czy stracił), ale było bardzo klimatycznie oraz wesoło. A jako dodatkową atrakcję można zaliczyć nocny pokaz walki na miecze świetlne. Fakt, że było tylko widać „ostrza” i nie można było docenić w pełni kunsztu fechmistrzów, ale efekt był niezgorszy.
Bogatsi w doznania kulturowe i estetyczne udaliśmy się na zasłużony odpoczynek, przerywany odgłosami integracji mniej zmęczonych członków społeczności fanów Gwiezdnych Wojen.

Kolejny dzień można uznać za dzień główny, gdyż to właśnie w tym dniu StarForce 2011 był otwarty dla ogółu, co skutkowało pojawieniem się bardzo młodych fanów Gwiezdnych Wojen, którzy bakcyla połknęli dzięki serialowi „The Clone Wars”. Moc atrakcji, jakie przewidzieli organizatorzy na ten dzień, pozwoliła każdemu znaleźć coś dla siebie niezależnie od wieku i stopnia wtajemniczenia. Szereg prelekcji, konkursy, wystawy, no i oczywiście możliwość spotkania Boby Fetta bez kostiumu skutecznie wypełniły cały dzień. Za sukces oczywiście trzeba uznać to, że wszyscy obecni członkowie naszej społeczności (no może prawie wszyscy, bo Arakyel nam się gdzieś zapodział) zebrali się w jednym miejscu i wspólnie przekazaliśmy Jeremy'emu Bullochowi koszulkę z logiem Manda`Yaim i pozowaliśmy do wspólnego zdjęcia.
Osobiście brałem udział w kilku prelekcjach, m.in. na spotkaniu z tłumaczami (dzięki czemu nareszcie miałem okazję poznać osobiście naszą faultfett), Jackiem Drewnowskim (naszym Honorowym Członkiem Społeczności) oraz Stanisławem Mąderkiem. Prelekcje stały na wysokim poziomie, przygotowanie oraz prowadzenie pozwalały się odnaleźć nawet mniej zorientowanym w temacie fanom.
Ostatnim oficjalnym punktem imprezy było spotkanie na głównej scenie wszystkich obecnych z Gościem Specjalnym. I ponownie Jeremy Bulloch dzięki swoim talentom aktorskim i dużemu poczuciu humoru kupił sobie publikę do takiego stopnia, że pomoc tłumacza wręcz okazywała się niepotrzebna. Pomijając fakt, że sobowtór Boby Fetta, który miał okazję pełnić wartę na scenie stał się potężnym obiektem żartów ze strony samego aktora i to żartów o dość okrutnej naturze, bo tyczących się głosu i kwestii mówionych. No, ale nieudolne próby wygłoszenia sławetnej kwestii: „Put captain Solo to the cargo hold” zwalmy na złe nagłośnienie hełmu i nadmierne tłumienie głosu przez gruba szybę wizjera. Całe spotkanie odbyło się w wesołej i pogodnej atmosferze. Sam aktor z chęcią i humorem odpowiadał na pytania zadawane przez słuchaczy. Na zakończenie panowie Adam i Marek Kulesza wręczyli na pamiątkę wizyty na StarForce 2011 pięknie zdobioną butlę szampana przedstawiającą podobiznę postaci, jaką Jeremy Bulloch zasłynął w naszej pamięci, czyli Boby Fetta.
Po zakończeniu oficjalnej części i gdy zmęczone wrażeniami tłumy rozeszły się ze swoimi pociechami do domów, rozpoczęło się porządkowanie hali wystawowej. Przy drobnym udziale członków Manda`Yaim, którzy się rzucili w oczy organizatorom zdemontowano część dekoracji oraz poskładano stoły, dzięki czemu sala zaczęła się troszkę oczyszczać.
Około godziny 21 rozpoczęło się spotkanie After Party w studenckim klubie Kotłownia, gdzie proces integracji z dnia poprzedniego był kontynuowany. Reprezentacja Manda`Yaim, która pozostawała w Toruniu do dnia następnego dzielnie walczyła o „zintegrowanie się” z jak największą ilością kolejnych osób. Niżej podpisany i reszta Mando oczekujących na pociąg powrotny na południe Polski integrowała się umiarkowanie ze względu na długą i męczącą podróż powrotną.

Jak oceniam z mojej perspektywy całą imprezę? Zdecydowanie jako udaną i to nawet bardzo. Wiadomo, że nie możemy oczekiwać (póki co) takiego rozmachu jak uczestnicy takich imprez w Stanach Zjednoczonych, ale organizatorom należy się duży plus za zaproszenie gościa, który wcielał się w postać wręcz kultową, za utrzymanie tego chaosu pełnego biegających wszędzie dzieci w ryzach i za sam pomysł oraz wykonanie. Ze swojej strony jak najbardziej muszę dodać, że pisząc te słowa cały czas się uśmiecham na wspomnienie tej imprezy i dzięki temu ciężko mi obiektywnie wypowiedzieć się na ten temat. Było świetnie, wspaniali ludzie i ta niesamowita atmosfera. Nawet oglądając zdjęcia wiem, że nie są one w nawet najmniejszym stopniu odzwierciedlić całego klimatu imprezy pod nazwą StarForce 2011. Możliwość spotkania członków Manda`Yaim, czy innych ludzi, z którymi dzieli się pasje, w pełni rekompensuje trudy podróży, spartańskie warunki i pewne drobne incydenty z lokalnym elementem ubranym w odzież sportową.
Żałuję, że nie miałem okazji uczestniczyć w niedzielnej części fandomowej, ale niestety obowiązki mnie wezwały.
Czy pojadę na kolejny StarForce 2012? Tego jeszcze nie wiem, ale na pewno będę się starał tam pojawić w swoim osobistym pancerzu.
Dziękuję za udany weekend i za wspólne chwile jakie spędziliśmy wszyscy w Toruniu.
Radok

Okiem Gajowego
Najbardziej manda`yaimla konwent. Przynajmniej dotychczas, i przynajmniej moim zdaniem. Może kiedyś było nas więcej, ale niestety dowiadywaliśmy się o tym później na forum, a na StarForce niemal każdemu z każdym udało się chociaż zamienić kilka słów, nie mówiąc już o innych interakcjach. Znakomicie spisały się nasze koszulki! Byliśmy naprawdę rozpoznawalni wśród aruetiise, a i nam samym było się łatwiej odszukać. Super sprawa.
Niestety, pod względem zbroi nadal leżymy. Jedyną osobą wartą wspomnienia jest Araxuss, który całkiem nieźle prezentował się w stroju Boby Fetta. Na szczęście na temat kostiumingu rozmawialiśmy nie raz i nie dwa - teraz tylko wystarczy z tego wyciągnąć wnioski.

Dzięki wszystkim razem za towarzystwo, a osobno dzięki za: podróż w niemal-mando-przedziale, unikalny i niepowtarzalny komitet powitalny przed hotelem, nieocenioną pomoc w komunikacji z Jeremiaszem Buldogiem, figurkę Mission Vao, to że nie rozchodziliście się zbyt szybko kiedy próbowałem zebrać całą bandę do kupy, nocny spacer po marsjańskim krajobrazie, zrzutkę na koszulkę dla Członka Honorowego, narzucanie iście mandaloriańskiego tempa marszu, wspólne narażanie się na oberwanie jajkiem, możliwość poznania nowych twarzy i odświeżenia tych starych, oraz (idąc za Arakyelem) przede wszystkim za rozmowę - taka na żywo jest dużo więcej warta, niż ta przed ekranem komputera. A także za wszystko inne czego zapomniałem wymienić.

Vor`entye. Oya manda!

Okiem X-Yuriego
Z góry uprzedzam - będzie chaotycznie.

StarForce to jedyna w Polsce impreza, na której miałem możliwość być dotychczas "zawsze". Na DF-y, Polcony, Pyrkony, i tak dalej, spóźniłem się ze swoim debiutem fandomowym i wiele edycji mnie ominęło. StarForce rozpoczął swą karierę w 2009-tym roku, tym samym, w którym zacząłem odwiedzać konwenty. Pierwsza edycja, w 2009-tym była równocześnie moim trzecim konwentem. Dwa tygodnie przed nią odwiedziłem inny konwent, Polcon, który w 2009-tym roku miał miejsce w Łodzi. Z osób (z Manda`Yaim) które były wtedy w Łodzi, żadna nie dotarła na tegoroczny StarForce. Dlaczego o tym wspominam? Dwa słowa: Jeremy Bulloch. Był wtedy w Łodzi, był teraz w Toruniu, i jestem jedynym członkiem M`Y, który był podczas obu jego przyjazdów do Polski. Fajna sprawa. Ale do pana Bullocha przejdziemy za chwilę, teraz... ogólna relacja, zaczynając od piątku.

Niestety, PKP raczej nieciekawą ofertę połączeń dla nas miało. Zwłaszcza dla mnie, jako że na wybrany pociąg, 5:50 z Katowic, musiałem dojechać z Wodzisławia, co komunikacją publiczną niestety było nieosiągalne. Dzięki wsparciu starego znajomego ...(który mnie w środku nocy zawiózł na dworzec do pobliskiego większego Rybnika)... udało mi się jednak dostać na stosowną godzinę do Katowic, a tam po znalezieniu (nie)sławnego peronu widmo rozpocząć konwentowanie. Bo konwent, to fani, a pierwszego fana, a zarazem brata, Radoka, spotkałem właśnie w Katowicach. Po chwili odnalazł nas (w pociągu) KatharSIS, a jeszcze chwilkę później (na peron) wpadł Mand`alor, który niestety chciał tylko coś przekazać, na sam konwent nie mógł jechać. Po jakimś czasie, w Piotrkowie dołączył do nas także Gajowy i jechaliśmy dalej w Mando-czwórkę (o dziwo, pociąg przetrwał)... Podróż upłynęła nam na... nerdowaniu. Omawianiu wszelkiej maści SW/Mando spraw, jak i rozmaitych nie-SW tematów. Do Torunia dotarliśmy zgodnie z rozkładem, i udaliśmy się, korzystając z komunikacji publicznej, do Fortu. Właśnie, Fortu. W tym roku, ponownie, jak dwa lata wcześniej, piątkowa część fanowskich atrakcji odbywała się w toruńskim Forcie IV, tym razem była także możliwość przespania się w nim, z czego nasza czwórka skorzystała. Sam Fort jest niezwykle ciekawą i klimatyczną miejscówką, i nawet jego dość odległe w stosunku do centrum miasta położenie mi nie przeszkadzało. Spacerek/autobus nikomu nie zaszkodził jeszcze... W każdym razie, wracając do tematu, zakwaterowaliśmy się w Forcie, we wspólnej, 20-osobowej sali, po czym, już bez obciążenia w postaci plecaków, udaliśmy się z powrotem do centrum, chcąc udać się pod hotel, do którego miał przybyć Jeremy. Cel osiągnęliśmy, po drodze spotykając Bastionowo/Jedi Orderową grupkę. Pod samym hotelem spędziliśmy trochę czasu, wyczekując przyjazdu gościa honorowego konwentu. Nasza cierpliwość została nagrodzona, Boba Fett wraz z małżonką przyjechał. Samo powitanie, z racji, że cała nasza czwórka jakoś tak zapomniała jak się mówi po angielsku nagle, wypadło średniawo, uratował je oczywiście sam Jeremy, dość dyplomatycznie wymieniając z nami kilka ogólnych uwag. Dalsze plany mieliśmy bliżej niesprecyzowane, kierowaliśmy się w kierunku autobusu do Fortu, "wybawił" nas jednak od tego telefon do Gajowego - "W Centrum przydałaby się pomoc". To udaliśmy się do Centrum, po drodze zahaczając o sąsiadujący z nim ośrodek leczenia uzależnień (tę część wyprawy celowo przemilczę)... W samym Centrum mogliśmy troszkę pomóc (okazało się, że w sumie to niewiele tam do roboty mamy...), ale przede wszystkim zobaczyć sobie jak wystawa jest przygotowywana, koordynowana, jak różne pomysły są... khem, "omawiane" itd. Bardzo fajna sprawa, lubię (rok temu miałem podobną, choć krótszą okazję...) takie obserwacje od zaplecza. Pouczające są. Następnie udaliśmy się (pieszo) do Fortu. Nie dane było nam się jednak położyć spać, jak chcieliśmy, czekały nas kolejne atrakcje. Przede wszystkim, kameralne, fanowskie spotkanie z Jeremym Bullochem. Wszyscy znamy go z roli Boby Fetta w SW, co bardziej zainteresowani mogą podać jeszcze jedną-dwie role, jakie odegrał w sadze, ale coś poza SW? Sądzę, że osób znających jego nie-StarWarsową karierę jest niewiele. Bulloch chyba podobnie sądził i postanowił przybliżyć nam, fanom, swą karierę, od ról jakie grał jako dziecko poczynając po późniejsze, już jako dorosły. Oprócz tego, jak zwykle wciągnął osoby z publiczności w interaktywną zabawę "na scenie". Świetny z niego animator, wręcz, najlepszy pod tym względem "aktor ze SW' z poznanych przeze mnie dotychczas (Prowse, który był rok temu, równać się z Jeremym nie może). Po spotkaniu z Jeremym odbyło się zwiedzanie Fortu. Uczestniczyłem w nim 2 lata wcześniej, ale niestety nie całym (trzeba było je przerwać ponieważ autokar czekał...) więc tym chętniej, mając dobre wspomnienia, ruszyłem za przewodnikiem. Nie jest to może mocno związana ze SW atrakcja, ale na pewno ciekawa dla członków organizacji takiej jak Manda`Yaim (fajnie byłoby sobie zrobić siedzibę organizacji w takim Forcie...). Po zwiedzaniu poszliśmy spać, co poniekąd zrodziło wśród niektórych osób pewne pytania... ("Yuri zdjął do spania czapkę?").

Sobota... Sobota była jeszcze bardziej chaotyczna. Postaram się więc bardziej uporządkowaną metodę opisu przyjąć, w podpunktach. Ale to zaraz...
Sobotnie atrakcje rozpoczynały się od parady. Na którą... nie dotarłem. Trochę za późno dojechaliśmy, załapaliśmy się jedynie na końcowy element pod pomnikiem Kopernika. No ale, strojów nie mamy, to nie ma co się do paradowania pchać. Po chwili i namierzeniu innych fanów udaliśmy się do Centrum, w którym właściwa sobotnia część miała się odbywać. Ileż tam było ludzi! Dojście do któregokolwiek ze stanowisk było niemożliwe właściwie. Tłumy cieszą. Jeśli chodzi o punkty programu (takie "wpisane w rozkład programowy"), to zaliczyłem... cztery.
-Spotkanie z tłumaczami Amberu. Czyli z Błażejem i członkinią M`Y - faultfett. Spotkanie dość ciekawe, choć po pytaniach z sali można uznać, że fani chętniej spotkaliby się z kimś redagującym książki SW (wiedzącym co może być wydane, kiedy, itd...) niż z samymi tłumaczami, którzy siłą rzeczy na sporą część pytań odpowiadali, że nie wiedzą.
-Spotkanie z Egmontem, w postaci (Członka Honorowego!) Jacka Drewnowskiego. Jacek (występujący w świetnej koszulce!) jest zdecydowanie bardziej władną osobą niż tłumacze z poprzedniej opisywanej prelekcji (bez urazy!), mógł więc odpowiadać na zdecydowaną większość pytań w sposób satysfakcjonujący. Niestety, ukazane plany wydawnicze, z racji nie podpisania nowego kontraktu jeszcze, są nader skromne, nowością była zawartość raptem jednego komiksu...
-Nie mając pomysłu czym się zająć, poszliśmy z Radokiem "na Mąderka", który jak zwykle zrobił niezwykle ciekawą prelekcję. Mam nadzieję, że "Gwiazdy w Czerni" w końcu zostaną wydane...
-Ostatnim punktem programu było spotkanie z (również Członkiem Honorowym) Jeremym Bullochem, które odbyło się na scenie, przed Centrum. Jeremy ponownie odwalił kawał dobrej animatorskiej roboty, choć, moim zdaniem, z dogryzaniem Bobie znacznie, bardzo znacznie, przesadził.
Poza wymienionymi punktami ważnym elementem soboty było z pewnością zebranie się członków M`Y, wręczenie Honorowym Członkom naszych firmowych koszulek, oraz wspólna z nimi fotka. Super sprawa.
Oprócz tego "całodniową atrakcją" była wystawa wszelkiej maści gadżetów ze SW. Część była mi znana z poprzednich lat, niektóre stanowiły nowość... ale ogólnie bardzo fajna była, chyba każdego rodzaju zbieracz mógł znaleźć coś ciekawego dla siebie (no, może poza TCW... ale te było na stoiskach handlowych).
W czasie ostatniej atrakcji, spotkania z Jeremym "zrobiłem sobie przerwę", w służbowych sprawach Bastionu. Po spotkaniu redakcyjnym udaliśmy się do klubu studenckiego "Kotłownia", tym samym kończąc "tę otwartą" część konwentu. Czas w klubie (ja przybyłem tam około 20, KatharSIS i Radok jakąś godzinę później) mijał nam na rozmowach, ponownej wspólnej fotce z Bullochem, i ogólnie rozumianej integracji. Po pierwszej w nocy wraz z wymienionymi dwoma Mando udaliśmy się na dworzec, skąd (z FoolECKiem, który się przypałętał) wsiedliśmy w pociąg i wróciliśmy do Katowic, tym samym kończąc swoją tegoroczną przygodę ze StarForce.

Podsumowując krótko - czy konwent był udany? Tak. Zdecydowanie tak. Pod względem Manda`Yaimowatości był wręcz najlepszym z dotychczasowych. Oby tak dalej, panowie organizatorzy! I Mando`ade.

Galerie
Radok: Piątek, Sobota.
Lord Mandus: Ogólnie (od przygotowań w do Grabowca)
Yularen: Sobota i niedziela
CT-8483: Sobota i niedziela
Fort IV: Piątkowe spotkanie w Forcie

A poniżej trochę wybranych fotek, głównie związanych z M`Y/Mando. W większości z galerii Radoka, ale kilka także od Kuela, Yuriego, Lorda Mandusa i Martyny Zagrzejewskiej.




 

Społeczność
  *Newsy
*Nadchodzące wydarzenia
*Ostatnie komentarze
O nas
About us
Über uns
*Członkowie
*Struktura
*M`Y w akcji
*Historia Organizacji *Regulamin
*Rekrutacja
*Logowanie
M`y naInstagramie
M`y na Facebooku
Kontakt: kontakt@mandayaim.com
Copyright © 2009-2023




Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3. 23,894,268 unikalne wizyty