Mitologicznie
 
Nim świat wyłonił się z pradawnej ciemności wszechświata
I ukształtował, na podobieństwo Dnia i Nocy,
Już wtedy istnieli bogowie, zamieszkujący miejsce niedostępne żywym
I śmiertelnym. Wydarzyło się to na długo, nim Życie i Śmierć
Rozgrodziły płody Mocy. Bogowie byli wielcy i potężni,
Tak, że nawet milenia nie zagłuszyły ich potęgi.
Mieli swych generałów i wojowników i sługi i istnieli w dostatku.
Lecz to co Moc odrzuciła, krążyło po krańcach nieskończoności,
Zagrażając wszystkiemu. Więc bogowie ustanowili pośród pomniejszych
Ze swych braci i sióstr panów wszelakich. A każdy z nich ze swą armią
Miał strzec granic Porządku i Chaosu.

Na jednym z takich krańców rządził Arasuum. Lubujący korzyść
I dobrobyt. Był mądry i wiedział, że potrzeba mu silnego przywódcy.
Dlatego wziął pod swój patronat syna Wojny. Syn ten był młody,
Mało znany pośród rzeszy swego rodzeństwa. I Arasuum wiedział,
Że tacy są ambitni, by z masy stać się sobą, by imię Kad Ha’rangir
Dotarło do najwyższych bogów i zdobyło uznanie nawet wśród nich.
Więc Arasuum rzekł mu:
Od dziś strzeż mej krainy, broń jej, przed złem i stagnacją. Walcz dla niej,
Zabijaj w jej imię i przelewaj krew. Bylebyś zawsze miał jej dobro na sercu.


I młodzieniec walczył, krwawo zdobiąc swoją drogę ku szczytom chwały.
I Arasuum pomnażał dobrobyt swych ziem, jaki zapewniała zażartość syna Wojny.
Bo Kad Ha’rangir udowodnił, że jest warty swego pochodzenia,
Tak, że nikt z wrogich kreatur nie zagrażał szczęściu mieszkańców.
A gdy ten przybył do swego pana, został przywitany ze słusznym honorem.
Arasuum wskazał mu doliny u stóp pałacu i rzekł:
Oto dzieło twych rąk – pokój wśród istot. Oni ci zawierzyli, jak ja ci zawierzyłem,
Że obronisz nas wszystkich przed złem czyhającym za granicami państwa.


Kad Ha’rangir skłonił głowę w pokorze i odpowiedział swemu panu:
Będę walczyć ze wszystkich sił, by nie zawieść nikogo, kto mi zawierzył.
I też tak uczynił, długie wieki spędzając na trudach walki. I rósł, w sławę
I mięśnie i siłę. Ciało zdobiąc nowymi bliznami i krwią sycąc kwiaty,
Które na polach walk kwitły czerwienią słodką i kuszącą.

Po wiekach jego pan znów go wezwał, by wojownik mógł odpocząć od trudów.
Przywitała syna Wojny służba i pan, zapraszając go do stołu.
Arasuum był w dobrym humorze i nie szczędził ni strawy, ni pochwał
Młodemu generałowi. I mówił mu, nalewając mu nowy kielich wina:
Dobrze się sprawujesz, obyś zawsze taki był. Dzięki twej pracy ludność
Może spać spokojnie i bawić dzieci swe bez obaw. I ja mogę spać spokojnie,
Wiedząc, że czuwasz nad bezpieczeństwem ziem. Powiedz mi, czego pragniesz,
A będzie twoje w nagrodę.


Kad Ha’rangir rzekł tylko:
Czynię to, co jest moim obowiązkiem. Nic nad to, nic mniej.
I następnego dnia powrócił do swych oddziałów, by trwać na warcie

Kolejne stulecia. Dla niego była tylko krew i pożoga.
W mieście kwitły kolorowe kwiaty i echem niósł się śmiech.
Dla niego była zimna noc i złowieszcza cisza.
W pałacu boga było ciepło i zawsze trwała zabawa.

Mijały stulecie. Kad Ha’rangir mężniał i twardniało jego serce,
Bo tylko okute nie pęknie. Nikt nie wzywał go po pałacu,
A pan nie trwonił swego czasu na wieści od syna Wojny. Nawet, gdy trwała wojna,
Tak okrutna, jak nigdy dotąd. Jednak syn Wojny wytrwał na pozycji,
Choć nikt z miasta nie zdawał sobie sprawy, jak blisko byli klęski.
Jedynie płynęły skargi na wojowników, że ich wybryki
Zakłócają przypływ dóbr z innych krain. Arasuum się gniewał,
Gdy go syn Wojny prosił o nowych żołnierzy, o jedzenie dla wojaków.
Ale jak się okazało, w mieście nie było dla nich miejsca,
Bo psuli piękny krajobraz i otoczkę szczęścia.

Gdy Kad Ha’rangir przybył do pałacu, nie powitali go słudzy, ani pan.
Bo ten akurat zabawiał się z gośćmi. Miasto nadal było piękne,
Ale zatrzymane w stagnacji. Wszystko wydawało się martwe,
Pod złotymi maskami. Ale to nie mieszkańcy byli oziębli i obojętni,
Lecz ich pan, który roztył się dobrobytem i urósł w pychę.
Zaprzestał martwić się o dobro ziem i mieszkańców. Arasuum zatracił się,
By wraz z sobą zatracić wszystko inne i wszystkich.
I w oczach syna Wojny, stał się zagrożeniem dla krainy,
Więc zgodnie z tym, co nakazano mu – mieć dobro krainy na sercu,
Zabił swego pana nie mrugnąwszy okiem.

Nie bronił się, gdy pojmali go strażnicy bogów z centrum świata.
Nie trwożył się na ich gniewne krzyki i zniewagi. Zgodnie z prawdą
Rzekł co uczynił i czemu.
Bogowie radzili długie dni i noce, każąc czekać oskarżonemu.
A wokół niego zbierali się pomniejsi, bóstwa i duchy natury.
Bo wśród nich pojawili się i tacy, co byli radzi ze śmierci Arasuuma.
I jak Kad Ha’rangir, tak oni chcieli posmakować jego krwi.

W końcu bogowie ujawnili się, opuszczając złoto i bezpieczeństwo pałacu.
Dzieci i władcy Światła i Mroku, przemieszani między sobą,
Ale w tej jednej decyzji złączeni swą słusznością.
Pan Rozwagi i Porządku wyszedł przed grono innych.
Za nim wystąpił Pan Gniewu i Chaosu, jego brat i przeciwnik,
Z którym się zawsze ścierał o władzę. Bo tym było życie bogów,
Tylko grą i zabawą, by czymś zająć się przez wieczności istnienia.
I choć byli wrogami, byli też braćmi, którzy nie lubią nieposłusznych.
I przemówili, wspólnym głosem:
Oto nasza kara dla ciebie, mordercy boga, jednego z nas.
Miałeś służyć swemu panu, ale odpłaciłeś mu się bólem.
Złamałeś nasze rozkazy, a kto je łamie, jest przestępcą.
I nawet ktoś jak ty – generał naszych wojsk, nie uniknie kary.
I choć brat nasz się odrodzi, zapłacisz nam swoją krwią.
Od dziś nie będziesz jednym z naszych sług, bo przyniosłeś tylko zniewagę.
Ty, syn Wojny, od dziś jesteś wrogiem. I precz pójdziesz, w zapomnienie.
I w hańbie będziesz trwać, aż sczeźniesz na proch.


Powzięli go strażnicy w ramiona, gotowi wyprowadzić winnego
Po za mury miasta i krain bogów. Na samą krawędź,
By tam dokonała się jego kara i hańba. Lecz pradawna Pani
Wyszła naprzeciw pochodowi. Chłód jej spojrzenia strwożył wszystek.
Śmierć zatrzymała ich, nim przekroczyli próg krawędzi.
I rzekła skazanemu – ja nie zwolniłam cię z twych obietnic posługi.
Teraz, gdy inni cię odrzucili, tym bardziej pragnę mieć cię przy boku.


I Kad Ha'rangir przyjął jej dłoń, bo to była Pani, jak Życie, przedwieczna.
Ta, co zawsze kroczy swoją ścieżką przez Mrok i Światło.
Ta, która nie słuchała bogów, jeno tylko samą Moc i Chaos.
Ta, której się lękano. Bo Śmierć taka była – straszna i zimna.
Ale Wojna zawsze była jej służką, jej ukochanym dzieckiem.
Więc Śmierć była gotowa ulitować się nad jej synem.

Weźmiesz sobie podobnych, wygnańców z wojowniczej braci
I ruszysz z nimi, w najczarniejszą czerń pustki. I znajdziesz miejsce,
Które pozostanie waszym domem, już na wszelki czas.
Chcę, byście byli w wiecznym ruchu, byście zawsze byli moi.
Moi oblubieńcy i oblubienice, szukające chwały.
Bo ja, ze wszystkim, jak ma siostra Życie, jestem wieczna.
A ty, spisz się dobrze, a uczynię i ciebie wiecznym,
Nawet kiedy przyjdzie ci oddać mi swe ostatnie tchnienie.
Bo tym jest chwała – pamięcią potomnych. I przeze mnie, Śmierć,
Staniesz się żywym na zawsze. A gdy przyjdą po tobie
Nowe dzieci Wojny, twoje imię będą chwalić i wielbić.


Kad Ha'rangir przyjął jej słowa gorliwie. Był wszak synem Wojny,
Jeśli ceną służby miała być wieczna walka, był bardziej, niż zadowolony.
A Śmierć nigdy nie kłamała. Zawsze dotrzymywała danego słowa.

Jak mam ich odziać? Jakie barwy pragniesz, byśmy sobą prezentowali?

I Pani rzekła mu tak:
Niech zieleń noszą ci, co są gotowi mi służyć.
Czerwień dla tych, co czcząc przodków uczczą mą pamięć.
Niech szarością okryją się ci, co w żałobę chcą się przypasać.
Złotem niech mienią się zagniewani i wołający me imię o pomstę.
Niech trwają odpowiedzialni w kolorach nieba,
A ci, co wyznają mą sprawiedliwość, niech w czerń się przyodzieją.
Bo zaiste, jestem jedyną sprawiedliwością, ja Śmierć,
Przed którą każdy będzie równy. Przed którą nikt się nie uchowa.
Więc pamiętajcie, oto powiadam wam – nie lękajcie się mnie,
Wszak jestem waszą matką i panią. I nadam wam chwały,
Której żadne życie nie pomnoży, ani nie zatraci.


Więc upadły Kad Ha’rangir uczynił, jak mu Pani rzekła.

Zebrał brać wojowników i wygnanych duchów. I ruszyli przed siebie.
I Śmierć uczyniła go panem śmiertelników, którym jak jemu,
Obiecała wieczną sławę. I Kad Ha’rangir został bogiem,
Którego imię na zawsze pozostało na ustach śmiertelnych.

Hashhana

 

Komentarze
 
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
 

Dodaj komentarz
 
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
 
 

Społeczność
  *Newsy
*Nadchodzące wydarzenia
*Ostatnie komentarze
O nas
About us
Über uns
*Członkowie
*Struktura
*M`Y w akcji
*Historia Organizacji *Regulamin
*Rekrutacja
*Logowanie
M`y naInstagramie
M`y na Facebooku
Kontakt: kontakt@mandayaim.com
Copyright © 2009-2023




Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3. 23,301,537 unikalne wizyty